Reklama

Niedziela Lubelska

„Nasz dom” w Tuligłowach

Każde dziecko mieszkające w „Naszym Domu” w Tuligłowach ma swoją własną, zawsze smutną historię. Łączy je brak miłości ze strony najbliższych. Pozbawione należytej opieki rodzicielskiej, głodne nie tylko chleba, ale przede wszystkim serca pod opieką Sióstr Służebniczek Starowiejskich znalazły bezpieczne schronienie

Niedziela lubelska 51/2013

[ TEMATY ]

dzieci

Archiwum "Naszego Domu"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prowadzony przez Zgromadzenie Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej niepubliczny zespół placówek opiekuńczo-wychowawczych od kilku lat zapewnia opiekę oraz wychowanie dzieciom, do których los nie uśmiechał się zbyt często. W „Naszym Domu” im. bł. Edmunda Bojanowskiego, łączącym zadania placówki socjalizacyjnej i interwencyjnej, może przebywać do 30 dzieci. W działających pod jednym dachem, ale niezależnie od siebie dwóch placówkach rodzinnych im. bł. Longiny Trudzińskiej i św. Józefa namiastkę prawdziwego domu otrzymało kolejnych 16 dzieci. Wszyscy podopieczni niezależnie od wieku – od niemowlęcia aż do pełnoletniości – znajdują tam prawdziwe ciepło, które roztapia nawet najbardziej zlodowaciałe serca.
– Celem placówki jest wszechstronne wychowanie i tworzenie właściwych dla prawidłowego rozwoju wychowanków warunków opiekuńczo-wychowawczych, religijnych, zdrowotnych i materialnych – wyjaśnia s. Barbara Kaczmarczyk, dyrektor. Za sprawą doskonale dobranej i specjalistycznie wykształconej kadry, składającej się z sióstr zakonnych i osób świeckich, zespół placówek jest nastawiony na wpajanie wartości i zasad moralnych, na wspieranie w rozwoju człowieczeństwa oraz na stworzenie dla dzieci miejsca pełnego akceptacji i zrozumienia. Tak jest tu od niemal stu lat.

Garść historii

Służebniczki z prowincji łódzkiej przez swoją obecność, modlitwę i pracę wpisały się w historię tego miejsca już na dobre. Zgromadzenie założone w 1850 r. przez bł. Edmunda Bojanowskiego, człowieka bez reszty oddanego bliźnim, zgodnie z charyzmatem poświęca się służbie dzieciom, chorym i ubogim.
Od 1923 r. siostry prowadziły w Tuligłowach Zakład dla Sierot Wojennych, powołany do istnienia przez ks. Czesława Zmysłowskiego, wikariusza parafii Krasnystaw. Kilkanaście lat później, w 1936 r., w Tuligłowach została otwarta ochronka dla dzieci przedszkolnych z pobliskich miejscowości. W czasie II wojny światowej zaczęto przysyłać dzieci do sióstr na stałe… Później, odpowiadając na potrzeby czasu, zgromadzenie założyło ośrodek leczniczy. Od 1955 r. działało tu izolatorium przeciwgrzybiczne, a od 1991 r. zakład leczniczo-wychowawczy dla dzieci ze schorzeniami alergicznymi i chorobami skóry.
Na bazie tego ośrodka, w 2004 r. w Tuligowach powstał obecny dom dziecka. W nim kolejne sieroty leczą zranione serca i odzyskują siły, by w przyszłości podjąć samodzielne życie. Do niektórych z nich szczęście uśmiecha się szeroko, bo znajdują się rodziny, które przez adopcje przyjmują je za własne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dom pełen miłości

– W naszym domu staramy się stworzyć prawdziwą rodzinę dla dzieci, które nie znalazły miłości w swoich domach i dla których nie znaleziono rodziny zastępczej lub przysposabiającej – mówi s. Barbara Kaczmarczyk. – Pod jednym dachem mieszkają tu dzieci z całej Polski, w tym chore i niepełnosprawne. Mamy też nieletnią matkę z dzieckiem – dodaje. Każdy, kto przez odpowiednie władze zostanie tu skierowany, wraz z ciepłym kątem i zawsze pełnym talerzem otrzymuje szansę na nowe życie. – Troszczymy się o to, by nasi podopieczni mieli zapewnione nie tylko jak najlepsze warunki mieszkaniowe, ale też by zdobywali odpowiednie wykształcenie, a w razie choroby pod opieką specjalistów jak najszybciej wracali do zdrowia. Po prostu staramy się jak najlepiej wypełniać te obowiązki, które w normalnej sytuacji spoczywają na naturalnej rodzinie – podkreśla Siostra Dyrektor.
Jednym z zadań, przed jakimi stają pracownicy placówek, jest uregulowanie sytuacji prawnej podopiecznych oraz skuteczne poszukiwanie rodzin adopcyjnych. – Jest to szczególnie trudne w sytuacji, gdy dzieci są chore i niepełnosprawne. Takie dzieci najczęściej znajdują kochającą rodzinę za granicą – mówi s. Barbara. Najszybciej do adopcji trafiają małe dzieci; w przypadku nastolatków czy licznego rodzeństwa zdarza się to niezmiernie rzadko. Starsze dzieci, dźwigające ciężar bolesnych doświadczeń, a przez to sprawiające większe trudności wychowawcze, skazane są przez los na życie w sierocińcu.
– Wraz z wychowawcami i całą rzeszą osób wspierających naszą pracę staramy się, by nasi podopieczni jak najlepiej mogli wykorzystać darowany im czas. Niezależnie od ich sytuacji i zachowania nigdy nie wrzucamy wszystkich pod jedną kreskę, nie przekreślamy szans na nowe życie – zapewnia Siostra Dyrektor. – Nasi wychowawcy nie zastąpią dzieciom prawdziwych rodziców, ale pracują z wielkim poświęceniem, by dać im wiele serca i miłości, by wciąż otwierać przed nimi nowe możliwości – podkreśla. Praca całego personelu nie polega tylko na wychowaniu, ale również na szukaniu odpowiednich warunków i pomaganiu dzieciom w niwelowaniu różnic rozwojowych poprzez spotkania z psychologiem, pedagogiem, logopedą czy lekarzem. W codziennym życiu i pracy mieszkańców domu dziecka wspiera kapelan ks. Józef Jargieło.

Potrzebne wsparcie

Mimo wielu przyjaciół i pomocy płynącej z różnych stron – dom dziecka w Tuligłowach jest pod stałą opieką Starostwa Powiatowego w Krasnymstawie, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krasnymstawie oraz fundacji „Renovabis” i Caritas Polska – Siostra Dyrektor nie zawsze może spać spokojnie. Najtrudniej jest, gdy któreś z dzieci poważnie zachoruje. – Obecnie w naszym domu przebywają półtoraroczne bliźniaczki, z których jedna jest poważnie chora na serce. Chociaż znajduje się pod doskonalą opieką lekarzy, bardzo martwi nas jej stan zdrowia – mówi s. Barbara. Poza tym nie brakuje kłopotów ze zwykłym prowadzeniem domu dla prawie pół setki dzieci. – Co rusz któreś wyrasta z ubrań i butów, więc wciąż potrzebne są nowe. Zazwyczaj jest tak, że musimy rezygnować z większych przyjemności, by starczyło na zwykłe, codzienne życie. Poza tym zimą borykamy się z ogrzaniem domu, który jest naprawdę ogromny. Środki finansowe przekazywane przez państwo zapewniają pokrycie tylko bieżących kosztów związanych z utrzymaniem dzieci. O remonty, wyposażenie pomieszczeń czy zapewnienie dzieciom wypoczynku wakacyjnego musimy zatroszczyć się sami – mówi Siostra Dyrektor.
Przez lata pracy na stanowisku dyrektora podobnych placówek, m.in. w Częstochowie, s. Barbara wydeptała już wiele ścieżek prowadzących do ludzi o wielkich sercach. – Bez pomocy naprawdę wielu instytucji, firm i osób prywatnych byłoby nam bardzo trudno. A ja wciąż uśmiecham się do kolejnych darczyńców, mając nadzieję na otrzymanie od nich wsparcia – mówi. Opatrzność Boża tak kieruje losem, że zawsze znajdzie się ktoś chętny do pomocy. – Bardzo cenimy sobie współpracę z krasnostawskimi firmami i parafiami, np. nasi podopieczni mogą przy kościołach sprzedawać wykonane przez siebie ozdoby w czasie świątecznych kiermaszów. Cenna dla nas jest również współpraca z wojskiem; 41. Baza Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie co roku organizuje dla naszych dzieci mikołajkowe prezenty, a w ubiegłym roku lotnicy wraz z podarunkami przywieźli orkiestrę wojskową – wymienia Siostra.
Wiele ciepłych słów Siostra Dyrektor kieruje pod adresem abp. Stanisława Budzika, który jest szczerze zainteresowany sytuacją placówki. – Niedawno gościliśmy Księdza Arcybiskupa. Okazją były urodziny i imieniny bł. Edmunda Bojanowskiego oraz ogłoszenie roku 2014 rokiem Założyciela Sióstr Służebniczek i patrona naszego domu. Abp Stanisław Budzik sprawował dla nas Mszę św., obejrzał przygotowane przez dzieci przedstawienie oraz zwiedził dom. Przyniósł nam wiele ciepła i błogosławieństwa – opowiada wdzięczna zakonnica.
S. Barbara Kaczmarczyk zapewnia, że wraz z pracownikami domu dziecka dołoży wszelkich starań, by na twarzy każdego dziecka zagościł uśmiech. I jak zawsze, prosi w imieniu swoich podopiecznych o każde, nawet najmniejsze wsparcie.

Informacje o bieżących potrzebach można uzyskać pod adresem: „Nasz Dom” im. Edmunda Bojanowskiego, Tuligłowy 1, 22- 300 Krasnystaw, tel. (82) 576-66-75, e-mail: naszdom44@tlen.pl, strona internetowa: www.tuliglowy.org. Środki finansowe na rzecz placówek w Tuligłowach można wpłacać na konto: PEKAO SA I O/Krasnystaw 13124022361111000037035013.

2013-12-18 09:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kongijskie dzieci wdzięczne Franciszkowi za pomoc

[ TEMATY ]

dzieci

papież Franciszek

Kongo

Za pośrednictwem Urzędu Dobroczynności Apostolskiej i Nuncjatury Apostolskiej do Foyer Nazaret na obrzeżach stolicy Kongo, Brazzaville, dotarły leki ofiarowane przez Franciszka na leczenie niedokrwistości sierpowatokrwinkowej wśród wychowanków. Ten gest pokazuje, że tytuł jego ostatniej encykliki „Fratelli tutti” jest programem działania – napisała s. Elise Vouakouanitou w liście podpisanym przez wszystkie dzieci w ośrodku.

List jest wyrazem wdzięczności papieżowi za otrzymany dar. W Kongo, gdzie nawet woda i jedzenie są trudno osiągalne, preparaty te są niemal niedostępne oraz niezwykle drogie. Leki zostały przesłane jako odpowiedź na prośbę o pomoc skierowaną przez dzieci w napisanym niedawno liście. Papież nie czekał zbyt długo i za pośrednictwem swojego jałmużnika kard. Konrada Krajewskiego oraz Nuncjatury Apostolskiej na początku października wysłał paczki z lekarstwami.

CZYTAJ DALEJ

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik może nam wiele wymodlić

2024-03-22 18:36

[ TEMATY ]

Warszawa

sanktuarium

św. Andrzej Bobola

polona.pl

Kustosz narodowego sanktuarium św. Andrzej Boboli jezuita o. Waldemar Borzyszkowski zauważa od lat wzmożenie kultu męczennika. Teraz, kiedy wolność Polski jest zagrożenia, szczególnie warto modlić się za jego wstawiennictwem - zaznacza w rozmowie z KAI. W dniach 16-24 marca odbywa się ogólnonarodowa nowenna o pokój, pojednanie narodowe i ochronę życia za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli i bł. Jerzego Popiełuszki.

Joanna Operacz (KAI): Czy w sanktuarium św. Andrzeja Boboli widać, że ten XVII-wieczny męczennik jest popularnym świętym? Czy jest bliski ludziom?

CZYTAJ DALEJ

10 lat kanonizacji św. Jana Pawła II

2024-04-19 09:49

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Mat.prasowy/vaticannews.va

„Pontyfikat św. Jana Pawła II trzeba koniecznie dokumentować dla przyszłych pokoleń, naszym zadaniem jest ocalenie i przekazanie tego wielkiego dziedzictwa” – mówi ks. Dariusz Giers. Jest on administratorem Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II a zarazem świadkiem pontyfikatu. Kapłan wyznaje, że praktycznie codziennie modli się przy grobie świętego papieża i zawsze jest poruszony tłumami ludzi z całego świata, którzy w tym wyjątkowym miejscu szukają wstawiennictwa Jana Pawła II.

Wyjątkowym fenomenem są czwartkowe Msze polskie odprawiane nieprzerwanie przy grobie Jana Pawła II od momentu jego śmierci. „To jest czas modlitwy, ale także przekazywania dziedzictwa wiary i nieprzemijających wartości” – mówi ks. Giers. Podkreśla, że upływający czas sprawia, iż wielkie zadanie stoi przed świadkami pontyfikatu, którzy muszą dzielić się swym doświadczeniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję