Reklama

Święta i uroczystości

Króluj nam, Chryste

11 grudnia minie 90 lat, odkąd Pius XI ustanowił uroczystość ku czci Chrystusa Króla. Obchodzona w ostatnią niedzielę października, miała poprzedzać dzień Wszystkich Świętych, bo to Chrystus jest władcą Królestwa żyjących, do którego wchodzą umarli dla świata. Od Soboru Watykańskiego II uroczystość wieńczy rok liturgiczny, zwiastując koniec dziejów, który nastąpi, gdy zasiadający po prawicy Ojca Władca ziemi i niebios będzie sądzić żywych i umarłych

Niedziela Ogólnopolska 47/2015, str. 10-11

[ TEMATY ]

Chrystus Król

uroczystość

Bożena Sztajner/Niedziela

Figura Chrystusa Króla ustawiona na wałach jasnogórskich

Figura Chrystusa Króla
ustawiona na wałach
jasnogórskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chrystus jest Królem Wszechświata. Ten tytuł wskazuje na coś więcej niż tylko na wrodzoną godność, prawne znaczenie czy polityczną pozycję Jezusa, syna cieśli. On przekracza nadzieje uczniów, oczekiwania Żydów, ciekawość i wyobrażenia Piłata, odwiecznego patrona rozmaitych poszukiwaczy prawdy i recept na pogodzenie sumienia z polityką czy władzą.

To nie człowiek przyznał godność królewską Bogu, czyniąc Go podobnym do siebie. To Bóg, stwarzając człowieka na swój obraz, uczynił go swoim odbiciem, także w sprawowaniu władzy. Papież Pius XI w swojej encyklice „Quas primas” z 11 grudnia 1925 r. ustanowił uroczystość, która wyraża jego przekonanie o królewskiej godności Syna Bożego. Odwieczne królowanie Chrystusa miało zabłysnąć w świecie dzięki misji Kościoła, który dla świata ma być światłem i solą (por. Mt 5, 13.14.). To publiczne wyznanie wiary Piotra wpisało się w jego osobistą nadzieję związaną z działalnością laikatu skupionego w Akcji Katolickiej. Chodziło o przemianę doczesnego świata, by bardziej odpowiadał zamysłowi Bożemu. To pragnienie papież wyraził już w 1922 r. w encyklice „Ubi arcano Dei”, określając definicje i zadania Akcji Katolickiej, której celem miało być wprowadzenie pokoju w serca ludzi i pojednanie między nimi. „Trzeba odbudować królestwo Chrystusowe na ziemi” – pisał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Królowanie Chrystusa

Reklama

Działalność Kościoła pod przewodnictwem Piotra zmierzała w kierunku uporządkowania relacji także w sferze publicznej, w tym ze wspólnotą polityczną, wciąż mocno osadzoną na chrześcijańskich korzeniach, by ratować jej duchowy, religijny wymiar. Pius XI uregulował status prawny suwerennego Państwa Kościelnego poprzez pakty laterańskie oraz aktywnie przewodził Kościołowi w jego publicznej misji.

Choć aktywność ta przyniosła niezmierzone owoce, kontekst historyczny nie sprzyjał działalności w jej dotychczasowym kształcie. Nie udało się też uratować świata przed nadciągającą wojenną zawieruchą. Czyż więc królowanie Chrystusa poprzez misję Kościoła w świecie doczesnym miało się okazać utopią? Gdzie się podział Chrystus Król w obozach śmierci? Odpowie papież Benedykt: na krzyżu.

Wielopłaszczyznową odnowę relacji do świata podjął Sobór Watykański II. Kościół, w odniesieniu do rzeczywistości doczesnej, uznał jej autonomię, dowartościował wspólnotę polityczną, szanując jej odrębność instytucjonalną. Poszła za tym gotowość rewizji tradycyjnych stosunków z państwem, łącznie z rezygnacją z prawnie uprzywilejowanego statusu Kościoła. Odrzucono przy tym kategorycznie wszelkie próby politycznej instrumentalizacji Kościoła, który w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże z żadnym systemem politycznym. Wydawało się wręcz, że zostanie w ten sposób przezwyciężona epoka konstantyńska, wprowadzająca pewną symbiozę między państwem a Kościołem, w której role i zadania często się mieszały. Teraz chciano, by Cezarowi zostawić to, co do niego należy, lecz Bogu zagwarantować pełną autonomię działania.

Reklama

Dziś w ojczyźnie Mieszka, Jana Kazimierza, zwycięskiego króla Jana spod Wiednia, Prymasa interrexa tysiącletnich dziejów czy Jana Pawła II znów pojawia się pytanie o obecność wiary w sferze publicznej, zwłaszcza że ostatnie dziesięciolecia, z małymi przerwami, chętnie widziały ją na krzyżu wiszącym w zakrystii. Jak pogodzić bezstronność światopoglądową, religijną i filozoficzną władz publicznych, potwierdzoną zresztą w konstytucji Polski, z narodową tożsamością opartą na wartościach chrześcijańskich, z bliskością, z jaką Kościół od zarania dziejów towarzyszy narodowi, pomagając mu w budowaniu, wzmacnianiu i pielęgnowaniu wartości, z których wyrasta? Czy mówienie o Chrystusie Królu w wymiarze społecznym nie jest złamaniem postulowanej przez sobór neutralności? Zwłaszcza w klimacie awantur o krzyż i klauzulę sumienia. Czy nie należałoby częściej ugryźć się w język, by nie razić, nie jątrzyć, nie prowokować niewiernych, wierzących inaczej lub w ogóle uczulonych na wiarę?

Boga nikomu się nie narzuci – On sam tego nie pragnie. Do wiary trzeba przekonywać słowem, czynem, świadectwem, miłością, przebaczeniem, zgodą i prawdą. Prawda domaga się jednak także, by demaskować jej zaciekłych, ideologicznych i interesownych wrogów, a wiara nie może być rozmoczoną zapałką noszoną w kieszeni lub paczką słonych paluszków zagubioną w spiżarni. Ma być światłem i solą.

Warto więc pytać: Na ile wiara w Chrystusa Króla może mieć wpływ na życie publiczne wspólnoty narodowej, wyrastającej z chrztu i chrześcijańskiej kultury, mającej bogatą historię, w której Kościół był bratem, ojcem i matką, niósł pomoc, obronę, życie i nadzieję?

Intronizacja jako proces

Reklama

„Królestwo moje nie jest z tego świata” – powiada Jezus (J 18, 36). Choć to On sam dokonuje swojej intronizacji w świecie, wstępując na krzyż. Demokratyczny wybór: „Ukrzyżuj!” osadził go na tronie, by był „nad ziemię wywyższony i wszystkich przyciągnął do siebie” (por. J 12, 32). Jego panowanie jest całkowitym oddaniem w miłości, jest ofiarą, dokonuje się w absolutnej wolności, zgodzie na miłość do końca. Paradoks Króla polega na tym, że jego siłą jest pozorna bezsilność, bronią – przebaczenie, a owocem – pojednanie. Chrystus ukrzyżowany to ten sam, co zmartwychwstały. Chwalebny i pokorny, uniżony i wywyższony, opluty i kochany, Pan dziejów, który wymyka się spod władzy świata. Śmierć nie ma nad Nim władzy i ludzka władza traci swój zasięg i moc.

Pragnieniem krakowskiej mistyczki Rozalii Celakówny była intronizacja Chrystusa Króla. Dziś żywią je coraz liczniejsze grupy wiernych, które chcą, by publiczna władza ogłosiła Chrystusa Królem Polski. To piękne pragnienie, choć budzi wiele obaw. Może jednak nie trzeba zupełnie odrzucać natchnienia? Intronizacja nie musi być aktem, winna być raczej procesem, cichym, lecz stanowczym i zdecydowanym. Ziarno królestwa musi rosnąć powoli, czasem bez hałasu, by niebieskich ptaków nie spłoszyć. Gdy wyrośnie, wszyscy chętnie znajdą w nim schronienie...

Serce Rozalii było czyste, a umysł jasny i szczery. Zachwycona Jezusem chciała, by zakrólował w sercu, rodzinie i narodzie. Warto więc zacząć od własnego nawrócenia, wyznaczając granice Królestwa wiernością jego nauce. Przesuwanie ich ma się dokonać w rodzinie, przez zaszczepianie w niej wiary i pielęgnowanie czystości sumienia. Rodzina to nie tylko więzy krwi, to także przyjaźń, zakorzeniona jedność, wspólnota pragnień i celów. Tak tworzy się naród. Obrona granic musi się dokonać orężem miłości, przebaczenia, wierności, zgody i pokoju w trosce o wspólne królestwo. Potrzebuje ono także zewnętrznych znaków, których mamy wiele. Jest duchowa stolica, do której chętnie zmierzamy, a w obrazie Maryi królowie i ziemscy władcy polskiej doczesności przeglądają się jak w zwierciadle, czy pasuje korona.

Reklama

Królewskość Syna Maryi jest tym, co określa tożsamość naszej ziemi. To Maryja niczym Kościół trzyma Jezusa i ukazuje Go narodowi i światu. Może to dzięki Niej Polska wciąż jest Polską, a my braćmi na ziemi ojców...

W uroczystość Chrystusa Króla kto może, niech odbędzie popołudniowy rodzinny spacer do katedry wspomnień, by zanurzyć się w duszy narodu. Poznań czy Kraków, Płock, Trzebnica, Warszawa, pełne mogił królów, są jak serce, które ożywia narodową tkankę. To w rodzinie uczymy się wiary, a ona scala nas w naród dumny, bo królewski.

Królowanie nad Wisłą jest znakiem tożsamości, w którym wiara jest dziedzictwem przeszłości, a tron w formie krzyża wpisany w dzieje narodu. Pielęgnowanie go w sercu, dzielenie się miłością w rodzinie zbuduje więzi jak obronny most, który łączy, jak gościnne progi domu, któremu na imię Ojczyzna. We wszystkich zakątkach świata, gdzie miłość ta jest źródłem godności i honoru, niech złączy się śpiew Apelu: „Jestem, pamiętam, czuwam”, niesiony do Polski Królowej, a do Jej Syna – gorąca modlitwa: Króluj nam, Chryste.

2015-11-18 08:42

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maryja jest nam potrzebna

Niedziela przemyska 36/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

wniebowzięcie

uroczystość

Kacper Montusiewicz

Procesja z figurą Matki Bożej Bolesnej

Procesja z figurą Matki Bożej Bolesnej

Pan Bóg dał nam Maryję, Matkę Miłosierdzia, żeby się nami opiekowała, ciągle wlewała w nasze serca nowe nadzieje, pokazywała nam, że można zwyciężyć szatana – mówił abp Adam Szal, który przewodniczył sumie odpustowej w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sanktuarium Matki Bożej Bolesneju Ojców Dominikanów w Jarosławiu

Doroczne uroczystości odpustowe w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu zgromadziły kilka tysięcy wiernych. Ksiądz Arcybiskup w homilii podkreślił, że Bóg wpisał Maryję w dzieło Zbawienia, ale Jej droga do Wniebowzięcia była trudna, obfitująca w cierpienia. – Droga za Chrystusem i z Chrystusem jest drogą krzyża, drogą cierpienia. Droga realizacji powołania jest często ściśle związana z krzyżem – wskazywał abp Szal. Przypomniał, że Bóg wpisał postać Maryi w ekonomię Zbawienia, ale także w dzieje Polski. – Kiedy ojczyzna przyjmowała chrzest, nasi przodkowie przyjęli także Ewangelię o słowach i czynach Chrystusa, o dziele Zbawienia przez Niego dokonanym, ale słuchając Słowa Bożego, przyjęli także Maryję. Ku Jej czci budowali świątynie, Jej słuchali. Możemy powiedzieć, że wiara w Chrystusa, ufność okazywana Jego Matce podtrzymywała nasz naród przez 1050 lat, w chwilach zwycięstw i radości, ale także w czasie klęsk i przegranych walk, także tych walk, które toczymy ze swoimi słabościami – mówił abp Szal, wskazując na opiekuńczą rolę Maryi. – Pan Bóg dał nam Maryję, Matkę Miłosierdzia, żeby się nami opiekowała, aby ciągle wlewała w nasze serca nowe nadzieje, aby pokazywała nam, że można zwyciężyć szatana. Dlatego Ona jest dla nas ratunkiem i pomocą. Maryja jest nam potrzebna tak jak była potrzebna Jezusowi, tak jak była potrzebna Apostołom – wskazywał Metropolita Przemyski. Przypomniał też, że „Maryja jest przedziwną pomocą dla obrony naszego narodu”. Nawiązując do Cudu nad Wisłą, Ksiądz Arcybiskup zachęcał do refleksji nad tym, czym było to wydarzenie – jedna z najważniejszych bitew w historii świata. – Ta bitwa dla naszej ojczyzny zaowocowała czymś szczególnie ważnym – zjednoczeniem Polaków, zjednoczeniem tych, którzy uświadomili sobie, że los ojczyzny, los kraju zależy od nich. To był początek budowy Polski niepodległej, co prawda trwała ona zaledwie 20 lat, to jednak była spełnieniem wielkich tęsknot po ponadstuletniej niewoli. To było także ocalenie całej Europy i świata od komunizmu. To był też początek nowego wychowania młodego pokolenia, wychowania patriotycznego, co zaowocowało bohaterstwem wielu naszych rodaków w czasie II wojny światowej – przypomniał abp Adam Szal. Zwrócił też uwagę, że współczesne czasy nie są wolne od zagrożeń, tym bardziej ludzkości potrzebne jest światło Bożej mądrości, kolejny cud nad Wisłą, aby nie zniweczyć tego, co wywalczyli i zbudowali nasi przodkowie. Wskazał na zagrożenia wewnętrzne, takie jak wygodnictwo i spoczywanie na laurach. Ale – jak stwierdził – istnieją też zagrożenia zewnętrzne, jak ateizm, który odrzucając Ewangelię, stawia Boga poza nawias, ponadto materializm, który zaślepia i odciąga od drugiego człowieka, seksualizm, alkoholizm czy migracja, która rozbija rodziny. Do zagrożeń hierarcha zaliczył też liberalizm i terroryzm, które niszczą świat i sieją strach. Lekarstwem na dolegliwości współczesnego świata jest zawierzenie Bogu przez Maryję. – Chcemy pójść do Maryi, Tej, którą czcimy tu, w Jarosławiu, prosząc Ją o to, aby okazała nam Miłosierdzie – mówił. Jednak – jak stwierdził – to nie wszystko, bo w dobie niebezpieczeństw, które grożą ojczyźnie, Kościołowi w Polsce, wierze, zbawieniu, ważna jest odpowiedzialność za rodziny, parafie, za naród i na tej drodze współdziałanie z Łaską Bożą. – Czujmy się odpowiedzialni za naszą ojczyznę, aby nigdy więcej nie powtarzała się Targowica, abyśmy umieli o własne gniazdo dbać jak najlepiej i szczęście przyszłej rodziny budować walką ze swoimi słabościami i wadami narodowymi, z korupcją, alkoholizmem i różnego rodzaju innymi plagami, jak rozwody, abyśmy umieli walczyć o swoją przyszłość w sposób bardzo zdecydowany – zachęcał abp Adam Szal.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV o rosyjskich dronach nad Polską: Polacy są zaniepokojeni

2025-09-16 23:15

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV udzielił krótkiej wypowiedzi mediom we wtorek wieczorem przed powrotem z Castel Gandolfo do Watykanu. „Polacy są zaniepokojeni, bo czują, że ich przestrzeń powietrzna została naruszona, więc sytuacja jest bardzo napięta, bardzo, bardzo” - powiedział Ojciec Święty.

Leon XIV spędził dwa dni w Castel Gandolfo. Przed wyjazdem we wtorek wieczorem odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy o sytuację w Gazie oraz kwestię ostatnich oskarżeń Rosji wobec NATO.
CZYTAJ DALEJ

Mężczyźni u swojego patrona

2025-09-20 15:39

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W sanktuarium św. Józefa w Nisku miała miejsce coroczna pielgrzymka mężczyzn z całej diecezji.

Spotkanie zgromadziło licznych uczestników, którzy przybyli, by wspólnie modlić się i umocnić w wierze pod opieką swojego patrona. Pielgrzymka rozpoczęła się konferencją, którą wygłosił ks. Konrad Fedorowski, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin w Sandomierzu. Ks. Fedorowski, nawiązując do Księgi Rodzaju, podkreślił, że mężczyzna od początku został powołany do działania i pracy, aby zapewniać byt i bezpieczeństwo rodzinie oraz uczestniczyć w stwórczym dziele Boga. Jego podstawowym zadaniem jest ojcostwo, które nadaje sens życiu zarówno mężczyzny w małżeństwie, jak i kapłana. Pytanie Boga „Gdzie jesteś?” pozostaje dziś aktualne i dotyczy wierności mężczyzny swojemu powołaniu. Kapłan zwrócił uwagę na kryzys ojcostwa spowodowany kultem sukcesu, osłabieniem religijności i fałszywym obrazem ojca w mediach. Wskazał, że męskość często redukuje się do stereotypów siły, władzy czy brawury, które nie oddają jej prawdziwego sensu. Ojciec powinien być przewodnikiem i świadkiem wiary, prowadzącym dzieci własnym przykładem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję