Chcemy usłyszeć, co do nas mówicie, żeby dobrze dla was pracować. Dobra zmiana zaczyna się od słuchania. Spotkajmy się w drodze – mówi Beata Szydło w najnowszym spocie przygotowanym przez PiS. Od kilku dni jest już oficjalną kandydatką na premiera i „twarzą” ugrupowania, którego kandydat zwyciężył w niedawnych wyborach prezydenckich. I, jak prezydent elekt Andrzej Duda, nadzieją na zmiany.
Wyszło szydło z worka
Nie są tą nadzieją liderzy rządzącej PO, którzy sprawiają wrażenie, jakby ratowali się przed zatopieniem. Wymiana skompromitowanych ministrów – m.in. przez ujawnienie tzw. taśm prawdy lub przez zwykłą nieudolność – też była spóźnioną próbą odzyskania wiarygodności. Już dziś widać, że się nie udało. A jeden z nominatów, nowy szef resortu zdrowia Marian Zembala, też powinien zostać zdymisjonowany z powodu swej skandalicznej wypowiedzi na temat strajku pielęgniarek. Dobrze, że potem udał się na rozmowy i strajk został zakończony.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ewa Kopacz, czytając w czasie konwencji PO z kartki zapowiedź przedstawienia za kilka tygodni programu swojej partii, nie była zbyt wiarygodna. – Zdążą do września, skoro za mało im było osiem lat? – pytali złośliwi komentatorzy.
Reklama
W czasie konwencji zorganizowanej w hali na warszawskim Torwarze politycy PiS akcentowali swoje atuty personalne: prezydenta elekta Andrzeja Dudę i Beatę Szydło, jego niedawną szefową sztabu, która uwagi na temat swojej niesamodzielności politycznej – że będzie kimś, kim można sterować – skwitowała powtarzanymi później wielokrotnie bon motami: „Nazywam się Szydło, Beata Szydło!” i „Wyszło szydło z worka”.
500 zł na dziecko
Przemówienie kandydatki na premiera brzmiało mocno i dobitnie. – Nie możemy dłużej tolerować podziału na Polskę A i B, a może i C. Każdy, bez względu na to, w jakim regionie naszego kraju mieszka, zasługuje na to, żeby mieć pracę, żeby do tej pracy dojechać, żeby móc żyć tam, gdzie jest jego dom. I to jest możliwe – mówiła podczas konwencji. Zapowiedziała, że będzie słuchać innych: nie tylko ekspertów, ale także zwykłych ludzi, a wszystkie deklaracje, które podniósł w kampanii wyborczej Andrzej Duda, są także jej deklaracjami i ona będzie je realizowała.
Zapowiedziała m.in. szybkie obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku i program dofinansowania dla rodzin: 500 zł miesięcznie na każde dziecko. – To jest możliwe. Wystarczy sięgnąć po opracowania ekspertów, programy, plany, które są. Tylko trzeba umieć je czytać i mieć wystarczającą determinację i odwagę, żeby takie programy wcielać w życie – mówiła, zapowiadając też w Polsce koniec czasu polityków celebrytów i początek polityków rzemieślników.
Szydłobusem w kraj
Wystąpienia liderów PiS działacze innych, zasiedziałych na polskiej scenie politycznej ugrupowań mogli obserwować z zazdrością. Także dystansujące się coraz bardziej od PO, a współrządzące od 8 lat PSL. U ludowców polityczna zawierucha, spowodowana druzgocącą klęską jej kandydata w wyborach prezydenckich, forsowanego przez prezesa Janusza Piechocińskiego, na jakiś czas jednak osłabła. Przegrali – póki co – zwolennicy byłego prezesa Waldemara Pawlaka, zwyciężyli stronnicy prezesa i wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Próba przewrotu pałacowego w PSL nie udała się. Typowany nieoficjalnie na jego następcę Władysław Kosiniak-Kamysz musi na razie obejść się smakiem.
Polacy, w odróżnieniu od publicznej telewizji, zdają się jednak słabo zainteresowani tym, co się dzieje w PSL. Prawdziwa polityka rozgrywa się bowiem gdzie indziej – tam, gdzie zbiera się PiS. Beata Szydło zapowiedziała „spotkania w drodze” z Polakami. Znany z kampanii wyborczej Dudabus został zastąpiony przez Szydłobus, który wyruszył w Polskę. Pierwsze spotkania przewidziano w województwie mazowieckim.