Reklama

Wiadomości

Katechezy przedmałżeńskie – teoria, praktyka, wyzwania

Konieczne jest „uderzenie ewangelizacyjne”, swego rodzaju „terapia wstrząsowa”, która pokaże młodym ludziom, że ślub kościelny to nie jest pułapka, którą na nich zastawia Kościół, ale brama do otwarcia się na nową rzeczywistość nadprzyrodzoną – mówią KAI eksperci, przygotowujący młodych do sakramentu małżeństwa.

[ TEMATY ]

nauka

małżeństwo

ślub

Bev-Goodwin-Foter-CC-BY

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nowe wyzwania

W 2013 r. zawarto ok. 181 tys. małżeństw - najmniej od 1945 r.; rok wcześniej było ich o 22 tys. więcej. To już piąty rok spadku liczby zawieranych małżeństw (wg GUS). 3 proc. Polaków żyje w konkubinacie, a liczba ta wzrosła podwójnie w ostatnich dziesięciu latach; obecnie taką formę wspólnego życia wybrało 643 tys. osób (dane ze Spisu Powszechnego w 2011 r.). W 2002 r. było ich 396 tys., po raz pierwszy wtedy właśnie związki partnerskie zostały uwzględnione w Spisie Powszechnym jako nowa kategoria.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na pewno na przestrzeni lat dokonała się zasadnicza zmiana, kiedyś w zdecydowanej mniejszości były pary mieszkające razem przed ślubem, dziś jest odwrotnie. Mieszkanie „na próbę” akceptują także ich rodzice, często ze względu na swoje trudne małżeńskie doświadczenia – mówi dr Jerzy Grzybowski, który wraz ze swą żoną jest współzałożycielem międzynarodowego Ruchu Spotkania Małżeńskie, sięgającego swoim początkiem końca lat 70. Dziś w organizowanych przez nich Wieczorach dla Zakochanych i Rekolekcjach dla Narzeczonych uczestnicy rocznie ok. 1000-1200 par.

62 proc. żyjących w konkubinatach to ludzie młodzi, kawalerowie i panny – połowa z nich nie przekroczyła 34 lat, zaś 25 proc. osób w tej grupie ma już za sobą nieudane małżeństwo. Wzrósł również odsetek osób przekonanych, że zawarcie małżeństwa nie jest konieczne do założenia rodziny. Badania wskazują jednak, że ok. 40 proc. związków „na kocią łapę” rozpada się jeszcze przed zawarciem małżeństwa.

Obecnie, w wyniku zmian wzorców postaw i zachowań społecznych, niejednokrotnie rodzina nie jest postrzegana jako naturalne środowisko do pełnej i szczęśliwej samorealizacji. Często za to traktowana jest jako przeszkoda do szczęśliwego życia, która stoi na drodze wolności osobistej. Nic zatem dziwnego, że mniej par decyduje się na życie w rodzinie, a co za tym idzie skorzystanie z przygotowania do sakramentu małżeństwa. Wyrazem tych przemian, według dr Ireny Kowalskiej z Instytutu Statystyki i Demografii SGH, jest społeczna akceptacja związków pozamałżeńskich, i pomniejszenie rangi rodzicielstwa. Posiadanie dzieci może stać się konkurencyjne w stosunku np. do kariery zawodowej.

Reklama

Na drodze do decyzji o życiu małżeńskim i rodzicielstwie stają trudności na rynku pracy, złożona sytuacja materialna czy przemiany ideologiczne i obyczajowe. Już w latach 90. ponad 55 proc. Polaków było pozytywnie nastawionych do życia w nieformalnych związkach (wg. A. Kwak „Niezamężna kohabitacja jako zjawisko społeczne”, 1995 r.). Dr Kowalska zwraca także uwagę na to, że przemianom podejścia do życia w rodzinie i przygotowania do tego towarzyszy pluralizm ideologiczny – państwo i Kościół, zaczęły się ideologicznie różnić, i przestały się wspierać w podtrzymywaniu tradycyjnego myślenia o rodzinie. Nie ułatwia tego także zmiana systemu wartości w społeczeństwie, gdzie dominują wartości materialne i utylitarne, a sam człowiek oceniany jest w świetle swojej przydatności do ich tworzenia.

Kościół wychodzi naprzeciw

Kościół zawsze dbał o duszpasterstwo rodzin i przygotowanie do życia w nich. Pierwsza poradnia rodzin powstała w Polsce w 1947 r. W latach 60. w konspiracji powstawały katolickie poradnie rodzinne, a na przełomie lat 1965/66 powstała komisja Episkopatu ds. duszpasterstwa rodzin. Ostateczne struktury duszpasterstwa rodzin ukonstytuowały się w połowie lat 90., kiedy to utworzono przy Episkopacie Radę ds. Rodziny oraz krajowy i diecezjalne ośrodki duszpasterstwa rodzin.

- Po raz pierwszy rozróżnienia przygotowania do małżeństwa na dalsze, bliższe i bezpośrednie użył Jan Paweł II w 1981 r. w posynodalnej adhortacji „Familiaris Consortio”. W 1983 r. to określenie weszło do kodeksu prawa kanonicznego i stało się obowiązujące w całym Kościele powszechnym – przypomina ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP (KODR). Przygotowanie dalsze to szeroko pojęta formacja, którą zdobywamy w rodzinie, szkole, na katechezie. Przygotowanie bliższe zaś to rodzaj katechumenatu przed narzeczeństwem i zawarciem małżeństwa, a przygotowanie bezpośrednie dotyczy już samych narzeczonych i ich formacji do zawarcia sakramentu małżeństwa, gdy już taką decyzję podjęli. – Takie było założenie idealne, ale praktyka i życie je weryfikują. Przygotowanie bliższe zmieniało się na przestrzeni lat pod względem wieku ludzi, którzy z niego korzystali i jego form. Dziś najczęściej przychodzą już ludzie w parach, trochę starsi, którzy chcą przygotować się bezpośrednio do sakramentu. Z konferencji, które wygłaszał do nich kapłan przechodzi się teraz do form warsztatowych oraz katechez wygłaszanych przez same małżeństwa i ruchy kościelne jak np. Domowy Kościół czy Spotkania Małżeńskie. Kładzie się nacisk na warsztatową pracę w małych grupach – mówi ks. Drąg. – Na pewno też dużo więcej uwagi poświęca się komunikacji i kwestiom bioetycznym jak in vitro czy antykoncepcja, mocno obecna w katechezach jest także teologia ciała Jana Pawła II – dodaje dyrektor KODR.

Reklama

Od 2003 r. obowiązuje Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin przyjęte przez KEP, które określa, że przygotowujący się do ślubu winni odbyć 25 spotkań rozłożonych w czasie, a tylko w wyjątkowych sytuacjach może być ich 10. Dyrektorium określa także, że minimalnie 3 godziny konferencji powinien wygłosić kapłan oraz minimum 3 godziny doradca życia rodzinnego.

Katechezy przedmałżeńskie standardowo organizowane są w parafiach. - Zazwyczaj młodzi zgłaszają się do kancelarii parafialnej na 3 miesiące przed planowaną datą ślubu, to daje im gwarancję, że zdążą przygotować się poprzez uczęszczanie na katechezy przedślubne oraz spotkać się w poradni życia rodzinnego – mówi ks. Drąg. Zwraca jednak uwagę na to, że jeśli nie przeżyliśmy katechez przedmałżeńskich w czasie liceum czy studiów, czyli nie mamy przygotowania dalszego, możemy potrzebować więcej czasu na wyznaczenie daty ślubu. Dokument ukończenia katechez przedmałżeńskich powinniśmy dostarczyć do kancelarii parafialnej. – Jednak praktyka jest tu różna, np. w diecezji krakowskiej nie są wymagane katechezy przedmałżeńskie, gdyż duszpasterze wychodzą z założenia, że każdy miał je w szkole średniej – dodaje ks. Drąg.

Reklama

Na około miesiąc przed ślubem proboszcz wraz z narzeczonymi spisuje tzw. protokół kanoniczny badania narzeczonych. – W ramach protokołu należy przedstawić wszystkie dokumenty: wylegitymować się dowodem osobistym, przedstawić dokumenty katechizacji gimnazjalnej i maturalnej, dokument ukończenia katechizacji przedmałżeńskiej i przedślubnej, w ramach których będzie także zaświadczenie z poradni życia rodzinnego. Jeśli ktoś uczestniczył w grupach akademickich, duszpasterskich także powinien to udokumentować, gdyż podczas spisania protokołu bada się także wiedzę narzeczonych o małżeństwie, czym ono jest i jak oni je rozumieją. Wtedy także przedstawiamy proboszczowi dokument z Urzędu Stanu Cywilnego o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa – mówi ks. Drąg.

Praktyka realizowania katechez przedślubnych jest bardzo różna, zależy to w dużej mierze od proboszcza danej parafii, a czasami od ogólnie przyjętych wytycznych w danej diecezji. Niekiedy katechez jest 10 przed zawarciem małżeństwa, a niekiedy trzy. Obowiązkowe są także w ramach przygotowania do ślubu trzy spotkania w poradni życia rodzinnego z instruktorem lub doradcą życia rodzinnego. Niekiedy część poradniana jest realizowana w parafii, a czasami w większych poradniach w dekanacie.

- Ważne, żeby proboszcz sam nie traktował katechez przedmałżeńskich z przymrużeniem oka – trzeba tutaj zmieniać mentalność i świadomość, że to jest naprawdę ważne, gdyż często ostatni kontakt narzeczonych z kościołem był podczas przygotowywania się do bierzmowania. Dlatego, gdy przychodzą, by przygotować się do ślubu należy wykorzystać tę okazję, by faktycznie zbliżyć ich do Pana Jezusa – podkreśla ks. Drąg.

Reklama

Coraz bardziej powszechne są katechezy weekendowe czy kilkudniowe rekolekcje wyjazdowe, które pełnią rolę katechez przedmałżeńskich. Diecezja koszalińsko-kołobrzeska jako pierwsza wprowadziła w 2009 r. internetowe katechezy przedmałżeńskie dla osób przebywających za granicą, które chciałyby wziąć ślub w tej diecezji. – Można mówić o tendencji do skracania przygotowania do małżeństwa, wiąże się to m.in. z tym, że wiele osób pracuje w delegacjach, większa jest ich mobilność – zaznacza ks. Drąg. Podkreśla jednak, że problemem katechez internetowych jest to, iż odcina się w ten sposób kontakt od duszpasterza i żywego Kościoła.

- Często spotkania weekendowe traktowane są jako wygodniejsza i łatwiejsza forma przygotowań. Pary wolą zapłacić za zakwaterowanie w domu rekolekcyjnym niż uczestniczyć w katechezach rozciągniętych w czasie – mówi Walaszczyk. W diecezji warszawsko-praskiej jest ona odpowiedzialna za wdrażanie autorskiego programu pracy formacyjnej abp. Henryka Hosera „Ewangelizacja intymności małżeńskiej”. Program opiera się przede wszystkim na zasadzie towarzyszenia w rozwoju osobistym i wspólnotowym w myśl nauki z „Familiaris Consortio”, iż należy iść za rodziną i towarzyszyć jej w różnych etapach formacji i rozwoju. To przede wszystkim wieloetapowa praca formacyjna. Pracę indywidualną pary odbywają w Parafialnych lub Dekanalnych Ośrodkach Formacji Rodziny, przechodzą także 8-tygodniowe warsztaty. Formacja skupia się przede wszystkim na antropologii chrześcijańskiej, teologii ciała i zadaniach rodziny chrześcijańskiej.

Reklama

Potrzeby i oczekiwania

Ks. Drąg zaznacza, że KODR próbuje koordynować działania w diecezjach, ale wiele zależy od ludzi tam odpowiedzialnych za formację narzeczonych. – Wielu księży nie widzi takiej potrzeby, by katechezy były prowadzone w pełnym wymiarze. W 1995 r. został wprowadzony do seminariów duchownych obowiązek praktycznych zajęć, które przygotowywałyby alumnów do pracy z narzeczonymi i rodzinami, ale ta praktyka też wygląda różnie – mówi dyrektor KODR. Ośrodek w ubiegłym roku organizował kampanię „Razem przy stole”, a w tym roku „Keep calm and don’t kocia łapa”, których celem była promocja wspólnego życia nie „na próbę”, ale „na poważnie” związanego sakramentalnym znakiem. Według dyrektora KODR ok. 90 proc. młodych w Polsce objętych jest katechezą przedślubną.

Na brak przygotowania kapłanów do owocnej pracy z rodzinami i narzeczonymi zwraca uwagę dr Jerzy Grzybowski. – Często obserwujemy lęk kapłanów przed pogłębianiem swojego przygotowania w tym kierunku. Nie ułatwia im tego obciążenie pracą, a ci, którzy chcą się zaangażować w to głębiej, mogą robić to tylko w czasie swojego urlopu, a nie obowiązków duszpasterskich – mówi. Według niego, jedną z kluczowych barier przygotowania młodych do sakramentu małżeństwa jest odwrócone rozumienie pojęcia odpowiedzialności przez nich. – Właśnie dlatego, że czują się odpowiedzialni, nie chcą brać ślubu, by nie zamykać drugiej stronie drogi, gdy się rozstaną – zaznacza dr Grzybowski.

Niewątpliwie z jego praktyki wynika, że zwiększył się w ostatnich latach lęk przed zawarciem małżeństwa u młodych ludzi spowodowany m.in. doświadczeniem rozpadu małżeństwa ich rodziców i dużą liczbą rozwodów w ogóle. W 2013 r. rozpadło się prawie 65 tys. małżeństw, jak podaje Centralne Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca i Dziecka. Coraz modniejsze staje się uczczenie rozwodu tzw. „rozwodowym party”.

Reklama

Lęk przed małżeństwem często zasłaniany jest powiedzeniem, że „papier” nie jest do niczego potrzebny. W pojęciu młodych ludzi ślub kościelny nie chroni ich przed rozwodem. - Nie bez winy jest tu też źle działający system polityki rodzinnej państwa, który chętniej wspiera samotnych rodziców – zwraca uwagę dr Grzybowski.

Jednak, wg niego, zasadniczo nie zmieniły się potrzeby i oczekiwania młodych narzeczonych. – Zarówno 30 lat temu, jak i dziś potrzebują oni dialogu, zmieniają się jedynie okoliczności – mówi. Podkreśla on ogromne znaczenie wyboru ciekawej metody, którą prowadzona jest katecheza przedmałżeńska, tak by odnosiła się do realnych problemów, a nie była wykładnią jedynie teorii.

- Wydaje się, zwłaszcza w świetle takich zjawisk społecznych, jak wzrost liczby konkubinatów, rozwodów, spadek liczby zawieranych małżeństw, że najbardziej potrzebna jest aktualnie formacja ludzi młodych, czyli trwający w czasie proces kształtowania świadomości osób nt. wartości i znaczenia małżeństwa i rodziny w życiu człowieka i życiu społecznym. Istotne jest budowanie świadomości sakramentalności małżeństwa jako naturalnego związku mężczyzny i kobiety tworzonego mocą miłości wyłącznej, wiernej, trwałej i płodnej, małżeństwa będącego ikoną Trójcy Świętej – mówi Walaszczyk. Dr Grzybowski podkreśla, że konieczne jest wyeliminowanie z praktyki duszpasterskiej kilkugodzinnych kursów przedmałżeńskich. Nie chodzi jednak o wydłużanie przygotowania do małżeństwa, ale o jego jakość i odpowiednie metody pracy. – Konieczne jest „uderzenie ewangelizacyjne” swego rodzaju „terapia wstrząsowa”, która pokaże młodym ludziom, że ślub kościelny to nie jest pułapka, którą na nich zastawia Kościół, ale brama do otwarcia się na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Potrzebne jest odejście od tradycyjnych konferencji, ale przestawienie się na pracę warsztatową, w której młodzi ludzie będą we dwoje rozmawiać ze sobą na dane tematy, w której coś przeżyją razem – mówi współzałożyciel Spotkań Małżeńskich. Również według ks. Drąga kluczowe jest pogłębienie wiary podczas przygotowania do małżeństwa i wskazanie, że sakrament małżeństwa nie jest tylko pustym obrzędem. – Nie należy czekać, ale wychodzić do nich. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie są w stanie zaakceptować pewne wymagania i chcą to zrobić, jeśli kapłan autentycznie prowadzi ich do Jezusa Chrystusa – mówi. - Wtedy Kościół będzie przyciągał Panem Jezusem, a nie indeksem, pieczątkami i kościelną biurokracją. Rozwój kursów przedmałżeńskich nie powinien iść w kierunku „śrubowania poziomu”, ale zmiany systemu – wtóruje dr Grzybowski. Za bardzo istotne wsparcie tych działań uznaje on oddolne powstawanie portali internetowych poświęconych małżeństwu i rodzinie. – Tradycyjna retoryka Kościoła ma ograniczonych odbiorców, ewangelizacja „na opłotkach” wymaga nowego języka i nowych metod pracy. Głównym źródłem zgłoszeń na spotkania prowadzone przez Ruch jest Internet i przekazywanie „dobrej nowiny” o tych rekolekcjach na zasadzie „ znajomi-znajomym”. Traktujemy to jako przejaw naszego wychodzenia „na opłotki” - mówi.

- Małżeństwo sakramentalne ma masę skutków dla życia człowieka. Wymaga podporządkowania swoich prywatnych celów etyce życia rodzinnego, dobru wspólnoty, którą się zakłada. W dzisiejszym świecie jest to trudne, bo dość naturalnie nacisk kładzie się na samorealizację, indywidualne szczęście, wolność, która jest dzisiaj rodzajem świętej krowy i dość bezrefleksyjnie uznaje się za dogmat, że nie może być naruszana przez nikogo – mówił w wywiadzie dla KAI o. Mirosław Pilśniak OP, duszpasterz rodzin. Według niego rolą duszpasterza jest zwrócić uwagę na odpowiedzialność każdego za budowanie małżeństwa i stworzenie sprzyjających warunków do podjęcia dobrej decyzji. -Ważny jest także klimat społeczny: obiegowych opinii i ocen spraw. Czy wspieramy i szanujemy trwałe małżeństwa, zmagania małżonków w chwilach kryzysu? Czy raczej lansujemy postawę – jak jest trudno, to ułóż sobie życie gdzie indziej – mówił dominikanin.

2014-09-25 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zaręczyny na pielgrzymce

Niedziela wrocławska 35/2019, str. 5

[ TEMATY ]

małżeństwo

Piesza Pielgrzymka Wrocławska

zaręczyny

Agata Pieszko

Magdalena i Czarek z grupy 3. akademickiej wkrótce staną przed ołtarzem

Magdalena i Czarek z grupy 3. akademickiej wkrótce staną przed ołtarzem

Jedną z najczęstszych intencji na pielgrzymkowym szlaku jest ta o dobrego męża i dobrą żonę. Ileż ona niesie za sobą zawstydzenia, uśmiechów i skrytych westchnień! O skuteczności tej modlitwy przekonali się Magdalena i Czarek z grupy 3. akademickiej, którzy musieli wspominać Maryi o sobie nawzajem, ponieważ już wkrótce staną razem przed ołtarzem

Mimo że od wejścia na Jasną Górę zdążyliśmy przespać już wiele nocy, dla dwojga pątników 39. Piesza Pielgrzymka Wrocławska przejdzie do historii jako początek zupełnie nowego rozdziału w życiu!

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję