Reklama

Ekumenizm drogą Kościoła

Na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan specjalnie dla „Niedzieli Wrocławskiej” bp Andrzej Siemieniewski o tym, że ekumenizm jest nie tylko marzeniem, ale realistyczną drogą Kościoła.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Pietkiewicz: - Księże Biskupie, zacznijmy od podstawowego pytania: Czym jest ekumenizm?

Bp Andrzej Siemieniewski: - Definicja ekumenizmu została bardzo trafnie i zwięźle wytłumaczona w dokumentach Soboru Watykańskiego II, w tekście „Unitatis redintegratio” czytamy, że ekumenizm jest ruchem, który ma na celu przywrócenie jedności chrześcijan.

- W jaki sposób odbywa się to przywrócenie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na bardzo wielu płaszczyznach. Pierwszą, najbardziej ogólną, jest wzajemne poznanie się. Chrześcijanie muszą byli świadomi historii, tradycji innych kościołów, czy innych wspólnot wyznaniowych. Druga płaszczyzna to praktyczne współdziałanie, np. w działalności charytatywnej, albo przedsięwzięciach kulturalnych. Trzeci szczebel, zmierzamy w stronę pogłębienia relacji, to branie udziału we wzajemnych przeżyciach duchowych, uroczystościach, modlitwach.

- Niedawno też ukazało się ekumeniczne wydanie Pisma Świętego - czym różni się ono od innych wydań i dlaczego zostało wydane?

- Myślę, że nazwa „ekumeniczne” wydanie Pisma Świętego sygnalizuje, że jest to wydanie przyjęte przez różne chrześcijańskie wyznania, a więc takie, w którego tłumaczeniu wzięli udział przedstawiciele różnych wspólnot wyznaniowych i, przy końcu tego dzieła zgadzają się, że to tłumaczenie jest dobre.

Reklama

- W jaki sposób o ekumenizmie mówi Benedykt XVI?

- Benedykt XVI od początku swojego pontyfikatu zwraca uwagę na ekumenizm skierowany w stronę Kościoła prawosławnego. Widać, że tam jego serce się kieruje. Pewnie dlatego, że jako dobry znawca historii kościoła i dobry teolog papież Benedykt XVI widzi największe podobieństwo: do chrześcijan wschodnich jest nam zdecydowanie najbliżej, różnice są zdecydowanie najmniejsze.

- Ale nie jest to nowy trend, bo przecież Jan Paweł II podejmował wysiłki zmierzające do przywrócenia jedności chrześcijan.

- Dzieło papieża Benedykta jest kontynuacją - zresztą nie tylko przedsięwzięć Jana Pawła II, bo przecież i Jana Pawła I i Pawła VI i Jana XXIII. Ekumenizm szeroko pojęty to cały wiek XX. Warto zauważyć, że każdy papież zawsze czuje się kontynuatorem, a nie rewolucjonistą.

- W jaki sposób wśród tych działań ekumenicznych odnajduje się Polska?

- Warto popatrzeć na najnowszą historię Polski i Wrocławia i piękne momenty ekumeniczne. Mieliśmy przecież spotkania organizowane przez Braci z Taizé, rok 1989, następne w roku 1995 - dwa takie spotkania były we Wrocławiu, spotkania modlitewne, w których biorą udział dziesiątki tysięcy ludzi i, co ważne, są to spotkania ekumeniczne. Już sama wspólnota z Taizé jest wspólnotą ekumeniczną, a te dziesiątki tysięcy ludzi, które na ich wezwanie zjeżdżają się do różnych miast Europy to są i katolicy i prawosławni i ewangelicy - przedstawiciele najróżniejszych wspólnot chrześcijańskich. Taizé jest udanym przedsięwzięciem ekumenicznym. Dlaczego to podkreślam? Bo bywają przedsięwzięcia udane i nieudane. Myślę, że najczęstszym źródłem niepowodzeń w tej dziedzinie jest zapominanie o definicji, od której zaczęliśmy - że ekumenizm to ruch, który polega na przywracaniu jedności chrześcijan. Spotkanie ekumeniczne jest tylko wtedy, kiedy jedności przybywa. Dlatego z taką radością trzeba przypominać i podkreślać, że Taizé jest udanym przedsięwzięciem ekumenicznym. Katolicy, którzy tam jeżdżą z jednej strony ugruntowują się w swojej katolickiej tożsamości, a z drugiej strony otwierają się na duchowość braci innych wspólnot i jest to przykład tego, że ekumenizm jest nie tylko marzeniem, ale może stać się realistyczną drogą Kościoła.

- Jednak w spotkaniach Taizé biorą udział głównie ludzie młodzi. Czy nie jest tak, że ekumenizm jest bardzo popularny wśród młodych a wśród starszych pokoleń już nieco mniej?

- Myślę, że wśród ludzi młodych popularna jest pewna forma ekumenizmu. Jeżdżenie na spotkania, zresztą nieprzypadkowo nazywają się one europejskimi spotkaniami młodych, jest bardzo atrakcyjne dla młodzieży: wsiąść do autobusu ze śpiworem, jechać na drugi koniec Europy, w zimie, wśród śniegów i mrozów, nocować w nieprzewidywalnych warunkach, to jakby z natury rzeczy bardziej odpowiada mentalności osiemnastoletniego człowieka, a nie na przykład sześćdziesięcioletniego. Myślę, że starsi mają swoje, im odpowiadające formy ekumenizmu. I też ich wcale nie brakuje! Znajdujemy bardzo ciekawe postawy ekumeniczne wśród teologów, którzy interesują się historią, duchowością, teologią innych wspólnot. W naszym mieście też przecież jest bardzo dużo przejawów wspólnych dzieł charytatywnych, czy dzieł kulturowych. Myślę, że każda grupa wiekowa znajduje sobie odpowiednie i dla siebie stosowne formy działalności ekumenicznej, ale przy okazji spotkania Taizé podkreślamy właśnie to charakterystyczne dla ludzi młodych wędrowanie i pielgrzymowanie w nieznane, aby tam wspólnie modlić się o przyszłe zjednoczenie chrześcijaństwa.

- Jednym chyba z najbardziej znanych miejsc we Wrocławiu jest Dzielnica Czterech Świątyń. Czy według Księdza Biskupa jest to nazwa o charakterze czysto reklamowym i turystycznym, czy ma jednak głębokie znaczenie duchowe i religijne?

- Ten wrocławski fenomen jest dobrym przykładem ekumenizmu, w który angażuje się nie tylko młodzież, ale także starsze pokolenia. Dzielnica Czterech Świątyń wykracza nawet poza ekumenizm i wkracza już także w dialog międzyreligijny. Z jednej strony obejmuje trzy świątynie chrześcijańskie: katolicką, prawosławną i ewangelicką, a z drugiej strony do tych świątyń zaliczamy także synagogę żydowską. A tam, gdzie pada słowo „synagoga”, tam już nie mówimy o ekumenizmie, ale o dialogu międzyreligijnym. I ta Dzielnica to bardzo godny podkreślenia fenomen i nigdy dosyć przypominania, że we Wrocławiu taki fenomen zaistniał. Czy to jest tylko hasło reklamowe? Nie. Każdego roku mam okazję brać udział w różnych przedsięwzięciach modlitewnych organizowanych w ramach Dzielnicy Czterech Świątyń. To nie tylko hasło reklamowe, to nasza wrocławska codzienność.

- Czy Dzień Judaizmu należy rozumieć jako część Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan?

- Dzień Judaizmu raczej poprzedza ten Tydzień, a nie go rozpoczyna, dlatego, że wyznający judaizm nie są chrześcijanami. Na nich kierujemy wobec tego otwarte i życzliwe spojrzenie, które nazywa się dialogiem międzyreligijnym.

- Czy inicjatywa Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan spotyka się z dużym zainteresowaniem?

- Jeszcze nie. Dlatego koniecznie trzeba apelować, przypominać, monitować, wzywać do modlitwy, do uczestnictwa, do dzieł, które będą mówić, że ekumenizm - jest taka fraza w wielu dokumentach kościelnych - jest drogą Kościoła. Dlatego to zainteresowanie, które już jest, cieszy nas, ale nie może nas zadowolić.

- Co zrobić, żeby ekumenizm zagościł w naszej modlitwie i w naszych sercach?

- Po pierwsze: trzeba śmiało i odważnie propagować udane przedsięwzięcia ekumeniczne. Po drugie: trzeba przestrzegać się nawzajem przed pseudoekumenizmem, który uszczupla jedność - trzeba takie zjawiska nazywać i przed nimi przestrzegać - tym wszystkim, co jest związane z duchem jakiejś rywalizacji, a czasem nawet duchem sekt. Natomiast, powracając do aspektu pozytywnego, przypominać, że jeśli jedzie 9 tysięcy Polaków do Brukseli na spotkanie organizowane przez braci z Taizé, to wiąże się to z nadziejami - o takich rzeczach trzeba przypominać, propagować je, zapraszać na nie - może szczególnie braci prawosławnych, jeśli ta sprawa tak bardzo leży na sercu papieżowi Benedyktowi XVI, do naszych katolickich przedsięwzięć. Zauważać ich, podkreślać ich obecność, przypominać, że żyją w Polsce, że mają tutaj także swoje struktury kościelne, mają swoich wyznawców, i w ten sposób przekładać Tydzień Modlitwy na cały rok postawy ekumenicznej.

- Księże Biskupie, czy Ksiądz wierzy w zjednoczenie Kościoła?

- W zjednoczenie Kościoła wierzę, chociaż w tym pytaniu może też kryć się podtekst - mianowicie czy wierzę w jakąś konkretną datę - za rok, za pięć, dziesięć lat. Zjednoczenie Kościoła, zjednoczenie chrześcijan jest jakimś ideałem, na pewno możemy do niego zmierzać, cieszyć się różnymi sukcesami, które na tej drodze mają miejsca, ale na pewno trzeba też brać pod uwagę ludzką słabość i grzeszność - widzimy przecież nie tylko sukcesy na drodze ekumenicznej, ale także rosnące nieporozumienia, podziały, także wśród wyznawców Pana Jezusa. Musimy być realistami i jak to zwykle bywa w dobrych dziełach: modlimy się, wierząc w Boże błogosławieństwo, ale wyniki zostawiamy łasce Bożej.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Projekt nowelizacji "uelastyczniającej" organizację lekcji religii lub etyki

2024-04-30 12:22

[ TEMATY ]

katecheza

Karol Porwich/Niedziela

Do konsultacji publicznych skierowany został projekt nowelizacji rozporządzenia, który "uelastycznia" możliwość organizacji nauki religii i etyki. Łatwiej niż dotychczas będzie można tworzyć grupy dzieci z różnych roczników i oddziałów klasowych.

Chodzi o projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Treść projektu opublikowano we wtorek na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Projekt nowelizacji "uelastyczniającej" organizację lekcji religii lub etyki

2024-04-30 12:22

[ TEMATY ]

katecheza

Karol Porwich/Niedziela

Do konsultacji publicznych skierowany został projekt nowelizacji rozporządzenia, który "uelastycznia" możliwość organizacji nauki religii i etyki. Łatwiej niż dotychczas będzie można tworzyć grupy dzieci z różnych roczników i oddziałów klasowych.

Chodzi o projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Treść projektu opublikowano we wtorek na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję