Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

O Róży Zamoyskiej w setną rocznicę urodzin

Razem „na wozie i pod wozem”

Niedziela zamojsko-lubaczowska 26/2013, str. 6

[ TEMATY ]

sylwetka

Archiwum Doroty Łukomskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Połowa lipca 1943 r., niedziela. Tuż przed godz. 11.00 na teren przejściowego obozu przesiedleńczego w Zwierzyńcu przybyli dziwni goście i zasiedli przy specjalnie ustawionych stołach. Naprzeciw nich spędzeni zostali więźniowie - ludzka masa wygłodzonych, przerażonych i zrozpaczonych postaci, których do obozu zwieziono z całej okupowanej Zamojszczyzny. Nie wiedzieli oni, co ich czeka, a spodziewali się tylko najgorszego. Osoby przy stoliku starały się przybrać zachęcający wyraz twarzy, choć na widok tego ogromu ludzkiej nędzy i upodlenia było o to bardzo trudno. Stojący z boku Niemcy, z komendantem obozu na czele, uśmiechali się kpiąco. Wreszcie zza stolika wyszedł wysoki, szczupły mężczyzna i - postępując kilka kroków w stronę więźniów, zaczął powoli tłumaczyć cel swojej wizyty. Otóż uzyskał on zgodę generała SS Odilo Globocnika na zabranie z obozu i przekazanie rodzinom lub wskazanym osobom dzieci, które najbardziej cierpiały w obozowych warunkach. Pierwsza reakcją na te słowa, było cofnięcie się więźniów w tył i zasłonięcie dzieci przez dorosłych. Sytuacja stawała się coraz bardziej niepewna. Wreszcie jedna lub dwie osoby rozpoznały w stojącym przed nimi mężczyźnie ordynata Jana Zamoyskiego. Zaczęły padać pytania, a w przełamaniu lodów pomogła obecność miejscowego proboszcza. Znękani rodzice zaczęli przekazywać dzieci nowym opiekunom i podawać adresy rodzin i bliskich, do których miały one trafić. Akcja w obozie trwała do godzin popołudniowych. Dzieci były przewożone do łaźni, gdzie je kąpano i ubierano w czystą odzież. Komisja lekarska badała małych więźniów i ustalała sposób ich leczenia. W końcu dzieci trafiały do ochronki prowadzonej przez ordynatową Różę Zamoyską, która, mimo iż sama miała w tym czasie dwie małe córeczki, dla wszystkich pensjonariuszy ochronki była najczulszą mamą i opiekunką.

Nie trzeba dodawać, że zarówno ta bardzo trudna akcja, jak i wiele wcześniejszych i późniejszych przedsięwzięć, podejmowanych przez działaczy miejscowej delegatury Rady Głównej Opiekuńczej, były spowodowane postawą młodej ordynatowej, która w ten sposób zyskała sobie przydomek „Anioła Dobroci”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Róża Żółtowska pochodziła z rodziny ziemiańskiej o wspaniałych tradycjach patriotycznych. Jej przodkowie przez wiele pokoleń prowadzili działania w Wielkopolsce, mające na celu zachowanie polskości na terenach zaboru pruskiego, zapobieżenie wynarodowieniu i ocalenie dla swoich następców tradycji polskich i wiary katolickiej. Ojciec przyszłej ordynatowej, Andrzej Żółtowski, praktycznie od wybuchu II wojny światowej włączył się w pomoc uciekinierom, a także działalność konspiracyjną, co we wrześniu 1941 r. przypłacił śmiercią w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.

Róża i Jan poznali się na przełomie 1929 i 1930 r. w Zakopanem. Wiele lat później szesnasty ordynat z rozrzewnieniem wspominał tamte czasy. Mimo że zasadniczą rozmowę młodzi przeprowadzili dopiero w 1935 r., to jednak fakt, że do niej doszło, świadczy o zrodzonej w Zakopanem wzajemnej fascynacji, która stała się wielkim i trwałym uczuciem. Ślub młodej pary odbył się 30 kwietnia 1938 r. We wrześniu rok później ordynat wyruszył w bój, pozostawiając młodą małżonkę pod opieką swojej matki w willi w Zwierzyńcu. Róża od pierwszych chwil wojny, mimo zaawansowanej ciąży, z zapałem pomagała teściowej w organizowaniu pomocy i opieki dla kolejnych fal uciekinierów. Po urodzeniu córki Elżbiety w listopadzie 1939 r., wraz ze zwierzynieckim proboszczem ks. Stanisławem Szepietowskim, staje na czele Komitetu Opieki nad Ofiarami Wojny, a także pracuje w delegaturze Rady Głównej Opiekuńczej. Czerwiec 1943 r. rozpoczyna pacyfikacja wsi Sochy, leżącej opodal Zwierzyńca. Ordynatowa natychmiast po zakończeniu akcji przez niemieckich oprawców, rusza z pomocą poszkodowanym, ocalałym z masakry. W zrównanej z ziemią wsi ludzie żyli w ziemnych piwnicach i komorach. Pomoc zorganizowana przez Różę Zamoyską polegała na dostarczaniu odzieży i pościeli, żywności i środków czystości oraz innych rzeczy niezbędnych do życia.

Reklama

Nieugięta postawa i ogromna odwaga ordynatowej doprowadziła do uratowania ze zwierzynieckiego obozu kilkuset dzieci, które w warunkach obozowych skazane były na niechybną śmierć. Po wojnie, w kraju zniewolonym przez komunistyczny reżim ordynat Jan Zamoyski zostaje uznany za zdrajcę i wroga ludu. Trafia na długie lata do więzienia, a jego żona z gromadką dzieci (oprócz dwóch urodzonych w czasie wojny córeczek, w 1945 r. przyszła na świat kolejna córka - Gabriela, a w 1947 r. - upragniony syn Marcin) - pozostaje praktycznie bez środków do życia, opiekując się na dodatek kaleką matką. Razem organizują życie licznej rodziny. Róża kończy kurs pielęgniarski i wykonuje obowiązki instrumentariuszki w pobliskim szpitalu. W Klarysewie, gdzie mieszka z rodziną, na każde wezwanie wykonuje zastrzyki i inne drobne zabiegi. Prowadzi też kiosk warzywny. Jeszcze raz daje dowód, że tylko niezłomna wiara w odmianę losu i niepoddawanie się przeciwnościom może dać siły do ich pokonania. Tak, jak jeszcze niedawno z hitlerowskim najeźdźcą toczyła boje o cudze dzieci, tak teraz z własnym ubóstwem i brakiem wszystkiego Róża Zamoyska walczy o zapewnienie godziwego bytu własnym dzieciom i rodzinie. Wreszcie z więzienia wraca ukochany mąż i po kilku latach dostaje pracę, dzięki której rodzina może się wreszcie poczuć zabezpieczona, żyjąc na odpowiednim poziomie. W 1960 r. przychodzi na świat piąte dziecko Jana i Róży - Agnieszka. Po wielu latach Zamoyscy spędzają wakacje z dziećmi w budzącym tak wiele wspomnień Zwierzyńcu. W październiku 1976 r. Zamoyscy planują wyjazd na krótkie wakacje w Portugalii. Jan czeka na żonę w Estorilu pod Lizboną. Do spotkania i wspólnego wyjazdu już nie dochodzi. 15 października Róża ordynatowa Zamoyska ginie w wypadku autobusu miejskiego, w który uderza ciężarówka. Jest jedyna śmiertelną ofiarą tego wypadku.

Przeżyli z mężem 38 lat pięknego i trudnego życia. Niezłomna postawa ordynatowej, jej upór w dążeniu do obranego celu, a jednocześnie niezmierna czułość i wrażliwość na ludzkie cierpienie, połączona z samarytańskim oddaniem, zapewniła jej trwałe miejsce w historii dziejów Zamojszczyzny. W zwierzynieckim kościele parafialnym wierni jej pamięci mieszkańcy umieścili wzruszające epitafium. Jej imieniem nazwano także szkoły w Zwierzyńcu i Szczebrzeszynie. Róża Zamoyska będąc piękną kobietą, pozostała w ludzkiej pamięci przede wszystkim także jako piękny człowiek, ujmujący wszystkich swoim wdziękiem, łagodnością, przystępnością i życzliwym podejściem do ludzi.

2013-06-26 14:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sakra biskupia ks. Georga Gänsweina

Niedziela Ogólnopolska 2/2013, str. 18-19

[ TEMATY ]

sylwetka

GRZEGORZ GAŁĄZKA

Gdy w 1981 r. trzeba było wybrać nowego Prefekta Kongregacji Nauki Wiary, Jan Paweł II nie miał żadnych wątpliwości - chciał na to bardzo odpowiedzialne stanowisko w Kurii Rzymskiej kard. Josepha Ratzingera, którego cenił i uważał za jednego z najwybitniejszych teologów w Kościele. Nie było to łatwe, gdyż bawarski kardynał bardzo poważnie traktował swoje pasterzowanie w archidiecezji Monachium, z którą był również związany uczuciowo. W końcu jednak przystał na prośbę Papieża; jego nominację ogłoszono 25 listopada 1981 r.

CZYTAJ DALEJ

Reprezentanci diecezji bydgoskiej docenieni podczas festiwalu „Surrexit Vere”

2024-04-22 11:37

[ TEMATY ]

muzyka

konkurs

nagroda

chór

Organizatorzy/diecezja.bydgoszcz.pl

Hubert Basiński, organista parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Bydgoszczy, Chór Semper Fidei z Nakła nad Notecią (dyrygent: Mirosława Maison), Chór Auxilium Christianorum z Niemcza (dyrygent: Natasza Nowosadko) zostali docenieni podczas III Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Organowej i Chóralnej „Surrexit Vere”, jaki odbywał się we Włocławku.

Festiwal ma na celu propagowanie organowej i chóralnej muzyki sakralnej, a w szczególności muzyki liturgicznego okresu wielkanocnego, improwizacji organowej, gry liturgicznej oraz podnoszenie poziomu artystycznego muzyków i zespołów chóralnych.

CZYTAJ DALEJ

W szkole miłości małżeńskiej i miłosiernej

2024-04-23 09:16

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W trzecim dniu peregrynacji relikwie bł. Rodziny Ulmów nawiedziły janowskie sanktuarium, gdzie modlili się wierni z trzech dekanatów: modliborzyckiego, janowskiego i zaklikowskiego.

- Na trasie peregrynacji relikwii błogosławionej Rodziny Ulmów, staje dzisiaj janowska świątynia. To tutaj, jak w domu w Nazarecie, Maryja przyjmuje nas i błogosławionych Józefa i Wiktorię wraz z ich dziećmi, których Kościół wyniósł do chwały ołtarza za heroiczność ich życia, niezłomność wiary i męczeństwo poniesione w imię miłości Boga i bliźniego. Świętość małżonków Józefa i Wiktorii była pokornym i wiernym wypełnianiem powołania małżeńskiego w dziele wzajemnego uświęcania, przekazania życia, wychowania dzieci i bezinteresownej miłości wobec potrzebujących – podkreślał ks. Tomasz Lis, proboszcz janowskiego sanktuarium.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję