Reklama

Wiadomości

Łatanie energetycznych dziur

O mechanizmach zmuszania Polski do odstąpienia od węgla z dr. Piotrem Naimskim rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 47/2014, str. 36-37

[ TEMATY ]

polityka

DOMINIK RÓŻAŃSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Po październikowym unijnym szczycie klimatycznym Unii Europejskiej premier Ewa Kopacz z dumą mówiła o sukcesie polskiej delegacji rządowej, której udało się wywalczyć korzystne dla Polski warunki w ramach tzw. pakietu klimatycznego. Tymczasem opozycja odnosi się do tegoż sukcesu co najmniej krytycznie. Dlaczego?

DR PIOTR NAIMSKI: - Pani premier ogłosiła sukces, twierdząc, że uzyskała znaczące dla Polski koncesje w polityce klimatycznej, a jest całkiem odwrotnie. Pani premier, niestety, zgodziła się w Brukseli na ugruntowanie strategii Unii Europejskiej prowadzącej do wyrugowania węgla z gospodarki w Europie, co szczególnie dotkliwe będzie przede wszystkim dla Polski, ponieważ ponad 90 proc. naszej energii pochodzi właśnie z węgla. Mamy własne duże zasoby tego surowca i dzięki niemu możemy utrzymać niezależność energetyczną.

- A nie jest przynajmniej częściowym sukcesem to, że wynegocjowano dla Polski przesunięcie o kolejnych 10 lat (do roku 2030) darmowych pozwoleń na emisję CO2?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Problem polega na tym, że ciesząc się z tego ponad miarę, pani premier podjęła równocześnie decyzję o tym, że cel postawiony przez UE, czyli redukcja emisji dwutlenku węgla o 85 proc. do roku 2050, będzie nadal realizowany.

- To naprawdę źle?

- Dla polskiej gospodarki oznacza to bardzo istotne obciążenia. Z analiz Komisji Europejskiej wynika, że koszt polityki klimatycznej w kształcie forsowanym przez Berlin, Paryż, Brukselę jest dla Polski dwukrotnie wyższy w stosunku do PKB niż średnio w Unii Europejskiej. Trzeba tu dodać, że w związku z prowadzeniem tak restrykcyjnej polityki klimatycznej tempo spadku polskiego produktu krajowego brutto jest 3-4 razy szybsze niż średnio w Europie.

- Czy w związku ze zbyt forsowną polityką klimatyczną Polsce grozi zapaść gospodarcza?

- Tak. Wszelkie plany dogonienia rozwoju gospodarczego krajów Europy Zachodniej stają się nierealne. Polityka dekarbonizacji, czyli odejścia od węgla w UE, powoduje, że Polska na dziesięciolecia będzie skazana na drugorzędną rolę w Europie. Na to nie może być zgody.

- A jednak do tej zgody właśnie doszło...

- I to dziwnie łatwo. Pani premier Kopacz jechała do Brukseli z przekonaniem, że będzie bardzo twardo negocjowała korzystny dla Polski kompromis w polityce klimatycznej. Tyle że pole tego kompromisu było zarysowane tak, iż nie ma na nim ani jednego strategicznego punktu, który byłby zgodny z polskim interesem. Wszystko, co pani premier uzyskała, to jedynie doraźne i nieznaczne złagodzenie niekorzystnych dla Polski rozwiązań docelowych.

- Dlatego PiS mówi, że to nie sukces, lecz porażka...

- Zdecydowanie tak. Polska powinna żądać wyłączenia naszego kraju z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Aby to wynegocjować, rząd powinien w sposób wiarygodny dla partnerów pokazać, że w sytuacji przymusowej nie cofnie się przed zawetowaniem decyzji w Radzie Europejskiej. Pani Ewa Kopacz tego nie zrobiła i tym samym w ogóle nie podjęła walki.

- Jak szeroko Polska powinna - mogłaby - zarysować pole tego polityczno-klimatycznego kompromisu?

- Kompromis polegałby na ostatecznej zgodzie Polski na przyjęcie przez Unię strategii klimatycznej w jej obecnym kształcie - mimo że uważamy ją za gruntownie niesłuszną i szkodliwą dla całej Europy - w zamian za tzw. opt out, czyli wyjątkowe potraktowanie naszego państwa, ponieważ proponowane nam warunki uważamy za mordercze dla rozwoju kraju. Niestety, pani premier i jej doradcy odrzucili taką możliwość.

- Nie po raz pierwszy polski rząd możliwość z góry uznaje za niemożliwość... Dlaczego?

- Trudno to zrozumieć, bo przecież są precedensy w Unii Europejskiej, kiedy kraje członkowskie w sprawach uważanych przez siebie za bardzo ważne uzyskiwały takie wyłączenia: Dania w sprawach obronnych, Wielka Brytania w sprawie wspólnej waluty.

- Polska delegacja jednak wróciła z Brukseli w euforii sukcesu, z dziesięcioletnią prolongatą darmowych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla. Dlaczego uważa Pan, że to nie jest zastrzyk energii dla polskiej energetyki?

- Sprawa nie jest tak oczywista, jak ją nam przedstawiono. Tzw. darmowe uprawnienia do emisji - czyli dopuszczenie do emitowania CO2 przez elektrownie w pewnym procencie bez koniecznych opłat za każdą tonę wypuszczanego do atmosfery CO2 - są udzielane konkretnym podmiotom przez Komisję Europejską. W istocie nie są to pozwolenia darmowe, bo trzeba za nie zapłacić, odpowiednio inwestując.

- Odpowiednio, czyli jak?

- Darmowe pozwolenia są udzielane elektrowniom pod warunkiem, że będą one inwestowały w modernizację swych starych instalacji według najnowszych dostępnych technologii, które są bardzo kosztowne.

- A polskie elektrownie nie mogą sobie na to pozwolić?

- Nie w tym rzecz, lecz w bardzo konkretnych, strategicznych decyzjach Komisji Europejskiej. Gdy np. właściciel starej elektrowni w Rybniku zaproponował zbudowanie nowej, nowoczesnej elektrowni, która spełniałaby wszystkie wymagania technologiczne i emisyjne (obniżenie emisji CO2 o 20-30 proc.), pod warunkiem uzyskania pewnej liczby darmowych uprawnień emisyjnych, to tych uprawnień nie uzyskał. Zmuszony jest modernizować starą elektrownię, co przedłuży jej żywot najwyżej do 2030 r. Nowa i rzeczywiście nowoczesna pracowałaby przez 40 lat.

- Dlaczego odmówiono darmowych uprawnień do emisji dla tej supernowoczesnej, nowej inwestycji?

- Dlatego, że jej żywotność wykraczałaby znacznie poza rok 2030... Paradoks polega na tym, że dużo mówi się o mechanizmach wprowadzających do polskiej energetyki nowoczesność i innowacje, tymczasem w istocie są to mechanizmy utrwalające skansen; tworzy się sytuację, w której inwestorom będzie się bardziej opłacało modernizować stare elektrownie i przesuwać moment ich zamknięcia, np. zaledwie o 15 lat, niż budować nowe, które mogą służyć przez co najmniej 40 lat.

- Chodzi tylko o doraźne łatanie energetycznych dziur, a nie o stworzenie stabilnej energetyki na przyszłość?

- Na inwestorach wymuszane są tylko doraźne, a nie strategiczne inwestycje, co nieuchronnie prowadzi do zamykania elektrowni węglowych, nawet tych obecnie modernizowanych według najnowocześniejszych technologii i dzięki „wspaniałomyślnemu” przesunięciu możliwości tzw. darmowych uprawnień do emisji CO2 do 2030 r. Zgodnie z unijnym scenariuszem, w perspektywie roku 2050 ma nastąpić odejście od węgla jako surowca energetycznego, a zatem w 2020 r. nie mogą już powstawać nowoczesne elektrownie oparte na węglu kamiennym... Dlatego normy i zasady unijnej gry są tak ustalane, aby bardzo uzależniona od węgla Polska w końcu musiała od węgla odstąpić...

- Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest aż tak bezwzględna, że nie toleruje żadnych racjonalnie uzasadnionych wyjątków?

- Problem polega na tym, że nie napotyka ona otwartego sprzeciwu ani buntu w obronie zagrożonych interesów, jak to powinno być w przypadku Polski.

- Może dlatego, że niemal wszystko, co wiąże się z ekologią, wymusza poprawność polityczną...

- Rzeczywiście, panuje w tym obszarze jakiś rodzaj pokory, najzupełniej nieuzasadnionej. Podejmowane są jedynie próby jak najbardziej „pokojowego” rozwiązania problemu. Polskie ministerstwo środowiska wypracowało taką taktykę w sprawie polityki klimatycznej, by nie podejmować decyzji wiążących na poziomie UE, ale odkładać je do globalnego szczytu klimatycznego w roku 2019-20. Rząd Donalda Tuska liczył zapewne na to - i były ku temu przesłanki - że rozwiązania globalne będą bardziej korzystne dla Polski niż te bardzo restrykcyjne Unii Europejskiej. Jednak i ta „niekonfrontacyjna” taktyka negocjacyjna rządu Platformy Obywatelskiej legła w gruzach.

- Kiedy?

- Wtedy, gdy na europejskim szczycie klimatycznym pani premier Kopacz zgodziła się na przyjęcie rozwiązań wiążących dla Unii Europejskiej, zanim zapadną decyzje globalne. Ustalono, że postanowienia szczytu światowego będą mogły ewentualnie prowadzić do zaostrzenia restrykcyjnych zapisów Unii Europejskiej, a nigdy do ich poluzowania.

- A zatem wszystko wskazuje na to, że polska energetyka może się wkrótce znaleźć w poważnym impasie?

Reklama

- Niestety, tak. Pieniądze, które ponoć do 2030 r. mają wpłynąć do Polski, by wspomóc polską energetykę, zupełnie nie przystają nawet do najpilniejszych potrzeb. Jeśli te spodziewane ok. 7,5 mld zł zestawić z kosztem budowy choćby jednej tylko elektrowni w Opolu (ok. 12 mld zł), to już mamy obraz sukcesu odniesionego przez panią premier! A przecież trzeba też wiedzieć, że w Polsce do roku 2030 trzeba koniecznie zbudować bloki energetyczne o mocy 12 tys. megawatów, co wymaga wielekroć większych nakładów. Szacuje się, że w ciągu kilkunastu najbliższych lat w polską energetykę trzeba będzie zainwestować sto kilkadziesiąt miliardów złotych.

- Wiele obaw wiąże się od pewnego czasu z niepewnością ceny tego „dobra rzadkiego”, jakim są pozwolenia na emisje.

- Wśród decyzji podjętych przez Radę Europejską, w której uczestniczyła pani premier Kopacz, jest i ta, która zleca Komisji Europejskiej przygotowanie i wprowadzenie stałego mechanizmu regulacji ceny emisji dwutlenku węgla na rynku europejskim. Ten projekt administracyjnie sankcjonuje ubiegłoroczny precedens sztucznego podniesienia ceny jednostkowej pozwolenia na emisję (poprzez wycofanie z rynku 900 mln pozwoleń). Przeszło to gładko, bez specjalnych dyskusji.

- Czemu ma służyć tego rodzaju mechanizm administracyjnej ingerencji?

- Obecnie cena 1 tony emisji CO2 wynosi ok. 6 euro, a zatem jest dość niewielka... Tymczasem sektor odnawialnych źródeł energii, który czerpie swoje dotacje z dochodów ze sprzedaży pozwoleń emisyjnych, zaczyna coraz bardziej narzekać. Chciałby doprowadzić tę cenę do minimum 40 euro za tonę.

- I jest to całkiem prawdopodobne, ponieważ sensem polityki klimatycznej UE jest stworzenie jak najlepszych warunków dla odnawialnych źródeł energii...

- Polityka klimatyczna, której właśnie padamy ofiarą, jest rzeczywiście formułowana pod naciskiem sektora tzw. odnawialnych źródeł energii (OZE). Inwestujący w tym sektorze otrzymują dotacje z pieniędzy pochodzących z „węglowego podatku”. Im większy więc będzie ten haracz, tym lepiej dla OZE.

- Co dla Polski może oznaczać wzrost cen na rynku pozwoleń na emisję CO2?

- Dramat! Przy cenie 40 euro za pozwolenie na emisję CO2 energetyka węglowa w Polsce się nie utrzyma, nawet ta zmodernizowana. I to jest powód, dla którego musimy stanowczo powiedzieć: Nie!

- Kto to ma powiedzieć? Jak widać, obecny polski rząd nie dostrzega problemu...

- Nie dostrzega albo lekceważy. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość, jeśli w przyszłorocznych wyborach otrzyma mandat tworzenia rządu, będzie stawiało jako jeden z najważniejszych postulatów wyprowadzenie Polski z reżimu pakietu klimatycznego. Jeżeli nie uda się tego zrobić, to wszelkie projekty doścignięcia przez Polskę rozwiniętych krajów będą tylko mrzonkami.

* * *

Piotr Naimski
Polityk, biochemik, nauczyciel akademicki, działacz opozycji w okresie PRL, publicysta, były wiceminister gospodarki, poseł na Sejm VII kadencji

2014-11-18 14:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska silna rodzimym kapitałem

Niedziela Ogólnopolska 26/2014, str. 43

[ TEMATY ]

polityka

finanse

Bożena Sztajner/Niedziela

Od ponad dwudziestu lat Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe są obecne na polskim rynku usług finansowych. Pozostają w nielicznym dziś gronie marek tego sektora o polskim pochodzeniu, polskich korzeniach i polskich powinnościach. Członkowie spółdzielczych kas, których jest dziś ponad 2,6 miliona, wiedzą, że ich dynamiczny rozwój to zasługa wspólnego wysiłku, że SKOK-i to instytucje tworzone przez ludzi i dla ludzi. W odróżnieniu od firm komercyjnych, spółdzielczy charakter SKOK-ów sprawia, że bazują one na idei wzajemności – nie mają akcjonariuszy, nie mają zagranicznych udziałowców. Są własnością wszystkich członków i takimi winny pozostać.

CZYTAJ DALEJ

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: niektórzy rządzący usiłują zafundować narodowi holokaust nienarodzonych

2024-03-29 10:20

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

kalwaria

Kalwaria Zebrzydowska

Archidiecezja Krakowska

Abp Marek Jędraszewski, zwracając się w Wielki Piątek do pielgrzymów w Kalwarii Zebrzydowskiej, apelował o ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Mówił, że niektórzy rządzący w imię wolności kobiet usiłują "zafundować narodowi kolejny holokaust nienarodzonych".

Metropolita krakowski, mówiąc do dziesiątków tysięcy wiernych, wskazywał, że nowożytna Europa nie chce mieć niż wspólnego z Chrystusem i Ewangelią, nie chce słyszeć o Bogu, który przejmuje się losem człowieka. W imię czystego rozumu potępia wiarę, ogłaszając ją jako zabobon.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję