Reklama
Kim był Joseph Eichendorff? To późnoromantyczny, drugorzędny pruski poeta, urodzony w Raciborzu, zmarły w Nysie. Dlaczego o nim wspominam? Z prostego powodu - poseł ze Śląska, Marek Plura, jeszcze zanim zapadła skandaliczna decyzja MEN o wycofaniu z lektur gimnazjalnych „Pana Tadeusza” i „Trylogii” (zostały przeniesione do liceum), zaleca go jako antidotum na polskie niezdrowe miazmaty mocarstwowości i ucisku narodów przez Polskę, wyrażone w obu arcydziełach XIX-wiecznej literatury polskiej, arcydziełach zrośniętych z polskością jak dusza z ciałem. Poseł Plura też pochodzi z Raciborza, niewykluczone, że jego dziadek walczył np. w powstaniach śląskich. Myliłby się bowiem, kto by sądził, że poseł Plura jest reprezentantem mniejszości niemieckiej w polskim Sejmie, skądże - jest człowiekiem PO. To, co pan poseł wypisał na Facebooku, należałoby właściwie zacytować w całości, ale pozostańmy przy fragmentach, aby dać pogląd, jak rozwija się antypolonizm wśród ludzi, którzy reprezentują polski naród w polskim Sejmie. Zresztą, na wspaniałej podsypce warszawskich „luminarzy”, w rodzaju Elżbiety Janickiej czy reżysera Władysława Pasikowskiego. Nie wiadomo, czego w wypowiedzi posła Plury więcej - komunistycznej ignorancji historycznej czy nienawiści do Polski. W kraju premiera, co przed laty skonstatował, że „polskość to nienormalność”, może by to i specjalnie nie dziwiło, aliści granice wszelkie zostały tu przekroczone.
Pisze tedy z ironią poseł ziemi raciborskiej, radując się wielce, że jego dziatki nie będą już katowane (cytat dosłowny) w gimnazjum ani „Panem Tadeuszem”, ani „Trylogią”: „Jakżeż tu wpajać etos Rzeczypospolitej bez «Ogniem i mieczem», w którym polski możnowładca tłumi wyzwoleńcze powstanie na Ukrainie (sic!), (...) kiedy mu się nie wbije do głowy, że Tatar, Turek, Niemiec, Szwed, Rosjanin i Ukrainiec to wróg jest i basta, a Polak to ten, kto za Polskę umiera, a najlepiej u boku Napoleona, pierwszego oprawcy nowożytnej Europy. Jakżeż pielęgnować młodocianą wrażliwość bez obrazków ze szlacheckiego zaścianka, bez pola na Litwie, gdzie świerzop i dzięcielina pała, no i bez szlachtowanego (!!!) niedźwiedzia z białoruskiej puszczy”. Adam Mickiewicz to dla posła poeta białoruski, który pozwolił sobie napisać „Litwo! Ojczyzno moja...”. Podsumowanie jest jeszcze głębsze: „Polak Sarmata to dla mojej rodziny twór kulturowo obcy, więc mi się nigdy w kanonie wychowawczym nie mieścił, bo wzorów dla moich dzieci szukam u tych romantyków, którzy uczą miłości, również tej do ojczyzny, a nie gloryfikują obraz wojny i przemocy”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na podstawie tych wypowiedzi wolno sądzić, że poseł Plura pobierał nauki w dobrej komunistycznej szkole historycznej ignorancji. Owóż - wyzwoleńcze powstanie Kozaków (nie Ukraińców!) - było ciosem w Rzeczpospolitą, jawną zdradą. To po pierwsze. Po drugie - ta ojczyzna świerzopa i dzięcieliny, która tak się Plurze nie podoba - od 1569 r., od unii z Litwą, była Rzeczpospolitą Obojga Narodów, a Mickiewicz pisał „Litwo! Ojczyzno moja”, tak jakby pan poseł raczył napisać o swojej małej ojczyźnie - „O, Śląsku mój rodzony”. W czasach Mickiewicza Białoruś istniała wyłącznie jako kraina geograficzna, a ziemie zagarnięte przez rosyjskiego zaborcę zwano wówczas ziemiami zabranymi. A ówże rosyjski zaborca ściśle współpracował z tak szanowanym przez posła drugim żandarmem Europy, Fryderykiem Pruskim, u którego chwalebną urzędniczą służbę pełnił przykładnie wielbiony przez pana posła Joseph Eichendorff.
Wątpię, czy pan poseł wie np. (co jest przedmiotem wiedzy powszechnej), że III symfonię, zwaną „Eroica”, Ludwig van Beethoven pierwotnie dedykował „oprawcy” Napoleonowi, zanim ujawniły się jego imperialne zapędy. A Polacy walczyli pod Napoleonem dla wyzwolenia swojej ojczyzny spod jarzma pruskiego żandarma Fryderyka i moskiewskiej carycy, by gorzej nie powiedzieć, Katarzyny.
Należy jeszcze zwrócić uwagę na wyrafinowane słownictwo posła Plury, na owego „szlachtowanego” niedźwiedzia. Jako żywo w „Panu Tadeuszu” nikt wzorem rodaków Fryderyka Wielkiego - szlachtujących wszelkich podludzi, nie szlachtuje tego zwierza, pada on od strzału na polowaniu. Tak jakby padł w Puszczy Białowieskiej w czasach, kiedy polował tam np. Kamerad Goering.
Nie będę już analizować idiotyzmów w stylu politycznego globalizmu, że dla Polaka niby każdy jest wrogiem - są grubo poniżej wszelkiego IQ. Ani ideologicznej tandety w nich zawartej. Rzecz byłaby funta kłaków niewarta, gdyby nie była głupotą złowrogą. Oto za pieniądze polskiego podatnika utrzymujemy w polskim Sejmie osobę, która jest jawnym wrogiem polskości, człowieka, który zionie do polskości nienawiścią i pogardą. Nie wiem, jak czują się po tamtej stronie Karol Miarka, Jan Ligoń i cienie powstańców śląskich, Fryderyk Wielki z pewnością zaciera ręce, nie mówiąc już o Bismarcku. Oto narodził się na polskiej, śląskiej ziemi - nowy urzędnik Kulturkampfu. Za polskie pieniądze... Ale, jeśli dla posła Plury duchową ojczyzną są Prusy, w nowej Europie, Europie bez granic - nikt go w nikczemnym kraju „świerzopa i dzięcieliny” nie trzyma, droga wolna. Może i order polakożercy Stresemanna się dostanie?