Reklama

Niedziela Świdnicka

Biskup – kim dla mnie jest?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W naszych parafiach ksiądz biskup pojawia się podczas wizytacji, którą przeprowadza raz na pięć lat. Widujemy go również, kiedy udziela sakramentu bierzmowania lub przy okazji nominacji proboszcza, czasami podczas większych uroczystości, jubileuszów kapłańskich. Rzadko zdarza się, aby ksiądz biskup w naszych parafiach pojawiał się bez szczególnych powodów. Jaką rolę pełni biskup w naszym życiu? Jak postrzegamy jego posługę? Spróbujmy odpowiedzieć sobie na te pytania.

Ojciec, pasterz, brat, przyjaciel

W marcu 2004 r. bp Ignacy Dec, zwracając się w czasie uroczystości swojego ingresu w świdnickiej katedrze, mówił do diecezjan: „przyjmijcie mnie od dziś jako waszego biskupa… chcę być dla was ojcem, pasterzem, bratem i przyjacielem. Pomóżcie mi być biskupem dla was i chrześcijaninem z wami. Pozwólcie mi służyć”. Wypowiadając te słowa, bp Ignacy był świadom olbrzymiej odpowiedzialności, jaką przyjął na swoje barki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bł. Jan Paweł II w książce pt. „Wstańcie, chodźmy!” biskupa nazwał pasterzem: „Tradycja chrześcijańska utrwaliła biblijny obraz pasterza w trzech postaciach: jako tego, który niesie na ramionach zagubioną owcę; jako tego, który prowadzi swoje stada na zielone pastwiska; i jako tego, który laską pasterską zagarnia swoje owce i broni je od niebezpieczeństw. We wszystkich trzech obrazach powraca jedno przesłanie: pasterz jest dla owiec, a nie owce dla pasterza”. W tej samej książce Karol Wojtyła napisał: „Jakże przejmujące refleksje posłudze pasterskiej pozostawił nam także św. Grzegorz Wielki: «Świat jest pełen kapłanów, ale niewielu jest robotników na żniwach Pana. Przyjmujemy wprawdzie stan kapłański, ale zadania urzędu nie spełniamy. (…) Zaniedbujemy obowiązek głoszenia i na nasze nieszczęście - jak widzę - nazywamy się biskupami. Zatrzymujemy godność, a pomijamy zobowiązania godności. Ci, którzy zostali nam powierzeni, opuszczają Boga a my milczymy» (Godzina Czytań, sobota XXVII tygodnia). Coroczne przypomnienie, jakie liturgia kieruje do naszej świadomości, odwołując się do odpowiedzialności wobec Kościoła!”. Jak widać, odpowiedzialność, jaka spoczywa na biskupie, jest niewyobrażalnie duża.

Jak pachnie biskup?

Papież Franciszek powiedział, że dobry biskup musi pachnieć swoimi owcami. To znaczy, że musi być z nimi cały czas, żeby przesiąknąć nimi. Cały czas, czyli w radościach i smutkach, nawet wtedy, kiedy miałby przesiąknąć niezbyt przyjemnie. „Dobry pasterz zna owce swoje i one go znają” (J 10, 14). Papież Polak napisał we wspomnianej wcześniej książce: „Zapewne jest zadaniem biskupa roztropnie starać się, by jak najwięcej osób współtworzących z nim lokalny Kościół mogło go poznać osobiście. Ze swej strony on sam będzie się starał być blisko nich, by wiedział, czym żyją, co cieszy i co niepokoi ich serca. Podstawą do tego wzajemnego poznania są nie tyle okazjonalne spotkania, ile raczej prawdziwe zainteresowania tym, co dzieje się w ludzkich sercach…”.

Reklama

- Pierwszy raz w życiu biskupa ujrzałem jako mały chłopiec, ministrant - wspomina Andrzej z Wałbrzycha. - Był to metropolita wrocławski, kard. Henryk Gulbinowicz. Pamiętam, że w parafii była uroczystość bierzmowania. Jako ministranci mieliśmy dodatkowe zbiórki, próby. Zostałem wyznaczony do ampułek i podania wody do obmycia rąk przez kardynała po udzielonym sakramencie bierzmowania. Bardzo to przeżywałem, siostra zakrystianka przygotowała ciepłą wodę, kiedy polałem palce kardynałowi, ten uśmiechnął się i podziękował za ciepłą wodę, którą łatwiej obmył dłonie. Pomyślałem sobie, że to sympatyczny i ciepły człowiek. Inna sprawa, że podziękowania powinny trafić do troskliwej zakonnicy. Ale wtedy odjęło mi mowę - dodaje Andrzej.

- Biskupa spotkałem tylko raz, podczas bierzmowania. Krótka chwila - wspomina Krzysztof z małej miejscowości. - Jakie było moje zdziwienie, kiedy namówiony przez dziewczynę poszedłem z pieszą pielgrzymką i tam miałem okazję spotkać nie jednego, ale dwóch biskupów - i to kilka razy. Pomyślałem sobie wtedy, że to chyba ważne wydarzenie skoro sami biskupi tak często nas odwiedzali.

- Pamiętam w sposób szczególny jeden z wieczornych Apeli w Pieszycach - wspomina inny uczestnik pielgrzymek, Mirek z małej wioski. - Przed błogosławieństwem po Apelu krótkie rozważania poprowadził bp Ignacy. To nie było nic przygotowanego, ale raczej takie od serca. Biskup złożył swoiste świadectwo o swojej maryjności, wspominał dom rodzinny, nawet nawiązywał do bardzo osobistych przeżyć. Mówiąc szczerze, wcześniej, kiedy słuchałem naszego biskupa, to jakoś to do mnie nie docierało, tamten wieczór to zmienił. Ujrzałem w nim człowieka, który tak jak ja wzrusza się, smuci, martwi. To mi zapadło w pamięci.

- Kiedy wybrałem się na inaugurację sezonu pielgrzymkowo-turystycznego do Kudowy-Zdroju, nie sądziłem, że po górach będę maszerował wspólnie z biskupem - uśmiecha się Krzysztof z Wałbrzycha. - Mogłem podejść, porozmawiać w drodze. To było bardzo ciekawe doświadczenie, bp Adam ubrany na sportowo, chętnie z nami rozmawiający o zwykłych sprawach.

Największy skarb biskupa

Reklama

Biskup jest następcą Apostołów. Jeśli patrzymy na Kościół duchowo, widzimy w biskupie prawdziwego i autentycznego nauczyciela wiary, kapłana i pasterza („Christus Dominus”, 2). Biskup przez danego Ducha Świętego, który wyciska podczas konsekracji święte znamię, przyjmuję rolę samego Chrystusa, Mistrza i Kapłana, i w Jego osobie działa („Lumen gentium”, 21). „Największy skarb, największe bogactwo, jakim dysponuje biskup, to sakramenty. Święceni przez niego kapłani służą mu z pomocą w udzielaniu sakramentów. Skarb ten został złożony w ręce Apostołów i ich następców przez Chrystusa na mocy Jego «testamentu», zarówno w najgłębszym teologicznym sensie tego słowa, jak też w jego najprostszym sensie ludzkim”. Możemy doczytać w książce „Wstańcie, chodźmy!”. Ktoś może poddać pod wątpliwość, a nawet wyrazić pewnego rodzaju bunt wobec stwierdzenia, że biskup wywiera olbrzymi wpływ w naszej drodze do zbawienia. Jak ktoś, kogo stosunkowo mało widujemy, może mieć tak duży wpływ? Jeden z księży pytany o to przez Agatę Grzelińską z „Gazety Wrocławskiej” wyjaśniał: „…nie trzeba go widzieć. Biskup wyznacza to, czego nauczają księża. Mianuje proboszczów, a to bezpośrednio wpływa na życie wiernych. Jeśli nie będzie biskupów, nie będzie księży. Jeśli nie będzie proboszczów, nie będzie też parafii. Jeśli nie będzie parafii, gdzie ludzie pójdą na Mszę św., gdzie się wyspowiadają i gdzie ochrzczą swoje dziecko?”.

Pupilla oculi

„Każdy biskup wraca często myślą i sercem do seminarium. Stanowi ono szczególny przedmiot jego troski” - napisał Jan Paweł II w książce pt. „Dar i Tajemnica”. „Mówi się, że seminarium duchowne stanowi «źrenicę oka» (pupilla oculi) każdego biskupa. Człowiek chroni i zabezpiecza źrenicę swego oka, ponieważ pozwala mu ona widzieć otaczającą go rzeczywistość. I tak biskup widzi swój Kościół poprzez seminarium, poprzez powołania kapłańskie. Łaska licznych i świętych powołań kapłańskich pozwala mu patrzeć z ufnością w przyszłość swej misji (…) Radością biskupa jest, gdy Pan Bóg daje Kościołowi powołania, a ich brak zawsze budzi troskę i niepokój”.

- Biskup jest po to, by troszczyć się o lud - dzieli się w rozmowie z nami Tomasz, członek jednej ze Wspólnot Odnowy w Duchu Świętym w diecezji świdnickiej. - Głęboko wierzę, że biskup jako następca Apostołów w sposób szczególny troszczy się o Kościół. Odpowiada za to przed Jezusem. To, co ja mogę, to modlić się o świętość biskupa. Do tego zachęcam. Kiedy słyszymy tak wiele często niezasłużonych ataków na kapłanów, również biskupów, nie dołączajmy do tego „chóru”. Módlmy się za biskupów, bo gdzie biskup, tam Kościół.

2013-06-26 14:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zygmunt Łoziński – biskup pokory (1)

Mój ojciec Stanisław tak wspomina sługę Bożego bp. Zygmunta Łozińskiego, gdy był jeszcze ministrantem w Pińsku: – W Wielkim Tygodniu adorowaliśmy jak zwykle przy grobie Chrystusa w katedrze. Nasza ministrancka grupa liczyła kilkudziesięciu chłopców. W Wielki Czwartek otrzymaliśmy do dyspozycji duży pokój w seminarium duchownym oraz 20 dużych sienników, a także wielki, 40-litrowy czajnik do gotowania herbaty. Dla mnie i moich rówieśników była to niezwykła frajda nie być w domu przez trzy noce. Wcześniej wisiało ogłoszenie – wykaz nazwisk chłopców, którzy mieli adorować w ciemnicy, a potem przy grobie. Święta Zmartwychwstania Pańskiego tego roku przypadły dość wcześnie. W Wielki Czwartek przez cały dzień padał mokry śnieg. W Wielki Piątek o godzinie drugiej w nocy panował w katedrze szary zmrok. Poszczególne boczne ołtarze oraz główny ołtarz przykryte były fioletowymi zasłonami, obrusy i lichtarze poprzewracane zgodnie z liturgią kościelną... W kościele była absolutna cisza, tylko co pół godziny dwóch chłopców w białych komżach zmieniało posterunek przed grobem Zbawiciela. Słychać było trzaski świec palących się w ciemnicy. Czekałem również na swoją kolejkę do adorowania. W tę żałobną noc wielkopiątkową myślałem, że na pewno i kamienie płaczą... Nagle dostrzegłem w ciemnościach świątyni wysoką, kościstą postać w czarnej sutannie, stąpającą cicho, bezszelestnie od jednej stacji Drogi Krzyżowej do drugiej. Postać ta była zatopiona w modlitwie, pełna skupienia i napięcia. Zastanawiałem się, co to za ksiądz w nocy rozważa mękę i śmierć Jezusa Chrystusa. To był wielki asceta XX wieku bp Zygmunt Łoziński. Katedralny zegar wskazywał już godzinę czwartą. Właśnie wtedy biskup zakończył odprawiać Drogę Krzyżową. Wszedł do zakrystii z świątyni jak zwykle pogodny i promieniujący dobrocią. Zauważył chłopców śpiących jeden obok drugiego na gołej posadzce. „Biedne moje dziateczki, przeziębicie się” – rzekł półgłosem i wyszedł z zakrystii. Po kwadransie usłyszeliśmy odgłosy jakby padających mebli. To ksiądz biskup dźwigał z wielkim wysiłkiem aż sześć krzeseł, idąc w ciemnościach krętymi schodami z klasztoru do zakrystii. Zjawiał się tam jeszcze kilka razy. Byliśmy zaciekawieni, co zrobił z tymi krzesłami. Poustawiał je trójkami i poukładał na nie śpiących chłopców, a także poprzykrywał ich płaszczami. Wiedział, że ministranci z miłości do Pana Jezusa spali na gołej posadzce. Później poszedł długim korytarzem seminarium, odmawiając poranny Różaniec. Dopiero nazajutrz dowiedzieliśmy się, że te krzesła dźwigał dobry biskup Zygmunt z pierwszego piętra, odległego 200 metrów od zakrystii.
CZYTAJ DALEJ

Papież u augustianek w Montefalco: człowiek który przynosi pokój

2025-11-20 20:09

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

augustianki

@Vatican Media

Papież z wizytą u agustianek z Montefalco.

Papież z wizytą u agustianek z Montefalco.

Po spotkaniu w Asyżu z włoskimi biskupami, Leon XIV udał się w czwartek 20 listopada do wspólnoty zakonnej, która pielęgnuje pamięć św. Klary od Krzyża. Z zakonnicami papież spędził chwilę na rozmowie, następnie odprawił Mszę, a na koniec zjadł z nimi obiad. Siostra Maria Cristina Daguati mówi Vatican News: „Znamy go od lat, to był moment pełen bliskości. Ma osobowość, która przynosi pokój.”

Był tu wcześniej jako profes, potem kilkakrotnie jako generał Zakonu św. Augustyna. Dziś, 20 listopada, Robert Francis Prevost, 267. papież Kościoła powszechnego, powrócił do augustiańskiego klasztoru św. Klary z Montefalco na prywatną wizytę. Chwila wspólnoty z klauzurowymi zakonnicami rodziny augustiańskiej, którą Leon XIV wybrał jako drugi przystanek swojej krótkiej podróży po Umbrii, po wizycie w Asyżu, gdzie spotkał się z Konferencją Episkopatu Włoch, kończącą 81. Zgromadzenie Ogólne.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Paweł Dubowik: Kościół nie nakazuje trwania w relacji, która krzywdzi

2025-11-21 09:23

[ TEMATY ]

Sychar

adobe Stock

Kościół nie nakazuje trwania w relacji, która krzywdzi. W przeszłości wynikało to raczej z pewnych mentalnych schematów, ale dziś Kościół jasno mówi: jeśli w domu dzieje się przemoc, trzeba się przed nią chronić - podkreślił w ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty „Sychar”. W rozmowie z KAI kapłan wyjaśnia, w jaki sposób Wspólnota „Sychar” towarzyszy małżonkom przeżywającym kryzys, także wtedy, gdy żyją osobno. Mówi również o najczęstszych trudnościach dotykających współczesne związki i o roli duszpasterza w tak wymagającej posłudze.

Anna Rasińska (KAI): Wspólnota Trudnych Małżeństw „Sychar” to katolicka wspólnota wspierająca sakramentalne małżeństwa przeżywające kryzys, działająca od 2003 roku. Jak wygląda jej działalność w praktyce? Kto do niej należy?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję