Organizatorem spotkania był ks. Michał Sokalski, wikariusz parafii św. Jana Chrzciciela w Nowej Brzeźnicy, należący do klubu motocyklowego God’s Guards Częstochowa. – Zakochałem się w motocyklach, kiedy chodziłem do liceum, a seminarium pomogło mi rozwinąć tę pasję. Pan Bóg pozwolił mi działać w środowisku motocyklistów, z których wielu nie ma z Nim za dużo wspólnego, ale dzięki takim wydarzeniom jak to dzisiejsze przybliżamy im Boga – powiedział.
– Jazda na motocyklu, tak jak wiele innych sportów, niesie ze sobą pewne ryzyko, dlatego potrzebne jest nam rozsądne podejście do sprawy, stąd właśnie nasza modlitwa i prośba o błogosławieństwo. Jesteśmy ludźmi wierzącymi i modlitwa jest dla nas ważna – przyznał Tomasz Jordanek z klubu Speedzone Team Wieluń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Maciej Orman/Niedziela
Pan Tomasz wspominał, że na jego ślubie koledzy wraz z ks. Michałem zrobili piękną oprawę, co m.in. przekonało do tego hobby jego teściową. – Najważniejsze jest, by robić to z głową – podkreślił.
Dodał, że nikt nikomu nie wypomina tego, na jakim sprzęcie jeździ, niezależnie od tego, czy kosztował 1000 zł czy 100 tys. zł. – Można jeździć na wszystkim, o ile się dba o motocykl. Tu przyjeżdżają normalni, fajni ludzie – podsumował Tomasz Jordanek.
Reklama
Olga Kurzelewska śmiała się, że jeździ z mężem jako plecak. – To jest jego pasja. Tyle lat prosił i się doczekał. Dzieci odchowaliśmy, to możemy jeździć – opowiadała. Pani Olga niedługo sama będzie mogła prowadzić, bo właśnie jest w trakcie kursu prawa jazdy na kategorię A. Zaznaczyła, że dużo kobiet podziela tę pasję. Co ją ciągnie do dwóch kółek? – Adrenalina i piękne widoki – odparła. Wraz z mężem i znajomymi uczestniczy w modlitwie zarówno na rozpoczęcie, jak i na zakończenie sezonu.
– Niech Bóg was strzeże, błogosławi i prowadzi do zamierzonego celu – powiedział na rozpoczęcie Mszy św. w intencji motocyklistów ks. Marek Galec, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Nowej Brzeźnicy.
Homilię wygłosił ks. Tomasz Turczyn, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Dalachowie, również zapalony motocyklista.
– To dobrze, że zatrzymaliście się na chwilę. Dobrze, że potraficie się zastanowić nad sobą, nad swoim życiem, nad Jego dawcą. To jest bardzo potrzebne, bo nie można w życiu gnać na oślep, byle do przodu. Trzeba mieć cel. Bez niego znudzi wam się jazda, znudzi wam się życie – przekonywał.
Ksiądz Turczyn pytał również, „czy obecność Jezusa obok mnie coś zmienia w moim życiu? Czy prawda o zmartwychwstaniu przemienia moje życie na tyle, że jestem w stanie przyznać się przed innymi do wiary i nie wstydzę się pokazywać, że Jezus jest moim Panem?”.
Ponadto kapłan przestrzegał przed fałszywymi przewodnikami. – Diabeł i demony też jeżdżą motocyklami. W środowisku motocyklowym są fałszywe grupy, gangi, ale my mamy trzymać się prosto. Kiedy jedziemy na motocyklu, nie lubimy bocznych podmuchów wiatru, które niekiedy spychają nas na przeciwny pas. My chcemy jechać po swoim bezpiecznym pasie – podkreślił.
Reklama
W tym kontekście zachęcił do tego, by szukać sił do mocnego trzymania kierownicy i bezpiecznej jazdy drogami naszego życia u Chrystusa, w słowie Bożym i w Eucharystii. – Nie omijajmy kościoła. Zatrzymajmy się na chwilę modlitwy, bo ona jest dla naszej duszy tym, czym paliwo do baku – przypomniał.
Maciej Orman/Niedziela
Gwoździem programu podczas pikniku był koncert zespołu Wielebny Blues Band, który uraczył gości dobrą muzyką i oryginalnym poczuciem humoru. Liderem formacji jest ks. Arkadiusz Wieczorek, proboszcz parafii św. Idziego Opata w Domasłowie w diecezji kaliskiej, który... nie wygląda na księdza.
– Na początku jest pewne zdziwienie, ale my gramy od 30 lat. Ludzie kojarzą nasz zespół, a parafianie przyzwyczaili się do mojego wizerunku. Gdyby wszyscy byli tak oryginalni, to byłoby źle. Uważam, że potrzeba normalnych księży, ale są też tacy szaleńcy jak ja. Nie chcę, żeby mnie chwalono, ale żeby mnie tolerowano. To mi w zupełności wystarczy – powiedział „Niedzieli” ks. Wieczorek.
Zapewnił, że jego zespół niczego nie udaje. – Siła tkwi w tym, że jesteśmy prawdziwi i to jest chyba dobrze odbierane. O ile nasze życie byłoby uboższe, gdyby nie to, co robimy – stwierdził „Wielebny”.
Podczas pikniku zagrała również orkiestra dęta ze Starej Brzeźnicy.