Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Roztoczański Festiwal Muzyczny

Niedziela zamojsko-lubaczowska 35/2015, str. 2

[ TEMATY ]

festiwal

Archiwum autora

Cerkiew w Radrużu

Cerkiew w Radrużu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W niedzielne upalne popołudnie 9 sierpnia w Zespole Cerkiewnym w Radrużu rozpoczął się trzeci Roztoczański Festiwal Muzyczny im. Anny Budzińskiej. Jej pomysłodawczynią jest rodaczka z Horyńca-Zdroju, a dziś ceniona sopranistka, która odbyła studia w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy na Wydziale Wokalno-Aktorskim, gdzie pod kierunkiem prof. Magdaleny Krzyńskiej kształciła swój głos, a teraz zdobywa wiele nagród na renomowanych festiwalach i koncertach. Od trzech lat inauguracja Roztoczańskiego Festiwalu Muzycznego w Radrużu odbywa się w zabytkowej cerkwi, która została zbudowana w drugiej połowie XVI wieku, a od pięciu lat po renowacji jest filią Muzeum Kresów w Lubaczowie. Tę perełkę architektury drewnianej Magdalena Skawińska ubogaciła piękną muzyką i śpiewem.

– Roztoczański Festiwal Muzyczny nosi imię Anny Budzińskiej, wieloletniego pedagoga śpiewu, wychowawcy młodzieży, animatora kultury. Uczyła się śpiewu u prof. Lubomiły Bukowskiej w Państwowej Szkole Muzycznej II stopnia w Rzeszowie, a następnie u prof. Ireny Lewickiej w Akademii Muzycznej w Katowicach. Całe swoje pracowite życie poświęciła nauce śpiewu, najpierw w Szkole Muzycznej w Przemyślu, a następnie w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie. Anna Budzińska łączyła talent muzyczny i pedagogiczny z dobrocią serca. Była osobą pogodną, życzliwą ludziom, lubianą przez wszystkich, a dla nas mamą. Zmarła 23 kwietnia 2012 r. w Rzeszowie – tak mówiła o niej jej absolwentka Magdalena Skawińska, dyrektor artystyczny Roztoczańskiego Festiwalu Muzycznego. Na jej zaproszenie w tym roku przybył do Radruża inny absolwent rzeszowskiej średniej szkoły muzycznej z klasy śpiewu klasycznego Kamil Pękala, który w 2008 r. ukończył gdańską Akademię Muzyczną w klasie dr. hab. Leszka Skrla. Już w czasie studiów był solistą Opery Bałtyckiej w Gdańsku, a obecnie jest solistą Teatru Muzycznego w Lublinie, ma w swoim dorobku wiele ról operowych. W Zespole Cerkiewnym w Radrużu Magdalena Skawińska (sopran) i Kamil Pękala (baryton) wraz z żeńskim kwartetem smyczkowym „La stravaganza quartet”, grającym na instrumentach barokowych – dali piękny koncert, którego motywem były „Najpiękniejsze Ave Maria i wybrane utwory muzyki sakralnej”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Roztoczański Festiwal Muzyczny trwał cały tydzień. Wieczorem w czwartek (13 sierpnia) w Parku Zdrojowym w Horyńcu-Zdroju z programem „Henryk Wars Songbook” wystąpił pianista Bogdan Hołownia Trio. Wybór miejsca tego koncertu nie był przypadkowy. Zniszczony park zdrojowy kosztem 10 mln 300 tys. zł poddany został rewitalizacji, z czego 90 proc. to środki unijne z programu transgranicznego Polska – Białoruś – Ukraina. Oddany został uroczyście do użytku 4-5 lipca 2015 r. Jest w nim amfiteatr, w którym Bogdan Hołownia z kolegami dał koncert melodii jednego z najbardziej popularnych polskich kompozytorów Henryka Warsa, pioniera jazzu. Koncert ten był promocją płyty „Henryk Wars Songbook”, na której znajduje się 9 utworów tego przed- i powojennego twórcy przebojów muzyki filmowej i estradowej. Odżyły na nowo szlagiery znanych piosenek, takich jak: „Ach, jak przyjemnie”, „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Panie Janie”, „Już nie zapomnisz mnie” i innych, którymi Hołownia fascynował się od dawna. Słuchając tych utworów, mogliśmy się przekonać, że Hołownia eksponuje ich naturalną urodę, a tylko czasem wprowadza drobne ozdobniki, lekko wzbogaca harmonię powściągliwymi solówkami zgrabnie wpasowanymi w narrację. Zamiast hałaśliwej i agresywnej muzyki słuchacze mieli możliwość posłuchania koncertu nastrojowego, nieco sentymentalnego i zadawalającego miłośników swingującej ballady.

Przez tydzień odbywały się warsztaty wokalne dla pianistów w dwóch grupach wiekowych: od 6 do 12 i od 13 do 19 lat. Młodzież, pochodząca głównie z gminy Horyniec, zdobyte podczas warsztatów umiejętności zaprezentowała w czasie piątkowego (14 sierpnia) Koncertu Finałowego w Gminnym Ośrodku Kultury w Horyńcu-Zdroju. Przekonaliśmy się, że młodzi ludzie wykorzystali wakacje do rozwijania zdolności artystycznych, chętnie uczestniczyli w zajęciach z emisji głosu, aktorstwa, tańca, instrumentu czy zespołu muzycznego. Organizatorami Roztoczańskiego Festiwalu Muzycznego im. Anny Budzińskiej byli: Fundacja ArtMusic, Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu-Zdroju, Muzeum Kresów w Lubaczowie, Centrum Koncertowo-Wystawiennicze w Narolu i Szkoła Podstawowa w Horyńcu-Zdroju.

2015-08-27 12:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wyśpiewana radość z Bożego Narodzenia

Niedziela sosnowiecka 4/2018, str. V

[ TEMATY ]

festiwal

kolędowanie

Agnieszka Raczyńska

Kwartet Bandurzystów Wesełka z Rówieńskiej Dziecięcej Szkoły Muzycznej nr 1 (Ukraina), II miejsce kat. dziecięce zespoły wokalno-instrumentalne

Kwartet Bandurzystów Wesełka z Rówieńskiej Dziecięcej Szkoły
Muzycznej nr 1 (Ukraina), II miejsce kat. dziecięce zespoły
wokalno-instrumentalne

Tegoroczna, 24. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek im. ks. Kazimierza Szwarlika w Będzinie to mistrzowski pokaz talentów, wielka liczba artystów, którzy zgłosili się do festiwalowych przesłuchań. Nie zawiodła też publiczności. Koncert galowy był niezwykłą ucztą dla ducha, która na długo zostanie w sercach i pamięci uczestników

Przez niemal ćwierć wieku nasz Festiwal wpisał się w kulturalną mapę Polski, pokazując, że warto promować tradycję i piękno. Zdobyliśmy zastęp nie tylko wykonawców, którzy cenią ten przegląd, ale także wolontariuszy bezinteresownie pracujących na rzecz imprezy i jej gości. Na te dwadzieścia cztery lata składa się ciężka praca i ogromna życzliwość setek osób” – podkreśla dyrektor Festiwalu ks. Piotr Pilśniak. Przy tej okazji przypomnijmy, że wśród laureatów Festiwalu z minionych lat znajdują się m.in. Alicja Bachleda-Curuś, Andrzej Lampert z zespołu PIN czy śpiewający na scenach całej Europy bas Piotr Lempa

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję