Powieści Stanisława Lema są trudnym materiałem do przełożenia na obrazy filmowe. Nasz wybitny autor odwołuje się w swoich dziełach do intelektualnej gry literackiej, porusza w nich problemy filozoficzne
i moralne. Książki te nie nadają się więc za bardzo jako materiał na efektowne kino akcji. Ekranizacje kilku powieści Lema nie wywołały entuzjazmu. Solaris było już raz przeniesione na ekran, w 1971 r.
powstał film zrealizowany przez Andrieja Tarkowskiego, autora pamiętnego Andrieja Rublowa, słynnego dzieła o malarzu ikon. Tarkowskiego zainteresował filozoficzny i religijny wymiar powieści Lema. Niemniej
film wzbudził wiele kontrowersji, samemu Lemowi nie bardzo się zresztą podobał.
Amerykańska wersja książki, która właśnie weszła na nasze ekrany, została zrobiona na przekór hollywoodzkim formułom gatunku fantastycznego. Jest to utwór skromny i kameralny, nie ma tu wielkich efektów
technicznych, scen batalistycznych i wielkich bitew w kosmosie. Sceneria kosmiczna jest tylko zaznaczona, akcja ma charakter psychologiczny. Autor, w ślad za Lemem, stawia pytania natury filozoficznej,
egzystencjalnej i religijnej, chociaż nie odwołuje się bezpośrednio do religii. Naukowiec Kelvin udaje się na stację kosmiczną Prometeusz, aby zbadać przyczyny dziwnego zachowania się załogi. Wkracza
tam w nierealny i nieracjonalny świat, na dodatek pojawia się nagle jego zmarła w tragicznych okolicznościach żona. Nie wszystko jest zupełnie jasne w tym filmie, jednak autorzy, w ślad za Lemem stawiają
tezy o niemożności poznania świata i ludzkiej egzystencji w sposób całkowicie racjonalny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu