Chrześcijanie II stulecia mieli nie lada dylemat. Zastanawiali się, czy istnieje szansa zbawienia dla tych, którzy wyrzekli się wiary. Dylemat nie ominął niejakiego Hermasa, brata papieża Piusa I, który w połowie II stulecia przez 15 lat przewodził Kościołowi (140-155). Choć sam papież został świętym, dzieci jego brata w obliczu prześladowań wyrzekły się wiary. Bolało to nie tylko samego papieża, ale przede wszystkim ojca apostatów, który sam nigdy Chrystusa się nie wyparł. Hermas urodził się jako niewolnik i jako niewolnik został sprzedany rzymskiej matronie o imieniu Rhode. Ta z kolei była chrześcijanką i doprowadziła do jego wyzwolenia, tym samym zaszczepiając w nim miłość do Chrystusa. Miłość tak wielką, że wyzwoleniec nie tylko sam cierpiał prześladowania, ale także doznawał ogromnych rozterek z powodu postępku swych dzieci. Bolał nad tym, że jego dzieci wyparły się wiary, przed jego oczyma wciąż rysował się obraz ich potępienia za popełniony czyn. A Hermas kochał swe dzieci i za wszelką cenę chciał je ocalić dla życia wiecznego.
Naprzeciw jego rozterkom wyszedł sam Chrystus. W kilku wizjach ukazał Hermasowi, że istnieje możliwość nawrócenia i pokuty nawet po tak wielkim grzechu, jakim jest odstępstwo od wiary. Hermas spisał te wizje w dziele zatytułowanym „Pasterz”, powstałym w Rzymie, aczkolwiek po grecku. Autor tego niewielkiego dziełka przejął się do głębi słowami Jezusa: „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca” (J 10,14-15). Osobiście doświadczył, że Chrystus był pasterzem nie tylko dla apostołów i entuzjastów Jego ziemskiej działalności. Jest przecież pasterzem także po zmartwychwstaniu – wnioskował. Jest Nim także dziś, dla nas. Pomimo naszych odstępstw.
Pomóż w rozwoju naszego portalu