Reklama

Niedziela Częstochowska

Rodzina katyńska pamięta

Niedziela częstochowska 15/2014

[ TEMATY ]

Katyń

Archiwum anny Bieleckiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Cichobłazińska: - Pani Prezes, jak rodziła się Rodzina Katyńska w Częstochowie?

Anna Bielecka: - Rodziny „katyniaków” - oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej internowanych przez Sowietów w 1939 r. zaczęły się oficjalnie spotykać i organizować po 1989 r. Wcześniej nie było to możliwe, a wiele rodzin z obawy o swój los i przyszłość swoich dzieci ukrywało fakt, że bliscy: ojcowie, bracia, mężowie zostali zamordowani na Wschodzie. I nie były to obawy płonne. O czym dzisiaj dobrze wiemy, a osoby zrzeszone w naszym stowarzyszeniu doświadczyły tego na własnej skórze. Pan Stanisław Dreksler, pisząc podanie do szkoły czy pracy, nie ukrywał, że ojciec został zamordowany na Wschodzie. UB połamało mu palce, żeby nie pisał kłamstw. Zamknięto mu drogę do studiów i dobrej pracy. Od kiedy pamiętam, moja babcia mówiła mi, żebym nikomu nie wspominała o dziadku zamordowanym w Katyniu. Upominała, że rodzice mogą mieć kłopoty. Od dzieciństwa nosiłam tę tajemnicę w sobie.

- W jaki sposób rodziny dowiadywały się o śmierci ojców, mężów, synów, braci...?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- O odkryciu przez Niemców w Związku Sowieckim masowych grobów oficerów Wojska Polskiego rodziny dowiedziały się w 1943 r. z „Gońca Częstochowskiego”, gdzie zamieszczono listy zamordowanych w Katyniu. Los pozostałych był nieznany. W komunistycznej Polsce wokół katyńskiego mordu panowała głęboka cisza, a rodziny milczały z obawy przed represjami.

- Po okrągłym stole można już było się do tego przyznać...

- To prawda, ale tę traumę, strach i lęk rodziny nosiły w sobie. Niedawno pochowaliśmy ostatnią wdowę katyńską, 102-letnią Alicję Grabowską, żonę por. Janusza Grabowskiego zamordowanego w Charkowie. Jej sąsiedzi zza ściany do czasu pogrzebu nie wiedzieli, że pani Alicja jest wdową po oficerze zamordowanym w Charkowie.

Reklama

- To jak wychodziliście z podziemia?

- Inicjatorką tworzenia częstochowskiej Rodziny Katyńskiej jest Anna Lechowicz, córka zamordowanego w Katyniu por. Jana Staniewicza. Po ogłoszeniu w „Życiu Częstochowy” przez red. Jana Płoweckiego zaproszenia na spotkanie, zgłosiło się kilkanaście rodzin katyńskich. Działania organizacyjne wsparli częstochowscy historycy: Zbigniew Grządzielski, Kazimierz Marczyk, Jan Pietrzykowski i Andrzej Wasiak. Pierwsze wybory miały miejsce 10 października 1990 r. W zarządzie częstochowskiej Rodziny Katyńskiej zasiedli: prezes Zbigniew Ziętal, wiceprezes Anna Lechowicz, sekretarz Jerzy Rudenko (mój tata), skarbnik Lina Bańkowska - dzieci pomordowanych w Katyniu, Miednoje, Charkowie. Kapelanem stowarzyszenia został ks. prał. Franciszek Dylus. Pierwszą siedzibą stowarzyszenia był Odwach przy pl. Biegańskiego, należący do Muzeum Częstochowskiego, później lokal w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Alejach NMP, obecnie biuro stowarzyszenia mieści się w dawnym budynku ZUS przy ul. Okólnej.

- Czym się zajęło stowarzyszenie?

- Upamiętnieniem bliskich zamordowanych w Katyniu, Twerze i innych miejscach kaźni. Pierwsze oficjalne uroczystości poświęcone naszym bliskim odbyły się w parafii św. Jakuba w Częstochowie (kwiecień 1991). Dwa lata później został poświęcony pomnik katyński na cmentarzu Kule w Częstochowie (kwiecień 1993 r.) z ziemią z Katynia i nazwiskami zamordowanych oficerów pochodzących z Częstochowy, bliskich częstochowian, którzy osiedli tu po wojnie, a także żołnierzy z 27 Pułku Piechoty. W 1995 r. ks. prał. Franciszek Dylus i o. Jan Golonka, paulin, poświęcili sztandar częstochowskiej Rodziny Katyńskiej. W 1998 r. stowarzyszenie ufundowało 23 tablice upamiętniające nauczycieli Częstochowy i ziemi częstochowskiej zamordowanych na Wschodzie. Umieszczono je w szkołach Częstochowy, a także m.in.: w Siedlcu Dużym, Mstowie, Lublińcu, Przyrowie, Brzeźnicy, Żarkach. W 2003 r. Rodzina Katyńska ufundowała tablicę poświęconą dr. Alfredowi Frankemu, zamordowanemu w Charkowie. W 2006 r. ukazała się książka „Mężom i ojcom naszym” pod redakcją Tomasza Mysłka i Zbigniewa Ziętala, w której umieszczone zostały m.in.: biogramy katyniaków ziemi częstochowskiej i wspomnienia tych, którzy przeżyli.

- W 2010 r. przybyły kolejne miejsca pamięci...

- To prawda. Trzy dni po katastrofie smoleńskiej został poświęcony Plac Katyński, na którym zasadzono 70 dębów katyńskich (obecne jest ich ok. 90), i dwie tablice - jedna upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej, druga ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego udającego się na uroczystości do Katynia oraz posadzono dęby dla prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Ryszarda Kaczorowskiego, którzy zginęli w tej katastrofie. Co roku w kwietniu ma tu miejsce modlitwa ekumeniczna. Rodzina Katyńska z młodzieżą i nauczycielami składają kwiaty i zapalają znicze przy tablicach katyńskich w czasie rocznic związanych ze zbrodnią katyńską, odzyskaniem Nie podległości, agresją Niemiec i Sowietów na Polskę 1939 r. W kwietniu Rodzina Katyńska organizuje także uroczystości na cmentarzu Kule, gdzie składane są kwiaty przy pomniku. Uroczystość poprzedza Msza św. odprawiana przez obecnego kapelana Rodzin Katyńskich ks. gen. Stanisława Rospondka. W tym roku odbędzie się ona w sobotę 26 kwietnia.

- Gdzie jeszcze zaznacza swą obecność Rodzina Katyńska?

- Gościmy w szkołach na prelekcjach związanych ze zbrodnią katyńską. Zapraszani jesteśmy na uroczystości sadzenia dębów katyńskich. Uczestniczymy w uroczystościach katyńskich w Krzepicach (ich inicjatorem był nieżyjący już ks. Wacław Chmielarski i Krzepickie Towarzystwo Regionalne). W Niedzielę Miłosierdzia Bożego na Jasną Górę przybywają Rodziny Katyńskie. Zabezpieczamy tę pielgrzymkę od strony technicznej. Przedstawiciele Rodziny Katyńskiej biorą udział we wszystkich uroczystościach i pielgrzymkach ogólnopolskich związanych z rocznicą zbrodni katyńskiej. Co roku organizujemy spotkanie opłatkowe, na które młodzież przygotowuje montaż poetycki. Ostatnią inicjatywą Rodziny Katyńskiej jest upamiętnienie losów rodzin katyńskich. Pod kierunkiem mojej córki Beaty zbierane są biogramy i wspomnienia członków rodzin katyńskich z całej Polski. W Internecie znajduje się „Strona Pamięci”. Wspomnienia możną przesyłać na adres: mail: wspomnieniakatynskie@poczta.onet.pl

- A jaki był los Pani rodziny?

- Jestem częstochowianką. Moi rodzice, nauczyciele, przyjechali tu z nakazem pracy. Związali się ze szkolnictwem średnim: Liceami im. Traugutta i Dąbrowskiego. Tata wykładał również w Politechnice Częstochowskiej i na WSP. Rodzina mamy pochodzi z ziemi krakowskiej, rodzina ojca - Maria ze Zdzitowieckich i Mikołaj Rudenko, mają korzenie w Winnicy (obecnie Ukraina). Po mobilizacji mojego dziadka Mikołaja, oficera Korpusu Ochrony Pogranicza, babcia Maria została w domu sama z 8-letnim synkiem, moim tatą. Wkrótce zaczęła dostawać listy z obozu w Kozielsku. Mąż martwił się, że zostawił żonę bez opieki i pieniędzy, radził w listach, by sprzedała cenne rzeczy, które pomogą przetrwać najgorszy czas. Pisał też do synka ciepłe, pełne otuchy słowa. Czytam je dzisiaj, pożółkłe, ze ściśniętym sercem. Cud, że się zachowały. Babcia zebrała je ze sobą, gdy w kwietniową noc podzieliła los katyńskich rodzin zesłanych przez Sowietów do Kazachstanu w bydlęcych wagonach. Powędrowała z małym synkiem i tobołkiem w ręku zawierającym m.in. listy od męża. W tym samym czasie jej mąż został zamordowany strzałem w tył głowy i zakopany w katyńskim lesie razem 26 tysiącami innych polskich oficerów. Jest na liście rozstrzelanych z Kozielska 16 kwietnia 1940 r. Babcia Maria z moim ojcem przeżyła Kazachstan, w kazachskim stepie została jej siostra Michalina. Zmarła na tyfus. Przyjechali do Polski w 1946 r. wyniszczeni pracą i głodem. Ale przeżyli. Winnicy nie było już w Polsce. Osiedlili się na Pomorzu. Tato ukończył Uniwersytet Jagielloński, gdzie poznał moją mamę Janinę.

- Czy tata wspominał lata spędzone w Kazachstanie?

- Sam nigdy. Nieraz udało nam się coś od niego wyciągnąć, ale z trudem. Po 89. roku zaczął spisywać wspomnienia. Mam je w maszynopisie. Zmarł w 2003 r. Dziś wychowujemy swoje dzieci bez strachu. Moja córka uczestniczy w uroczystościach katyńskich od drugiej klasy szkoły podstawowej. W harcerskim mundurze z dumą trzyma sztandar Rodziny Katyńskiej, także na cmentarzu, gdzie spoczywa jej pradziadek, w Katyniu. Pełni obecnie funkcję sekretarza stowarzyszenia.

- Jaka jest dzisiaj Rodzina Katyńska?

- Tworzy ją 90 osób (było 110). Są to w większości ludzie starsi - po 80., dzieci i wnuki zamordowanych oficerów. Współczesna młodzież nie garnie się do stowarzyszenia, nawet jeżeli ma w rodzinie katyniaków. Smutna to prawda. W tej grupie wyróżniają się aktywnością i są najbardziej zżyci ze sobą Władysław Panek - siostrzeniec starszego posterunkowego Policji Państwowej zamordowanego w Twerze, Andrzej Konowalski, wiceprezes stowarzyszenia - wnuk por. Władysława Pitka zamordowanego w Katyniu, Stanisław Dreksler - syn ppor. Juliana Drekslera. Od niedawna wie już, że ojciec został zamordowany w Bykowni. W 2012 r. razem ze stryjecznym bratem uczestniczył tam w poświęceniu cmentarza. Kapelan częstochowskiej Rodziny Katyńskiej, ks. gen Stanisław Rospondek, jest proboszczem parafii św. Jadwigi Śląskiej. W trzecią niedzielę listopada gromadzi u siebie na Mszy św. rodziny katyńskie, które modlą się za zamordowanych na Wschodzie. Zawsze możemy liczyć na młodzież. Kiedyś dyr. Piotr Galewicz z Zespołu Szkół Samochodowo-Budowlanych wiózł swoich uczniów do Katynia, a młodzi wspierali wszystkie inicjatywy stowarzyszenia. Dziś tę funkcję przejęła młodzież z Zespołu Szkół Technicznych, która pod kierunkiem dyr. Rafała Piotrowskiego i nauczycieli włącza się w działania stowarzyszenia. Chciałabym im za to serdecznie podziękować. To piękne postawy, godne upowszechniania.

2014-04-11 14:14

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Katyniu, w Smoleńsku uczczą pamięć ofiar

[ TEMATY ]

Katyń

katastrofa smoleńska

polskieradio.pl

Miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu

Miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu

Ponad 180 osób, m.in. członkowie rodzin ofiar, oficjalna delegacja z Anna Marią Anders na czele i duchowni, poleci w niedzielę na miejsce katastrofy smoleńskiej, by uczcić jej 6. rocznicę - podała ROPWiM. Wcześniej oddadzą oni hołd ofiarom zbrodni katyńskiej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję