Reklama

Niedziela Wrocławska

Zrozumieć kardynała

90. rocznica urodzin kard. Henryka Gulbinowicza może być czasem syntezy i podsumowania jego bogatego życia. Może także prowokować do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, skąd to bogactwo się wzięło?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Szukiszki, licząca kilka domów wieś położona 33 km na północny-wschód od Wilna, urzeka surowością. Oczom ukazują się rozrzucone po lesie stare, drewniane chaty z wysprzątanymi dokładnie obejściami, donice pełne kwiatów i zadbane owocowe drzewka w przydomowych ogrodach. Wydaje się, że w tym miejscu czas po prostu się zatrzymał. To tutaj, pośród podwileńskich lasów, spędził swoje dziecięce lata późniejszy kardynał Henryk Gulbinowicz. Do Szukiszek leśna droga prowadzi z oddalonych o kilka kilometrów Bujwidz, w których na parafialnym cmentarzu pochowany jest dziadek Kardynała - Kazimierz. Tą samą leśną drogą można dojechać do Pryciun, gdzie mieściła się szkoła, do której przed wojną codziennie wędrował mały Henio. Niedaleko szkoły stoi zaś wyremontowana w połowie lat 90. staraniem ówczesnego metropolity wrocławskiego wiejska kapliczka. Tutejsi ludzie doskonale znają Kardynała. Nie tylko z telewizji. - Miał wspaniałych rodziców - mówią dwie prawie 90-letnie siostry z domu Kardasz, które pamiętają Kardynała jeszcze ze szkoły podstawowej - Grzeczny, uśmiechnięty, wszystko zawsze wiedział. Widać, że pochodził z dobrej rodziny - podkreślają. Zresztą, opowieści o rodzicach towarzyszą Kardynałowi od lat - Według teologii katolickiej jedyną instytucję, którą powołał Bóg Ojciec przy stworzeniu świata dla człowieka jest rodzina - zwykł mawiać - Nie państwo, ani król, parlamenty i ministrowie, tylko ojciec i matka. Na początku zawsze jest ojciec i matka, dziadkowie, dom rodzinny. Tam się zaczyna udane życie - zaznaczał wielokrotnie hierarcha. Tak właśnie było w domu Gulbinowiczów, gdzie - obok tradycyjnej wiary - dzieci uczono porządku, dobroci, szacunku dla drugiego człowieka, a także patriotyzmu do ojczyzny.

Stuprocentowy wilniuk

Reklama

Wędrujemy z Kardynałem po Wilnie. To jego miasto, które od zawsze nosi w sercu a przy okazji doskonale zna. Pewną ręką wskazuje drogę kierowcy. Po krótkiej jeździe stajemy przed, dziś zamkniętym i zniszczonym, szpitalem św. Jakuba przy kościele dominikańskim, w którym 17 października 1923 r. przyszedł na świat Henryk Roman. Stojąc przed zdewastowanym budynkiem nieco zasmucony Kardynał snuje opowieść o dominikanach, którzy aktywnie wspierali powstanie 1863 r., za co władze carskie zamknęły klasztor i przejęły szpital. To krótka, ale sugestywna lekcja patriotyzmu. Kolejne miejsca, które odwiedzamy to byłe seminarium duchowne i klasztor ojców Jezuitów, gdzie Henryk Roman Gulbinowicz rozpoczął naukę przerwaną wybuchem II wojny światowej. Przed budynkiem seminarium nasz bohater wspomina rektora ks. Jana Uszyłłę, który przyjął go do grona alumnów, a także represje sowieckie z lutego 1945 r. Dziś budynek ówczesnego wileńskiego seminarium wypełniony książkami jest zwykłym archiwum. Wspólną wędrówkę kończymy na Rossie, gdzie jako 13-letni młodzieniec Kardynał obserwował poświęcenie Mauzoleum Matki i Serca Syna - Marii i Józefa Piłsudskich. Do dziś w jego mieszkaniu w Henrykowie zaszczytne miejsce zajmuje portret Marszałka, o którym Kardynał wypowiada się z wielkim uznaniem. Wymownym tego wyrazem stały się zakończone sukcesem starania byłego metropolity wrocławskiego o uratowanie zniszczonego kościoła w podwileńskiej Powiewiórce - miejsca, w którym Józef Piłsudski został ochrzczony.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uścisnąć rękę

Trudno w tym miejscu nie uczynić dygresji. Towarzysząc Kardynałowi zastanawiam się, skąd w tym niemłodym skądinąd człowieku tyle energii. Jak wytrzymuje mordercze tempo, stałą obecność dziennikarzy i kamer? Odpowiedź przychodzi sama. Stojącego przed kościołem Jezuitów Księdza Kardynała w pewnym momencie otacza grupa polskich pielgrzymów, którzy spontanicznie zaczynają na ulicy śpiewać w języku ojczystym: „Sto lat, Kardynale!”. W takich sytuacjach Kardynał ożywia się, uśmiecha, jest otwarty na kontakt. Co więcej, pełne serdeczności spojrzenia i słowa podziękowania wyraźnie dodają mu sił. Ludzie przepychają się, chcą mieć zdjęcie, uścisnąć dłoń i poprosić o błogosławieństwo. Doskonale wiedzą, ile ich kraj zawdzięcza temu wilniukowi. Jednak Kardynał jest, przede wszystkim, człowiekiem Kościoła. Podczas kilkugodzinnego objazdu nie mogło zabraknąć wizyt u emerytowanego metropolity wileńskiego, kard. Baèkisa w jego rezydencji przy kościele kalwaryjskim i u aktualnego pasterza diecezji wileńskiej abp. Grušasa. Spotkania te były wyrazem szacunku a także łączności z lokalną chrześcijańską wspólnotą.

Ostra Brama z papieskim błogosławieństwem

Przede wszystkim jednak Kardynała nie mogło zabraknąć w Ostrej Bramie - tętniącym duchową siłą sercu Litwy. Uroczysta Msza św. w kaplicy Matki Miłosierdzia dla Polaków jest zawsze bardzo wymowna. Podczas świętych obrzędów - związanych z obchodami 90. rocznicy urodzin kard. Gulbinowicza - trudno było nie dostrzec, że główny celebrans bardzo przeżywał swoją obecność przed obrazem Matki Ostrobramskiej. Skupiona twarz, przymknięte powieki... choć Kardynała otaczali kapłani i wierni długie chwile pozostał samotny w swojej izdebce. Z pewnością był to czas szczególnej modlitwy, której być może towarzyszyli wileńscy znajomi: św. Faustyna, bł. ks. Sopocko i stygmatyczka, s. Wanda Boniszewska. Po Eucharystii honorowego gościa znów otoczyły delegacje, kwiaty i podziękowania. Były pierścienie millenijne archidiecezji wrocławskiej dla kustosza Ostrej Bramy ks. prał. Jana Kasiukiewicza i litewskiego europosła Waldemara Tomaszewskiego. Było też odznaczenie honorowe Ministerstwa Kultury Litwy wręczone Kardynałowi przez wiceministra Edwarda Trusewicza w uznaniu za pomoc, jaką okazywał Litwie w czasach sowieckich, a także po odzyskaniu niepodległości. Jednak na kilkuset zebranych na ulicy pielgrzymów czekało coś jeszcze… papieskie błogosławieństwo, na które Stolica Apostolska wydaje zgodę w wyjątkowych sytuacjach. Wzruszony Kardynał z okien Ostrej Bramy błogosławił nas słowami, które zwykle wypowiada Ojciec Święty. Czy może kapłana i wilniuka spotkać coś bardziej wymownego?

* * *

Wspomnienie ks. Zbigniewa Staszkiewicza, przyjaciela kard. Gulbinowicza:
Ks. Henryka Gulbinowicza poznałem w 1952 r. Wtedy to ks. Henryk rozpoczął studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w zakresie teologii moralnej, ja zaś rozpoczynałem studia na Wydziale Filozoficznym KUL. Obaj zamieszkaliśmy w Konwikcie Księży Studentów. Nasze pokoje były blisko siebie, tak że szybko zapoznaliśmy się. Przy zapoznaniu zauważył, że nasze nazwiska są patronimiczne, pochodzące od imienia naszego przodka. Jego nazwisko Gulbinowicz pochodzi od słowa Gulbina, co po litewsku znaczy ‘łabędź’. Chętnie spotykaliśmy się przy kawie i rozmawialiśmy ze sobą. Opowiadał mi, że uczył się i mieszkał w Wilnie. Oznajmiłem mu, że i moja rodzina po przeniesieniu się z Łotwy do Polski zamieszkała również w Wilnie. Poczuliśmy się rodakami i to nas bardziej zbliżyło. Ks. Henryk dał się poznać jako miły, otwarty i wesoły optymista. Odznaczał się wyjątkową kulturą bycia, widać w nim było szlacheckie pochodzenie. Imponował mi bystrą inteligencją. Kiedyś zaproponował, abyśmy w wakacje pojechali razem do Białegostoku, gdzie obaj mieliśmy swoich krewnych, więc mieliśmy gdzie się zatrzymać. Chętnie skorzystałem z jego propozycji. Przez cały ciąg studiów byliśmy sobie bliscy. Po ich ukończeniu i wyjeździe z Lublina spotkaliśmy się okazyjnie m.in. w Warszawie na konferencjach diecezjalnych duszpasterzy inteligencji katolickiej, gdzie przewodniczącym był właśnie bp Gulbinowicz. Radosną niespodziankę sprawił mi, gdy odwiedził mnie w Pławach, gdzie byłem dziekanem. Następne spotkanie, dla nas niespodziewane, odbyło się w 1988 r. gdy na obchody 1000-lecia Chrztu Rusi ks. Henryk, już jako kardynał, przybył do parafii unickiej obrządku bizantyjsko-słowiańskiego w Kostomłotach nad Bugiem koło Kodnia. Do tej jedynej w Polsce parafii unickiej dojeżdżałem często z pomocą, po otrzymaniu od ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego prawa sprawowania czynności liturgicznych w tym obrządku. Kard. Henryk Gulbinowicz okazał wielkie zdziwienie, gdy zobaczył mnie w szatach liturgicznych wschodnich obok proboszcza ojca archimandryty Romana Piętki w czasie powitania w progu cerkwi. Zgodnie z rytem upadliśmy wówczas przed Kardynałem na kolana i ucałowaliśmy jego stopy. To był wzruszający moment dla mnie i dla mojego dostojnego przyjaciela. Po Eucharystii siedząc obok siebie przy obiedzie długo rozmawialiśmy.

Oprac. KK

2013-10-09 14:44

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Portret z Twoich słów, Eminencjo…

Niedziela wrocławska 41/2018, str. V

[ TEMATY ]

kard. Henryk Gulbinowicz

Agnieszka Bugała

Msza św. w Kaplicy Ostrobramskiej – najważniejszy punkt podróży na Litwę

Msza św. w Kaplicy Ostrobramskiej – najważniejszy punkt podróży na Litwę

Próbuję od lat, bo zapisuję wszystkie rozmowy z nim, ale nie da się opisać 95 lat życia człowieka na kilku stronach gazety. Na opis życia takiego człowieka, jakim jest kard. Henryk Gulbinowicz, potrzeba tomów ksiąg. Odznaczony Orderem Orła Białego, honorowy obywatel 13 miast, doktor honoris causa kilku uniwersytetów, doceniony nawet przez dzieci – laureat Orderu Uśmiechu. Aby uczcić Jubilata, kreślimy dla Państwa ledwie szkic portretu Eminencji, czerpiąc z palety rozmów i opowieści, które w ciągu lat miałam zaszczyt od niego usłyszeć, nagrać i zapisać

„Pierwszy Orzeł Biały przyszedł na Dolny Śląsk istotnie późno. Ale trafił w wyjątkowo godne ręce” – mówił w wystąpieniu po dekoracji Orderem w 2008 r. prezydent RP Lech Kaczyński. Słowa te wywołały burzę kilkuminutowych oklasków. Prezydent RP przypomniał kilka faktów z wieloletniej posługi Kardynała we wrocławskiej metropolii. „Przez wiele dni w 1981 r. z «kołchoźnika» w innej części Polski słuchaliśmy informacji o tym, jak dobrze jest w tym, czy w innym regionie, ale na temat Wrocławia milczano. Wyciągnęliśmy stąd wniosek, że Wrocław szczególnie twardo walczy. I tak było, a w tej walce był z wami Eminencja, kard. Henryk Gulbinowicz” – mówił.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Św. Franciszku, naucz nas nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać, nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć, nie tyle szukać miłości, co kochać!

Wszechmogący, wieczny Boże, któryś przez Jednorodzonego Syna Swego światłem Ewangelii dusze nasze oświecił i na drogę życia wprowadził, daj nam przez zasługi św. Ojca Franciszka, najdoskonalszego naśladowcy i miłośnika Jezusa Chrystusa, abyśmy przygotowując się do uroczystości tegoż świętego Patriarchy, duchem ewangelicznym głęboko się przejęli, a przez to zasłużyli na wysłuchanie próśb naszych, które pokornie u stóp Twego Majestatu składamy. Amen.
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję