Reklama

Niedziela Rzeszowska

Tak pięknie żył

Harcerz, powstaniec warszawski, ktoś wyjątkowy, a jednocześnie tak zwykły. Wzruszał, wywoływał uśmiech, podtrzymywał pamięć o ludziach z pokolenia Kolumbów. Takim był dh Wiktor Matulewicz ps. Luxor

Niedziela łódzka 44/2014, str. 5

[ TEMATY ]

sylwetka

Archiwum autorki

Autorka z Wiktorem Matulewiczem

Autorka z Wiktorem Matulewiczem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kulturalny, uśmiechnięty, niestwarzający bariery między sobą a spotkaną osobą. Z olbrzymią wiedzą, łatwością nawiązywania kontaktów, umiejętnością gawędy. Starszy Pan, wzór mężczyzny, za jakim każda kobieta tęskni.

Żywa historia

Reklama

Nie można było go nie kochać, nie można było przejść obojętnie. Żywa historia i świadek – patriota i żołnierz, ten spośród najlepszych, niezłomny, honorowy, niestrudzony i piękny. Wiktor Matulewicz – ps. Luxor. Nasz łódzki powstaniec warszawski, syn zamordowanego przez Sowietów w Ostaszkowie komisarza policji Kazimierza Matulewicza, brat powstańca Bolesława Matulewicza „Virtusa” (poległ w stolicy 22 sierpnia 1944 r. w ataku na Dworzec Gdański). Urodzony 14 marca 1920 r., przeżył swoje życie tak, że ślady jego stóp, powtarzając za bp. Janem Chrapkiem, przetrwały go i jeszcze długo będą w sercach ludzi, którzy spotkali na swej drodze tego niezwykłego człowieka. Jego śmierć ponad 3 lata temu była olbrzymią stratą. Zmarł cicho, bez rozgłosu, nie robiąc nikomu kłopotów. Bohater, którym nigdy się nie czuł, będzie żył w naszej pamięci tak długo, jak tylko się da. Bo na to zasłużył. A brzozowy powstańczy krzyż na starym cmentarzu w Łodzi przypominał będzie, że tu leży ktoś wyjątkowy, wspaniały i niezwykły. Ktoś dla kogo słowa: „Bóg – Honor – Ojczyzna” nie były sloganem a życiem. Dlatego teraz dziękuję za to, że poznałam Wiktora, że byłam świadkiem jego pięknej przyjaźni z Kasią – licealistką, studentką prawa i potem panią sędzią. I że dzięki niemu zrozumiałam, kim było pokolenie „kamieni rzuconych na szaniec”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wspomnienia...

Wiktora Matulewicza poznałam w 2003 r. na rajdzie IPN w okolicach Łowicza. Tamtego dnia narodziła się między nami ogromna sympatia. Zadziwiająca była jego wiedza, jego łatwość przekazywania historii, opowiadania o tym co trudne, i co bolesne, tragiczne. Mimo że powstanie zabrało mu brata, zawsze bronił słuszności jego wybuchu. I podkreślał, że gdyby wiedział o tym, co go spotka, to i tak by poszedł, bo „ono musiało być”. Dwaj harcerze, bracia, najpierw w Małym Sabotażu, potem w Szarych Szeregach i Grupach Szturmowych.

Reklama

Ze wzruszeniem słuchało się opowiadania Wiktora o Bolku, zwłaszcza tego z ostatnich chwil przed śmiercią: „22 sierpnia podczas ataku na Dworzec Gdański poległ mój brat Bolek ps. «Virtus». Na akcję miał iść wtedy jeden z nas, dowódca kazał nam losować, wypadło na Bolka. Nigdy nie żegnałem się z bratem, zawsze było to tylko zdawkowe «cześć». Jednak tego dnia on podbiegł do mnie, pożegnał się, odszedł... i po chwili wrócił. Uściskaliśmy się tak serdecznie, jak nigdy dotąd. Bolek stanął przede mną na baczność, podał rękę i powiedział: «Żegnaj Wiktor, bo ja już nie wrócę». Następnego dnia dowiedziałem się, że brat zginął...”. I to co zawsze ściskało za gardło: „W kwietniu 1945 r. przyjechałem do Warszawy na ekshumację. Znalazłem ciało brata – poznałem go po rozdartych oficerkach – i z dużego palca u ręki wyjąłem kosteczkę. Potem przywiozłem tę relikwię, jak często powtarzała moja mama, do domu”.

Harcerska służba

Był w Batalionie „Zośka”, przeszedł powstańczy szlak od Woli poprzez Starówkę, Śródmieście aż do Czerniakowa, dwukrotnie ranny, raz leżący prawie w grobie, czołgający się w kanałach, często po ciałach swoich kolegów. Te przeżycia go nie złamały. Przeciwnie. Zahartowały na całe życie. Nie zamknął się w sobie, tylko niestrudzenie, jak nikt inny, wędrował po szkołach, spotkaniach, uroczystościach, praktycznie do ostatnich chwil swego życia pełnił harcerską służbę. Jakże pięknie to robił. I tak wiele dobrego uczynił swoimi gawędami, żartami, swoją młodzieńczością, która nie zgasła nawet na moment.

Pamiętam nasze ostatnie spotkanie – w 2010 r. na łódzkich uroczystościach katyńskich, potem w jego mieszkaniu – rozmawialiśmy, wspominaliśmy, jak zwykle bawił dowcipami i zarażał optymizmem. Z dumą opowiadał o Kasi, która właśnie kończyła w Kaliszu aplikację sędziowską i miała wrócić do Łodzi. To był ostatni raz, gdy się widzieliśmy. Zapamiętam jego uśmiech, serdeczność i drobną sylwetkę wielkiego człowieka. Żałuję, że nie znalazłam czasu, by potem jeszcze wpaść na Ketlinga. Pół roku później razem z innymi na łódzkim starym cmentarzu żegnałam tego, który tak pięknie żył i tak cicho odszedł.

2014-10-30 10:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Żaneta-Zośka” w powstaniu

Niedziela kielecka 30/2014, str. 8

[ TEMATY ]

sylwetka

MARIAN GRABSKI "WYRWA"/MPW

Porucznik śp. Zofia Książek-Bregułowa – urodzona w Kielcach obiecująca młoda aktorka, poetka, konspiratorka, łączniczka Powstania Warszawskiego, która straciła wzrok w wyniku powstańczych walk, od wybuchu bomby. Po wojnie mieszkała w Katowicach. Zmarła 1 czerwca 2014 r. Miała 94 lata.
CZYTAJ DALEJ

Francja: wielu księży cierpi z powodu stresu, depresji i wypalenia zawodowego

2025-07-16 11:55

[ TEMATY ]

depresja

Francja

stres

księża

wypalenie zawodowe

Vatican Media

Badanie dotyczące stanu zdrowia księży we Francji ujawnia niepokojące dane. Według badania, dwóch na dziesięciu księży wykazuje objawy depresji, a dwa procent jest dotkniętych wypaleniem zawodowym. Ponadto wielu z nich cierpi na otyłość lub wykazuje oznaki uzależnienia. Według portalu „Vatican News”, satysfakcja zawodowa jest również ograniczona. Na przykład 40 proc. księży stwierdziło, że ich osobiste spełnienie w posłudze jest „stosunkowo niskie”.

„Wszystko to zaalarmowało biskupów”, powiedział biskup Benoît Bertrand. W związku z wysokim poziomem stresu apeluje on o lepsze wsparcie dla księży. W szczególności biskup Pontoise wspomniał o opiece medycznej, wsparciu duchowym i prostych gestach uwagi, takich jak wspólne posiłki i spotkania towarzyskie.
CZYTAJ DALEJ

Toruń: cudzoziemiec dokonał zabójstwa 24-latki ze szczególnym okrucieństwem

2025-07-17 05:59

[ TEMATY ]

Toruń

Wikipedia

Prokuratura Okręgowa w Toruniu przedstawiła w środę podejrzanemu Yomeykertowi R.-S., którego ofiarą stała się 24-letnia Klaudia K., zmienione i uzupełnione zarzuty. Uznano m.in., że dokonał on zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a nie jak wcześniej - usiłowania zabójstwa.

Rzecznik prokuratury Andrzej Kukawski poinformował, że Yomeykertowi R.-S zarzucono, że 12 czerwca około godz. 1.10 w Toruniu przy Pl. Pokoju Toruńskiego, w parku Glazja, działając ze szczególnym okrucieństwem, z zamiarem bezpośrednim dokonał zabójstwa Klaudii K., w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz w celu zaspokojenia popędu płciowego. Miał jej zadać kilkadziesiąt ciosów nożem w głowę, szyję i klatkę piersiową, w wyniku których to obrażeń zmarła w szpitalu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję