Reklama

Wiadomości

Żyrandol czy realna władza

Konstytucja nie pozostawia wątpliwości, że od zaprzysiężenia 6 sierpnia 2015 r. prezydent RP Andrzej Duda będzie Polakiem numer 1. Jakie obowiązki i uprawnienia ma głowa państwa?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgodnie z konstytucją prezydent wybierany jest przez naród w wyborach powszechnych i bezpośrednich. Oznacza to, że cała Polska podczas wyborów staje się jednomandatowym okręgiem wyborczym, a wyłoniony w ten sposób prezydent ma największy mandat demokratyczny.

I choć najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej jest gwarantem ciągłości państwa i ma pierwszeństwo przed premierem i marszałkiem Sejmu, to jednak realną władzą wykonawczą musi się dzielić z Radą Ministrów. A tu często zaczynają się problemy i zgrzyty na szczycie władzy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Polska konstytucja została napisana pod dyktando kontekstu politycznego. Stworzył ją w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku ówczesny lider SLD Aleksander Kwaśniewski, aby osłabić przeciwnika politycznego – prezydenta Lecha Wałęsę. Obowiązująca tuż po transformacji tzw. mała konstytucja dawała bowiem prezydentowi dużo większe wpływy, w tym prawo wskazywania szefów resortów siłowych oraz MSZ.

Gdy Kwaśniewski wygrał wybory prezydenckie, sam wpadł w pułapkę, którą przygotował dla Wałęsy. Został bowiem najwyższym przedstawicielem RP z mocno ograniczonymi kompetencjami. – Niestety, do dziś system władzy opiera się na konstytucji obliczonej na osłabienie prezydenta przez obóz postkomunistyczny. Jej efektem były spory kompetencyjne – mówi „Niedzieli” dr hab. Marek Cichocki, historyk idei politycznych.

Dwie wizje

Reklama

Nie oznacza to, że Prezydent RP jest tylko „malowanym królem”. Bardzo wiele zależy od jego charyzmy, wizji piastowanego stanowiska i aktywności. Wydawać by się mogło, że Bronisław Komorowski robił wszystko, aby nie przeszkadzać Platformie Obywatelskiej. – To była najmniej aktywna kadencja prezydencka w całej historii III RP – ocenia dr Cichocki.

Prezydent elekt Andrzej Duda często odwołuje się do wizji Polski i dziedzictwa śp. Lecha Kaczyńskiego. I trudno się nie zgodzić, że tragicznie zmarły prezydent był aktywny w czasie rządów zarówno PiS, jak i PO. Nieugiętość w polityce międzynarodowej wywoływała napięcia pomiędzy jego kancelarią a obozem premiera.

– Rząd robił wszystko, aby osłabić pozycję prezydenta Lecha Kaczyńskiego – mówi „Niedzieli” poseł Jacek Sasin, minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. – Prezydent był traktowany nie jako najwyższy przedstawiciel RP, ale jako zwykły konkurent polityczny, którego trzeba zwalczać zarówno w Polsce, jak i za granicą. Odmawiano mu prawa ważnych wizyt międzynarodowych, zabierano samolot, a także negocjowano za jego plecami. To było działanie ze szkodą dla polskiej racji stanu, na rzecz partykularnych korzyści politycznych.

Komorowski objął urząd po tragedii smoleńskiej oraz kilkuletniej kampanii rządowo-medialnej, w której atakowano konstytucyjną pozycję prezydenta. Wydaje się, że przyjął postawę niewtrącania się do polityki i rządów Donalda Tuska. Dlatego zrezygnował z aktywnej polityki zagranicznej oraz wewnątrzkrajowej. Dziennikarze wytykają mu, że jedyną spełnioną obietnicą jego prezydentury są ulgi kolejowe dla studentów.

Wpływ na rządzenie

Reklama

Według zapowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, to prezydent Andrzej Duda ma wskazać premiera po jesiennych wyborach. – Jeśli wygramy, to przyszły rząd będzie drużyną Andrzeja Dudy, bo on ma obecnie największy mandat demokratyczny w Polsce – mówił prezes Kaczyński podczas spotkania w warszawskim Klubie Ronina. Na starcie parlamentarnej kampanii prezydent elekt jednoznacznie poparł szefową swojego sztabu Beatę Szydło, a więc przewidywana współpraca na szczycie dwuwładzy w Polsce zapowiada się bardzo dobrze. Wiele wskazuje na to, że PiS będzie chciał wzmacniać pozycję głowy państwa, a nie ją osłabiać.

Największym orężem politycznym kancelarii przy Krakowskim Przedmieściu jest podpisywanie ustaw, wetowanie ich lub odsyłanie do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent jest strażnikiem konstytucji i to na nim ciąży odpowiedzialność za zgodność stanowionego prawa z ustawą zasadniczą. Ma prawo do wetowania ustaw, które jego zdaniem są szkodliwe. Posłowie w Sejmie muszą wówczas szukać większości aż 3/5 głosów. O ile przy wetach prezydenta Kaczyńskiego PO udawało się zbudować poszerzoną koalicję z SLD (np. w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków), o tyle posłowie AWS i UW odrzucili tylko jedno weto z 28 niepodpisanych ustaw Kwaśniewskiego.

Kolejnym ważnym instrumentem prezydenckiej władzy jest inicjatywa ustawodawcza. Historia pokazuje, że prezydenckie ustawy przechodzą nawet w trudnych czasach kohabitacji. Lechowi Kaczyńskiemu udało się przeforsować w Sejmie 40 proc. swoich ustaw, gdy w Sejmie dominowała koalicja PO-PSL. Co ciekawe, Komorowski w dużo korzystniejszej sytuacji politycznej zgłosił o połowę mniej inicjatyw legislacyjnych, a 50 proc. z nich utknęło w Sejmie.

Persona międzynarodowa

Reklama

Konstytucja daje głowie państwa bardzo duże pole do działania na arenie międzynarodowej. Niestety, Bronisław Komorowski sporadycznie korzystał z tych prerogatyw. – Ustępujący prezydent nie zaistniał na forum zagranicznym. Jeżeli nawet podejmował próby budowania międzynarodowej koalicji, to był zupełnie nieskuteczny – podkreśla dr Cichocki.

To, jak można korzystać z uprawnień konstytucyjnych, pokazał Lech Kaczyński, który stał się liderem przywódców państw Europy Środkowo-Wschodniej. – Pamiętam lot do Gruzji, kiedy inicjatywa prezydenta zatrzymała rosyjskie czołgi przed Tbilisi – mówi „Niedzieli” Jakub Opara, były urzędnik kancelarii. – Prezydent nigdy nie patrzył na doraźne korzyści polityczne. Dla niego liczyła się słuszna sprawa, wokół której potrafił w kilka godzin zbudować międzynarodową koalicję.

Ten najbardziej wyrazisty przykład pokazuje, że prezydent nie tylko może, ale powinien być aktywnym graczem na scenie międzynarodowej. – Głowa państwa jest przecież strażnikiem bezpieczeństwa narodu i gospodarczych interesów – mówi dr Marek Cichocki.

Zagraniczne kompetencje prezydenta zostały zapisane w konstytucji, która jasno wskazuje, że stoi on na czele państwowej delegacji oraz ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe. – Pozycja prezydenta w polityce krajowej sprowadza się raczej do roli twórczego moderatora. Konstytucyjne prerogatywy dają mu natomiast podstawy do tego, aby kreować politykę zagraniczną – uważa dr Cichocki.

Zwierzchnik sił zbrojnych

Reklama

Prezydent ma duży wpływ na obsadzanie stanowisk w instytucjach, które są niezależne od rządu, a nawet służą do jego kontrolowania. Może bezpośrednio wpływać na politykę medialną, sądowniczą, bezpieczeństwo, a pośrednio – także na sytuację monetarną i gospodarczą. Mianuje prezesa Narodowego Banku Polskiego, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz sędziów i prezesów sądów.

Jedno z najważniejszych uprawnień daje mu pozycja zwierzchnika sił zbrojnych. To Prezydent RP mianuje szefa Sztabu Generalnego oraz dowódców Sił Zbrojnych RP, nadaje stopnie wojskowe, a w razie zagrożenia państwa zarządza mobilizację oraz użycie sił zbrojnych do obrony kraju. Gdyby zaistniała wyjątkowa sytuacja, że Sejm nie zdoła się zebrać, to prezydent samodzielnie może wypowiedzieć wojnę i wskazać dowódcę sił zbrojnych. – Ma realny wpływ na to, co dzieje się w armii. W jego rękach leży cała polityka kadrowa, a to jest klucz do zarządzania siłami zbrojnymi – mówi „Niedzieli” gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u.

Do monitorowania stanu obronności państwa służy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Jest to instytucja o bardzo dużych uprawnieniach, w której powstają strategie zarówno dla armii, jak i służb pozamilitarnych, odpowiadających za bezpieczeństwo państwa. – Choć w tym miejscu nie decyduje się o szczegółach, np. o przetargach dla armii, to jednak rozpisując strategię rozwoju, można pośrednio wpływać także na to, co zostanie kupione dla naszych żołnierzy – podkreśla gen. Polko.

Prezydent idei

Reklama

Prof. Lech Kaczyński, gdy obejmował urząd prezydenta w 2005 r., miał konkretny plan i wizję. Jednym z najważniejszych wymiarów polityki krajowej stała się jego działalność patriotyczno-historyczna. – Uczył Polaków dumy z własnego narodu. Jego kadencja była lekcją patriotyzmu, który jest atrakcyjny dla młodego pokolenia – mówi dr Marek Cichocki.

Żaden z prezydentów III RP nie prowadził tak kreatywnej działalności kulturalno-historycznej jak Lech Kaczyński. Wystarczy przypomnieć wielkie obchody katyńskie na placu Piłsudskiego w Warszawie, podczas których wyczytano nazwiska wszystkich ofiar zbrodni NKWD. Podniósł rangę uroczystości państwowych z okazji święta Wojska Polskiego. Kaczyński rozpoczął też proces przywracania w polskiej historiografii pamięci o bohaterach podziemia antykomunistycznego. Inicjatywa prezydenckiej ustawy o Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych rozpoczęła pochód, którego dziś już nikt nie może zatrzymać.

Konstytucja z 1997 r. mocno ograniczyła kompetencje głowy państwa. Z jednej strony prezydent jest najważniejszą postacią życia politycznego w Polsce, z drugiej – jest skazany na dobrą lub złą wolę Rady Ministrów. Platforma Obywatelska po przegranych wyborach w 2005 r. rozpoczęła permanentną walkę z Pałacem Prezydenckim. Używano zarówno instrumentów politycznych, jak i ataków medialnych, a także ograniczano budżet kancelarii głowy państwa.

Kiedy Donald Tusk rezygnował z wyścigu o prezydenturę w 2010 r., mówił, że nie chce pilnować żyrandola. Pięć lat urzędowania Bronisława Komorowskiego jest przez krytyków określane właśnie jako bezczynne siedzenie pod żyrandolem. – Chcę zauważyć, że Donald Tusk też wybrał żyrandol, ale europejski – stwierdził kilka miesięcy temu prezydent Komorowski.

Efekt polityki rządu ostatnich 10 lat i, niestety, postawy samego Komorowskiego jest taki, że rola i pozycja głowy państwa mocno się zdewaluowały. Przed Andrzejem Dudą stoi więc wielkie zadanie, aby na nowo odbudować pozycję prezydenta, który ma w swoich rękach instrumenty realnej władzy.

2015-07-21 11:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Refleksje nad wojną i solidarnością

Niedziela Ogólnopolska 36/2014, str. 35

[ TEMATY ]

historia

społeczeństwo

Artur Stelmasiak

Jan Żaryn Redaktor naczelny „wSieci Historii”

Jan Żaryn
Redaktor naczelny
„wSieci Historii”
Wspominamy agresję niemiecką na Polskę i heroiczny bój polskiego żołnierza. Byliśmy wówczas stroną zaatakowaną, walczącą w wojnie sprawiedliwej, bo w obronie niepodległości i całości państwa polskiego. Nie spotkaliśmy się z wyrazami solidarności ze strony sojuszników, którzy wprawdzie 3 września 1939 r. wypowiedzieli wojnę Niemcom, ale jedynie po to, by bronić własnych narodów przed domniemaną agresją. Czekali na nią aż do wiosny 1940 r. Nie znam ówczesnych reakcji społeczeństw – brytyjskiego, francuskiego czy belgijskiego, ale brakuje spektakularnych świadectw żądających natychmiastowego upustu własnej krwi w walce o polskie prawa w Gdańsku. Czy we wrześniu 1939 r. przed gmachami MSZ w Londynie i w Paryżu ktokolwiek protestował, organizował wiece w imię solidarności z Polską? Był 8 września 1968 r., gdy na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia podczas centralnych dożynek były żołnierz Armii Krajowej Ryszard Siwiec dokonał samospalenia. Ten moment uchwyciła jedynie kamera esbecka. Ani obecni na stadionie, ani tym bardziej widzowie przed telewizorami nie mogli wiedzieć o tej tragedii. Władysław Gomułka i jego świta stanowili centralny punkt widokowy i nic nie mogło przesłonić propagandowego spektaklu, a po nim obwieszczonego sukcesu. Akt Ryszarda Siwca był bowiem formą sprzeciwu obywatela narodu, który niegdyś doświadczył braku solidarności świata, a jednocześnie dowodem w sprawie, iż obecna ekipa PRL-owska łamie kolejny fundament polskiej tożsamości. Tragiczny finał biografii Siwca był formą sprzeciwu wobec agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. W tym najeździe wzięli udział również żołnierze Wojska Polskiego. Postawiło to Polaków nie tylko w roli biernych obserwatorów cudzego nieszczęścia, ale także w pozycji agresorów, jak Niemców i Sowietów we wrześniu 1939 r. Prymas Tysiąclecia miał wówczas, zdaniem funkcjonariuszy SB, w sposób jednoznaczny potępić komunistów: „Użycie wojsk polskich Wyszyński ocenia jako fakt szczególnie przykry – czytamy w notatce SB z 29 sierpnia 1968 r. – bowiem zagranica odczyta z tego, że jesteśmy na tej samej linii [co imperializm ZSRR] – a to jest przecież wbrew tradycjom polskim”. W naszej tradycji istnieje silny związek między walką o wolność narodów umęczonych a polskim aktem solidarności wobec ich słusznych aspiracji. W polską tradycję polityczną wpisuje się także stan głębokiej wiary i nadziei – wbrew doświadczeniu, że kiedyś spotkamy się z należnym tej tradycji rewanżem. W 2012 r. przy Stadionie Narodowym w obecności ambasadora Republiki Czeskiej odsłonięto obelisk upamiętniający Ryszarda Siwca, bohatera dwóch narodów. W 2014 r., w 75. rocznicę wybuchu straszliwej wojny, nasza część kontynentu europejskiego także domaga się od narodów Zachodu aktu solidarności. By nie powtórzył się rok 1939 ani 1940.
CZYTAJ DALEJ

Święci na dziś

Niedziela Ogólnopolska 42/2008, str. 16-17

Archiwum Karmelitów Bosych

Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus

„Dobry Bóg dał mi Ojca i Matkę godniejszych Nieba niż ziemi. Prosili Pana, by dał im dużo dzieci i by je wziął dla Siebie. Pragnienie to zostało wysłuchane. Czworo małych aniołków uleciało do Nieba, a pięć pozostałych na arenie życia wybrało Jezusa za Oblubieńca”
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza

Ona - pełna życia, spontaniczna, zaradna, nie lubi zebrań i podróży. On - cichy, o usposobieniu medytacyjnym, i przeciwnie - lubiący podróże i nowe miejsca. Przeciwieństwa, których zalety uzupełniały się. Oboje w młodości pragnęli się poświęcić wyłącznie Bogu. Bóg jednak chciał dla nich innej drogi - przez ich życie chciał przekonać świat, że w małżeństwie świętość jest możliwa. Zelia i Ludwik Martin. Rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W niedzielę 19 października Kościół uroczyście wyniesie ich do chwały ołtarzy.
CZYTAJ DALEJ

Poradnik katolika na wakacjach, czyli jak przeżyć urlop „po Bożemu”

2025-07-12 20:28

[ TEMATY ]

wakacje

Karol Porwich/Niedziela

Lepiej uczestniczyć we Mszy św. w języku, którego się nie rozumie, czy połączyć się ze swoją parafią poprzez transmisję? Co jeśli tam, gdzie spędza się urlop, nie ma możliwości udziału w Eucharystii i czy poza Polską obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych? Na te i inne pytania poszukujemy odpowiedzi z ks. dr. Stanisławem Szczepańcem.

Wakacje to czas, gdy wielu udaje się na zasłużony wypoczynek. Destynacje urlopowe – zarówno te bliższe, jak i dalsze – z różnych przyczyn mogą stanowić wyzwanie z perspektywy praktykowania wiary w warunkach innych niż te codzienne. – Czas urlopu jest ważny i potrzebny. Wielu myśli o nim przez wiele miesięcy. Planuje, wybiera, realizuje. Człowiek wierzący w tych działaniach pamięta o Bogu – podkreśla ks. dr Stanisław Szczepaniec. Wraz z przewodniczącym Archidiecezjalnej Komisji ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego, a jednocześnie konsultorem Komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, poruszamy kwestie, o których warto pamiętać, planując wakacyjne wyjazdy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję