Reklama

Wiadomości

Mechanizm brudnego złota

Niedziela Ogólnopolska 27/2017, str. 36

ARTUR STELMASIAK

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy zwykły oszust wyłudza pieniądze, to taką sytuację nazywamy kradzieżą lub wyłudzeniem właśnie. Kiedy jednak czyni to oszust do spółki z politykami... o, to wtedy starannie dobieramy słowa, tak aby w najgorszym razie enigmatycznie nazwać to „piramidą finansową”. Kiedy mamy do czynienia ze związkiem między przestępcą a rządzącymi politykami, wtedy sądy i sędziowie naraz głupieją, a media tak zaciemniają obraz sytuacji, aby wszystkich nas ogłupić i zdezorientować.

Zapewne domyślają się Państwo, że tym skomplikowanym wstępem zmierzam do bardzo konkretnej sytuacji – tak, Wasze intuicje nie mylą Was ani na jotę. Myślę o sprawie Amber Gold i przesłuchaniu Michała Tuska – prywatnie syna premiera Donalda Tuska – przed sejmową komisją śledczą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nim jednak zajmę się kluczeniem premierowicza, opowiem historię, w której główne role odegrają: niepozorny włoski emigrant, bogaty Żyd, uchodzący za współczesne wcielenie króla Midasa, oraz – na polskim gruncie – sprytny handlarz krawatami, były cinkciarz, prezydent Gdańska, a nawet prominentny poseł partii .Nowoczesna.

Na początku XX wieku na amerykańskim brzegu z pokładu statku „Vancouver” zszedł drobny włoski emigrant urodzony w Lugo. Swoje pierwsze kroki skierował do kilku nadbrzeżnych restauracji w Bostonie. W jednej z nich otrzymał pracę jako kelner... Po wielu przygodach, m.in. wyroku więzienia i udziale w oszukańczych praktykach Banco Zarossi, nasz emigrant – Charles Ponzi założył własną firmę o nazwie „Security Exchange Company”, pierwszą starannie zaplanowaną „piramidę finansową”, która w historii finansowych przestępstw przyjęła nazwę „schematu Ponziego”. Zasada działania takich „instytucji finansowych” do dziś pozostaje niezmienna – polega ona na pozyskaniu jak największej liczby uczestników, którzy wpłacają do systemu pieniądze. System zawsze wymaga lawinowego przyrostu uczestników, toteż „udziałowcy” namawiani są do tego, aby werbować nowych „inwestorów”. Zasada działania takiego mechanizmu jest zawsze podobna. W pewnym momencie osiąga on wielkość, gdy należy uciekać ze zgromadzonymi pieniędzmi. Ot i wszystko. Po „przedsiębiorstwie” pozostają tysiące oszukanych ofiar i przeświadczenie, że ktoś „na górze” czuwał nad przebiegiem tego przedsięwzięcia, w przeciwnym bowiem razie policja natychmiast by to zamknęła.

Reklama

Piszę o tym, aby wyraźnie pokazać, że wszelkie instytucje typu Amber Gold nie są żadnymi nowościami, niesamowicie wyrafinowanymi kombinacjami, tylko zawsze opierają się na schemacie wymyślonym przez niepozornego włoskiego emigranta. Nawiasem mówiąc, nieszczęsny Ponzi wyłudził jedynie 15 mln dol. i życie zakończył jako inwalida borykający się ze skrajną nędzą.

Zapewne twórcą największej „piramidy finansowej” w dziejach jest Bernard Lawrence Madoff – do niedawna guru finansistów z nowojorskiej Wall Street. Finansowy magik pochodzenia żydowskiego. Właściciel funduszu hedgingowego „Madoff Investment Securities” (swoją drogą, zauważcie, że w przedsięwzięciach finansowych złodziei zawsze pojawia się słówko „bezpieczeństwo”). Dziś szacuje się, że pan Madoff oszukał prawie 20 tys. osób na sumę przekraczającą 50 mld dol. Za stworzenie „piramidy Madoffa” pan Bernie został skazany łącznie na 150 lat pozbawienia wolności.

W Polsce szerokim echem odbiła się afera Bezpiecznej Kasy Oszczędności, założonej przez byłego cinkciarza Lecha Grobelnego, inną znaną piramidą był „Galicyjski Trust Kapitałowo-Inwestycyjny”, kierowany przez Stanisława Kotarbę.

Swoistą perełką wśród polskich piramid był „Bioferm”. Firma założona w Krakowie oszukała ponad 40 tys. ludzi, a jej założyciel – Tomasz Wróblewski, skromny sprzedawca krawatów, do dziś poszukiwany jest międzynarodowym listem gończym. Bliskim przyjacielem Wróblewskiego był niejaki Jerzy Meysztowicz, były działacz Unii Wolności, były wicewojewoda krakowski, udziałowiec w sieci pizzerii, a obecnie jeden z najbardziej butnych posłów partii .Nowoczesna.

Reklama

Najbardziej krwawy przebieg miała historia „piramid finansowych” założonych w Albanii przez ludzi powiązanych z włoską mafią. Kiedy w 1997 r. szybka motorówka wywiozła z albańskiego portu Vlora pieniądze pochodzące z kilku piramid, całą Albanię ogarnęła rewolta. W rezultacie zamieszek zginęło wtedy ponad 3 tys. ludzi, a rząd podał się do dymisji. Prezydent Albanii ogłosił stan wyjątkowy, a sprawa znalazła się nawet na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zamieszki trwały ponad rok i przyjęły formę regularnego powstania, z magazynów albańskiej armii zrabowano wtedy ponad 600 tys. sztuk broni.

Jak więc Państwo widzą, afery takie jak Amber Gold nie są ani polską specyfiką, ani też nie należą do zjawisk rzadkich. Tym bardziej dziwi więc fakt, że funkcjonowanie firmy założonej przez Marcina P. nie wzbudziło żadnego alarmu. Wręcz przeciwnie – przez całą polską prasę i media elektroniczne przetoczyła się kampania reklamowa zachwalająca rzekome profity płynące z udziału w oszukańczym przedsięwzięciu. Politycy milczeli, dzieci polityków – Michał Tusk – angażowały się w przedsięwzięcia związane z oszustami, a władze samorządowe – z Gdańskiem na czele – entuzjastycznie wspierały firmy Marcina P. Kompletnie zawiodły wszelkie mechanizmy kontroli prawnej i finansowej.

Naturalnie rodzi się więc pytanie: Czy to wszystko było jedynie wynikiem zaniedbań, lekkomyślności władz, czy też stoi za tym bardziej poważny mechanizm? Mechanizm związków między politykami i przestępcami oraz wpływów zagranicznych. Przyznam, że w kraju, w którym działa kilkanaście służb mających uprawnienia śledcze i możliwości inwigilowania szarego obywatela, moje zdziwienie budzi fakt, że nikt nie zareagował na patologiczny (już u swego początku) mechanizm działalności Amber Gold. Niestety, coraz mocniej trapi mnie także myśl, że służby miały niczego nie widzieć, a instytucje powołane do nadzoru miały niczego nie nadzorować.

Reklama

Coraz bardziej prawdopodobna wydaje się zatem teza, że za Amber Gold stoją powiązania ludzi ze służb specjalnych. Tym większe oburzenie może teraz budzić fakt, że nikt publicznie nie pyta: Gdzie trafiły pieniądze oszukanych przez Amber Gold obywateli? Kim byli ludzie, którzy posiadali pierwsze lokaty w tym „biznesie”? Dlaczego nikt poważnie nie zastanawia się nad tym, czy w bankowych sejfach rzeczywiście znajdowało się złoto?

Sejmowa komisja śledcza – dość energicznie i fachowo prowadzona przez poseł Małgorzatę Wassermann – mozolnie prze do przodu i mam nadzieje, że powoli odkryje utajone sprężyny tej afery. Wyjaśnienie afery Amber Gold ważne jest przede wszystkim z powodów patriotycznych – bez tego bowiem zaufanie obywateli do państwa na pewno szybko nie wzrośnie.

A „piramidy”, cóż... one – coraz bardziej doskonalone – będą istniały dopóty, dopóki chciwość będzie motorem wielu ludzkich poczynań.

2017-06-28 09:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Rzeszowie

2024-04-21 20:23

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Ks. Jakub Nagi/. J. Oczkowicz

W sobotę, 20 kwietnia 2024 r. do Rzeszowa przyjechali członkowie męskiej wspólnoty Wojowników Maryi z Polski oraz z innych krajów Europy, by razem dawać świadectwo swojej wiary. Łącznie w spotkaniu zatytułowanym „Ojciec i syn” wzięło udział ponad 8 tysięcy mężczyzn. Modlitwie przewodniczył bp Jan Wątroba i ks. Dominik Chmielewski, założyciel Wojowników Maryi.

Spotkanie formacyjne mężczyzn, tworzących wspólnotę Wojowników Maryi, rozpoczęło się na płycie rzeszowskiego rynku, gdzie ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, założyciel wspólnoty mówił o licznych intencjach jakie towarzyszą dzisiejszemu spotkaniu. Wśród nich wymienił m.in. intencję za Rzeszów i świeckie władze miasta i regionu, za diecezję rzeszowską i jej duchowieństwo, za rodziny, szczególnie za małżeństwa w kryzysie, za dzieci i młode pokolenie. W ten sposób zachęcił do modlitwy różańcowej, by wzywając wstawiennictwa Maryi, prosić Boga o potrzebne łaski.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystości odpustowe w Czerwieńsku

2024-04-24 10:54

[ TEMATY ]

Czerwieńsk

parafia św. Wojciecha

Waldemar Napora

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Parafianie z Czerwieńska 23 kwietnia przeżywali odpust ku czci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję