Reklama

Historia

71. rocznica mordu w Lesie Pilickim

15 lipca przy pomniku Ofiar Barbarzyństwa na cmentarzu w Bielsku Podlaskim i na polanie Lasu Pilickiego, w miejscu zbrodni, odbyły się uroczystości poświęcone 71. rocznicy męczeńskiej śmierci 50 mieszkańców Bielska Podlaskiego. Mszy św. koncelebrowanej za pomordowanych i Ojczyznę przewodniczył ks. Dariusz Kujawa, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego

Niedziela podlaska 34/2014, str. 7

[ TEMATY ]

historia

wspomnienia

Tadeusz Szereszewski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak co roku uroczystości odbyły się na cmentarzu grzebalnym przy Mauzoleum Ofiarom Barbarzyństwa w Bielsku Podlaskim. Wzięli w nich udział m.in. przedstawiciele władz miasta z pełniącym funkcję burmistrza Miasta Bielsk Podlaski Jarosławem Borowskim, Piotrem Bożko, wicestarostą, Adamem Łęczyckim, przewodniczącym Rady Powiatu. Obecni byli wójtowie, komendanci służb mundurowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i instytucji, rodziny pomordowanych i mieszkańcy miasta, przybyły delegacje zakładów pracy i szkół wraz z pocztami sztandarowymi.

Oczami Księdza Infułata

Ks. Dariusz Kujawa w homilii odwołał się do wspomnień ks. inf. Eugeniusza Beszty-Borowskiego, od którego jako kleryk uczył się miłości do Ojczyzny. Miał też możliwość jako ksiądz pracować z Księdzem Infułatem w kurii. Przywołajmy więc słowa kapłana, które przed laty poruszały serca zebranych. – Miałem 12 lat, gdy rozległ się łomot do drzwi naszego domu. Usłyszałem krzyk: „Księża aresztowani!” (...). Biegliśmy przed dom w piżamach. Zobaczyliśmy korowód bliskich i znajomych, prowadzonych w grupach. A za każdą grupą trzech gestapowców z karabinami. Szli wszyscy, rodziny z maleńkimi dziećmi. Myśleliśmy: to nie może być długie aresztowanie! Gdy stryj zorientował się, że chcą ich rozstrzelać, zaczął spowiadać. Wtedy hitlerowiec zmasakrował mu twarz, powybijał zęby i wrzucił do ciężarówki – wspominał wielokrotnie przy pomniku Ofiar Barbarzyństwa, sprawując tam Eucharystie, nieżyjący już ks. Eugeniusz. – Wraz z kolegami pobiegliśmy pod dom parafialny. Zobaczyliśmy hitlerowców plądrujących pomieszczenia. Gestapowiec zauważył nas, porwał stułę stryja, rzucił ją w kałużę i przydeptał z diabelskim rechotem. Jedna z kobiet odważnie podbiegła i ją pozbierała. Potem pozszywaną stułę otrzymałem na swoją prymicję. Na uroczystości do Bielska Ksiądz Infułat przyjeżdżał przez 58 lat. Po ogłoszeniu stryja Antoniego błogosławionym włączył się w 2000 r. w uroczystości przeniesienia relikwii stryja do bielskiej bazyliki. W maju 2010 r. odszedł do Domu Ojca i spoczął w grobie swojej matki, obok Mauzoleum Ofiar Barbarzyństwa. Od 4 lat w sposób duchowy jest z modlącymi się, trwa przy tych, o których całym życiem świadczył.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przed udzieleniem błogosławieństwa przy dźwiękach werbli przedstawiciele instytucji, w tym Jarosław Borowski, przedstawiciele zakładów pracy i szkół złożyli wieńce i wiązanki kwiatów na grobach pomordowanych.

O miłości Ojczyzny

Następnie zebrani udali się na miejsce kaźni z 1943 r., do Lasu Pilickiego, na drugą część uroczystości, na którą przybyła wraz Krystyną i Antonim Piotrowskimi wnuczka burmistrza Erdmana Danuta Wieczorek z Tych. Zatrzymali się nad byłą mogiłą pomordowanych, którzy zostali ekshumowani w 1945 r. i przewiezieni na bielski cmentarz parafialny. – Miałam rok, kiedy zginął burmistrz Erdman. O tym haniebnym czynie hitlerowców dowiedziałam się od mamy i nie przypuszczałam, że z opowieści można nauczyć się miłości Ojczyzny. Dlatego tu jestem – wyznała Wanda Wieczorek, modląc się za pomordowanych. – Dziadek miał możliwość uratować się, nie chciał jednak nikogo narażać na śmierć, postąpił tak, jak podpowiadało mu sumienie.

Po egzekucji Niemcy podeszli do dołu z zastrzelonymi. Zobaczyli dziewczynkę, lat dwa lub trzy, która żywa spadła do dołu i pełzała po ciałach zamordowanych, dziecko zostało natychmiast zastrzelone – zeznał Wilhelm Dommersdorf, jeden z oprawców zbrodni. Krystyna Piotrowska, siostrzenica Zalewskich, jest pewna, że była to trzyletnia Danuta Zalewska. Po odmówieniu przy Krzyżu Modlitewnej Pamięci modlitwy „Anioł Pański” pod nim i na grobach ponad 650 ofiar złożono kwiaty i zapalono znicze. W miejscu zbrodni wartę honorową pełnili bielscy harcerze.

2014-08-21 13:03

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż z Małopolskiej „Solidarności”

Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach.
A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel.

Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę.
Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja.
Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast.

Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci.
Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani.
Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć.

Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach.
Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję