Reklama

Uwagi na temat bezrobocia

Z perspektywy chrześcijańskiej człowiek stworzony na podobieństwo swego Stwórcy posiada zdolności twórcze, z których może korzystać jedynie przez pracę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Aby mówić o bezrobociu, czyli o tym, co zgodnie ze znaczeniem i rozumieniem tego słowa w języku polskim oznacza ono w odniesieniu do człowieka, a mianowicie „brak roboty”, czyli brak pracy, przypomnijmy wpierw, że ludzka praca „jest zjawiskiem naturalnym nierozłącznym z ludzkim bytem i polega na złożonej aktywności umysłowo-fizycznej człowieka dla podtrzymania go przy życiu i polepszania bytu”.

Z perspektywy chrześcijańskiej człowiek stworzony na podobieństwo swego Stwórcy posiada, między różnymi zdolnościami od Niego otrzymanymi, również zdolności twórcze, z których może korzystać jedynie przez pracę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wykonywanie pracy przez człowieka i korzystanie przez niego z jej owoców w postaci własności stanowi jedno z podstawowych praw naturalnych, a polepszanie swego bytu, leżące w naturze człowieka, odbywa się poprzez zaspokajanie różnych ludzkich potrzeb. Nigdy jednak wszyscy ludzie nie osiągną dobrobytu. Jak zapowiedział Chrystus, „ubogich zawsze mieć będziecie” (J 12, 8) i nigdy wszystkie ludzkie potrzeby, które są nieograniczone, nie mogą zostać zaspokojone. Gdy jedna z nich zostaje zaspokojona, powstaje zaraz inna, nowa. A zaspokojenie każdej potrzeby wymaga wkładu pracy. Z tego prostego powodu pracy do wykonania nigdy nie może zabraknąć, a ten, kto chce pracować, ma nieograniczone pole do działania i pracę od razu znajdzie chyba, że pod pojęciem „praca” rozumiane są („odpowiedniej” wysokości) zarobki i dochody z pracy. W rzeczywistości, gdy jest mowa o kimś, kto szuka pracy, to w powszechnym rozumieniu chodzi o osobę szukającą zarobków czy dochodów ze swojej pracy i trudów, a nie samej pracy jako takiej.

Dowodem na to jest fakt, że jeśli taka osoba uzyska potrzebne jej pieniądze bez wykonania pracy, to na ogół jej zainteresowanie samą pracą gwałtownie maleje.

Jedną z przeszkód w znalezieniu pracy o pożądanych z niej dochodach bywa dysproporcja między oczekiwaną przez potencjalnego pracownika płacą a praktyczną użytecznością wykonywanej przez niego pracy, określanej wartością jej owoców dla innych ludzi. Jeśli w ocenie potencjalnego pracodawcy ta praktyczna użyteczność przedstawia wartość niższą od żądanej płacy, pracodawca nie jest skory zatrudnić osoby zainteresowanej. Wspomniana dysproporcja między oczekiwaną a rzeczywiście oferowaną płacą, szczególnie w wypadku osób z wyższym wyksztalceniem, nieraz wynika z ich braku rozumienia rynku pracy (na którym, według nauki ekonomii, nabywcami są pracodawcy, natomiast sprzedawcami – pracownicy), który, podobnie jak inne rynki (takie jak rynek produktów, rynek ziemi, rynek kapitałowy...) podlega prawu podaży i popytu.

Reklama

Jeśli ktoś np. skończył wyższe studia rzeźbiarskie i wraz z innymi w danym roku, powiedzmy pięćdziesięcioma absolwentami, teraz kwalifikowanymi rzeźbiarzami, a zapotrzebowanie na pomniki i inne rzeźby jest nikle, to i wysokie kwalifikacje wielu tych rzeźbiarzy nie znają praktycznego zastosowania. Nic dziwnego, że ludzie ci się czują sfrustrowani: „Tyle lat studiów (w ramach bezpłatnego szkolnictwa na koszt społeczeństwa?), „a teraz brak uznania w postaci godziwej płacy!” Są w Polsce cale masy sfrustrowanych absolwentów wyższych uczelni, którym brakuje znajomości podstaw ekonomii.

Inną bardzo poważną przeszkodą w znalezieniu i podjęciu pracy bywa, narzucany przez władze rynkowi pracy, zakaz lub ograniczanie swobody zawierania umów o pracę. Odbywa się to przeważnie w formie ustanawiania przez państwo, często pod naciskiem związków zawodowych, minimalnych stawek wynagrodzenia dla pracowników. Ponieważ stawki te w odniesieniu do osób najmniej zawodowo kwalifikowanych bywają z zasady wyższe od stawek na wolnym rynku dobrowolnie ustalanych między pracodawcą a chętnym do pracy na podstawie obustronnie ocenionej wartości oferowanej pracy, pracodawca, pod groźbą kar, nieraz dotkliwych, rezygnuje z przyjęcia do pracy kogoś, komu miałby płacić ponad miarę lub na co go nie stać. Z drugiej strony, odnośne przepisy pozbawiają potencjalnego pracownika prawa do pracy na warunkach przez niego uzgodnionych.

Reklama

Szczególnie dotyczy to ludzi bez pracy niemających dostatecznych kwalifikacji i doświadczenia zawodowego w nowej dziedzinie, takich jak zwolnionych z pracy w wyniku przekształceń technologicznych, strukturalnych czy menedżerskich firm, w których byli zatrudnieni. Podobnie i ludzie młodzi zaraz po szkołach, którzy nigdy zarobkowo nie pracowali i nie rozwinęli jeszcze swych „skrzydeł”, stają się ofiarami takich ograniczeń. Utrudnia to tym ludziom lub zapobiega im budowanie przyszłości w swoim kraju, stąd krystalizuje się u nich chęć ucieczki do bardziej przyjaznego im otoczenia, gdzie oczekują większych możliwości realizowania swych marzeń życiowych. Dlatego też wielu emigruje do krajów, gdzie łatwiej im znaleźć pracę zarobkową, nawet nielegalną. Inni zaś bezrobotni, którzy z najrozmaitszych powodów nie chcą lub nie mogą emigrować, nieraz stają się dodatkowo ofiarą różnych społecznych chorób lub wynaturzeń, takich jak depresja, pijaństwo, rozpad rodziny, przestępczość...

Na domiar złego państwo, które samo tworzy bezrobocie drogą narzucania obywatelom przymusowych stawek wynagrodzenia, pobiera od ludzi pracujących podatki, z których wypłaca zasiłki dla bezrobotnych i wynagrodzenia dla urzędników zajmujących się rejestrowaniem, kontrolowaniem i całym procesem pomocy bezrobotnym. W ten sposób pracujący łożą na bezrobocie, a inaczej mówiąc –„inwestują” w bezrobocie. Im zaś wyższe są zasiłki, tym więcej – zgodnie z prawem podaży i popytu – znajduje się bezrobotnych. Niejeden z nich w odpowiedzi na ofertę pracy daje do zrozumienia, że albo będzie pracował „na lewo”, albo oferty przyjąć nie może, bo inaczej straciłby prawo do zasiłku. Tymczasem wmawia się ludziom, że „państwo walczy z bezrobociem!”. Potwierdza się więc fakt, że państwo walczy z problemami, które samo stwarza i je często pogłębia, a przy okazji trwoni pieniądze będące owocem cudzej pracy i hamuje rozwój gospodarczy kraju. Czy nie jest to absurd?

Reklama

Sposobów, które państwo polskie stosuje w „polityce bezrobocia” jest niestety więcej: Do takich należą wymogi licencyjne, koncesyjne i tysiące najrozmaitszych przepisów (w tym – podatkowych) bardzo utrudniających lub wręcz uniemożliwiających zakładanie nowych przedsiębiorstw. Tymczasem wielu bezrobotnych czuje w sobie powołanie przedsiębiorcze i marzy o jego realizacji. Czy jesteśmy w stanie im w tym pomóc?

Są oczywiście i też takie osoby, które szukają zatrudnienia w urzędach. Jeśli to chrześcijanie, to pozwalam sobie im tego stanowczo odradzać: ponieważ w razie zatrudnienia, zostałyby bądź zmuszone do pośredniego pasożytowania na bliźnich, bądź na to narażone, jak i – na inne pokusy łatwo prowadzące do łamania Bożych Przykazań.

Z perspektywy chrześcijańskiej odbieranie jakiemukolwiek człowiekowi prawa do pracy lub tego prawa ograniczanie, jest wysoce niemoralne i krzywdzące nie tylko dla chętnych do pracy i dla potencjalnych pracodawców potrzebujących pomocy w pracy, ale pośrednio i dla całego społeczeństwa, któremu przeszkadza się w osiąganiu dobrobytu. W najlepszym interesie społeczeństwa leży przecież, aby wszyscy jego członkowie zdolni do pracy użytecznie pracowali, gdyż w ten sposób każdy z nich wytwarza jakąś cząstkę ogólnego bogactwa, co w sumie prowadzi do ogólnego dobrobytu. Chrześcijanin jest do takiego działania moralnie zobowiązany. Dlatego każdy zdolny do pracy winien jej szukać ze wszystkich swych sił i albo zacząć pracować niezależnie na własny rachunek, albo przyjmować to, co mu jest ofiarowywane, a wystrzegać się pobierania jakichś zasiłków pochodzących z funduszy zabranych pod przymusem (przez państwo) innym obywatelom.

Reklama

Powinien też wystrzegać się wysuwania roszczeń, których realizacja wymagałaby okradania (przez państwo) innych obywateli. W przypadku starania się o płatne zatrudnienie w jakimś przedsiębiorstwie starający się winien pamiętać, że jeśli potrzebuje ono przyjąć nowego pracownika, to po to, by móc lepiej zaspokajać potrzeby swych klientów, którzy w swych wyborach kierują się wartością i ceną towaru lub usługi przez nie oferowanej. Ogólnie nie ma dla nich znaczenia czy pracownicy, którzy stali się twórcami danego dobra, są młodzi czy starzy albo czy mają lub nie rodziny na utrzymaniu. Dlatego i przedsiębiorstwo, będąc uzależnione od klientów, aby pozostać rynkowo konkurencyjne np. nie może głowom rodzin płacić wynagrodzeń wyższych niż innym pracownikom za taką samą pracę, chyba że możliwa nadwyżka wynagrodzenia dla pracownika będącego głową rodziny będzie pochodzić z jakiegoś funduszu charytatywnego.

Starający się o zatrudnienie główny żywiciel rodziny winien jednak informacje o swym stanie rodzinnym podać, słusznie licząc na to, że pracodawca zechce dać mu pierwszeństwo przed kandydatami bez rodziny na utrzymaniu, ale nie powinien oczekiwać, a tym bardziej żądać od pracodawcy wyższej stawki wynagrodzenia niż ta, którą otrzymuje każdy inny za tę samą pracę.

Ogólnie do sprawy pomocy dla bezrobotnych należy podchodzić roztropnie i bardzo ostrożnie, rozgraniczając chrześcijański obowiązek pomocy ubogiemu i bliźniemu w potrzebie oraz niezdolnemu do pracy od faworyzowania nieróbstwa osób chcących żyć na cudzy koszt, wbrew pouczeniu z Ewangelii: „Kto nie chce pracować, niech też nie je (2 Tes 3, 10). Zgodnie z zasadą subsydiarności, odnośna pomoc winna być praktykowana w ramach rodziny (bliższej i dalszej), lokalnego stowarzyszenia samopomocowego, gminy, związku zawodowego, parafii lub innej wspólnoty lokalnej, która jest w stanie ustalić zasadność potrzeby udzielenia pomocy i jej wysokość. Oczywiście, towarzystwa i firmy ubezpieczeniowe mogą być bardzo pomocne dla pracowników, którzy sami chcą się ubezpieczyć na wypadek utraty wykonywanej przez siebie pracy.

Nigdy pomocą dla bezrobotnych nie powinno się zajmować państwo, bo zawsze będzie to związane z nadużyciami i marnotrawstwem, a więc i z okradaniem obywateli oraz zubożaniem społeczeństwa. Efekty takiej pomocy okazują się odwrotne od zamierzonych.

2020-07-21 12:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezus uzdrowił człowieka z uschłą ręką w szabat, ponieważ go miłował

2024-05-31 09:40

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

pl.wikipedia.org

"Człowiek z uschłą ręką", mozaika w Palermo, XII w.

Jezus uzdrowił człowieka z uschłą ręką w szabat, ponieważ go miłował. Nic nie było ważniejszego, nawet świętość szabatu temu nie przeszkodziła, by uczynić coś wyjątkowo ważnego dla kogoś, kto był w wielkiej potrzebie.

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: święcenia nie upoważniają do sięgania po „rzeczy złote, a skromne"

2024-06-01 16:17

[ TEMATY ]

bp Damian Muskus

Archidiecezja Krakowska

Święcenia nie dają wam prawa do reformowania Kościoła według własnych wizji i pomysłów. Nie są przepustką na salony polityczne ani do miejsc, gdzie bywają ludzie z wyższych sfer - mówił bp Damian Muskus OFM do franciszkanów, którzy z jego rąk przyjęli święcenia diakonatu i prezbiteratu. - Nie bądźcie teoretykami bliskości z Jezusem, ale praktykujcie ją wiernie - apelował do nich.

Święcenia w stopniu prezbitera i diakona przyjęło w bazylice św. Franciszka z Asyżu w Krakowie 14 braci ze Studium Franciszkańskiego: franciszkanie konwentualni, reformaci i kapucyni.

CZYTAJ DALEJ

Zakończenie roku formacyjnego LSO Archidiecezji Przemyskiej

2024-06-01 14:56

Łukasz Sztolf

Ministranci zgromadzeni w murach WSD

Ministranci zgromadzeni w murach WSD

W bazylice archikatedralnej w Przemyślu odbyło się błogosławieństwo nowych 76 ceremoniarzy, 60 lektorów i 31 ministrantów ołtarza. Uroczystej Mszy św. przewodniczył abp Józef Michalik. Homilię wygłosił ks. Grzegorz Czerwonka.

Obrzęd błogosławieństwa jest zwieńczeniem formacji, którą ministranci przeżywali podczas Szkoły Ceremoniarza oraz formacji odbywającej się w dekanatach i w parafiach. Od tego momentu ceremoniarze będą posługiwali w swoich parafiach jako ci, którzy pomagają duszpasterzom w organizacji służby liturgicznej, a czasami także prowadzą zbiórki ministranckie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję