Praktycznie wszyscy posłowie lewicy opowiedzieli się za dalszym zabijaniem nienarodzonych dzieci; umierają one w tzw. zabiegu aborcji tylko dlatego, że zdiagnozowano u nich podejrzenie choroby lub upośledzenie. Podobnie było w klubie Platformy Obywatelskiej, gdzie na ponad 200 parlamentarzystów jedynie 7 miało odwagę zagłosować przeciw odrzuceniu ustawy całkowicie chroniącej życie nienarodzonych dzieci. PSL podzielone było na tych, którzy opowiedzieli się za dalszym procedowaniem nad obywatelską ustawą, oraz na tych, którzy ją odrzucili albo wstrzymali się od głosu.
Inaczej zachowała się prawa strona parlamentu. Wszyscy posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy opowiedzieli się za życiem. – To dobrze rokuje na przyszłość. Mam nadzieję, że parlament w przyszłej kadencji zmieni prawo, które dziś pozwala na zabijanie bezbronnych dzieci – powiedziała „Niedzieli” tuż po głosowaniu Kaja Godek, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”. – Wszyscy posłowie, którzy podnieśli rękę przeciwko życiu, mogą być pewni, że wolontariusze naszej fundacji będą przypominać o tym podczas trwającej kampanii wyborczej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Najprawdopodobniej tej zapowiedzi wystraszyła się część posłów PO. Ponad 30 spośród tych, którzy byli obecni na sali obrad, nagle wyjęło karty do głosowania. Dzięki temu system liczący głosy uznał ich za nieobecnych. Wśród grupy parlamentarzystów z wyjętą kartą była nawet prowadząca obrady marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Debata nt. projektu obywatelskiego rozpoczęła się dzień wcześniej późnym wieczorem i trwała niemal do północy. – Głęboko wierzę, że wśród posłów jest wiele osób pragnących Polski silnej, przyjaznej obywatelom, mądrej i dumnej. Osób, które są w stanie przeciwstawić się środowiskom lewicy agresywnym wobec zwykłych ludzi i ochronić najbardziej bezbronnych przed okrutną śmiercią. Przywrócenie prawa do życia dla każdego dziecka jest fundamentem, od którego trzeba zacząć odbudowę naszego kraju – mówiła w Sejmie Kaja Godek.
Podczas dyskusji na sali plenarnej było zaledwie kilkunastu posłów. A gdy Kaja Godek mówiła, że aborcja jest zabijaniem dzieci, prowadzący obrady wicemarszałek Jerzy Wenderlich kilkakrotnie wyłączał jej mikrofon.