W naszym codziennym pacierzu, kiedy przypominamy sobie uczynki miłosierdzia, mówimy: „więźniów nawiedzać”. Ojciec Święty Franciszek zapowiadając Rok Miłosierdzia, przypomina nam biblijne wezwanie, by licząc na Boże Miłosierdzie, samemu takie okazywać bliźnim. Jak zatem nawiedzać tych, którzy są za kratami, w odosobnieniu, niedostępni na co dzień? Jako kapelan Aresztu Śledczego w Hajnówce, często obserwuję radość aresztantów i osadzonych, kiedy ze świata zewnętrznego otrzymuję różnorakie dowody pamięci i ludzkiej miłości. Kilka razy biskup senior Antoni Dydycz odwiedzał nasz hajnowski zakład karny, wiele razy przysyłał książki i modlitewniki. Swoje odwiedziny hajnowskich więźniów zapowiedział bp Tadeusz Pikus, nasz drohiczyński ordynariusz. Stale przysyła różańce i pomoce duszpasterskie organista warszawski Jan Tul, dawny więzień z czasów PRL-u. Na spotkania z więźniami prawie co roku przyjeżdżają klerycy z WSD w Drohiczynie. Kiedy do Hajnówki przybywają misjonarze, w programie wakacyjnym zawsze mają spotkania z uwięzionymi. Często przychodzą tutaj ludzie z Bractwa Więziennego, panowie z AA, młodzież z naszych hajnowskich szkół, schola młodzieżowa w ramach akcji duszpasterskich. Dla więźniów zawsze są to radosne chwile. Cóż powiedzieć, kiedy odwiedzają ich najbliżsi, rodziny, przyjaciele! To tak, jakby sam Pan Bóg przybył w to szczególne miejsce odosobnienia i ludzkiego cierpienia, wielkiej tęsknoty i przynosił radość i nadzieję.
Czy ja, człowiek świecki, mieszkający daleko od zakładu karnego i więźniów, mogę ich nawiedzić? Wydaje się, że tak. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni sposób. Choćby częstą modlitwą za więźniów, przysyłając im modlitewniki i inne pamiątki (Areszt Śledczy, ul. Warszawska 67, 17-200 Hajnówka). Rodzina często obdarowuję swoich bliskich paczkami z żywnością. Rzadko kto pamięta, że potrzebna jest im również pomoc duchowa. Warto też pamiętać o najbliższej rodzinie uwięzionych, bo oni często najbardziej cierpią. Okazana im pomoc, może okazać się Bożym błogosławieństwem.
Wiele razy nie zdążyłem. Zadzwonił kiedyś do mnie student umierający na raka mózgu i prosił, żebym go odwiedził w szpitalu. Mimo, że było południe powiedziałem sobie, że pójdę do niego jutro. Następnego dnia umarł. Nie wiem, o co mu chodziło, ale wiem, że nie zdążyłem. Miałem kiedyś naprawdę ciężki dzień. Sporo ważnych, urzędowych spraw do załatwienia i jak na złość przyszła młoda dziewczyna.
Przyznała, że jest w ciąży i podjęła decyzję, że zabije swoje nienarodzone dziecko. Poświęciłem jej pięć minut. Zdążyłem tylko powiedzieć, że nie może tego zrobić. Boję się, że goniąc za ważnymi sprawami nie zdążyłem uratować człowieka. Byłem też świadkiem wypadku. Obok zmiażdżonego samochodu leżał nieprzytomny człowiek. Razem z innymi zorganizowaliśmy pomoc. Przyjechało pogotowie i zabrali rannego do szpitala. Wsiadłem do samochodu i nagle mnie oświeciło: „Przecież jesteś księdzem! Czy udzieliłeś temu człowiekowi rozgrzeszenia?
Gdy w 1994 roku we Wrocławiu Marek Łoś zakładał pierwsze zajęcia językowe, nikt nie przypuszczał, że zrodzona z pasji i prostych wartości inicjatywa stanie się międzynarodową siecią z 150 oddziałami w Polsce, 1500 nauczycielami i ponad 200 000 uczniów na świecie. Dziś Moose uczy w domach, online i w salkach dydaktycznych, współpracuje z Watykanem i działa w kilkunastu krajach. A sam Łoś, choć żyje między Polską, Włochami i Brazylią, zawsze powtarza, że w sercu pozostaje Polakiem.
W czasach, gdy sukces kojarzy się z rozgłosem i autopromocją, są ludzie, którzy wybierają inną drogę – pokory, pracy i prostych wartości. Do nich należy Marek Łoś, założyciel Moose Centrum Języków Obcych, poliglota, nauczyciel i wizjoner. Z małej inicjatywy we Wrocławiu zbudował markę, która dziś ma 150 oddziałów w Polsce, 1500 nauczycieli i ponad 200 000 uczniów na świecie.
„Współczucie Samarytanina: kochać, niosąc ból bliźniego” – to wybrany przez Ojca Świętego temat przyszłorocznego 34. Światowego Dnia Chorego. Został on dziś opublikowany przez Dykasterię ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka.
Jak wyjaśnia w komunikacie prasowym Dykasteria ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, temat ten „stawiając w centrum postać ewangelicznego Samarytanina, który okazuje miłość poprzez troskę o cierpiącego człowieka, napadniętego przez zbójców, pragnie podkreślić ten właśnie aspekt miłości bliźniego: miłość potrzebuje konkretnych gestów bliskości, poprzez które bierze się na siebie cierpienie drugiego człowieka, zwłaszcza tych, którzy żyją w sytuacji choroby, często w kontekście kruchości spowodowanej ubóstwem, izolacją i samotnością”. Jak czytamy dalej w wyjaśnieniu, także dzisiaj Chrystus, „dobry Samarytanin” zbliża się do zranionej ludzkości, by poprzez sakramenty, opatrzeć ją „olejem pocieszenia i winem nadziei”. To zaś staje się inspiracją dla człowieka, by towarzyszyć i otaczać opieką chorych i cierpiących.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.