Od kilku lat regułą było, że w sezonie, szczególnie na jego początku, znacznie więcej wydawałem w warzywniaku niż w sklepie mięsnym. Dziś to się niemal wyrównało. Niedawno w mięsnym kupiłem cztery kiełbasy śląskie, osiem debreczyńskich, pasek żeberek i kilkanaście plasterków szynki wieprzowej i drobiowej. Zapłaciłem za to nieco ponad 50 zł. W warzywniaku kupiłem dwa koszyczki truskawek, dwie kapusty, koperek i pół kilograma fasolki – zapłaciłem prawie tyle samo.
Mięso stanowi podstawę naszej diety, co nie jest ani dobre, ani zdrowe. Dziś natomiast jest to na dodatek drogie. Nie, nie namawiam do nieustannego postu czy wegetarianizmu, ale mieszcząc się w paradygmacie tej rubryki, sugeruję zwiększenie obecności potraw bezmięsnych, bo są po prostu tańsze. Nie myślę wcale o rybach, bo one są jeszcze droższe niż mięso, ale o innych bardzo smacznych, w większości prostych, zdrowych i niewymagających wiele wysiłku potrawach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu