Reklama

Media

Dziennikarz jest po to, żeby ludzie myśleli

Niedziela Ogólnopolska 3/2013, str. 10-11

[ TEMATY ]

wywiad

media

BOŻENA SZTAJNER

O. prof. Leon Dyczewski OFMConv

O. prof. Leon Dyczewski OFMConv

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Mówi się, że media to czwarta władza. Czy Ojciec Profesor podziela to stwierdzenie?

O. PROF. LEON DYCZEWSKI OFMConv: - Powiedziałbym nawet, że to określenie stabilizuje się, w społeczeństwie ukształtował się bowiem system medialny. W każdym społeczeństwie można wyróżnić system polityczny, gospodarczy, kulturowy i ostatnio wykształcił się bardzo wyraźnie system medialny. System polityczny ma nam zapewnić bezpieczeństwo zewnętrzne, czyli suwerenność państwową, i bezpieczeństwo wewnętrzne, czyli dobre prawa dla funkcjonowania życia społecznego; celem systemu gospodarczego jest podwyższanie standardu życia - nie jakiejś grupie czy kategorii obywateli, lecz wszystkim ludziom, od najbiedniejszych do bogatych; system kulturowy kształtuje wartości, normy, wzory zachowań, obyczaje, wzajemne relacje między ludźmi; system medialny zaś dostarcza nam informacji, informuje nas o wszystkim, co się dzieje. Informacja jest dzisiaj tak istotna, że ten, kto ma pełniejszą informację i dobrze ją wykorzystuje, łatwiej osiąga swoje cele, pełniej może się realizować, może też sprawować władzę nad innymi. Dlatego dzisiaj jest ogromna walka o informacje. Występuje również zjawisko manipulacji informacjami oraz propaganda wybranych informacji. Widzimy także, że rozwijają się również instytucje, które zajmują się gromadzeniem informacji, przetwarzaniem ich i upowszechnianiem. Dlatego media odgrywają bardzo dużą rolę w życiu społecznym. Władza formalna, partia rządząca i partie opozycyjne, zabiegają o łaskawość mediów dla siebie. Czynią wiele, aby mieć je po swojej stronie, aby mieć na nie wpływ, bo kto ma media za sobą, ten dzisiaj rządzi, a kto nie dba o nie, lub co gorsze lekceważy je i walczy z ludźmi mediów, ten przegrywa. Jak najbardziej zasadne jest więc powiedzenie, że media są czwartą władzą, czyli czwartym systemem nowoczesnego życia społecznego.

- Mówiąc o informacji, zapytam o jej jakość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jakość informacji to przede wszystkim jej rzetelność, wyrażająca się przede wszystkim w jej zgodności z rzeczywistością, o której informuje. Żeby mieć pewność, że informacja jest zgodna z rzeczywistością, czyli prawdziwa, musi być oparta na kilku źródłach. Dziennikarz, formułując informacje i przekazując je odbiorcom, nie może dzisiaj oprzeć się tylko na jednym źródle. Już Thomas Jefferson (koniec XVIII wieku) powiedział, że prasa kłamie i nie można jej wierzyć. W XXI wieku prasa jeszcze bardziej kłamie. Jeżeli więc pozyskuję jakąś informację z mediów, to winienem sięgnąć po kilka mediów, kilka źródeł. Sprawdzenie źródła informacji jest szczególnie ważne wtedy, kiedy informacja dotyczy osób, ważnych problemów czy ważnych wydarzeń. Tu nie można oprzeć się na jednym źródle, musi być ich kilka. Samoczynnie powstaje pytanie przede wszystkim o tych, którzy pracują w mediach. Powinni oni tak formułować informacje i w taki sposób je przekazywać, aby one pomogły odbiorcy rozumieć to, co się wydarza. Niestety, dzisiejsze informacje otrzymujemy najczęściej w formie newsów, czyli bardzo krótkich i sensacyjnie sformułowanych wiadomości, które wcale nie pomagają odbiorcy w rozumieniu rzeczywistości, do której go odnoszą. Przykładowo informacja o wypadku drogowym jest tak sformułowana i przekazana, że odbiorcy tylko dowiadują się o nim, a powinna być tak podana, abyśmy rozumieli przyczyny i skutki wypadku, aby ta wiedza kształtowała w nas ostrożność, szacunek dla życia, wrażliwość na nieszczęścia, które są skutkiem wypadku.

- Mamy dziś bardzo szerokie forum dziennikarskie. Jak Ojciec Profesor ocenia jego kondycję?

- Nie jest prawdą, że informacja jest oderwana od osobowości dziennikarza. Każda informacja jest zbierana, przetwarzana, formułowana i przekazywana na bazie osobistej wiedzy, doświadczeń i przeżyć dziennikarza. Zauważmy, jeżeli zdarzy się w Polsce coś wyjątkowego, to na ekranie telewizji pojawiają się raczej dziennikarze w wieku 40-50 lat, którzy interpretują to wydarzenie bardziej wszechstronnie i głęboko. Do codziennych newsów zaprasza się natomiast dziennikarzy młodych. Są bardzo inteligentni i wykształceni, ale nie mają jeszcze tego filtru wiedzy, doświadczeń i przeżyć, nie mają tej skali porównawczej z zasadami etyki i życia społecznego, jaką osiągnęli już doświadczeni dziennikarze. Podobnie jest z wywiadami czy reportażami.
O kondycji polskich dziennikarzy nie wydawałbym generalnego osądu. Dziennikarz jest indywidualnością i dziennikarze są bardzo zróżnicowani. Jeden jest świetny w takiej dziedzinie, drugi w innej. Ale są też partacze. Niestety, upowszechnia się niedobra praktyka, że dany dziennikarz jest od wszystkich problemów i spraw. I oczywiście, informacje, jakie przekazuje, są często pobieżne, płytkie, sensacyjne, nie ukazują problemów wieloaspektowo, nie wywołują u odbiorców pytań, czasami są nierzetelne. Według mnie, dobry dziennikarz przez swoje informacje powinien wywoływać pytania u odbiorców, zmuszać ich do refleksji. Wówczas mamy dobre dziennikarstwo, kiedy dziennikarz swoją informacją tworzy okazję do tego, żeby ludzie myśleli i rozmawiali o tym, o czym ona donosi. Wówczas poszerza się ich świadomość społeczna. Uważam, że słabością dzisiejszego dziennikarstwa jest m.in. to, że dziennikarze nie poszerzają i nie pogłębiają świadomości Polaków w sprawach politycznych, społecznych, gospodarczych, etycznych, religijnych. Informacje na tematy z tych dziedzin życia są dosyć krótkie, pobieżne i często podawane językiem niezrozumiałym.
Dziennikarz, np. wybierający się na konferencję w sprawie in vitro powinien przyswoić sobie terminologię z tego zakresu, wiedzieć, jaki jest stosunek do in vitro w różnych krajach, stanowisko lekarza i prawnika, biologa i kapłana katolickiego, pielęgniarki i matki, kobiety, która nie może mieć dziecka w sposób naturalny. Dobrze przygotowany dziennikarz postawi sensowne pytania uczestnikom konferencji, szczególnie referentom. Jeżeli zaś nie jest wystarczająco przygotowany do tematu, zada ogólne pytania i otrzyma zdawkowe odpowiedzi, a tym samym nie poszerzy świadomości odbiorców na ten temat, odbiorcy nic z jego informacji nie wyniosą dla siebie.

Reklama

- Zapytam o kompetencje dziennikarzy...

- Dziennikarz musi być kompetentny zarówno w zakresie treści przez siebie przekazywanych, jak i w sposobie przekazu, czyli wymagana jest od niego kompetencja merytoryczna i profesjonalna. Wielu dobrych redaktorów naczelnych najchętniej przyjmuje do współpracy ludzi, którzy ukończyli jakiś kierunek studiów, są specjalistami w danej dziedzinie i w jej zakresie mogą poszerzyć wiedzę u odbiorców. Dziennikarz bez kompetencji merytorycznej tej wiedzy nie poszerzy, będzie wciąż pływał po powierzchni, mówił rzeczy powszechnie wszystkim znane, będzie mało użyteczny społecznie. Werbalnie i ruchowo może być bardzo sprawny, ale merytorycznie będzie nieudolny.

- A co Ojciec Profesor sądzi o tym, kiedy ktoś otrzymuje polecenie odpowiedniego medialnego ustawienia problemu? Taka praktyka znana jest w Polsce.

- Tego typu dziennikarz tak naprawdę nie jest dziennikarzem. On jest przekazicielem cudzych poglądów i postaw. Dziennikarza powinny cechować wolność i autonomia działania oraz dobrze ukształtowane sumienie. Dotykamy tu bardzo ważnej sprawy, tzw. misji mediów. We wspomnianym przypadku dziennikarz działa w interesie naczelnego albo właściciela medium, ale nie pełni misji społecznej. To są dwie różne rzeczy. Sumienie dziennikarza jest bardzo ważne w jego działaniach. Dziennikarstwo nie może funkcjonować bez etyki. Na tę sprawę silny nacisk kładą Amerykanie. Etyka w amerykańskiej edukacji dziennikarskiej jest przedmiotem podstawowym. W dzisiejszych mediach często dominują czynniki polityczny i gospodarczy i w przekazach informacyjnych często są naruszane zasady etyki i życia społecznego, politycy i właściciele wielkich biznesów bowiem nie bardzo liczą się z etyką.

- Co Ojciec sądzi o tzw. dziennikarstwie śledczym?

- Dziennikarstwo śledcze jest nam dzisiaj bardzo potrzebne. Niektórzy ubolewają nad tym, że ono słabnie, także w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie miało swój początek. Dziennikarz śledczy to najdroższy dziennikarz. Musi chodzić za sprawą nieraz rok, dwa, trzy, a to wymaga dużych nakładów finansowych, ale wtedy wykrywa głęboko ukryte afery gospodarcze, polityczne, najczęściej korupcyjne. Uważam, że w nowoczesnym społeczeństwie dziennikarstwo śledcze jest konieczne.

- Jaka jest różnica między działaniem dziennikarza śledczego a działaniami czynników policyjnych?

- Policja z urzędu musi pilnować porządku, jest w służbie bezpieczeństwa obywateli. Jej działania są niejednokrotnie podległe politykom. Natomiast praca dziennikarza śledczego jest przejawem największej niezależności. Dziennikarz śledczy nie powinien być podległy komukolwiek i ma kierować się dojściem do prawdy. To jest niebywale trudna sprawa, dlatego takie dziennikarstwo słabnie.

- Co jest busolą dla pracy dziennikarza śledczego?

- Etyka. On śledzi jakąś sprawę, i to sprawę społecznie ważną, żeby dojść do prawdy. Nie pracuje dla zemsty czy zaspokojenia ciekawości, tylko żeby została naprawiona sytuacja, która jest niewłaściwa. Ostatnio np. nagłaśniana jest mocno korupcja w służbie zdrowia. Mamy sytuację taką, jaką mamy, tu bardzo łatwo o korupcję. Ale dziennikarz śledczy, przejęty sytuacją społeczną, walczy z korupcją, stara się pokazać, że jest coś niewłaściwego w funkcjonowaniu służby zdrowia w Polsce. Byłoby źle, gdyby w naszej polskiej sytuacji upadło dziennikarstwo śledcze. Ono jest potrzebne, i to bardzo, tylko nie powinno służyć polityce czy biznesowi, ale ludziom i lepszemu funkcjonowaniu życia społecznego.

- Jest zasada, że cel nie uświęca środków. Czy w dziennikarstwie śledczym ta zasada obowiązuje?

- Absolutnie tak, ona obowiązuje wszędzie. Powtarzam: dziennikarz śledczy to nie detektyw, który służy komuś. Dziennikarz śledczy służy prawdzie i to jest ta różnica.

- W Starym Testamencie czytamy o prorokach i ich proroctwach. Z niektórych władcy byli zadowoleni, ale dochodziło też nieraz do zabicia proroka, ponieważ proroctwo było dla władcy niekorzystne. Czy dziennikarstwo można porównać z takim prorokowaniem?

- Dwa zawody są chyba w tej chwili najbardziej niebezpieczne. To dziennikarstwo i duszpasterstwo. Dziennikarz chce ukazać światu coś prawdziwego, czego nie chcą ujawnić politycy i biznesmeni. Dlatego nierzadko przeszkadza. Bardzo trafne jest porównanie dziennikarzy do proroków. Bo dobry dziennikarz to ten, który mówi prawdę. Tak czynił prorok Jeremiasz. Ale jako prorok był pod ochroną prawa boskiego i król Izraela nie śmiał go ruszać. On miał obowiązek mówienia królowi prawdy i król o tym wiedział. Tylko władca, który sprzeniewierzał się Prawu obowiązującemu w Izraelu, zabijał proroków. Tak samo jest i dzisiaj. Dobra czynionego przez dziennikarzy, szczególnie wojennych i śledczych, ktoś może sobie nie życzyć i może ich w różny sposób „unieszkodliwić”.

- Jaka jest różnica między dziennikarzem a kapłanem głoszącym kazanie?

- Widziałbym zasadniczą różnicę. W kazaniu bardzo często mówimy, jak powinno być, ukazujemy coś, co jest powinnością naszego życia, działania, myślenia, mówienia. Taki jest sens kazania - formacja człowieka. Natomiast obowiązkiem dziennikarza jest przede wszystkim ukazywanie prawdy o rzeczywistości, tego, czym ludzie naprawdę żyją, jakie fakty towarzyszą ich życiu, jacy ludzie nimi rządzą. Dziennikarz nie jest od przepowiadania przyszłości, choć jego przesłanie może ją zawierać, ale od ukazywania rzeczywistości, w jakiej żyjemy.

- Spotykamy się czasem z uwagą, że „Niedziela” jest zbyt polityczna. Odpowiadam, że jeżeli mówimy o dzieciach, które nie mają co jeść, o bezrobociu, to przecież mówimy o sytuacji ludzi, która ma też aspekt moralny. Z drugiej strony jednak będzie to polityka, bo wskazuje, że rząd nie radzi sobie z problemami bezrobocia i nędzy...

- Dziennikarz informując o tym, co się dzieje, jednocześnie zabiera głos w sprawach publicznych. Oczywiście, to jest już polityka - ale każdy ma do tego prawo. Nie jest tak, że takie prawo ma tylko partia rządząca czy opozycyjna. Rozróżniłbym tu to, co jest partyjne, i to, co jest polityczne. Do polityki każdy obywatel ma prawo, a więc i redakcja „Niedzieli”, ponieważ jest to życie mojego społeczeństwa, mojego kraju. Jako obywatel mam do tego nie tylko prawo, ale i obowiązek. Przypomnę, co było w starożytnych Atenach. Ateńczyk miał obowiązek zabierania głosu w sprawach publicznych, wypowiadania się na wszystkie sprawy, które dostrzegał w życiu publicznym. Stąd występował na rynku - nie było prasy, radia, telewizji - i mówił, co go bulwersuje, co widzi dobrego i niedobrego. Wydaje mi się, że każdy tytuł wydawniczy, radio czy telewizja mają obowiązek mówienia o tym, jak jest w społeczeństwie, w którym funkcjonują. To jest ich publiczna misja.

- W jaki sposób Ojciec Profesor postrzega św. Franciszka Salezego z jego patronowaniem dziennikarzom katolickim?

- Św. Franciszek Salezy jest widziany jako bardzo dobry pisarz kościelny, ale nade wszystko jako człowiek dialogu. Umiał rozmawiać z ludźmi nie tylko swojej orientacji religijnej, ale i z tymi, którzy należeli do innych grup religijnych i społecznych, także z tzw. heretykami i z ludźmi zmarginalizowanymi społecznie. W tym właśnie widziałbym istotę patronatu św. Franciszka Salezego dziennikarzom. Dziennikarz musi rozmawiać ze wszystkimi, musi prowadzić dialog z różnymi ludźmi, i to na płaszczyźnie wszystkich tematów. Jest wtedy orędownikiem prawdy. Co kto z tą prawdą zrobi, to sprawa jego sumienia, ale dziennikarz winien dać materię, czyli informację, nad którą odbiorca może się zastanowić.

2013-01-15 07:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chrześcijaństwo przetrwało trudniejsze czasy niż obecne

[ TEMATY ]

wywiad

zjazd gnieźnieński

Paweł Kęska/facebook.com

Z prof. Januszem Karwatem, kierownikiem Zakładu Studiów Gnieźnieńskich Instytutu Kultury Europejskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, rozmawia Andrzej Tarwid

Andrzej Tarwid - Pański wykład o początkach chrześcijaństwa na ziemiach polskich otworzył inauguracyjną sesję plenarną X Zjazdu Gnieźnieńskiego. Zapytam przewrotnie: co byłoby, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu?

- Gdyby tak potoczyły się nasze dzieje, to można powiedzieć, że nie było by Polski. A w konsekwencji my nie bylibyśmy tymi samymi ludźmi, którymi dzisiaj jesteśmy.

- Czyli gdyby nie chrzest, to państwo Mieszka I nie przetrwałoby?

- Tak uważam. Dziadek i ojciec Mieszka I zbudowali potężne państwo, ale na jego granicach rywalizowali już ze znacznie mocniejszymi związkami plemiennymi. Słowianie połabscy byli tak silni, że zagrażali nawet cesarstwu. Mieszko I też z nimi przegrywał. Konwersja na chrześcijaństwo była więc jego świadomym wyborem motywowanym głównie tym, aby ocali państwo i zamieszkującą na jego terytorium ludność.

- A jakie jeszcze inne cele brał on pod uwagę?

- Mieszko I wiedział, że wraz z nową wiarą przyjdą inne dobrodziejstwa, takie jak np. kultura pisana, nowe budownictwo, zamki, a z czasem hierarchia kościelna. Na tym właśnie polegał jego geniusz, że doskonale zdawał on sobie sprawę także z tych innych, szerszych konsekwencji przyjęcia chrześcijaństwa.

- Co wiemy o tym, jak odbywało się nawracanie poddanych na nową wiarę?

- Warto podkreślić, że Mieszko I nie nawracał mieczem. To był proces, który trwał latami. Uznaje się, że chrześcijaństwo tak w pełni rozwinęło się dopiero w XII wieku.

- To zasługa kapłanów. Co o nich wiemy?

- Ci pierwsi - a zwłaszcza Jordan, który przyprowadził ze sobą kapłanów z otoczenia Dobrawy - znali język starosłowiański. To było bardzo ważne, bo dzięki temu umieli porozumieć się z miejscową ludnością, które również mówiła po starosłowiańsku.

- Podczas swojego wykładu zaskoczył Pan wielu słuchaczy stwierdzeniem, że w najbliższym czasie możemy dowiedzieć się zupełnie nowych rzeczy o początkach Polski Piastów dzięki odkryciom genetyków. Dyscypliny te nie kojarzą się z historią…

- (uśmiech) A jednak właśnie dzięki badaniom genetycznym mamy szansę poznać genom Piastów, którzy zostali pochowani w Poznaniu. To może prowadzić do dalszych odkryć. Niewykluczone bowiem, w Gnieźnie zostali złożeni przodkowie Mieszka. Gdyby nie badania genetyczne, to potwierdzenie takiego odkrycia - oczywiście, jeśliby do niego doszło - nie byłoby w ogóle możliwe.

- Nauka pozwala nam lepiej poznać nasze „korzenie”. Pojęcie to jest bardzo często przywoływane w trakcie zjazdowych wystąpień, ale głównie w pesymistycznym kontekście. Najczęściej mówi się o tym, że to Europa odcina się od chrześcijańskich „korzeni”. Już kilku lat temu niektórzy publicyście pisali nawet, że na Starym Kontynencie nie będzie chrześcijan...

- Uważam, że osoby te mylą się w swoich opiniach. Oczywiście, świat cały czas się zmienia, lecz jako historyk mogę powiedzieć, że chrześcijaństwo przetrwało trudniejsze czasy niż obecne. Przetrwa więc i obecny kryzys, tego możemy być pewni. Inny wniosek jaki płynie z uprawianej przeze mnie dyscypliny mówi natomiast o tym, że najtrudniejsze kryzysy biorą się zawsze z tych rzeczy, które są nie do końca rozpoznane.

- „Kryzys” to koleje słowo często przywoływane na Zjeździe. Ma Pan Profesor jakąś swoją receptę na kryzysy, ale nie te państwowe czy cywilizacyjne, lecz te, które dopadają zwykłych ludzi w ich codziennym życiu?

- Nie powinniśmy zapominać, że najważniejsze rzeczy dzieją się wokół nas, a więc w domu rodzinnym i w pracy. A na przezwyciężenie wszelkich takich kryzysów sposób jest tylko jeden - zachowujmy się zgodnie z Dekalogiem. I nie łudźmy się, że dzięki naszej mądrości, inteligencji czy sprytowi wymyślimy coś lepszego od Bożych przykazań.

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję