Reklama

W wolnej chwili

Sprawność fizyczna dzieci

"Będzie tylko gorzej. Rządzi smartfon i internet"

Artur Siódmiak nie jest optymistą, jeśli chodzi o sprawność fizyczną dzieci. "Boisk i hal nie brakuje, ale zmierzamy w tym kierunku, że będzie tylko gorzej. Staliśmy się wygodni, mamy złe nawyki, rządzi smartfon i internet" – uważa były piłkarz ręczny, który od lat prowadził zajęcia dla najmłodszych.

2024-09-16 08:56

[ TEMATY ]

sport

dzieci

internet

smartfon

sprawność fizyczna

Adobe Stock

Dzieci coraz więcej czasu spędzają przed telefonem

Dzieci coraz więcej czasu spędzają przed telefonem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W poprzedni poniedziałek ministrowie edukacji Barbara Nowacka i sportu Sławomir Nitras ogłosili wyniki przeprowadzonego na wiosnę w klasach IV-VIII szkoły podstawowej i w szkołach ponadpodstawowych badania umiejętności ruchowych uczniów.

Porównano je z podobnymi testami z lat 1999 i 2009 – wyniki uczniów są gorsze niż w tamtym okresie. Poza tym jest pewien etap w życiu uczniów, do którego ich kompetencje zwiększają się, a później następuje regres.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

"Moim zdaniem tego problemu nie można sprowadzić tylko do wychowania fizycznego. Trzeba go potraktować szerzej, odnieść do wychowania w ogóle, do obecnego stylu życia, naszych nawyków i potrzeb" – powiedział PAP Siódmiak, który pokazowe treningi i zajęcia WF prowadził od 2013 roku.

Były to campy, a następnie "Największa Lekcja WF". W tym roku ta inicjatywa, która promowała nie tyle sport, ile aktywność fizyczną, po raz pierwszy od wielu lat nie otrzymała dofinansowania ze strony Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wicemistrz świata z 2007 oraz brązowy medalista tej imprezy z 2009 roku zapewnił, że nie wie dlaczego.

Reklama

"W Polsce tego typu wydarzenia zainicjował Marcin Gortat, który organizował swoje campy w powiązaniu z NBA. Ja byłem prekursorem ogólnie, a pierwszy, jeśli chodzi o piłkę ręczną. Nie ograniczałem się jednak tylko do mojej dyscypliny, zapraszałem też wybitnych sportowców, aby dzieci miały konkretny wzorzec. Gościliśmy m.in. Darka Michalczewskiego, Sebastiana Milę i Marcina Lijewskiego" – przypomniał.

Organizując przez wiele lat te imprezy 133-krotny reprezentant Polski zaobserwował, że generalnie dzieci z czasem stawały się coraz mniej sprawne.

"I to w bardzo prostych kwestiach, takich ogólnorozwojowych. Mają problemy z koordynacją, nie potrafią zrobić przewrotu czy też padu. A kiedy dostaną piłkę, to jest już kłopot do kwadratu" – ocenił.

Przekonywał, że największym wrogiem na drodze do odpowiedniej sprawności i aktywności fizycznej dzieci jest technologia, czyli głównie internet i telefon.

"Smartfon jest nieprawdopodobnie uzależniający, zabiera czas i ochotę na sport. Jeśli dziecko nie ma odpowiednich wzorców ani rodziców, którzy często potrafią wymusić taką aktywność albo sami są aktywni, a ich pociechy automatycznie również, to ciężko je przekonać do sportu. Na drugim biegunie znajdują się rodzice z kategorii nadopiekuńczych. Mówią bez ogródek +lepiej zostań w domu, bo coś sobie jeszcze zrobisz+" – dodał.

Swoją cegiełkę dołożyła również pandemia COVID-19. Dzieci nie uczęszczały do szkoły, a lekcje wychowania fizycznego realizowały w pokoju.

"A po tej pełnej izolacji, bo wiadomo, że szkoła nie spełnia tylko zadań edukacyjnych, pełne ręce roboty mają obecnie psychologowie oraz psychiatrzy" – nadmienił.

Reklama

Naturalne lekcje wychowanie fizycznego odbywały się kiedyś w dużej mierze poza szkołą, a "nauczycielem" często były trzepak, drzewo, huśtawka oraz ślizgawka na skarpie. Według niego, w takich warunkach kształtowały się charaktery, kondycja oraz gibkość.

"Kiedy wracało się po lekcjach, to rzucało tornister, szybko coś zjadło i biegło na podwórko. Wszyscy się znali i jeśli ktoś się na nim nie pojawił, to wiadomo było, że otrzymał od rodziców... karę. Konieczność pozostania w domu była właśnie najgorszą sankcją, z którą trudno się było pogodzić. Rozgrywano mecze blok na blok, osiedle na osiedle, a nawet dzielnica na dzielnicę. Dzisiaj osiedla i podwórka są grodzone i zamknięte, zresztą i tak prawie nikt nie wychodzi na dwór" – analizował.

Mistrz Polski w barwach Wybrzeża Gdańsk przekonywał, że problemem nie jest sportowa infrastruktura. Boisk i hal nie brakuje, jest ich więcej niż kiedyś.

"Szkopuł w tym, że nie ma chętnych, aby z nich korzystać. Internet zawładnął wszystkim. Staliśmy się wygodni, wzajemnie się również izolujemy, zamykamy i unikamy kontaktów. Często jest tak, że dwie osoby siedzą obok siebie wpatrzone w telefony i zamiast rozmawiać, to do siebie piszą..." – skomentował.

Jak zauważył, bardzo dużo zależy również od odżywania, bo otyłość młodych ludzi to kolejny problem wiążący się z fizyczną aktywnością oraz ogólną sprawnością.

Reklama

"Jeśli ktoś raz na jakiś czas zje +fastfooda+, to nic mu się oczywiście nie stanie. Ale to nie może być reguła, bo jedzenie wysoko przetworzone i modyfikowane zdrowe nie jest. Postęp cywilizacyjny sprawił, że nabieramy nawyków, które nie idą w parze ze sportem, aktywnością fizyczną oraz zdrowiem w ogóle. Idziemy na skróty i faszerujemy się śmieciowym jedzeniem, czyli samą chemią. Trzeba zmienić świadomość i trochę sobie codzienne życie utrudnić" – zaznaczył.

Siódmiak uważa, że najwięcej w kwestii sprawności fizycznej najmłodszych można zdziałać w klasach 1-3.

"Oczywiście, sama szkoła wszystkiego nie załatwi, ale największy nacisk należy położyć na początku edukacji. Zajęcia wychowania fizycznego najmłodszych, obowiązkowo połączone z korektywą, powinna prowadzić wykwalifikowana kadra. To bardzo ważne" – podkreślił.

A jeśli chodzi o szkolnictwo związane ze sportem, to szczególnie przypadł mu do gustu model bałkański.

"W tych krajach doszli do wniosku, że jeśli masz mało ludzi, to nie możesz być dobrym we wszystkim, chociaż licząca dwa miliony mieszkańców Słowenia i tak jest pod tym względem fenomenem. W tym regionie wprowadzono specjalizację od najmłodszych lat i są szkoły, które nastawione są np. tylko na gry zespołowe" – przekazał.

Jeśli chodzi o perspektywy, to popularny "Siudym" nie jest jednak optymistą.

"Moim zdaniem zmierzamy w tym kierunku, że będzie tylko gorzej. Jestem przekonany, że kiedy podobne badania wykonane zostaną za pięć oraz 10 lat, to ich wyniki będą jeszcze gorsze. Nie ukrywam natomiast, że bardzo chciałbym się mylić" – podsumował Siódmiak.

Ocena: +7 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bogna Białecka: smartfony nie są dla dzieci!

[ TEMATY ]

smartfon

Adobe Stock

Zacznijmy traktować smartfon tak jak alkohol, czyli coś, czego do określonego wieku dzieci po prostu nie powinny posiadać – apeluje Bogna Białecka, psycholog zajmująca się m.in. psychologią rodziny, psychologią dziecka i walcząca z inwazją ekranów. Bogna Białecka komentuje dla KAI tzw. „aferę youtuberów”, zwracając uwagę, że niestety tego typu afera nie powinna być dla nas zaskoczeniem.

– Niestety, tego typu afera nie powinna być dla nas jakimkolwiek zaskoczeniem. Można się było tego spodziewać – podkreśla Bogna Białecka, komentując dla KAI tzw. „aferę youtuberów”. Jak wyjaśnia, w tej chwili praktycznie każdy, niezależnie od tego, kim jest i co sobą reprezentuje, ma dostęp do Internetu i może być twórcą. Jeszcze w poprzednim pokoleniu twórca, by docierać do setek tysięcy, czy milionów osób, musiał sobą coś reprezentować, jako dziennikarz, artysta itp. Dziś tak nie jest. Dodatkowo, algorytmy poszczególnych mediów online preferują treści, które pobudzają silnie emocje i to zwłaszcza negatywne, np. treści antagonizujące, seksualizujące itp. Promowani są twórcy, którzy takie emocje potrafią wzbudzić. - Kto będzie takie treści produkował? Zwykle nie ktoś, kto chce sprawić, żeby świat stawał się lepszy. Raczej ktoś, kto wie, co się sprzedaje i nie ma za bardzo skrupułów… - mówi Bogna Białecka. - To, że znani i popularni youtuberzy nie trzymają standardów moralnych i przekraczają normy społeczne, związane jest z tym, kto generalnie jest promowany przez takie media. Można to łatwo sprawdzić porównując zasięgi osób, które przez wiele lat tworzą w Internecie bardzo wartościowe treści z zasięgami osób, które dostarczają negatywne emocje. W tym drugim wypadku są one nieporównywalnie większe – dodaje.
CZYTAJ DALEJ

Matka Boża Płacząca

[ TEMATY ]

#NiezbędnikMaryjny

La Salette

Adobe Stock

Jest rok 1846. Francja przechodzi poważny kryzys, epokę fermentu i zmian społecznych. Kraj przeżywa najpierw rewolucję, czasy napoleońskie, wreszcie lata nędzy. Rodzi się moda na racjonalizm i krytykę Kościoła. W wielu miejscach z wolna zanika wiara.

Nawet najzdrowsze zdawałoby się środowiska – wsie – tracą swą tożsamość i wyrzekają się swoich tradycji. W Corps ludzie żyją tak, jakby Boga nie było. Tam właśnie mieszkała Melania Calvat (lub Mathieu). W 1846 r. miała czternaście lat. Tam żył też jedenastoletni Maksymin Giraud. Choć oboje mieszkali w tej samej parafii, La Salette, pierwszy raz spotkali się dopiero na dwa dni przed objawieniem się Matki Najświętszej. Nic dziwnego, byli tak różni, że nawet gdyby się gdzieś zobaczyli, nie zauważyliby swojej obecności.
CZYTAJ DALEJ

Zbliża się spotkanie z s. Małgorzatą Lekan OP!

2024-09-19 15:51

plakat organizatorów

    W najbliższy czwartek 26 września w ramach projektu „Teologia ciała działa” odbędzie się spotkanie z s. Małgorzata Lekan OP.

    Wydarzenie odbędzie w Białej Sali, przy sanktuarium Świętego Jana Pawła II ( ul. Totus tuus 32) w Krakowie. Początek o godz. 18.00. Jak informuje prowadząca spotkania dr Magdalena Siemion, s. Małgorzata opowie o swojej na nowszej książce „Cała ja. O przyjaźni ze sobą i swoim ciałem”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję