Reklama

Media

Oni są jak światła na mojej drodze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA WYSZYŃSKA: - Co spowodowało, że zdecydowała się Pani nakręcić film o Stanisławie Sojczyńskim „Warszycu”?

ALINA CZERNIAKOWSKA: - Staram się robić filmy o Polakach, z których czynów i zachowań mogę być dumna. Pierwszy był film o gen. Fieldorfie „Nilu”, potem dokumentowałam losy innych żołnierzy podziemia antykomunistycznego, zrealizowałam także filmy o Ignacym Janie Paderewskim, Józefie Piłsudskim, Stefanie Starzyńskim, Zofii i Stefanie Korbońskich… Kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc” jest postacią wyjątkową wśród tysięcy żołnierzy antykomunistycznego podziemia, zwanych także Żołnierzami Wyklętymi. Potrafił przeciwstawić się swoim zwierzchnikom, którzy porozumiewali się z władzami komunistycznymi i zadecydowali o ujawnieniu się żołnierzy niepodległościowych. Świadczy o tym jego list do płk. Mazurkiewicza „Radosława”, pokazujący istotę zniewolenia Polski przez całe dziesięciolecia, czego konsekwencje mamy dzisiaj. Ten list skromnego żołnierza z dalekich Rzejowic - powinien znać każdy w Polsce, by lepiej zrozumieć, co naprawdę stało się z Polską przez lata PRL-u. Żołnierze przedwojenni nie nawykli do zdrady, nie złożyli broni, bo rok 1945 nie był dla nich wyzwoleniem, ale nową okupacją, tym razem sowiecką. Walczyli do końca, chociaż mieli świadomość tragizmu Polski. Ja nazywam ich żołnierzami polskiej sprawy. Są to ludzie, którzy nie ugięli się w diametralnie trudnych okolicznościach, jakich moja wyobraźnia właściwie nie sięga. Bo spróbujmy postawić siebie w sytuacji torturowania, bicia, katowania do granic wyobrażenia, przy świadomości, że to się skończy śmiercią. A jeżeli jednocześnie wiemy, że jeden podpis, jedna zgoda może nas uwolnić…

- UB chwytało się różnych sposobów, by upokorzyć ofiary, wydobyć zeznania…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dużo czytałam o tym, jak wymyślne męki oprawcy zadawali żołnierzom podziemia. Robiłam kiedyś film o kobietach, dziewczynach z AK - „Dziewczyny z tamtych lat”. Czytałam wtedy o więzionych w Fordonie, Wronkach, na Zamku Lubelskim - były piękne, młode, z dobrych domów i nie mogłam wyobrazić sobie, jak wytrzymywały tak barbarzyńskie tortury. Jest książka Barbary Otwinowskiej „Zawołać po imieniu” - o kobietach więźniach politycznych 1944-58 - która zawiera tylko suche relacje z przesłuchań, a czytelnik nieustannie zadaje sobie to pytanie: Ile można znieść, ile można przetrzymać? Stanisław Sojczyński także był torturowany i jemu też przedstawiono propozycję - papier do podpisania. Miał 36 lat, skończyła się wojna, długa okupacja, chciał żyć.
Jakie to musiało być kuszące i jakie trudne, z jednej strony świadomość, że te tortury zakończą się wyrokiem śmierci, z drugiej - że ceną życia jest jeden podpis. Przez lata byliśmy - i nadal jesteśmy! - świadkami, że dla kariery, pieniędzy, stanowiska ludzie dopuszczali się różnych zdrad, nawet w sytuacjach, kiedy nie było zagrożenia życia, dla chwilowego zysku składali podpis pod dokumentem pieczętującym tę zdradę. Świadomość tego, że byli Polacy, którzy dla zachowania honoru oddali życie, daje mi ogromną siłę, ci ludzi są dla mnie jak światła na drodze. Stąd decyzja, by robić o nich filmy.

- Czy łatwo jest zgromadzić materiał do tego rodzaju filmów?

- Gdy w 1991 r. realizowałam film o gen. Fieldorfie „Nilu”, niewiele osób wiedziało, kto to był, poszukiwania w przepastnych archiwach prowadziłam po omacku. Materiały są, ale ich odszukanie to trochę kwestia szczęścia, trochę intuicji. Dużo materiałów archiwalnych można odnaleźć w IPN, w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i archiwach TVP. Proces Warszyca, który odbył się w Łodzi, był filmowany, oczywiście, dla celów propagandowych - taka pokazówka, co grozi bandycie, który zamierza się na władzę ludową - i ja do tego materiału dotarłam. Znalazłam też nagrania źródłowe na temat wcześniejszego procesu, który odbył się w Radomsku, gdzie zapadło 8 wyroków śmierci na ludzi Warszyca. Film „Czy warto było tak żyć?” powstał w 2007 r., materiały zbierałam dużo wcześniej, kiedy było trudniej. Teraz można powiedzieć, że ta tematyka ma zielone światło, jest podejmowana coraz częściej, są już książki, filmy, powstają pomniki, tablice. To bardzo dobrze, bo jest to niezwykle ważny rozdział naszej historii, który chciano kiedyś wymazać tak dokładnie, że rodziny skazanych do dziś nie wiedzą, co się stało z ciałami zamordowanych ojców i braci.

Reklama

- W tytule filmu jest zawarte istotne pytanie: Czy warto było tak żyć? Warszyc odpowiedział na nie swoim wyborem. A jakiej odpowiedzi udzieliłyby rodziny zamordowanych - ich żony, dzieci?

- Nie miałam okazji rozmawiać z dziećmi Stanisława Sojczyńskiego. Znam natomiast córkę gen. Fieldorfa „Nila”, która zawsze była dumna ze swojego ojca, głośno mówiła o jego życiu, walce, o tym, jakim był człowiekiem na co dzień. Przypuszczam, że odpowiedzi na to pytanie byłyby różne. To jest kwestia tego, na ile następne pokolenie jest silne wewnętrznie. Pamiętajmy, że rodziny zamordowanych były napiętnowane, zastraszane, inwigilowane. W wielu przypadkach zmieniły miejsca zamieszkania, nawet nazwiska. Mając ojca czy matkę z takim wyrokiem, w tamtych warunkach trzeba było być bardzo silnym wewnętrznie, żeby to unieść. Z pewnością niektórzy czuli strach, bo nie wiedzieli, jak utrzymają rodzinę, mieli trudności z uzyskaniem pracy, i może nawet czasem był żal, że ojciec zostawił rodzinę na pastwę tamtych czasów. Rodziny żołnierzy podziemia antykomunistycznego zapłaciły ogromną cenę.

- Nad jakim filmem pracuje Pani obecnie, jakie pomysły dojrzewają?

- Zbieram materiał do filmu o historii władzy komunistycznej w Polsce, jej kolejnych etapach i przeobrażeniach, aż do dzisiaj. W filmie będzie m.in. wątek, dlaczego w Polsce nie udała się lustracja. Wypowiedzą się na ten temat historycy, a także rzecznik interesu publicznego. Mam nadzieję, że ten film dużo widzom wyjaśni. Chciałabym zrealizować jeszcze wiele innych filmów - o ludziach, których, jak wspomniałam, nazywam światłami na mojej drodze. To nie tylko postacie historyczne, ale i współczesne. Na przykład kobieta, którą znam z targu w Józefowie, całe życie ciężko pracowała. „Zawsze uczciwie i zawsze z Bogiem trzeba dźwigać swój krzyż, jak Chrystus” - mówi prosto swoje motto życiowe. 63 razy uczestniczyła w pielgrzymce na Jasną Górę, ma 90 lat, wiele czyta i słucha, pisze wiersze i ma niezwykle mądry osąd rzeczywistości. O takich ludziach powinno się opowiadać w Telewizji Publicznej, robić filmy dokumentalne - spieszyć się, bo odchodzą ostatni świadkowie wojny, okupacji i trudnych lat powojennych. Ale obecnie to nie są atrakcyjne tematy dla panów dyrektorów i prezesów TVP. Żałuję, że nie udało mi się zrobić filmu o polskich lotnikach walczących w dywizjonach RAF-u, składałam wielokrotnie scenariusz w TVP, uzasadniałam konieczność realizacji, ale rzekomo nie było funduszy na ten cel. Teraz lotnicy już odeszli, więc film o nich już chyba nie powstanie. Jeśli ktoś jest zdolny, potrafi zrobić dobry film dokumentalny, to powinien mieć zielone światło do działania, w imię polskiej racji stanu. Niestety, pewne tematy uciekają bezpowrotnie, ale nikt o tym nie myśli, nikogo to nie obchodzi. Ważne są kariery, układy, stanowiska, a jakieś tam ideały, patriotyzmy, miłość do Polski, duma narodowa - to dobre hasła na kombatanckie sztandary, a nie dla wyzwolonych Europejczyków. Nikt nie rozumie, że takie myślenie ośmiesza nas i niszczy pamięć o tych, którzy powinni być naszą dumą na forum międzynarodowym.

- Można powiedzieć, że ulubionymi bohaterami Pani filmów są mężczyźni: silni, walczący, zdeterminowani.

- Robiłam, kiedyś film o Janie Leonowiczu ps. Burta, który działał na Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie, był ścigany z ziemi, powietrza i wody, NKWD organizowało za nim nieprawdopodobne pościgi. To właśnie jeden z takich mężczyzn, u których wewnętrzna siła szła w parze z zewnętrzną klasą. Ktoś kiedyś zażartował: „Bo Alinie tacy faceci po prostu się podobają”. Przyznałam rację, bo uważam, że tacy powinni być mężczyźni: silni wewnętrznie, z poczuciem honoru, wierni wartościom. Taki był mój ojciec, 15 lat starszy od mamy, kawalerzysta, przedwojenny Polak. Służył w 4. Pułku Strzelców Konnych w Płocku, potem w 11. Pułku Ułanów, we wrześniu 1939 r. doszli pod Hrubieszów, tam starli się z armią sowiecką, został wzięty do niewoli, wyskoczył z transportu. Jako żołnierz AK szedł ze swoim oddziałem na pomoc powstańcom warszawskim. Ich droga skończyła się w Modlinie, dalej już nie mogli się przedostać, bezradnie patrzyli, jak Warszawa płonie. Gdy o tym mówił, nigdy nie krył łez. Moja babcia Maria Czerniakowska przechowywała ludzi z lasu, pomagała ubogim, cała rodzina pracowała i żyła dla Polski.
Wśród takich opowieści się wychowałam i czasem myślę, że zrobienie ponad 50 filmów o narodowej, polskiej tematyce nie jest z mojej strony specjalnym wyczynem, bo ja w takich klimatach wyrosłam. To jest po prostu moje zobowiązanie wobec poprzednich pokoleń i, mam nadzieję, z pożytkiem dla przyszłych.

* * *

„Niedziela” z kinem
Poniedziałek godz. 18.00

W lipcu i sierpniu na stronie www.tv.niedziela.pl w cyklu „«Niedziela» z kinem” prezentujemy filmy dokumentalne Aliny Czerniakowskiej. Do tej pory w kinie „Niedzieli” można było zobaczyć filmy: „Czy warto było tak żyć”, „Pani Hrabina”, „Moje Wilno”, „Semper Fidelis”, „Moje serce zostało we Lwowie”, „Czy musieli zginąć?”, „Widzę ciebie, Warszawo, sprzed laty...”. W wakacyjnym cyklu „«Niedzieli» z kinem” będą jeszcze filmy: „Przechodzień” i „Klisze pamięci”. 17 filmów dokumentalnych Aliny Czerniakowskiej zostało wybranych przez komisję ekspertów historyków do przetłumaczenia na język angielski i wydania na płytach DVD w wersji polsko-angielskiej.

2013-08-12 14:15

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Misja uniwersytetu

ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: – Po liście biskupów na Niedzielę Świętej Rodziny, uczulającym polskie rodziny na marsz gender przez instytucje, ukazał się list polskich uczonych, którzy podziękowali biskupom za ich list i jednocześnie wyrazili niepokój co do istnienia podobnych studiów na katolickich uczelniach. Jak Ksiądz Arcybiskup odnosi się do tych działań środowisk akademickich?

CZYTAJ DALEJ

Rzymskie obchody setnej rocznicy narodzin dla nieba św. Józefa Sebastiana Pelczara

2024-04-19 16:24

[ TEMATY ]

Rzym

św. bp Józef Sebastian Pelczar

100. rocznica

Archiwum Kurii

Św. Józef Sebastian Pelczar

Św. Józef Sebastian Pelczar

Mszą św. w kaplicy Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie wieczorem 18 kwietnia zainaugurowano jubileuszowe spotkanie poświęcone św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Polski Papieski Instytut Kościelny w Rzymie oraz Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (Siostry Sercanki) to dwie instytucje obecne w Rzymie, u początku których stoi były student rzymski, a potem profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz biskup przemyski, dziś święty Józef Sebastian Pelczar. To właśnie ks. prof. Pelczar wraz z s. Ludwiką, dziś błogosławioną Klarą Szczęsną, w 1894 r. założyli w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

CZYTAJ DALEJ

Maryja, ekspert od szczęścia. Diecezjalny dzień skupienia dla kobiet, cz. 1

2024-04-20 13:09

Marzena Cyfert

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

W kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku trwa diecezjalny dzień skupienia dla kobiet. Wpisuje się on w przygotowania do Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. Na spotkanie przybyły kobiety z całej archidiecezji.

Otwarcia spotkania dokonali bp Jacek Kiciński, bp Maciej Małyga i ks. Krystian Charchut, proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku. S. Maria Czepiel, elżbietanka i Adriana Kwiatkowska podzieliły się z zebranymi słowem Bożym, które przez kilka dni medytowały. Był to fragment Ewangelii mówiący o nawiedzeniu św. Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję