Reklama

Wiadomości

Odtajniać i edukować

Z prezesem Instytutu Pamięci Narodowej dr. Jarosławem Szarkiem rozmawia Mateusz Wyrwich

Niedziela Ogólnopolska 35/2016, str. 17-19

[ TEMATY ]

IPN

Mateusz Wyrwich

Dr Jarosław Szarek, szef IPN

Dr Jarosław Szarek, szef IPN

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MATEUSZ WYRWICH: – Jaka polityka historyczna winna być prowadzona przez państwo, przez prezesa IPN?

JAROSŁAW SZAREK: – O tym mówi już preambuła do konstytucji z 1997 r., a mianowicie naszym obowiązkiem jest przekazanie przyszłym pokoleniom dziedzictwa naszych przodków. Te same zadania zawarte są w naszym statucie.

– Statuty to jedna sprawa, a druga – to praktyka. Delikatną kwestią są np. stosunki polsko-rosyjskie, polsko-ukraińskie czy polsko-żydowskie – często pokazywane w mediach w sposób pełen niedomówień czy wręcz fałszywy. Nawet w muzeach prawda bywa okrajana. W Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” odnotowano np. udział Polaków w zbrodniach wobec Żydów, lecz już zbrodni Żydów wobec Polaków – nie. Mam tu na myśli zbrodnie z lat 40. i 50. XX wieku w Polsce czy udział Żydów w pacyfikacji Polaków przez Rosjan w latach 1939-41.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Relacje polsko-rosyjskie, polsko-ukraińskie czy polsko-żydowskie są jednymi z trudniejszych. Jesteśmy w takim miejscu Europy, gdzie stopień skomplikowania tych relacji jest bardzo duży. Pokazuje to moja wypowiedź o Jedwabnem podczas przesłuchania przez komisję sejmową. Media, i nie tylko, ale też niektóre środowiska żydowskie potraktowały mnie może nie tyle jako antysemitę, ile jako propagandystę, który historię Polski próbuje redukować do rzeczy dobrych, wzniosłych, a nie dostrzega rzeczy złych w naszej historii. Tymczasem cały dorobek IPN świadczy o tym, że tych trudnych tematów nie pomijamy. Tematem, który niebawem też będzie budził coraz więcej emocji, są relacje polsko-ukraińskie w związku ze zbrodnią na Wołyniu. Te wszystkie kwestie skomplikowanych dwustronnych relacji wynikają stąd, że przez kilkadziesiąt lat w PRL o tych sprawach nie można było mówić w swobodny sposób, nie można też było prowadzić badań. Uważam jednak, że te zaszłości zawsze będą wracać, a nierozwiązane wrócą z jeszcze większą siłą. To jest dowód na to, że nie można w imię chwilowej wygody uciekać od trudnych pytań. Wiadomo, że kiedyś trzeba się z tym zmierzyć. Przykładem może być również sprawa agentury. Temat, który jeszcze przed laty budził wielkie emocje. W tym sprawa Lecha Wałęsy, która jest dla nas bolesna, bo pamiętam czasy stanu wojennego, gdy był on wielkim symbolem dla naszego pokolenia. Pamiętam, jak cieszyliśmy się, gdy jego żona odbierała Pokojową Nagrodę Nobla. Jak przeżywaliśmy to, że pojawił się na pogrzebie ks. Jerzego Popiełuszki. Pamiętam Wałęsę uczestniczącego w Mszy św. na Zaspie 12 czerwca 1987 r. w czasie wizyty Jana Pawła II. Pamiętam przemówienie Wałęsy w Kongresie Amerykańskim. To są wydarzenia, których z historii nie usuniemy, a Lech Wałęsa był ich symbolem. Ale też nie usuniemy kilkuletniej współpracy Lecha Wałęsy z SB, czemu już żaden historyk dzisiaj nie zaprzeczy. A poza tym jest jedna sprawa, która czyni tę sytuację jeszcze bardziej skomplikowaną. To słowa Wałęsy, który mówi do swoich kolegów: „Wy jesteście nikim, bo wy nigdy nie zarobicie tyle, co ja za jeden wykład”. I tak mówiąc, zaprzecza ideałom Sierpnia ’80. I jest to mechanizm autodestrukcji, samozniszczenia.

– Gdy czyta się liczne publikacje IPN, przede wszystkim jednak prasę, odnosi się wrażenie, że to SB wprowadziła stan wojenny, a nie PZPR. Płynnie i bezboleśnie do III RP przeszło też Ludowe Wojsko Polskie. Mam wrażenie, że taki też przekaz informacyjny płynął z IPN. Tymczasem te dwie struktury były najbardziej odpowiedzialne za zbrodnie wobec polskiego narodu. Czy IPN pod Pana kierownictwem zamierza zmienić ten obraz? To jedno pytanie, a drugie: czy będzie Pan lobbował na rzecz zmiany „statusu ekonomicznego” partyjnych funkcjonariuszy?

– Najpierw odpowiem na drugie pytanie: jest to problem polityczny i bez wątpienia stanowi zadanie dla ustawodawcy. Jeśli zaś chodzi o IPN, to nadal mamy w niewielkim stopniu przebadane struktury bezpieki. Realizujemy natomiast duży projekt badawczy na temat PZPR, choć nie zajmowaliśmy się samym aparatem PZPR. Znamienne jednak, że gdy czytamy dziś biogramy naukowców czy uczonych, to brak w nich informacji o partyjnej przynależności danej osoby. Jakby PZPR na uczelni nie istniała... Tymczasem, aby zrobić karierę naukowca w PRL, trzeba było przynależeć do PZPR. Miałem to szczęście, że trochę tych materiałów partyjnych przeczytałem i powiem, że znaczenie PZPR jest być może większe niż bezpieki. Skala ingerencji SB w środowiska naukowe była, oczywiście, niesamowicie duża. Jednak decyzję o karierze naukowca podejmował PZPR. A teraz okazuje się, że PZPR-owcy, którzy doprowadzili Polskę na skraj upadku, zaczynają dziś pouczać naród. Mam tu na myśli środowiska naukowe, szczególnie prawnicze. Nagle stają się mentorami i zaczynają pouczać, czym jest demokracja... To niebywałe, a jednocześnie pokazuje, jak demoralizująco wpłynęło na społeczeństwo te kilkadziesiąt lat PRL.

– Również na opozycję antykomunistyczną?

– Rzeczywiście ci, którzy byli w opozycji w latach 80., okazali się za słabi na to, by w III RP odsunąć od władzy komunistów. Albo byli zbyt naiwni. PRL trwał blisko pół wieku. Tak naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy z tych towarzysko-rodzinnych powiązań. A miały one i mają nadal duży wpływ na dzisiejsze życie. Wytworzyła się taka „postpeerelowska elita” – używając tu cudzysłowu – która zamierza pouczać, jak ma wyglądać państwo i do czego ma dążyć naród. Ci, którzy utopili Polskę we krwi i oddali w obce ręce, właśnie ci członkowie PZPR.

– Przez lata zajmował się Pan edukacją w krakowskim IPN i wie Pan, że znakomite książki, które się ukazują w kilkunastu oddziałach IPN, trafiają głównie do bibliotek i w ograniczonym zakresie do księgarń. Niestety, sporo z nich „nie trafia” do czytelnika, bo napisane są zbyt po akademicku. Częstokroć z przypisami, które stanowią połowę książki. Czy ma Pan jakiś pomysł, aby były bliższe czytelnikowi? W formie choćby popularnonaukowej serii, nazwijmy ją np. „Z Biblioteki IPN”...

– Te książki, wiadomo, są efektem działalności naukowej skierowanej przede wszystkim do kręgu badaczy. Ukazują się też w niewielkim nakładzie 300 czy 500 egzemplarzy. Moim zdaniem, tematyka w nich poruszana powinna być szeroko propagowana, np. jako dodatki do gazet, żeby najważniejsze wątki docierały do szerokiego grona odbiorców. Myślę, że warto skupić wokół IPN ludzi kultury, którzy będą popularyzować problematykę historii najnowszej. Mam tu na myśli pisarzy, filmowców, reżyserów. Jest to bagaż niesamowitych opowieści. Każda z nich jest materiałem na scenariusz.

– Obecnie mamy renesans żołnierzy wyklętych. Powstało wiele książek na ten temat, ale do dziś nie mamy biografii postaci, które w sposób istotny wpływały na kształt Polski. Czy to w okresie międzywojennym, czy też wcześniejszym. I nie chodzi tu o ludzi, którzy walczyli o niepodległość kraju, ale o tych, którzy Polskę budowali. Mam tu na myśli choćby biografię profesorów: Narutowicza, Kwiatkowskiego, Czochralskiego czy Banacha. Nie uważa Pan, że IPN powinien zainspirować twórców spoza Instytutu do zajęcia się tą tematyką? Np. Teatru Polskiego Radia, telewizji czy filmu?

Reklama

– Możemy przytoczyć dziesiątki takich życiorysów. Jak choćby wojewody Henryka Józewskiego. To jest postać na film sensacyjny. U nas jest tyle podobnych życiorysów. Doskonałych do opowiedzenia. Mam wrażenie, że przez wiele lat próbowano nam przedstawiać jedną wersję historii; przez lata np. był pokazywany jeden nurt Solidarności, a np. Solidarność Walcząca była pomijana. Chociaż to jej diagnoza dotycząca Solidarności okazała się trafna. Ale – trzeba oddać sprawiedliwość – tą problematyką zajmował się już mój poprzednik Łukasz Kamiński.

– Sporo emocji budzą dokumenty zastrzeżone, padają pytania: kiedy zostaną w pełni odtajnione? W jakim stopniu zależy to od Pana, jako prezesa, a w jakim od służb specjalnych, które pewnie korzystają z usług dawnych „kapusi”, mówiąc kolokwialnie?

– Nowa ustawa zlikwidowała zbiór zastrzeżony. Jest wolą IPN i Ministerstwa Obrony Narodowej, aby ten zbiór zastrzeżony przestał praktycznie istnieć albo został zastrzeżony do jakiegoś niezbędnego minimum. Nie chodzi o personalia, ale o dokumenty mówiące o bezpieczeństwie państwa, jak np. dane dotyczące infrastruktury wojskowej czy energetycznej. Byłbym ostatnim, który chciałby ujawnienia tych materiałów. Ale jeżeli są tam dane dotyczące TW, czy to osób żyjących, czy nieżyjących, a pracujących na rzecz komunistycznego państwa, to ja nie widzę powodu, aby tych danych nie odtajniać.

– Jakie najważniejsze plany ma IPN pod pańskim kierownictwem w najbliższym czasie?

– Przede wszystkim chcielibyśmy ułatwić dostęp do archiwów. A także opisać historie Polaków, którzy pozostali poza granicami Polski, choćby w USA, Anglii, Kanadzie czy Australii. Ale też tych naszych rodaków, którzy z powodu decyzji jałtańskich utracili swe domy na Kresach. I myślę, że nie jest to tylko zadanie dla IPN, ale też dla państwa polskiego, a mianowicie chodzi o przekazanie pamięci o Kresach. Bo mam wrażenie, że nie zrozumiemy się jako Polacy, jeżeli nie będziemy wiedzieli, czym były dla nas Kresy.

2016-08-24 09:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Politycznie pilnie strzeżone

Niedziela Ogólnopolska 7/2017, str. 40-41

[ TEMATY ]

polityka

IPN

Mateusz Wyrwich

Od lewej: Marzena Kruk, dr Jarosław Szarek, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, dr Witold Bagieński

Od lewej: Marzena Kruk, dr Jarosław Szarek, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, dr Witold Bagieński

W ostatnich dniach 1989 r. decyzją Sejmu formalnie przestało istnieć niesuwerenne, bo pod sowiecką okupacją, totalitarne państwo PRL. Kolejne rządy zapowiadały odtajnienie dokumentów związanych z jego powstaniem i politycznym funkcjonowaniem, w tym – archiwa służb specjalnych, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Mimo że od tego czasu minęło pokolenie, dokumentów nie odtajniono, a jedyny rząd, Jana Olszewskiego, który podjął próbę ujawnienia komunistycznej agentury, szybko został obalony

Przez minione blisko 30 lat III RP niemal wszystkie badania opinii publicznej wskazywały, że zdecydowana większość Polaków była za ujawnieniem wspomnianych archiwów. Jednak wśród kolejnych ekip rządzących nie było takiej woli politycznej. Do dzisiaj zresztą wiele środowisk lewicowych kwestionuje konieczność ujawnienia komunistycznej spuścizny.

CZYTAJ DALEJ

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej,

1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę.
Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.

CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Znakomite wieści dla świdnickiej katedry

2024-03-28 22:00

[ TEMATY ]

Świdnica

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

dotacje na zabytki

Beata Moskal-Słaniewska Prezydent Świdnicy

Proboszcz katedry podczas oprowadzania gości po katedrze

Proboszcz katedry podczas oprowadzania gości po katedrze

Stolicę diecezji odwiedziła Joanna Scheuring-Wielgus, wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przywożąc ze sobą znakomite wieści dla miasta i jego dziedzictwa kulturowego.

Podczas spotkania w czwartek 28 marca ogłoszono, że katedra świdnicka, jeden z najcenniejszych zabytków Dolnego Śląska otrzyma wsparcie finansowe z corocznego programu ministerstwa. Informację przekazała w mediach społecznościowych Prezydent Świdnicy. - Z corocznego programu prowadzonego przez ministerstwo, wśród projektów zakwalifikowanych do dofinansowania, jest świdnicka katedra! Moja ulubiona figura św. Floriana, patrona strażaków, nareszcie zostanie odnowiona – napisała Beata Moskal-Słaniewska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję