Reklama

Święci i błogosławieni

Moją polityką jest miłość

Z m. Franciszką Sagun rozmawia ks. Ireneusz Skubiś.

Niedziela Ogólnopolska 16/2015, str. 16-19

[ TEMATY ]

święta

św. Urszula Ledóchowska

Archiwum Sióstr Urszulanek SJK

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Jak najogólniej opisałaby Matka życie św. Urszuli Ledóchowskiej?

M. FRANCISZKA SAGUN USJK: – Trudno zamknąć to dość długie życie w kilku zdaniach. Najkrócej można by powiedzieć tak: było to życie oddane poszukiwaniu Pana Boga i Jego woli we współczesnej jej rzeczywistości, w służbie Kościołowi i ludziom, na drodze konsekracji zakonnej. Jako kilkunastoletnia dziewczyna wybrała tę drogę, rozmiłowana w Osobie Jezusa Chrystusa, zafascynowana Jego przesłaniem i poszukująca sposobu głoszenia Jego miłości, szczególnie wśród najbardziej potrzebujących duchowo i materialnie. W jednym z jej pism skierowanych do sióstr jest taka parafraza słów św. Pawła: pragnąć, aby stać się wszystkim dla wszystkich i wszystkich do Chrystusa przyprowadzić. Nie tylko wytrwała do końca, ale „zaraziła” swym entuzjazmem i dynamizmem innych, tak że powstała wokół niej wspólnota osób pragnących żyć podobnie jak ona: w prostocie, w pogodzie ducha, służąc innym z pokorą i oddaniem. Ta wspólnota – Urszulanki Serca Jezusa Konającego – istnieje do dziś.

– Powołanie do zakonu Waszej matki założycielki było dość nietypowe – zaczynała jako siostra w innym zgromadzeniu zakonnym. jak doszło do tej ciekawej transformacji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Czy było to powołanie nietypowe? I tak, i nie. M. Urszula wstąpiła do autonomicznego klasztoru Sióstr Urszulanek w Krakowie (w tamtych czasach niemal wszystkie klasztory Urszulanek były autonomiczne, łączyła je osoba założycielki – św. Anieli Merici – i wspólny charyzmat), ponieważ chciała wyrazić swe powołanie także przez pracę wychowawczą i nauczycielską. Była szczęśliwa w klasztorze i bardzo ceniona jako wychowawczyni i nauczycielka. Zachowały się świadectwa jej uczennic z tamtych lat. Jako wybrana przez wspólnotę przełożona wraz z przełożonymi innych klasztorów urszulańskich podjęła działania zmierzające do dostosowania reguł klasztoru do zmieniających się czasów. Nie po to, aby było łatwiej i nowocześniej, ale aby lepiej służyć, przede wszystkim dzieciom i młodzieży. W tę troskę wpisują się zmiany w konstytucjach Urszulanek, a także powstanie pierwszego domu akademickiego dla studentek w Krakowie. Trzeba pamiętać, że dopuszczenie w tamtych czasach dziewcząt do studiów uniwersyteckich było rewolucją społeczno-obyczajową i prośba urszulanek, aby zająć się studentkami, wydawała się, delikatnie mówiąc, niestosowna. Dopiero samobójstwo jednej ze studentek przyczyniło się do zgody władz kościelnych na otwarcie internatu. Już wtedy Duch Święty zaczął w m. Urszuli swoje dzieło budzenia świętego niepokoju o to, czy w życiu jej i wspólnoty nie trzeba czegoś nowego i czegoś więcej, aby odpowiedzieć na znaki i wezwania zmieniających się czasów. Okoliczności pomogły w tym rozeznaniu.
W szkole urszulanek krakowskich uczyły się też dziewczęta z zaboru rosyjskiego. Wracając do domu, zabierały dyplomy, nieuznawane jednak przez rosyjskie władze, nie miały więc nadal żadnych uprawnień, np. do podjęcia pracy zawodowej. Dlatego w Matce zrodziła się myśl, aby przedostać się do Rosji i tam kontynuować pracę wychowawczą. Rewolucja 1905 r. zachwiała trochę caratem i przyniosła zmiany, które umożliwiły realizację także i tego małego projektu. Za zgodą władz zakonnych i kościelnych Matka wraz z drugą siostrą wyjechała do Petersburga w 1907 r. jako urszulanka klasztoru krakowskiego – oczywiście po świecku – i zdecydowała się na życie w ukryciu, bo życie zakonne było w Rosji zabronione. Na pewno nie myślała wtedy, żeby się odciąć od macierzystego klasztoru albo zrezygnować z życia zakonnego. Jechała na misje jako urszulanka. Powstał więc autonomiczny klasztor Urszulanek, który potem, po latach, po wielu doświadczeniach i tułaczkach (był to czas I wojny światowej) został przez Stolicę Apostolską przekształcony w czynne Zgromadzenie Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego. Wyjazd do Rosji stał się etapem drogi, którą zaplanował dla m. Urszuli Pan Bóg, i z pewnością wówczas ona sama nie wiedziała, dokąd ją ta droga zaprowadzi. Po latach w „Historii Kongregacji” Matka napisze: „Bóg sam wszystko obmyślił, wszystko prowadził, wszystkim kierował. Ja w tej całej przemianie, przez którą pierwsze siostry przeszły, tj. Zakonu Urszulańskiego w Kongregację Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, byłam tylko pionkiem na szachownicy, którym wyższa ręka kierowała, rządziła, przerzucając z miejsca na miejsce, z kraju do kraju, aż do spełnienia nie moich zamysłów – ja o tym nie myślałam nigdy – ale zamiarów Bożych”. Po prostu czas formacji „początkowej” w duchu urszulańskim kończył się. Musiała podjąć nowe zadania. Nie wystąpiła z klasztoru ani nie odeszła, uznając, że to już nie jej miejsce. Pozostała urszulanką wtedy i do końca życia, choć w inny sposób.

– Matka założycielka pochodziła ze znakomitej rodziny. Czy krewni św. Urszuli mieli swój udział w tworzeniu i rozwoju zgromadzenia sióstr urszulanek szarych?

Reklama

– Matka urodziła się i wychowała w Austrii. Pochodziła z rodziny wielokulturowej, wielonarodowej i wielowyznaniowej. Jej rodzice byli ludźmi wierzącymi, silnie związanymi z Kościołem. Szczególnie matka, Józefina Salis-Zizers (Szwajcarka urodzona i wychowana w Austrii), dbała o wychowanie religijne dzieci; ojciec Antoni August Ledóchowski troszczył się może bardziej o ich wychowanie ogólne. To było wielkie bogactwo przekazywane dzieciom w rodzinie w sposób naturalny. Po prostu tym żyli i tym oddychali od dzieciństwa. A więc wielopłaszczyznowe dziedzictwo rodziny, mającej swój duży wkład w historię, kulturę i życie społeczne w wielu częściach Europy (Austria, Polska, Szwajcaria, Rosja, Morawy...), niewątpliwie miało swój udział w kształtowaniu osobowości dzieci w rodzinie Ledóchowskich. Widać to wyraźnie także i u m. Urszuli, w jej otwartości i gotowości do przyjęcia każdego, bez względu na narodowość, wyznanie, orientację polityczną, przy zachowaniu jednocześnie swojej tożsamości narodowej (można powiedzieć, że była Polką z wyboru) i patriotyzmie gorącym, ale otwartym, niewykluczającym innych. Tak też chciała widzieć swoją wspólnotę. Postacią oddziałującą na wyobraźnię i uczucia dzieci był też niewątpliwie arcybiskup poznański Mieczysław Ledóchowski (późniejszy kardynał i prefekt rzymskiej Kongregacji Rozkrzewiania Wiary) ze względu na prześladowania, jakich doznał w czasie Kulturkampfu. Historia jego życia umacniała w wierze i w miłości do prześladowanej i umęczonej Ojczyzny.

– Czy znajomość św. Urszuli z wieloma znakomitymi Polakami (m.in. z Henrykiem Sienkiewiczem) oraz jej działalność patriotyczna przyczyniły się do formacji idei zgromadzenia?

Reklama

– Matka chyba nie znała osobiście Henryka Sienkiewicza. W latach I wojny światowej współpracowała z założonym m.in. przez niego w Szwajcarii Komitetem Generalnym Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Matka była w tym czasie w Skandynawii, w Sztokholmie, potem w Aalborgu w Danii. Współpraca Matki z Komitetem polegała na organizowaniu spotkań w różnych miejscach półwyspu skandynawskiego, aby szerzyć wiedzę o Polsce, o jej historii, wkładzie w kulturę europejską, o męczeńskich losach w ostatnich stuleciach. Starała się budzić w ten sposób zainteresowanie Polakami i współczucie oraz zdobywała środki materialne na pomoc ofiarom wojny. wszystko to czyniła w sposób kompetentny i inteligentny, w języku słuchaczy (nauczyła się szwedzkiego i duńskiego), z kobiecym żarem i uczuciem. Słuchało jej wielu ludzi znaczących w środowiskach skandynawskich i być może ta jej praca choć w maleńkim stopniu przyczyniła się do ich pozytywnej postawy wobec Polski wtedy, gdy po zakończeniu wojny dyskutowano nad wskrzeszeniem niepodległej Polski. W samym Sztokholmie jej „salon”, jak się wtedy mówiło, był miejscem spotkań ludzi różnych narodowości, ale też Polaków o różnych poglądach politycznych i religijnych. To wtedy jednemu ze swych gości na pytanie, jakiej ona sama jest orientacji politycznej, odpowiedziała: moją polityką jest miłość.
Czy te znajomości i działalność Matki miały wpływ na formację zgromadzenia? Nie wiem. Myślę, że to raczej Matka dawała tym ludziom, reprezentującym czasem skrajnie różne poglądy polityczne, przykład, że można się różnić, a jednocześnie szukać jedności w drodze do wspólnego celu i jednoczyć tam, gdzie jest to potrzebne.

– Jak Matka sądzi, czy tytuł zgromadzenia: Urszulanki Serca Jezusa Konającego miał uzasadnienie w pobożności św. Urszuli?

Reklama

– Z materiałów archiwalnych odnalezionych przed laty w Watykanie wiemy, że pierwszy projekt konstytucji naszego zgromadzenia, złożony w Kongregacji Konsystorza w roku 1920, proponował, abyśmy były urszulankami od ubogich. Matka pragnęła więc już w nazwie wyeksponować jeden z najważniejszych elementów naszego charyzmatu, tj. służbę ubogim – pójście na peryferie, jak się dziś chętnie mówi. Niewątpliwie wypływało to z duchowości Matki, z jej wrażliwości religijnej i społecznej. Kongregacja nadała nam tytuł „od Najświętszego Serca Jezusa Konającego”. Matka, zawiadamiając siostry o tej propozycji watykańskiej kongregacji, pisała z Rzymu do sióstr w kwietniu 1920 r.: „Pewnie nie będziemy «Urszulankami biednych», ale «Urszulankami Serca Jezusowego» – to jeszcze piękniej. (...) modlę się ustawicznie za Was, razem z Wami udaję się na modlitwę. Wszystkie zabieram z sobą i proszę o jedną łaskę, w której wszystko jest zawarte, byśmy coraz więcej i więcej kochały Boskie Serce Jezusa”. Kult Serca Jezusowego w tamtych czasach był bardzo żywy w Kościele. Matka w swych listach i pismach kierowanych do sióstr od razu podjęła tę tajemnicę jako najwyższy wyraz miłości zbawczej Jezusa Chrystusa i potrzebę jej odbicia w konkretnym życiu i pracy sióstr, aby szerzyć królestwo Bożego Serca na ziemi. W żaden sposób nie kłóciło się to z pragnieniem, by siostry pracowały przede wszystkim na rzecz ubogich, więcej – dawało temu pragnieniu solidne podstawy teologiczne i biblijne.

– Jak wasza święta założycielka jest postrzegana przez siostry dzisiaj?

Reklama

– Odpowiedź wydaje się prosta: jako matka, kierownik duchowy, mistrzyni, przełożona... Zawsze potrzebna Kościołowi i światu. Jan Paweł II w czasie wizyty w Domu Generalnym naszego zgromadzenia w Rzymie w 1986 r. powiedział do sióstr: „Pragnę życzyć wam, abyście niosły światu ten szczególny charyzmat waszego powołania, charyzmat waszej Założycielki, waszej wspólnoty zakonnej, waszej rodziny. Ten charyzmat: od Serca Jezusa Konającego jest tak bardzo głęboki, a jednocześnie tak bardzo ludzki, tak bardzo nowoczesny, tak bardzo ewangeliczny, prosty, tak bardzo otwarty na najróżniejsze sytuacje. Wiemy dobrze, dokąd poszła matka Urszula w Polsce w okresie międzywojennym, gdzie otwierała domy i domki, aby służyć Kościołowi, aby służyć ludziom. Ten charyzmat tak bardzo apostolski...”. To jest cały program na dziś dla każdej z nas. Pragniemy pozostać mu wierne. Sądzę, że dla każdej urszulanki nasza święta Matka pozostaje matką i przewodniczką w drodze, choć zdajemy sobie sprawę, jak często nie dorastamy do tych szczytów duchowych i apostolskich, które ona nam wskazała. Stawiamy sobie pytanie, czy ona – i w jakim stopniu – rozpoznaje w nas swoje córki duchowe i spadkobierczynie tego charyzmatu i tradycji. Trwający ponad 50 lat proces kanonizacyjny pomógł nam w zebraniu i przygotowaniu do publikacji spuścizny pisanej naszej Założycielki i świadectw o niej samej. Wydaje mi się, że choć osób bezpośrednio znających naszą świętą Matkę już prawie nie ma, mamy dużo źródeł i pomocy, aby ją coraz lepiej poznawać, i sądzę, że siostry o to się starają.

– Charyzmat Waszego zgromadzenia – wychowanie dzieci i młodzieży, służba potrzebującym i ewangelizacja świata – był przedmiotem wielkiej troski Waszej założycielki. jak się on wypełnia dziś?

– W zasadniczych zarysach kontynuujemy, w miarę możliwości, to, czym żyło nasze zgromadzenie w czasach Matki Założycielki. Oczywiście, w czasach jednak się zmieniających. Staramy się dostosować nasz charyzmat do potrzeb miejsca i wyzwań współczesności. Trzeba pamiętać, że zgromadzenie w momencie śmierci założycielki było obecne w Polsce (większość) oraz w niewielkich wspólnotach we Włoszech i we Francji. Dziś jesteśmy w 14 krajach: w Polsce, we Włoszech, Francji, w Finlandii, Niemczech, na Białorusi, Ukrainie, w Rosji, Kanadzie, Argentynie, Brazylii, Boliwii, w Tanzanii i na Filipinach. Już to pokazuje, w jak zróżnicowanych miejscach wspólnoty sióstr pracują i starają się wypełniać charyzmat zgromadzenia. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy, staramy się pracować w duchu naszej świętej założycielki i żyć tak, by była ona duchowo, poprzez nasze wspólnoty, obecna...

– Siostry urszulanki wpisały się mocno w życie Kościoła katolickiego w Polsce. Jakie szczególne dzieła i ośrodki stanowią powód do dumy dla Waszego zgromadzenia?

– Na pierwszym miejscu postawiłabym zaangażowanie zgromadzenia w nauczanie i wychowanie dzieci i młodzieży, poprzez pracę katechetyczną, przygotowanie do sakramentów, prowadzenie Eucharystycznego Ruchu Młodych i innych grup duszpasterskich, a także prowadzenie trzech szkół i kilkunastu przedszkoli, które poza tym, że wychowują, umożliwiają objęcie troską duchową, a czasem i materialną, całych rodzin. Od wielu lat w domu macierzystym w Pniewach siostry organizują kilkudniowe formacyjne spotkania młodzieży urszulańskiej pod nazwą Forum Młodzieży i spotkania grupy teatralnej SEDNO. Na te spotkania przyjeżdżają młodzi, którzy w ciągu roku mają stały kontakt z naszymi siostrami. Ważnym miejscem troski duchowej zwłaszcza o dziewczęta i o ich przygotowanie do życia w rodzinie i w społeczeństwie są prowadzone przez nas domy dla studentek i internaty. Ponadto nasze siostry koordynują pracę administracyjną i duszpasterską w domach akademickich KUL – obejmują opieką setki studentek i studentów. Nie mniej ważnym miejscem troski o dzieci i młodzież są prowadzone domy dziecka i świetlice oraz Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Sieradzu, w których może najtrudniej zobaczyć owoce, ale dzieci z tych placówek, jako najuboższe, mają szczególne miejsce w naszych sercach. Dużą radością jest dla nas także prowadzony przez nas Dom Samotnej Matki w Tarnowie – placówka diecezjalna, ale objęta opieką przez nasze siostry.
Pytał Ksiądz o powód do dumy dla zgromadzenia. Cieszymy się wszystkimi dziełami i pracami, które służą ludziom z naszych środowisk, ale naszym najnowszym projektem jest ten podjęty z bezdomnymi i ubogimi, którzy korzystają z naszej jadłodajni w Poznaniu. Już wcześniej organizowałyśmy dla nich pielgrzymki, dni skupienia, nabożeństwa, a z okazji Bożego Narodzenia 2014 r. nasi podopieczni pod kierownictwem i z pomocą sióstr przygotowali misterium pt. „Uliczne Betlejem”, które było mocnym, wzruszającym przeżyciem dla oglądających, ale przede wszystkim dla nich samych.

2015-04-14 12:43

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Teresa z Avila - życiowa mistyczka

Niedziela łódzka 41/2007

[ TEMATY ]

święta

François Gérard, "Św. Teresa”

Św. Teresa Wielka z Ávila – piękna kobieta, „teolog życia kontemplacyjnego”

Św. Teresa Wielka z Ávila – piękna kobieta, „teolog życia kontemplacyjnego”
Czy czytali Państwo „Drogę doskonałości” św. Teresy z Avila, reformatorki żeńskich klasztorów karmelitańskich, mistyczki i wizjonerki? A jej listy pisane do osób duchownych i świeckich? To zaskakująca literatura. Autorka, święta i doktor Kościoła, żyjąca w XVI w. w Hiszpanii, ujawnia w niej nadzwyczajną trzeźwość umysłu oraz wiedzę o świecie i człowieku. Jej znajomość ludzkiej, a szczególnie kobiecej natury, z pewnością przydaje się i dziś niejednemu kierownikowi duchowemu. Trapiona chorobami, prawie nieustannie cierpiąca, św. Teresa zwraca się do swoich sióstr językiem miłości, wolnym od pobłażania, ale świadczącym o głębokim rozumieniu i nadprzyrodzonym poznaniu tego, co w człowieku słabe, i może stanowić pożywkę dla szatańskich pokus. Po latach pobytu w klasztorze św. Teresa podjęła trudne dzieło reformy żeńskich wspólnot karmelitańskich. Dostrzegła niedogodności i zagrożenia wynikające z utrzymywania dużych zgromadzeń, zaproponowała więc, aby mniszki całkowicie oddane na służbę Chrystusowi mieszkały w małych wspólnotach, bez stałego dochodu, zdane na Bożą Opatrzność, ale wolne od nadmiernej troski o swe utrzymanie. Zadbała także o zdrowie duchowych córek, nakazując, aby ich skromne siedziby otoczone były dużymi ogrodami, w których będą pracować i modlić się, korzystając ze świeżego powietrza i słońca. Te wskazania św. Reformatorki pozytywnie zweryfikował czas i do dziś są przestrzegane przy fundacji nowych klasztorów. Oczywiście, główna troska św. Teresy skierowana była na duchowy rozwój Karmelu. Widziała zagrożenia dla Kościoła ze strony proponowanych przez świat herezji. Cóż może zrobić kobieta? - pytała świadoma realiów. Modlitwa i ofiara jest stale Kościołowi potrzebna. Kobieta, przez daną jej od Boga intuicję i wrażliwość, potrafi zaangażować nie tylko swój umysł, ale i serce na służbę Bożej sprawy. W życiu ukrytym i czystym, przez modlitwę i ufność może ona wyprowadzić z Serca Jezusa łaski dla ludzi. Jak korzeń schowany w ziemię czerpie soki nie dla siebie, ale dla rośliny, której część stanowi, tak mniszka za klauzurą Karmelu podtrzymuje duchowe życie otaczającego świata. Dąży do zażyłości z Panem nie dla zaspokojenia własnych pragnień, lecz dla Królestwa Bożego, aby Stwórca udzielał się obficie stworzeniu, karmiąc je łaską i miłością. Tak widziała to św. Teresa i tak postrzegają swe zadanie dzisiejsze karmelitanki. Modlą się za Kościół, za grzeszników i ludzi poświęconych Bogu, narażonych na potężne i przebiegłe zasadzki złego, aby wytrwali i wypełnili swoje powołanie. Szczęśliwe miasto, w którym Karmel znalazł schronienie. Szczęśliwa Łódź. Pełne wiary, wolne od strapień doczesnych, mieszkanki Karmelu potrzebują wszakże naszego wsparcia, materialnej ofiary, dziękczynnej modlitwy. W przededniu święta Założycielki Karmelu terezjańskiego, w roku poprzedzającym 80. rocznicę obecności Karmelitanek Bosych w Łodzi przy ul. św. Teresy 6, ku nim zwracamy spojrzenie. Niech trwa wymiana darów.
CZYTAJ DALEJ

Kto ma uszy, niechaj słucha!

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

BP KEP

Rozważania do Ewangelii Mt 11, 11-15.

Czwartek, 12 grudnia. Dzień powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe
CZYTAJ DALEJ

Norwegia: Parlament zliberalizował prawo aborcyjne

2024-12-12 22:12

[ TEMATY ]

aborcja

Norwegia

Adobe Stock

Parlament Norwegii uchwalił w czwartek nowe prawo aborcyjne, zgodnie z którym z 12 do 18 tygodni wydłużony został okres, kiedy kobieta może zdecydować o ewentualnym przerwaniu ciąży. Projekt centrolewicowej koalicji poparli ludowcy, konserwatyści i część prawicy.

Ustawa przewiduje, że po 18 tygodniach na dokonanie aborcji konieczna jest zgoda komisji złożonej z lekarzy, psychologów, prawników i pracowników socjalnych. Wyrażenie takiej zgody zostało uznane za konieczne dla - według wnioskodawców - "ochrony przez społeczeństwo wartości moralnej, jaką ma płód".
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję