Reklama

Otworzyli dom dla Laury

Czterdzieścioro ośmioro polskich dzieci z litewskich domów dziecka przyjechało na Podlasie, by spędzić tu święta Bożego Narodzenia i wraz z polskimi rodzinami przywitać Nowy Rok. Jest to już ósma taka akcja organizowana przez Stowarzyszenie „Otwarty Dom” Pomoc Polskim Dzieciom na Wschodzie. Dzieci znalazły w Polsce opiekę i ciepło rodzinnego domu.
Na zaproszenie państwa Agnieszki i Waldemara Olendzkich do Siemiatycz przyjechała Laura z Podgrodzia na Litwie. Laura ma 14 lat, od 2 lat mieszka wraz z 2 siostrami w domu dziecka. Jej tata jest Polakiem, mama Rosjanką - rodzice nie mogli zapewnić opieki dziesiątce swoich dzieci. Laura nie pierwszy raz przyjechała do Polski, wcześniej była w Krakowie, Koszalinie i Warszawie. Pierwszy raz spędziła w Polsce święta

Niedziela podlaska 4/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Bolewska-Iwaniuk: - Jaka jest rodzina, która Cię zaprosiła?

Laura: - Fajna. Nie wszystkie dzieci wyjechały na święta. Niektóre zostały w domu dziecka. Jedna z moich sióstr też przyjechała do Polski, druga została w domu dziecka. Z Polski przychodziły zaproszenia, nie wszyscy je dostali.

- Jaka była Wigilia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Laura: - Bardzo fajna. Był św. Mikołaj, dużo gości, prezenty. Było bardzo wesoło.

- A jak spędzałaś czas w Polsce?

Laura: - Bawiłam się z Dominiką. Chodziłam z Dianą. Byłam u Dianki w hufcu (Diana, najstarsza córka państwa Olendzkich, jest harcerką). Z Dominiką, Kamilem i z wujkiem byłam na betlejemskim światełku.

- Diano, jest was pięcioro. Czasem się sprzeczacie, a tu na święta przyjechała jeszcze jedna osoba. Czy to dobrze?

Diana: - Pewnie, że dobrze. Wiadomo, jak to w rodzinie, są różne sprzeczki, ale Laura jest bardzo miłą i grzeczną osobą i radzimy sobie. Laura jest ode mnie młodsza o rok, świetnie się dogadujemy, mamy dużo wspólnych tematów. Staram się pokazać Laurze dużo miejsc w Siemiatyczach, zabieram ją do koleżanek, poznaje dużo nowych ludzi.

- Dominika, a czy Tobie podobało się, że Laura przyjechała do was na święta? Laura jest od ciebie starsza, macie wspólne zajęcia?

Reklama

Dominika: - Jest fajnie. Nie ma problemu, że Laura jest starsza. Wszędzie razem chodzimy, przed chwilą byłyśmy na placu zabaw. Pokazywałam jej różne miejsca.

- Dzieci cieszą się nowym domownikiem, a rodzice? Jak to jest być ojcem takiej gromadki dzieci?

Waldemar: - Bardzo przyjemnie. Wszystkie są kochane, a Laurę przyjęliśmy jak szóste dziecko, nie traktujemy jej inaczej. Dzieci chciałyby, żeby Laura została u nas jak najdłużej. Mamy więc nadzieję, że jeszcze do nas przyjedzie.

- Jest Pan kierowcą, dużo przebywa poza domem, wraca zmęczony. Nie marzy się wtedy o ciszy i spokoju?

Waldemar: - Ciszę i spokój mam właśnie w szoferce. Wtedy jest czas na zadumę, na rozmyślanie. W moim zawodzie mało czasu można spędzić w domu, więc kiedy już w nim jestem, każdą minutę chciałbym poświęcić rodzinie. Chciałbym wszystkich ogarnąć, przytulić każdego z osobna.

- Chcieliście mieć tyle dzieci? Planowaliście takie życie?

Waldemar: - Mamy akurat piątkę dzieci. Żona, jak tylko się pobraliśmy, powiedziała, że będziemy mieli dużą rodzinę.

- Czy wspólnie podejmowaliście decyzję o zaproszeniu Laury na święta?

Reklama

Waldemar: - Z konieczności wszystkie formalności załatwiała żona, ale oczywiście konsultowała wszystko ze mną. Byłem w trasie, więc pisała do mnie SMS-y i moją pierwszą reakcją była radość. Później pojawiły się wątpliwości. Nie wiedziałem, czy sobie poradzimy, czy nie będzie bariery językowej. Okazało się, że Laura samodzielnie uczy się języka polskiego, a wizyty w Polsce bardzo jej w tym pomagają.

- Pani koleżanki raczej nie mają tak licznych rodzin. Czy czuje się Pani jakoś inaczej?

Agnieszka: - Nie czuję się inaczej. Czasem spotykam się z pytaniem, jak godzę rodzinę i pracę, zwłaszcza tak liczną rodzinę, i wtedy dochodzi do głosu taka świadomość, ale nie czuję się wyjątkowo przez to, że mam pięcioro dzieci. Nie odbieram tego jak jakieś szczególne obciążenie.

- Jak zmieniało się Pani życie, gdy na świat przychodziły kolejne dzieci?

Reklama

Agnieszka: - Kiedy urodziłam pierwsze dziecko, miałam 22 lata. Kiedy rodzą się dzieci, dużo się zmienia, bo przewartościowuje się świat. Starałam się nie wariować, nie chciałam, by dzieci były „pępkiem świata”, bo to im na dobre nie wychodzi, ale zmienia się wszystko, bo siłą rzeczy dużo spraw podporządkowuje się dziecku. Przez jakiś czas miałam takie przeświadczenie, że wszystko, co się robi, powinno się robić dla dziecka. Ale z czasem, nabierając doświadczenia, doszłam do wniosku, że jeśli człowiek nie robi pewnych rzeczy dla siebie, dla małżeństwa, to jest źle. Dzieci nie mogą być w centrum wszystkiego, to nie jest dla nich dobre. Dzieci są bardzo ważne, ale powinny umieć się dzielić, dokonywać poświęceń. I właśnie teraz, kiedy na święta chcieliśmy zaprosić Laurę, dzieci bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Bo oczywiście najpierw pytałam męża o zdanie, a potem dzieci. I zaskoczyło mnie, że były bardzo otwarte. Początkowo myślałam, że do końca nie mają świadomości, z czym się to wiąże. Ale kiedy Laura już u nas była, to po kilku dniach rozmawiałam z każdym z dzieci z osobna i byłam bardzo zbudowana ich postawą. Nie były zawiedzione tym, że Laura jest z nami, chciały jej jak najwięcej z siebie ofiarować. Zagospodarować jej czas, zastanawiały się, co mogą jej dać, by czuła się w naszym domu dobrze. To było dla mnie bardzo budujące, ze nie mają takiego nastawienia, że wszystko musi być tylko dla nich.

- Jakie były święta z Laurą?

Agnieszka: - Powiem szczerze, że te święta nie różniły się wiele od innych. Nie nastawialiśmy się, że z tego powodu, że jest z nami Laura, mają być inne. Nie wychodziliśmy z takiego założenia. Natomiast były to pierwsze święta w domu, bo chcieliśmy odciążyć rodziców, którzy zwykle przygotowywali Wigilię. Wiązało się to z dużą pracą dla nas, więc dużo wcześniej planowałam, co trzeba zrobić w domu, żeby nie było bieganiny przed samymi świętami i nie skupiły się one na przygotowaniach zewnętrznych typu sprzątanie czy gotowanie, ale przede wszystkim, żeby miały rodzinny klimat. I myślę, że to się udało. A to, że była Laura, pokazało, że tak naprawdę wiele osób ma otwarte serce dla drugiego człowieka. Widać było w różnych gestach ze strony całej rodziny, że to jest gość jak najbardziej oczekiwany, pożądany przez wszystkich. Nie było sytuacji sztucznych, nienaturalnych, tylko wszyscy ją przyjęli, nie tylko nasza najbliższa rodzina, ale wszyscy goście, którzy byli w naszym domu. I to zbudowało cudowny klimat tych świąt. I pod tym względem te święta różniły się od innych.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskupi do kapłanów na Wielki Czwartek: Słuchanie siebie nawzajem to wejście na wspólną drogę Bożego prowadzenia

2025-04-11 13:28

[ TEMATY ]

biskupi

Wielki Czwartek

KEP

kapłani

Karol Porwich/Niedziela

Słuchanie, a jeszcze bardziej słyszenie siebie nawzajem, to wejście na wspólną drogę Bożego prowadzenia - piszą biskupi polscy w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2025 roku.

„Kościół, który idzie, głosi, spotyka się z prześladowaniem, musi rozeznawać bieżące sytuacje i zmieniające się okoliczności, a także mierzyć się z grzechem w sobie i z przebaczeniem dla prześladowców” - piszą biskupi w Liście, dodając zarazem, że „nie ma i nie było takiego Kościoła, w którym pielęgnuje się święty spokój i zamyka się w czterech ścianach”. „Gdyby Bóg miał w swoich planach taki Kościół, nie posyłałby Ducha Świętego. Zesłanie Ducha nie pozwala uczniom zostać w strachu i zamknięciu” - zwracają uwagę biskupi.
CZYTAJ DALEJ

Pomorskie/ Policja zatrzymała podejrzewanego o zniszczenie flag na Westerplatte

2025-04-11 10:53

[ TEMATY ]

Westerplatte

znieważanie

dewastacja

flagi

Adobe Stock

Policja zatrzymała w Świeciu 41-latka podejrzewanego o zniszczenie polskich flag na terenie Westerplatte - poinformowała policja.

Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Mariusz Chrzanowski powiedział PAP, że 41-letni podejrzewany m.in. o zniszczenie polskich flag na Westerplatte został zatrzymany w czwartek ok. godz. 21 w Świeciu. Zatrzymany mężczyzna nie ma stałego miejsca zameldowania.
CZYTAJ DALEJ

"Różowe zakonnice" - nieprzerwana modlitwa, która podtrzymuje wiarę w czasach kryzysu

2025-04-11 21:14

[ TEMATY ]

zakon

Siostry Służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji

Od 1915 roku w Filadelfii grupa zakonnic poświęciła swoje życie nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu. Te różowe zakonnice, zrodzone z charyzmatu niemieckiego świętego Arnolda Janssena, nadal stanowią duchowy filar, który wspiera misję Kościoła swoimi modlitwami i towarzyszy cierpieniom świata.

Janssen urodził się w 1837 roku i zmarł w 1909 roku. Święcenia kapłańskie przyjął w wieku 24 lat. Szybko zrozumiał, zwłaszcza podczas modlitwy i nabożeństw, że jego misją jest kształcenie księży do ewangelizacji w krajach obcych. W 1875 roku założył seminarium misyjne w małym miasteczku w Holandii, co dało początek Towarzystwu Słowa Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję