Reklama

Sztuka

Cerkwie jak malowane

Zachwycające krajobrazy, przyroda i zabytki, w szczególności malowane klasztory, sprawiają, że rumuńska Bukowina to najbardziej malowniczy zakątek Karpat Wschodnich – uważa Janusz Rosikoń, znany fotograf

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rumuńska Bukowina w wielu miejscach może wydawać się krainą nierzeczywistą. Malowane i niemalowane cerkwie w otoczeniu gór: jest pięknie i... niedaleko. – To jedyne miejsce na świecie, gdzie są tak przepięknie pomalowane i utrzymane cerkwie – mówi fotografik. – Warto tam pojechać także na dłużej. Sam chętnie znów bym się wybrał, tyle że na takie powroty brakuje czasu.

Trzeba pojechać samochodem, żeby łatwo przemieszczać się między poszczególnymi miejscami. Do zobaczenia jest sporo, a po drodze są przecież piękne Węgry i interesująca Słowacja. Nie ma co słuchać złych opinii o Rumunii: to stereotyp, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – ocenia Janusz Rosikoń. Cerkwie są malowane na zewnątrz, co jest ewenementem na skalę światową. – Są odnowione także wewnątrz. – Nigdzie nie zobaczy się tak pięknego malarstwa – mówi fotografik.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sceny z Pisma

Kiedyś Bukowina stanowiła część Mołdawii, która w okresie panowania Stefana III Wielkiego (1457 – 1504) przeżywała czas burzliwych wojen. Stefan Wielki dbał równocześnie o narodową i religijną tożsamość kraju, a po jego śmierci mawiano, że panował przez 47 lat, stoczył 47 bitew i ufundował tyle samo kościołów oraz klasztorów.

Reklama

Malarstwo cerkiewne kojarzy się z bogatymi wnętrzami. Tutejsze cerkwie malowane są nie tylko w środku, ale i na zewnątrz. Nieduże świątynie zostały zbudowane w XV i XVI wieku. Cerkiewki były małe, warowne, wierni – nie mieszcząc się w środku – stali na zewnątrz. Właśnie dla nich zewnętrzne ściany cerkwi pokrywano malowidłami, przedstawiającymi sceny z Pisma Świętego i z życia świętych, układające się w całe opowieści. Cerkwie kryte były wysokim dachem wystającym mocno poza ściany, chroniącym zewnętrzne malowidła.

Malowidła są bardzo realistyczne, do przedstawień wizerunków świętych wykorzystywano m.in. twarze miejscowych. Tłem większości scen były pejzaże Bukowiny. Cerkwie mają swą własną kolorystykę. Zieleń była zarezerwowana dla Suczewicy (Suceviţa), zieleń malachitowa – dla Arbore, indyjski róż – dla monastyru Humor. Voronet utrzymany był w błękicie, a Moldovita – w spatynowanej czerwieni. Malowidła były wykonywane zgodnie z ustalonymi zasadami, w miarę upływu lat nie spłowiały, jak można by się tego spodziewać, tylko niektóre freski poddały się działalności wiatru i deszczu.

Święci wojownicy

Najwięcej turystów i wiernych odwiedza cerkiew w Voronecie, nazywaną Kaplicą Sykstyńską Wschodu. Uwagę przykuwa zajmujący całą zewnętrzną zachodnią ścianę cerkwi – niezakłóconą oknami – Sąd Ostateczny na pięciu poziomach. W centralnym miejscu przedstawiony jest Chrystus na tronie, po jego bokach – Maria i Jan Chrzciciel, a dalej – Apostołowie oraz anioły.

Od stóp Chrystusa biegnie w dół rzeka piekielna, rozszerzająca się aż do najniższej kondygnacji. We wnętrzu z półmroku wydobywają się skupione twarze świętych, oblicza aniołów oraz sceny biblijne. Jest tu też ciekawe malowidło przedstawiające Stefana Wielkiego, który ofiaruje Chrystusowi siedzącemu na tronie model cerkwi.

Reklama

Kilkanaście kilometrów od Vorońca znajduje się cerkiew Humor (Humorului). Są tam najstarsze tak dobrze zachowane freski zewnętrzne na Bukowinie. Na najlepiej zachowanej ścianie południowej znajduje się przedstawienie akatystu, sceny z życia Mojżesza i św. Mikołaja, przypowieść o synu marnotrawnym i – jako element akatystu – scena oblężenia Konstantynopola.

Interesujące są przedstawienia świętych wojowników: św. Jerzego pokonującego smoka, św. Demetriusza walczącego z cesarzem Maksymianem oraz św. Merkuriusza zwyciężającego Juliana Apostatę. Zewnętrzne ściany apsyd wypełniają wizerunki świętych – hierarchia niebieska, w której centrum znajduje się Chrystus w scenie błogosławieństwa, Maryja z Dzieciątkiem oraz scena Deesis.

Czas się zatrzymał

Na rumuńskiej Bukowinie czas jakby się zatrzymał – i to w różnych wymiarach. Wiele dróg nie jest jeszcze pokrytych asfaltem, jeżdżą po nich furmanki i zdezelowane auta, a drewniane domy otaczają drewniane płoty. Od Humoru na północ prowadzi asfaltowa droga. Po paru kilometrach odbija w prawo ubita droga, wiodąca pod górę, z czasem przemieniająca się w polną. Leży tu wieś Plesza (Pleşa), której prawie wszyscy mieszkańcy są Polakami. To potomkowie górali, przybyłych tu w I połowie XIX wieku.

Pierwsi Polacy osiedlili się w Bukowinie w okresie rządów w Polsce Kazimierza III Wielkiego. Większość przybywających tu po I rozbiorze Polski migrowała w poszukiwaniu pracy. W roku I rozbioru 20 rodzin górniczych z Bochni i Wieliczki przybyło do Kaczyki, gdzie rok wcześniej uruchomiono kopalnię soli.

Reklama

W 1929 r. Rumunię zamieszkiwało ok. 50 tys. Polaków, większość grupowała się na Bukowinie. Po II wojnie światowej, wskutek deportacji i zmian granic (Rumunia utraciła m.in. północną Bukowinę), pozostało ich nieco ponad 10 tys. Ci, którzy pozostali – są większością m.in. we wsiach Kaczyka (Cacica), Nowy Sołoniec (Soloneţu Nou), Pojana Mikuli (Poiana Micului) – wielu nigdy nie było w Polsce, ale znają język przodków i posługują się nim, kultywują także polskie tradycje.

Persowie z twarzami Turków

Każda malowana cerkiew jest obiektem wyjątkowym, jednak są wśród nich świątynie zasługujące na szczególną uwagę. Obronny monastyr Moldovita (Moldoviţa) z malowaną cerkwią pw. Zwiastowania ufundował syn Stefana Wielkiego – Piotr Raresz. Cerkiew składa się z nawy, komory grobowej, przednawia oraz otwartego przedsionka z pięcioma arkadami z różnych stron. Z malowideł zewnętrznych zachowało się kilka monumentalnych przedstawień, w tym cała tzw. hierarchia niebiańska – w apsydzie głównej i konchach bocznych.

Na ścianie południowej znajdują się typowe dla bukowińskich cerkwi drzewo Jessego – artystyczne wyobrażenie drzewa genealogicznego Chrystusa – i oblężenie Konstantynopola. Widzimy fortyfikacje, armaty na murach, nadchodzącą armię wroga. Odnosi się to do wydarzeń z 626 r., kiedy to Konstantynopol oblegali Persowie, ale oblegający mają twarze Turków. Tu wkradła się polityka – cerkiew powstała wkrótce po zdobyciu Konstantynopola przez Turków w 1453 r.

Ścianę zachodnią zajmuje sugestywna wizja Sądu Ostatecznego, gdzie na samej górze widnieje Bóg, wśród aniołów zwijających niebo, co oznacza koniec świata. Po lewej stronie są prawosławni, a po prawej – innowiercy, m.in. żydzi.

Trochę wypoczynku, sporo pracy

Reklama

Janusz Rosikoń był na rumuńskiej Bukowinie nieprzypadkowo. Pojechał tam, żeby zrobić ilustracje do księgi „Apokalipsa św. Jana: rozważa Jan Paweł II”. – Zachęcił nas ks. Michał Janocha, dziś już biskup. Jedźcie tam, nie zawiedziecie się – mówił. Miał rację – opowiada Janusz Rosikoń. – Nikt się nie zawiedzie – podkreśla.

Bukowina to także niesamowite góry. – To jeden z piękniejszych fragmentów Karpat, rozległy, niezadeptany przez ludzi. Część jest łagodna, część dla wytrawnych wędrowców. Także dla narciarzy, da się przyzwoicie pojeździć – mówi fotograf.

A bukowińskie monastyry to prawdziwe perełki, piękne, pięknie utrzymane. Turystów, także z Polski, ciekawych tej architektury jest coraz więcej. Dla nich to nowość, całe połacie Europy i świata już zobaczyli, teraz czas na nieodległą Rumunię, szczególnie Bukowinę. Jest się gdzie zatrzymać – są pensjonaty, agroturystyka. W miejscowościach, gdzie znajdują się monastyry, bez problemu można znaleźć kwatery turystyczne w przystępnej cenie.

Jest taniej niż w większości krajów Europy, np. we Francji, w Anglii. Łagodne wzgórza zamieszkują łagodni, życzliwi, otwarci i sympatyczni ludzie. Choć trzeba też pamiętać, że czasem trudno się porozumieć, bo tamtejsi Rumuni nie znają języków obcych. A rumuński też dla nas jest, niestety, językiem obcym.

Janusz Rosikoń był tam, żeby sporządzić dokumentację fotograficzną, ale i wypocząć. – Klasyczne wyjazdy wypoczynkowe raczej mi się nie zdarzają – mówi. Fotograf ma zawsze przy sobie aparat. Czasem wypoczynek zmienia się w pracę, a praca... w wypoczynek.

2015-08-19 09:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jedna prosta – wiele zachwytów

Niedziela Ogólnopolska 7/2020, str. 60-61

[ TEMATY ]

turystyka

Rzym

Margiat Kotas

Symbol ulicy – Arco dell Passetto Farnese i tuż za nim kościół Santa Maria dell’ Orazione e Morte

Symbol ulicy – Arco dell Passetto Farnese i tuż za nim kościół Santa Maria dell’ Orazione e Morte

Co mają ze sobą wspólnego papież Juliusz II, Michał Anioł, Bramante i maszkaron? Łączy ich jedna rzymska ulica – via Giulia biegnąca nieopodal Tybru. Odpowiedź prosta jak przebieg samej ulicy.

Przechadzkę ponadkilometrową via Giulia można rozpocząć od Piazza dell`Oro, ulokowanego tuż obok via Acciaioli, lub od Piazza di San Vincenzo Pallotti, przypominającego plac jedynie z nazwy i położonego równolegle do Lungotevere dei Tebaldi. Ta druga opcja będzie dogodna dla turystów, którzy zechcą powrócić do historycznego centrum Rzymu z Zatybrza. Wystarczy wówczas, że przekroczą Tyber słynnym Ponte Sisto i już po chwili staną przy wspomnianym placu Pallottiego u wylotu via Giulia.
CZYTAJ DALEJ

Pandemiczna pycha

2025-08-25 18:00

Niedziela Ogólnopolska 35/2025, str. 20

[ TEMATY ]

pycha

Adobe Stock

Choroba, umieranie i przemijalność w doczesności to powszechne doświadczenie, którego nie uniknie żaden człowiek. Ale nie każda choroba prowadzi do śmierci, a dzięki rozwojowi medycyny wynaleziono lekarstwa na wiele dawniej nieuleczalnych schorzeń. Trudno jednak wyleczyć pewną chorobę – i wcale nie chodzi o najgorsze typy nowotworów. Tą chorobą jest pycha. Księga Mądrości Syracha podkreśla dzisiaj, że „(...) na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła zapuściło w nim korzenie” (3, 28).

To pierwszy grzech z katalogu grzechów głównych oraz przyczyna wielu złych myśli, czynów i postaw, w tym ciężkich moralnie upadków. Człowiek pyszny ślepo ufa sobie, jest przekonany o swojej wyższości i samowystarczalności, a w konsekwencji jest egoistą i odmawia posłuszeństwa Panu Bogu. Pycha odrzuca dobro ofiarowane przez Boga. Nazywana jest matką wszystkich wad. Leży ona u podstaw skąpstwa, często przeradza się w snobizm i agresję, rodzi wewnętrzną pustkę i samotność. Pycha ma wiele postaci, ale nigdy nie postrzega siebie jako zło. Jej skrajna forma polega na uwielbianiu siebie samego zamiast Pana Boga i decydowaniu o tym, co jest dobre, a co złe.
CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus o nastrojach antyukraińskich: przeszliśmy od solidarności do odrzucenia

Zasiewanie nienawiści, żonglowanie losem słabych jest niegodne cywilizowanego państwa i sprzeczne z moralnością i zwykłą ludzką przyzwoitością - mówił o nasilających się nastrojach antyukraińskich w Polsce bp Damian Muskus OFM. W kościele św. Mikołaja w Krakowie duchowny podkreślał, że ofiarą tego klimatu padają najsłabsi.

Bp Muskus przewodniczył w kościele św. Mikołaja w Krakowie Mszy św. na zakończenie obchodów jubileuszu 700-lecia istnienia parafii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję