Reklama

Niedziela w Warszawie

Kardynał z dystansem

Mija 10 lat od ingresu abp. Kazimierza Nycza do archikatedry warszawskiej. Przez ten czas Ksiądz Kardynał dał się poznać jako dobry gospodarz, administrator, ale przede wszystkim duszpasterz, który jest otwarty i nie tworzy sztucznego dystansu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kard. Kazimierz Nycz jest pierwszym arcybiskupem warszawskim od czasu kard. Aleksandra Kakowskiego, który nie piastuje z urzędu funkcji ogólnopolskich. Po powrocie prymasostwa do Gniezna przestała również istnieć unia personalna pomiędzy archidiecezją warszawską i gnieźnieńską.

Dzięki temu ordynariusz może więcej czasu poświęcić na sprawy duszpasterskie i administracyjne w archidiecezji. Jest bliżej wiernych, parafii i posługujących w nich księży. Kard. Nycz doskonale wpisuje się w nowy podział polskiego Kościoła. Choć nie stroni od wydarzeń ogólnopolskich, to jednak na co dzień może zajmować się sprawami diecezji. – Każdy, kto widzi, jak Ksiądz Kardynał pracuje, wie, że tego czasu nie marnuje – mówi ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsze kroki do parafii

Papież Benedykt XVI powołał bp. Kazimierza Nycza w trudnym dla Kościoła warszawskiego czasie. Kilka miesięcy wcześniej temat następcy kard. Józefa Glempa nie schodził z czołówek gazet. Po fali oskarżeń o współpracę z SB abp Stanisław Wielgus odwołał swój ingres i złożył rezygnację z urzędu metropolity warszawskiego. Te same media, które oskarżały abp. Wielgusa, sprawdziły również przeszłość jego następcy. „Ksiądz biskup na przestrzeni dwunastu lat trzykrotnie został poddany werbunkowi, jednak za każdym zdecydowanie odmówił” – pisała o bp. Nyczu „Gazeta Polska”.

Reklama

Tuż po przyjściu do Warszawy abp Kazimierz Nycz powiedział, że jest człowiekiem, który nie lekceważy przeszłości, ale idzie też ku przyszłości: „Trzeba najbliższą przeszłość korygować, naprawiać, leczyć, ale nie rozdrapywać. Leczyć należy ją przez pozytywną, duszpasterską, wspólną pracę Kościoła warszawskiego”.

Jak powiedział, tak zrobił, bo pierwsze swoje kroki skierował do parafii. Przez kilka pierwszych miesięcy urzędowania objechał wszystkie wspólnoty na terenie archidiecezji oraz poznał praktycznie wszystkich kapłanów. – Daje mi to doskonałe rozeznanie sytuacji i jednocześnie umiejscawianie konkretnego człowieka w kontekście jego pracy duszpasterskiej. To jest lepsze niż zapraszanie księży do siebie do domu – mówił wówczas w rozmowie z „Niedzielą” abp Nycz.

Po 10 latach posługi ordynariusz archidiecezji jest doskonale zorientowany w problemach parafii, ale także osobiście zna wszystkich księży. – Często spotyka się z księżmi dziekanami i proboszczami przy różnych okazjach. Zawsze też podkreśla, że dla księży drzwi do jego domu są zawsze otwarte – mówi ks. Śliwiński.

Jest też częstym gościem w Seminarium Duchownym. – Interesuje się nie tylko sprawami administracyjnymi Seminarium, ale także jego mieszkańcami. Kardynał zna z imienia prawie każdego kleryka. Problemy może mieć tylko z chłopakami pierwszego roku, którzy są na roku propedeutycznym w Urlach – mówi ks. Śliwiński.

Za czasów kard. Józefa Glempa funkcjonowały jednocześnie dwie struktury: kuria metropolitalna i sekretariat Prymasa Polski. Dlatego największe zmiany administracyjne zostały wprowadzone na Miodowej. Zmieniono strukturę wydziałów i powołano funkcję moderatora wydziałów duszpasterskich.

Reklama

W ciągu 10 lat erygowano trzy nowe parafie: św. Jana Pawła II na warszawskim Bemowie, św. Matki Teresy z Kalkuty w Adamowiźnie koło Grodziska Mazowieckiego oraz św. Jana Marii Vianneya w Książenicach. Ksiądz Kardynał stara się tak planować budowę kościołów, aby były one potrzebne nie tylko dziś, ale również za 20-30 lat nie świeciły pustkami. – Zmniejszona została ilość dekanatów i zmienione zostały ich granice. Kardynał wprowadził też zwyczaj wyborów księży dziekanów przez lokalne duchowieństwo – tłumaczy ks. dr Janusz Bodzon, kanclerz kurii metropolitalnej warszawskiej. – Księża proboszczowie wybierają kandydata na funkcje dziekana, ale to do Kardynała zawsze należy ostatnie słowo, kto nim zostanie.

Postawił na świeckich

Przed objęciem archidiecezji Ksiądz Kardynał bywał w stolicy np. na obradach Episkopatu, ale sam mówił, że musi Warszawę i archidiecezję poznać. – Przychodzę z zewnątrz w zupełnie nowe środowisko i jestem wolny od uprzedzeń, układów. Ale są i minusy. Muszę poznać diecezję, miejscowy Kościół, a to nie jest łatwe. Trzeba poznać najbliższych współpracowników, księży i świeckich. Ale potem przychodzi następne zadanie, czyli poznanie mentalności oraz duszy miasta – mówił w 2007 r. Ksiądz Kardynał.

Z perspektywy 10 lat widać, że bardzo szybko nauczył się Warszawy. Było to konieczne, aby mógł wprowadzać nowe inicjatywy duszpasterskie, w których coraz większy udział mają świeccy. – Kardynał nie tylko mówi o roli świeckich w Kościele, ale stara się ich coraz bardziej angażować. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na skład rady duszpasterskiej archidiecezji warszawskiej, której przytłaczającą większość stanowią świeccy – mówi ks. Bodzon.

Reklama

Arcybiskup Warszawski nie tylko spotyka się ze świeckimi, ale również realizuje i wspiera ich pomysły. Bardzo wiele uwagi poświęca na wspólnoty katolickie, gdzie odbywa się pogłębiona formacja chrześcijańska. Według niego świeccy są przyszłością Kościoła, a zwłaszcza szansą na nową ewangelizację, bo oni mogą dotrzeć tam, gdzie przed kapłanami drzwi są już dawno zamknięte. – We wspólnotach kryje się jakaś wielka duchowa siła. Człowiek w takim ruchu, szukając oparcia dla siebie i swojej wiary, poświęca jej budowaniu nawet kilka godzin w tygodniu. Gdyby każdy tak żył, to w parafiach mielibyśmy zupełnie inną jakość życia duchowego wiernych – mówi kard. Nycz. – Duchowni bywają przyzwyczajeni do form działania duszpasterskiego, które zdawały egzamin 20 lat temu, a dziś muszą się zmieniać. Świeccy mogą w tym tylko pomóc.

Jego oczkiem w głowie jest również dziedzictwo duchowe archidiecezji. To właśnie dzięki jego staraniom udało się doprowadzić do beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Zbliża się także czas wyniesienia na ołtarze Prymasa Tysiąclecia. – Jeśli chodzi o proces beatyfikacyjny kard. Stefana Wyszyńskiego, to została wydana już pozytywna opinia komisji teologów kongregacji, a teraz czekamy na opinię komisji kardynałów i biskupów. Gdy to nastąpi, możliwy będzie dekret o heroiczności cnót. Chciałbym, aby nastąpiło to w tym roku. Potrzebne jest też uznanie cudu, który został w Polsce przebadany i wszedł na etap badania w Kongregacji. Teraz dużo zależy od tempa pracy lekarzy watykańskich i od ich pewności naukowej, że zjawisko to jest faktycznie niewytłumaczalne – mówi kard. Nycz w wywiadzie dla KAI.

Trzech Króli i Opatrzność Boża

W ciągu 10-letniej posługi Kardynała w Warszawie można zauważyć wiele inicjatyw, które wyszły od osób świeckich. Najlepszym i najbardziej spektakularnym przykładem jest grupa osób związana ze szkołami „Sternik”, które przyszły do niego w 2008 r. z pomysłem zorganizowania ulicznych jasełek. O tym, że Orszak Trzech Króli był cenną inicjatywą, dziś nie trzeba nikogo przekonywać. Ze skromnego przedsięwzięcia uliczne jasełka rozlały się na ponad 500 miast w Polsce i na świecie.

Reklama

Kolejnym ważnym wydarzeniem, które na stałe wrosło w kulturalno-religijny kalendarz stolicy jest Święto Dziękczynienia. Gdy abp Nycz przyszedł do Warszawy zapoczątkowana przez Prymasa Polski kard. Józefa Glempa budowa szła wolno i były kilkuletnie przestoje. – Gdy przychodził do Warszawy, doskonale wiedział o niebagatelnym wyzwaniu związanym z budową świątyni. Podszedł do niego profesjonalnie: pozyskiwanie finansów powierzył świeckim specjalistom, którzy bezpośrednio nadzorują budowę, ale także dbają o promocję tego miejsca – wskazuje ks. Śliwiński.

Kardynał powołał Centrum Opatrzności Bożej (COB) i wskazał, że cały kompleks nie jest jedynie kościołem, ale także będzie pełnić funkcje kulturalne. Jednocześnie COB zaczęło prowadzić szeroką kampanię informacyjno-promocyjną i budować bazę darczyńców. – O ile Prymas Polski potrafił podjąć zobowiązanie dane Panu Bogu przez naszych przodków, o tyle kard. Kazimierz Nycz potrafił je później skutecznie zrealizować – mówi ks. Tadeusz Aleksandrowicz, proboszcz parafii Opatrzności Bożej.

Wielkim sukcesem było otwarcie Świątyni Opatrzności z okazji święta Niepodległości 11 listopada 2016 r. Cała Polska widziała, że kard. Nyczowi udało się coś, czego nikt nie potrafił zrobić od 225 lat. – Powiedziałem: otwieramy Świątynię, ale budujemy ją dalej. Bałem się tego momentu, żeby nie dać sygnału do społeczeństwa, że jest już skończone prawie wszystko. Co prawda bryła zewnętrzna świątyni została ukończona i przyzwoicie wpisuje się w osiedle, ale wewnątrz niemal wszystko jest do zrobienia – mówi Ksiądz Kardynał. – Za półtora roku zostanie otwarte muzeum Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia i ono będzie kolejnym elementem przyciągającym pielgrzymów i niosącym ważne przesłanie.

Kościół i polityka

Reklama

Warszawa to wyjątkowe miejsce na mapie Polski. Metropolita warszawski oprócz zwykłych parafii, ma na swoim terenie również najważniejsze instytucje państwowe. A tam, gdzie jest polityka, to również są ostre spory. Bp Kazimierz Nycz przyszedł do Warszawy, gdy sytuacja w Polsce była dosyć napięta. Media dyskutowały o lustracji w Kościele, a kilka miesięcy później rozwiązano Sejm i Polacy poszli do nowych wyborów parlamentarnych. Nastały długie lata rządów PO i PSL.

Największy kryzys ustrojowy państwa pojawił się niespodziewanie rankiem 10 kwietnia 2010 r. Katastrofa smoleńska była największa tragedią i najbardziej bolesnym wydarzeniem w najnowszej historii. – Na służbie dla Polski zginął kwiat naszego życia społecznego i politycznego – mówił Kardynał kilka godzin po katastrofie. – Nie ma słów, które by potrafiły wyrazić tragedię tych ludzi, ich rodzin, współmałżonków, dzieci. Można sobie tylko wyobrazić, co się dzieje w ich domach. Wszelkie słowa współczucia są małe.

Arcybiskup zaapelował o spokój, modlitwę i godne uczczenie żałoby narodowej. I rzeczywiście przez pierwsze tygodnie nikt nie odważył się zakłócać podniosłego nastroju żałoby. Gorszący spór pojawił się kilka miesięcy później, a niemym świadkiem politycznej waśni stał się drewniany krzyż ustawiony przez harcerzy na Krakowskim Przedmieściu. Abp Nycz mówił konsekwentnie, iż „nie wolno używać krzyża do tego, by dzielić ludzi, wyznaczać przestrzenie i tereny, by osiągać swoje ludzkie cele, bo byłoby to wielką instrumentalizacją krzyża”. Jednocześnie zaznaczał, że warunkiem rozwiązania problemu jest spełnienie postulatu godnego upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Od 2010 r., w każdy 10. dzień miesiąca odprawiane są w archikatedrze warszawskiej Msze św. w intencji ofiar katastrofy. Choć przez lata pojawiały się pod adresem miesięcznic zarzuty o upolitycznienie uroczystości religijnych, to jednak Metropolita Warszawski nigdy ich nie zakazał. A nawet z okazji 5. rocznicy katastrofy osobiście odprawił Mszę św. – Staramy się pilnować, aby w kościele nie dochodziło do agitacji politycznych. Są wyznaczeni kapłani do tego, aby 10. dnia miesiąca mówić w katedrze homilie – tłumaczy ks. Przemysław Śliwiński.

Za życiem i rodziną

Choć politycy z wielu stron próbują przypiąć Kardynałowi polityczną łatkę, to nie jest to takie proste. Kard. Nycz nie unika wypowiedzi dotyczących ważnych kwestii społecznych i politycznych. Zawsze przy tym stoi na stanowisku, że Kościół może wypowiadać się w sprawach politycznych, ale tylko w tych, jakie określa nauka społeczna Kościoła. W związku z tym stale przypomina jego podstawową zasadę, jaką jest troska o dobro wspólne i o to apeluje do polityków wszystkich, nieraz zwaśnionych ze sobą opcji.

Gdy PiS przegrało wybory w 2007 r. mówił, że partia musi się z tym pogodzić, a nie zachowywać się tak, jakby nie potrafiła przegrywać. W ostatnich miesiącach naraził się obecnej opozycji, gdy grudniu 2016 r. mówił o okupacji Sejmu. – Jeżeli byłoby trzeba, jestem gotów pójść drugi raz do parlamentu na Opłatek, by święta były spokojne, by wszyscy potrafili myśleć w kategoriach dobra wspólnego – mówił kard. Nycz.

Krytykował i wytykał błędy polityków z rożnych opcji politycznych. Zajął jasne stanowisko ws. prof. Bogdana Chazana, który został niesłusznie usunięty z funkcji dyrektora szpitala Świętej Rodziny przez Prezydent Warszawy. Gdy kilkanaście miesięcy później doszło w tym szpitalu do tzw. nieudanej aborcji, również nie wahał się zabrać głosu.

Reklama

O potrzebie obrony życia poczętego kard. Kazimierz Nycz przypomniał również ostatnio podczas spotkania z dziennikarzami. Mówił o apelach Episkopatu, który bardzo głośno i jednoznacznie wypowiadał się w kwestii ochrony życia poczętego. – Teraz jakbyśmy trochę zamilkli, trzeba pytać: dlaczego? – mówił kard. Nycz. – Świeccy działacze pro-life czują się osamotnieni, bo sprawa przycichła. Nie oznacza to jednak, że ochrona życia poczętego została rozwiązana.

Metropolita Warszawski zawsze wspierał i chwalił politykę prorodzinną zarówno na szczeblu samorządowym, jak i państwowym. Wspierał takie inicjatywy jak Karta Dużej Rodziny, popierał wydłużenie urlopów macierzyńskich oraz chwalił program 500+. W Domu Arcybiskupów Warszawskich przy Miodowej odbywały się wielokrotnie dyskusje nt. polityki prorodzinnej, ale także o współczesnych zagrożeniach dla rodziny, jak np. ideologia gender.

Nie lubi kadzenia

W wolnych chwilach Ksiądz Kardynał lubi wędrować po górach, chętnie kibicuje polskiej reprezentacji w piłce nożnej, skoczkom narciarskim i siatkarzom. Każdego roku wakacje stara się spędzać w polskich górach i nad Bałtykiem.

Jest bezpośredni, nie stwarza dystansu i nie jest wyniosły. Tak mówią osoby, które na co dzień widzą, jak pracuje i posługuje w Kościele warszawskim. – Nie lubi długich pompatycznych uroczystości, podczas których wszystkie pochlebstwa skupiają się na nim – wskazuje Wojciech Łączyński, fotograf Kardynała.

Ma dystans do siebie i lubi żartować. – Często żartuje podczas podniosłych uroczystości, gdy ksiądz proboszcz i parafianie są bardzo spięci. W ten sposób zręcznie rozładowuje i rozluźnia atmosferę – mówi Łączyński.

Są dwie sytuacje, w których Ksiądz Kardynał nie czuje się zbyt komfortowo. Nie lubi kadzenia i to zarówno dosłownego, jak i tego w przenośni – Męczy się, gdy ludzie kadzą i sztucznie go wychwalają, ale też drażni go dym z kadzidła podczas Mszy św. Patrząc przez zbliżenie w obiektywie, widać, jak dzielnie to znosi – mówi Łączyński i dodaje: – Jednak nigdy nie słyszałem, aby kiedykolwiek Ksiądz Kardynał na kadzidło się uskarżał.

2017-03-30 09:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ten, który prowadzi do światła

Niedziela przemyska 22/2016, str. 2-8

[ TEMATY ]

ingres

Rafał Czepiński

Jest 9.30. W kościele Ojców Franciszkanów, który jest pierwszą bramą ingresowej procesji, ubierają się Księża Arcybiskupi i Biskupi, na których czekają kanonicy kapituły katedralnej i księża dziekani. W archikatedrze z pewnością na nowego Metropolitę czeka kolegium kapłańskie, alumni seminarium, zaproszeni goście i wierni. Od momentu ogłoszenia decyzji Ojca Świętego Franciszka minął niecały miesiąc. Trudno było się w tym pospiechu przygotowań zadumać nad wydarzeniem, którego stajemy się świadkami. Teraz powoli wszyscy nasiąkamy świadomością ciężaru tego wydarzenia. W to, jak sądzę, wielorakie zamyślenie wtapiają się i moje refleksje.

Moja myśl biegnie do Wysokiej Łańcuckiej, miejsca, w którym Ksiądz Arcybiskup spędził dzieciństwo i młodość. Oczyma wyobraźni, patrząc na zdjęcie z prymicji, myślę o jego radościach, ale i smutkach. Jego narodziny były uśmiechem Pana Boga dla rodziców, którzy trzy lata wcześniej przeżyli śmierć pierwszej córki Marysi. Niedługo potem cierpienie z powodu choroby brata – i to drugie wydarzenie było pierwszym znakiem, że przyjął je nie tylko jako wolę Bożą, ale i Boże wołanie. Nie wiem, kiedy zaczęło się owocowanie tego cierpienia, ale Ksiądz Arcybiskup pewnie z tego powodu zaczął uczyć się języka migowego. Po maturze wkroczył w progi Seminarium Duchownego, aby realizować swoją drogę życiową, sprawdzać, czy ten uporczywy głos Pana „Pójdź za Mną” jest prawdziwy, a jeśli tak, to oddać się temu głosowi całkowicie. Bardzo szybko, bo już po kilku tygodniach, „posłany” został do jednostki wojskowej w Bartoszycach. Odsłużył 2 lata. Byłem na II roku, kiedy dołączyli do nas. Patrzyliśmy na nich jak na bohaterów, a późniejsze ich wspomnienia, opowieści przekonały mnie, że w tym określeniu nie było patosu. Komunistyczne władze na różne sposoby usiłowały zniechęcić bardzo młodych ludzi do obranej drogi. Po święceniach posłany został do pracy w parafii Lutcza, a potem do krośnieńskiej fary. Po pięciu latach kapłaństwa rozpoczął studia z zakresu historii Kościoła na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Przez dwa lata mieszkaliśmy razem. Tu już dopada mnie myśli, jak wiele skorzystałem ze świadectwa jego pracowitości i pobożności.
CZYTAJ DALEJ

Bł. Rafał Chyliński – święty stąd

Niedziela łódzka 19/2019, str. 6-7

[ TEMATY ]

błogosławiony

Maria Niedziela

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Kiedyś opiekun ubogich, dziś orędownik w uleczeniu z choroby alkoholowej i nowotworowej. – Widać na te biedy teraz jest potrzebny – mówi o. Krzysztof Świderek, gwardian i proboszcz sanktuarium św. Antoniego i bł. Rafała Chylińskiego w Łodzi-Łagiewnikach

Ojciec gwardian pokazuje księgi podziękowań i próśb kierowanych do bł. Rafała. Pisane na karteczkach, są od jakiegoś czasu kserowane i drukowane. Niektóre pisane drżącą ręką matki, żony, dzieci proszących o zdrowie rodzica, o wydobycie z nałogu... Na innych pewnie pozostały ślady łez, strach, ból ale też wielka nadzieja. Że on pomoże.
CZYTAJ DALEJ

USA: reżyser DJ Caruso o swoim nowym filmie „Maria”

2024-12-02 10:24

[ TEMATY ]

film

Maryja

reżyser

Daniel John Caruso

youtube/screenshot

Przez ten film chcę zachęcić zwłaszcza młodych ludzi, aby mogli zakrzyknąć: „O! Ona jest dla mnie kimś bliskim” - powiedział Daniel John (DJ) Caruso, reżyser wchodzącego na platformę Netflix 6 grudnia obrazu „Maria”, poświęconego życiu Matki Bożej. W niedawnym wywiadzie dla katolickich mediów wyjaśnił on m.in., że „nowa epopea biblijna, która dotyczy Jej wcześniejszego życia do ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu, zainteresowała nawet Franciszka, który zaprosił mnie i aktorów do Watykanu”.

Katolik Daniel John Caruso, urodzony w 1965 w mieście Norwalk w stanie Connecticut, uczęszczał do college'u w Kalifornii i tam później rozpoczął przygodę z kinem jako reżyser, producent i scenarzysta. Najbardziej znany jest z thrillerów i filmów akcji. Na początku jego kariery zawodowej zatrudnił go Steven Spielberg do wyreżyserowania thrillerów „Disturbia” (2007) i „Eagle Eye” (2008).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję