O tworzących się strukturach, formacji seminaryjnej oraz trosce biskupa świdnickiego Ignacego Deca o Wyższe Seminarium Duchowne w 10-letniej historii z ks. dr. Tadeuszem Chlipałą, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Świdnicy, rozmawia ks. dr Daniel Marcinkiewicz
KS. DR DANIEL MARCINKIEWICZ: – Pierwszy okrągły jubileusz przechodzi już do historii, zaczyna się kolejny, jedenasty rok obecności świdnickiego seminarium w biskupim mieście. Jak tworzyły się struktury Seminarium Duchownego w Świdnicy po powstaniu nowej diecezji?
KS. DR TADEUSZ CHLIPAŁA: – Kiedy patrzymy dzisiaj na dziesięć lat istnienia świdnickiego seminarium, możemy powiedzieć, że od początku bp Ignacy Dec otoczył je szczególną troską i poprzez swoją misję apostolską krzewił i krzewi rozwój powołań kapłańskich w diecezji. Wielkie znaczenie w dziele budzenia powołań kapłańskich i troski o nie miało utworzenie 8 maja 2004 r. Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej, jako instytucji odpowiedzialnej za przygotowanie i kształcenie duchowieństwa diecezjalnego. Początkowo, przez wzgląd na brak własnych budynków i pomieszczeń na terenie nowej diecezji, seminarium świdnickie działało gościnnie w strukturach seminarium wrocławskiego. Jednakże sytuacja ta miała charakter przejściowy, gdyż po uregulowaniach prawnych oraz zakupieniu przez diecezję świdnicką nieruchomości przy pl. Wojska Polskiego 2 w Świdnicy, 2 marca 2005 r. dokonano wpisu do ksiąg wieczystych zakupionego terenu i zaczęto adaptować budynki i otoczenie na cele seminaryjne.
Reklama
– Przez kogo były wcześniej użytkowane nieruchomości, które zostały zakupione przez diecezję?
– Całość była pod zarządem władz powiatu w Świdnicy i wcześniej w tym miejscu znajdowały się budynki szpitalne. Jak wspomniałem, procedura zakupienia i przejęcia tych nieruchomości trwała prawie rok. Patrząc z perspektywy minionych dziesięciu lat, uważam, że było warto, aby w sercu miasta miało swoją siedzibę świdnickie seminarium duchowne.
– Jakie budynki znalazły się na terenie przeznaczonym dla seminarium i kto nadzorował prace remontowe?
– Na tym terenie znalazły się trzy budynki: gmach główny, pawilon (z przeznaczeniem na mieszkania i kaplicę pierwszego roku) oraz budynek profesorski (willa). Prace remontowo-budowlane nadzorował osobiście bp Ignacy Dec, aby adaptacja zakupionych od Starostwa Świdnickiego budynków dla potrzeb seminarium przebiegała należycie. I tak się stało. Do części mieszkalnej stopniowo wprowadzali się alumni, którzy mieli do dyspozycji pokoje mieszkalne, sale wykładowe, refektarz, czytelnię, bibliotekę, aulę akademicką i kaplicę główną.
– Kiedy ostatecznie nastąpiło uroczyste poświęcenie, kto go dokonał i czy seminarium ma swojego duchowego patrona?
Reklama
– Zacznę od duchowego patrona. W dekrecie powołującym Wyższe Seminarium Duchowne bp Ignacy Dec obrał za duchowego patrona św. Wojciecha, biskupa i męczennika. Jesteśmy dumni, że tak znamienity święty troszczy się o naszą wspólnotę duchowo i jest naszym niebieskim orędownikiem przed Bogiem. 26 listopada 2010 r. na zaproszenie Biskupa Świdnickiego do seminarium przybył z Watykanu kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej. Szczególnym akcentem obchodów uroczystego poświęcenia seminarium była pierwsza Eucharystia sprawowana w nowej kaplicy głównej oraz poświęcenie ołtarza i złożenie Najświętszego Sakramentu w tabernakulum seminaryjnego Wieczernika.
– Po uroczystym poświęceniu alumni czuli się jak u siebie w domu, byli razem i mogli siebie jak najlepiej poznawać. W którym roku formację seminaryjną ukończyli alumni, którzy byli kształceni i przeszli całą formację w macierzystym świdnickim seminarium?
– W maju 2011 r. z rodzinnej Alma Mater zostało posłanych do pracy duszpasterskiej 18 pierwszych absolwentów, którzy całą formację duchową przeżyli w nowym seminarium diecezji świdnickiej.
– Formacja w seminarium odbywa się na dwóch płaszczyznach: duchowej i intelektualnej. Często możemy usłyszeć, że celem formacji kandydatów do kapłaństwa jest przygotowanie do udziału w posłudze Chrystusa Dobrego Pasterza. Ten proces powinien mieć głęboko duszpasterski charakter. Formacja pastoralna ma być zwornikiem całego procesu kształtowania. Jak można odczytać te słowa na kanwie formacji seminaryjnej?
Reklama
– Alumni poprzez formację duchową i intelektualną przygotowują się do jak najlepszej pracy duszpasterskiej w diecezji. Tok studiów jest tak skonstruowany, by alumni stopniowo mogli odkrywać możliwość poznania Boga, siebie i drugiego człowieka. Warto wspomnieć, że w czasie studiów alumni poznają: psychologię, filozofię, pedagogikę, przedmioty teologiczne, prawo kanoniczne, prawo moralne, liturgikę i wiele innych przedmiotów, które dają szansę bardzo dobrze pracować dla Boga na polu duszpasterskim.
– Osobą, która w środowisku seminaryjnym mocno promuje formację naukową, jest bp Ignacy Dec. W czym ona się przejawia, i co oprócz tej formacji jest jeszcze promowane?
Reklama
– Troska bp. Deca o świdnickie seminarium nie ogranicza się tylko do zdobywania środków materialnych na codzienne działanie placówki, ale w sposób szczególny wyraża się w czuwaniu nad wychowawczą rolą seminarium. Już od początku istnienia diecezji były podejmowane starania przez Biskupa Świdnickiego, by teologię mogli studiować nie tylko alumni przygotowujący się do kapłaństwa, ale także studenci świeccy. Udało się. Pierwsze zajęcia dydaktyczne dla studentów świeckich odbyły się 9 października 2004 r. Również szczególnym wyrazem promowania wiedzy i kompetencji akademickich przez bp. Ignacego Deca jest stałe rozszerzanie diecezjalnej kadry naukowej poprzez wysyłanie kapłanów na studia w Polsce i za granicą. Owocem tej troski jest obecnie dwudziestu rodzimych wykładowców ze stopniem naukowym doktora i trzech ze stopniem naukowym doktora habilitowanego, a także dziewięciu doktorantów uczelni polskich i trzech – uczelni zagranicznych. W 2012 r. zostało powołane do istnienia Wydawnictwo Wyższego Seminarium Duchownego o nazwie „Adalberus”, co było owocem połączenia wielu inicjatyw wydawniczych związanych z seminarium świdnickim. Celem wydawnictwa jest propagowanie myśli filozoficznej i teologicznej, a także społecznej, oraz upamiętnianie doniosłych wydarzeń z historii seminarium, Kościoła partykularnego i powszechnego. Obecnie wydawnictwo patronuje seriom wydawniczym: „Biblioteka Diecezji Świdnickiej”, „Konferencje i Sesje Naukowe” oraz czasopismu naukowemu „Świdnickie Studia Teologiczne”, a także gazecie „Nasze Seminarium”, wydawanej przez alumnów.
– W życiu seminaryjnym, obok zgłębiania wiedzy i formacji intelektualnej, są wydarzenia, które mają wielkie znaczenie dla samych alumnów, ale i dla całej społeczności diecezjalnej. Myślę tutaj o stopniach dochodzenia do kapłaństwa Chrystusowego. Jak one wyglądają na poszczególnych rocznikach?
Rozpoczyna się to już w dniu przyjęcia tunik z rąk Księdza Biskupa przez najmłodszych alumnów I roku w świdnickiej katedrze, a rozciąga na całą formację, której rytm wyznaczają kolejno na III roku obłóczyny, czyli przyjęcie stroju duchownego, posługi lektoratu, akolitatu, święcenia diakonatu i wreszcie święcenia prezbiteratu, którym przewodniczy Biskup Świdnicki. Od 2004 r., a więc od chwili utworzenia diecezji świdnickiej, 103 kapłanów zostało wyświęconych i posłanych do posługi duszpasterskiej naszej diecezji.
– Obecnie trwa nabór do seminarium duchownego. Ilu kandydatów zapukało do furty seminaryjnej, by złożyć wymagane dokumenty i prosić o przyjęcie? Czy jest jeden termin zgłoszeń, czy może więcej?
– Do dzisiaj zgłosiło się siedmiu kandydatów. Wierzę, że kolejni będą pukać do naszych drzwi. Kandydaci mają możliwość składania dokumentów w dwóch terminach: pierwszy był do 15 lipca, a drugi jest do 15 września. Korzystając z okazji, w tym miejscu wyrażam wdzięczność biskupom Ignacemu Decowi i Adamowi Bałabuchowi, wszystkim duszpasterzom i wiernym naszej diecezji za wsparcie duchowe, modlitewne i materialne naszego seminarium, także za bardzo dobrą 10-letnią współpracę. Wspomnę szczególnie tych, którzy są naszymi Przyjaciółmi, i którzy w wielu parafiach modlą się o powołania kapłańskie i otaczają troską obecnych alumnów Wyższego Seminarium Duchownego w Świdnicy. W imieniu własnym, wszystkich moderatorów oraz alumnów składam szczere, płynące z serca podziękowanie „Bóg zapłać”.
Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).
Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma.
W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej.
Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską.
Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397).
Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary.
Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan).
Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach.
Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
Ponad pół miliona dzieci w Polsce i za granicą mogło wziąć udział w wydarzeniu, które daje im radość, integrację i poczucie wspólnoty. Niebieskie Igrzyska, organizowane dla uczniów ze spektrum autyzmu, stały się jednym z największych sportowych świąt w naszym kraju. Pomysłodawcy tego wydarzenia gościli w Sejmie na posiedzeniu Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki.
„Urodziłam się 2 kwietnia, później stał się on Światowym Dniem Świadomości autyzmu” – mówiła dr Anna Budzińska, dyrektor Instytutu Wspomagania Rozwoju Dziecka, pomysłodawczyni Niebieskich Igrzysk. Jak podkreśliła, zawsze chciała zorganizować wydarzenie skierowane do dzieci ze spektrum autyzmu. „Pomyślałam sobie, że marsze – fajnie, ale niewiele z tego mają dzieci. Co zrobić, żeby dzieci brały w tym udział i miały z tego frajdę? I wymyśliłam Niebieskie Igrzyska” – dodała podczas obrad dr Anna Budzińska. Wyboru sportu jako formy wydarzenia nie pozostawiła przypadkowi. „Sama byłam sportowcem, trenowałam tenis ziemny. Kontuzja wykluczyła mnie ze sportu, ale nie z miłości do niego. Stąd pomysł na igrzyska wpisane w nasz kalendarz” – dodała.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.