Reklama

Wiadomości

Europejska multiwitamina

Kanclerz Niemiec ogłosiła wprawdzie fiasko polityki multikulturalizmu, ale długo jeszcze w Europie będziemy się borykać z jej rezultatami. Czy politykom wystarczy wyobraźni i determinacji?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zarówno ludzie zdrowi, jak i chorzy zażywają witaminy. Często na wzmocnienie przyjmują także multiwitaminy. Chcą, aby ich organizm dobrze funkcjonował. Zanim jednak dopuści się je do obiegu, są laboratoryjnie testowane. Chrześcijańska jeszcze Europa od wieków przyjmowała „w pigułkach” w swe granice przybyszów, ale nigdy w przeszłości nie stawiała na celowe wymieszanie kultur i narodowości, czyli tzw. multi-kulti. To eksperyment, który nie został wcześniej przetestowany. Slogan multikulturalizmu jako zjawiska został rozpropagowany w latach 70. i 80. ubiegłego wieku w Niemczech przez tamtejszą Partię Zielonych. Pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku stał się ważnym elementem polityki niemieckich socjaldemokratów (SPD), z ich kanclerzem Gerhardem Schröderem na czele.

Marsz po władzę?

Reklama

Nie tak dawno niemiecka prasa nie tylko nagłośniła, że wielu prominentnych niemieckich polityków Partii Zielonych, np. były znany europoseł Daniel Cohn-Bendit, miało dopuszczać się czynów pedofilskich, ale też publikowane są wnioski z badań naukowych na temat wpływu pedofilii na program Zielonych. Pytany o to przez niemieckich dziennikarzy wspomniany Cohn-Bendit odparł: „Wszyscy byliśmy Keczua”. Ci zamieszkujący w Andach Indianie do dziś nie wytworzyli poczucia wspólnoty narodowej. Za to w zwyczaju mieli żucie liści koki. Odurzenie oraz odległe, szokujące zwyczaje kulturowe propagowali w Europie nie tylko liberalni Zieloni, ale również inne formacje. Propagandowa zgoda na otworzenie się nie tylko na egzotyczne trendy, ale przede wszystkim na przybyszów eliminowała bardzo niebezpieczne braki demograficzne w takich krajach, jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Holandia i inne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z jednej strony imigranci napływający do Europy – niekoniecznie z Ameryki Południowej, ale częściej z muzułmańskich krajów Afryki i Bliskiego Wschodu – podejmowali się prostych, nieatrakcyjnych dla rodzimych mieszkańców zawodów, z drugiej, zarabiając legalnie, odprowadzali składki, dzięki którym można było wypłacać dość wysokie emerytury i renty starzejącym się Niemcom, Francuzom lub obywatelom Belgii. Gdy z czasem otrzymywali obywatelstwo tych krajów, oprócz wynikających z tego obowiązków nabywali prawa polityczne i socjalne. Przybysze przywieźli do osłabionej chrześcijańskiej Europy swoje zwyczaje, odmienną kulturę i religię. Część rodzimych partii politycznych, szukając poparcia, czyli poszerzenia elektoratu, zwróciła się w ich stronę. Formułowane wyborcze obietnice trzeba było wypełniać, a z czasem odmienna kulturowo ludność sama zaczęła wybierać swoich przedstawicieli w wyborach samorządowych, parlamentarnych i europejskich. Kilka lat temu w Parlamencie Europejskim zasiadał wybrany w Niemczech z list Partii Zielonych Turek Cem Özdemir. W innych grupach politycznych możemy znaleźć europosłów pochodzących z Pakistanu, Indii i Sri Lanki, Nowej Kaledonii. Muzułmanów można spotkać w ławach parlamentarnych w Austrii, Wielkiej Brytanii i Szwecji. W tym ostatnim kraju muzułmanin, który wszedł do Parlamentu z Partii Zielonych, został nawet ministrem. Nie inaczej jest w samorządach wielu krajów. Przed kilku laty na Grand Place w Brukseli zlikwidowano tradycyjną choinkę, aby nie drażnić muzułmańskich mieszkańców stolicy Europy. Okazało się, że muzułmanie od lat wybierają swoich przedstawicieli do 19 brukselskich communes, czyli dzielnic. Ich przewaga nad rdzennymi Flamandami i Walonami polega na tym, że mają wiele dzieci i gremialnie chodzą do wyborów. To sprawia, że np. burmistrzem dzielnicy Saint-Josse-ten-Noode jest Turek. W kampanii wyborczej, którą prowadził również w języku tureckim (ulotki, plakaty), nie bez znaczenia była jego kulturowa odrębność. Mniejszość muzułmańska w przeważającej mierze się nie asymiluje.

Fiasko niemieckiego planu

Ich obecność ewokuje konieczność rozwiązania wielu nieznanych dotąd w Europie problemów. Pamiętam, jak przed kilku laty próbowano wprowadzić do porządku obrad sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli temat „Zabezpieczenie socjalne trzeciej żony”. Myliłby się głęboko ten, kto sądziłby, że chodziło o obywateli, którzy dwa razy się rozwiedli. Sprawa bowiem dotyczyła muzułmanów, którzy przybyli do UE – konkretnie do Belgii – z trzema żonami. Powstał problem związany z wielożeństwem wyznawców islamu. Formalnie zatrudniony w Belgii muzułmanin zapewniał ubezpieczenie zdrowotne swojej żonie, tutejsze urzędy na siłę rozciągały to jeszcze na żonę drugą, a chodziło o to, kto ma pokryć wydatki związane np. z leczeniem zębów jego trzeciej żony. W związku z brakiem uregulowań prawnych sprawa została zdjęta z porządku obrad. Problemy te są konsekwencją przyjętej polityki multikulturowości oraz przyzwolenia na emancypację i rozwój paralelnych społeczeństw. W rezultacie zaowocowało to możliwymi wcześniej do przewidzenia ekstremizmami. We Francji np., według oficjalnych danych, na dziesięciu sprawców popełnianych przestępstw ośmiu to muzułmanie. Nie tylko we Francji, ale i w Belgii, w Brukseli, policja po zmierzchu boi się wjeżdżać do niektórych dzielnic, gdyż „częstowana” jest tam koktajlami Mołotowa. Jeśli idzie o liczby, to obok Francji największy kłopot mają Niemcy, borykający się z problemem ponad 6 mln imigrantów. W granicach Niemiec mieszka ok. 4 mln muzułmanów. Mniejszość turecka w Niemczech się nie asymiluje, wydaje własne gazety w języku tureckim, posiada własne stacje radiowe i telewizyjne. Przed 5 laty kanclerz Niemiec Angela Merkel publicznie ogłosiła fiasko polityki wielokulturowości, twierdząc, że „budowanie w Niemczech wielokulturowego społeczeństwa zupełnie się nie sprawdziło”. W jakże dramatyczny sposób jej diagnozę potwierdził 4 lata później zamach w Paryżu na redakcję pisma „Charlie Hebdo”, w którym zginęło 12 osób, a później kolejnych 5. Była to przysłowiowa kropla przelewająca czarę antyislamskiej goryczy w Europie.

Na tzw. Zachodzie

Nie zważając już na formułowane zarzuty ksenofobii, setki tysięcy osób wyszły na ulice, a także zaczęły organizować się w antyislamskim froncie. Tak wzmocniła się, powstała w Dreźnie tuż przed zamachem w Paryżu, Pegida – Patriotische Europäer gegen die Islamisierung des Abendlandes (Patriotyczni Europejczycy przeciw Islamizacji Zachodu). Organizacja ta działa nie tylko w Niemczech, ale też w innych krajach Unii Europejskiej. Wielu Europejczyków dostrzegło, że nasz kontynent stał się już jeśli nie mekką islamu, to komfortowym przytułkiem, a zarazem trampoliną nowo budowanego Państwa Islamskiego. Walczą tam nie tylko wychowani w Europie młodzieńcy, ale nawet dziewczęta, które – jak w Syrii – wchodzą w skład kobiecych brygad tzw. Państwa Islamskiego. Częstokroć są to rdzenni obywatele krajów Unii Europejskiej, np. Niemiec, uwiedzeni, a wręcz zaślepieni przez islam. Mordują tam chrześcijan, nawet przez obcięcie głowy. Palą ludzi żywcem. Skłania to do poważnej refleksji nad kondycją i przyszłością Europy. Teoretycznie prosto jest wypisać receptę. Europa natychmiast powinna zacząć chronić i promować własną kulturę – chrześcijańską, wycofać prawodawstwo godzące w dzieci nienarodzone i tworzyć realne zachęty do wzrostu demograficznego, odstąpić od nachalnej promocji nietypowych związków, zrewidować politykę imigracyjną. Papież Franciszek podczas wizyty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu mówił: „Jestem również przekonany, że Europa, która byłaby w stanie docenić swoje korzenie religijne, umiejąc wydobyć ich bogactwo i potencjał, mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów, które plenią się we współczesnym świecie, także z powodu wielkiej pustki ideowej, z jaką mamy do czynienia na tzw. Zachodzie”. Czy unijni decydenci zechcą na serio wsłuchać się w ten głos?

2015-03-10 16:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do biskupów Europy: głoście Ewangelię ludziom zagubionym

[ TEMATY ]

Europa

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Do głoszenia Ewangelii ludziom, którzy pogubili się w życiu, otoczenia troską migrantów oraz troski o życie ludzkie zachęcił Ojciec Święty biskupów Europy zgromadzonych w Sarajewie na spotkaniu poświęconym dziełom miłosierdzia względem duszy i względem ciała. Zorganizowała je Rada Konferencji Biskupich Europy (CCEE).

Oto tekst papieskiego przesłania w tłumaczeniu na język polski:
CZYTAJ DALEJ

Ten krzyż jest w Warszawie od 500 lat. Modlili się przed nim królowie

2025-09-04 13:50

[ TEMATY ]

Warszawa

Krzyż Baryczkowski

500 lat

królowie

Diecezja Warszawsko-Praska

Krzyż Baryczkowski

Krzyż Baryczkowski

Główne obchody 500-lecia obecności krzyża Baryczków w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie odbędą się 14 września. Mszy świętej z tej okazji przewodniczyć będzie abp Stanisław Gądecki.

Obchody 500-lecia obecności krzyża Baryczków zainauguruje prezentacja obrazu „Krzyż Baryczkowski” pędzla artysty Ignacego Czwartosa, która rozpocznie się 14 września o godz. 10.45 w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ

Człowiek ośmiu błogosławieństw

2025-09-04 21:38

[ TEMATY ]

książka

bł. Pier Giorgio Frassati

"Kwiatki i modlitwy"

Luciana Frassati/Wikipedia

Bł. Pier Giorgio Frassati

Bł. Pier Giorgio Frassati

Karol Wojtyła 22 marca 1977 r. w bazylice Świętej Trójcy w Krakowie po raz pierwszy nazwał Piera Giorgia Frassatiego „człowiekiem ośmiu błogosławieństw”. Tego dnia odbywała się Msza św. inaugurująca wystawę przybliżającą krakowianom życiorys tercjarza dominikańskiego, o którym robiło się coraz głośniej już nie tylko we Włoszech.

Podczas kazania kardynał wyjaśnił, że usłyszał o Frassatim, kiedy sam był studentem polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Postać młodego turyńczyka od razu bardzo mu się spodobała, a życiorys Piera Giorgia wielokrotnie był inspiracją do działania. Stało się tak chociażby w przypadku słynnych spływów kajakowych ze studentami. Pomysł Karola Wojtyły bazował dokładnie na koncepcji Towarzystwa Ciemnych Typów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję