Reklama

Niedziela Sandomierska

Paralotnią do parafian

Z ks. Wiesławem Podgórskim, misjonarzem w Ekwadorze, rozmawia ks. Adam Stachowicz

Niedziela sandomierska 31/2017, str. 1, 5-6

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum autora

Ks. Wiesław Podgórski gotowy do startu, by lecieć z posługą

Ks. Wiesław Podgórski gotowy do startu, by lecieć z posługą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. ADAM STACHOWICZ: – Twoja „historia” misyjna to Centrum Formacji Misyjnej, Czad, Ekwador.

KS. WIESŁAW PODGÓRSKI: – Moja historia jako misjonarza jest dość prosta. Już w seminarium duchownym podczas rozmów z bp. Wacławem Świerzawskim przed święceniami, na tzw. scrutinium, zgłaszałem pragnienie pracy w krajach misyjnych. Ostatecznie dopiero po 2 latach pracy w parafii Miłosierdzia Bożego w Skopaniu zostałem wysłany do Centrum Formacji Misyjnej, aby przygotowywać się do wyjazdu do Czadu.

– Dlaczego właśnie tam?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To proste. Kiedy zastanawiałem się, dokąd wyjechać, spotkałem ks. Grześka Jeża, który wtedy jeszcze pracował w Czadzie. Zapytałem go po prostu, czy ten kraj autentycznie jest biedny i czy są tam tak trudne warunki, jak wiele osób przedstawia. Otrzymawszy odpowiedź twierdzącą, już wiedziałem, dokąd pojadę.

– Przez trzy lata pracowałeś w Czadzie. Jak tam wyglądała Twoja posługa?

– Pracowałem w dwóch parafiach: Deressia i Bologo. Warunki były jakże odmienne od naszej europejskiej rzeczywistości. W Deressi na obszarze 7 tys. km2, mieliśmy 200 wiosek i 3 odmienne języki tubylcze: tobanga, kwang i soumray. W kolejnej parafii – kolejne 3 dialekty, kolejnych 200 wiosek i rozległe półpustynne tereny. Byliśmy tam mniejszością religijną, zewsząd otaczali nas wyznawcy Allaha i animiści. Pracowaliśmy nie tylko jako kapłani sprawujący sakramenty. Nasza praca to również formacja katechetów, kierowanie różnego rodzaju budowami, praca nad tłumaczeniem tekstów Biblii oraz tekstów liturgicznych na języki lokalne z grupą tłumaczy, niespodziewane wyjazdy do szpitala z osobami w krytycznych stanach i wiele innych zadań, które trudno nazwać językiem fachowym. Jednym słowem, należało być dyspozycyjnym oraz starać się znać w wielu dziedzinach, o których wcześniej nie miałem zielonego pojęcia.

Reklama

– Co sprawiło, że zmieniłeś miejsce, a nawet kontynent?

– Rozpoczynając 4. rok, niespodziewane zachorowałem najpierw na rozpoznany tyfus, a zaraz potem na malarię mózgową.

– Przecież taka malaria kończy się zwykle śmiercią lub ubytkami na mózgu! Co Cię uratowało?

– Uratował mnie... tyfus właśnie. Biorąc leki przeciw tyfusowi, który został już rozpoznany jako choroba, otrzymałem niespodziewany atak gorączki i duszności. Nie miałem sił, by wzywać ratunku. Można powiedzieć, że już witałem się ze śmiercią. Dopiero wizyta sióstr zakonnych okazała się dla mnie ratunkiem. Jako wieloletnie pielęgniarki wiedziały, co robić. Otrzymałem zastrzyki rozluźniające, chininę i zostałem przeniesiony do ich domu, aby być w każdej chwili pod ręką. Potem była wizyta w szpitalu i badania zdecydowały o moim powrocie.

– Od kilku lat posługujesz w Ekwadorze. Jak postrzegasz tę misję?

– Praca w obecnym kraju to niemal sielanka (śmiech). Może przesadzam. Ale możliwość korzystania z prądu oraz łagodniejszy klimat sprawiają, że wiele rzeczy jest na wyższym poziomie aniżeli w Czadzie należącym do Trzeciego Świata. Ekwador to Drugi Świat ze względu na dostęp do telewizji. Ale również mentalność tamtejszej ludności jest zbliżona do naszej.

– Co w przeciągu tych lat się zmieniło?

– Zmiany są widoczne niemal na każdym kroku. Fakt, że w mojej misji św. Jerzego w La Unión i św. Pawła w Pueblo Nuevo nie było przede mną stałego proboszcza, sprawił, że było bardzo dużo do zrobienia, zarówno w sferze materialnej, jak i duchowej. Instalacja zbiornika wody na dachu plebanii, budowa zakrystii, jadalni parafialnej, boiska, Sali Spotkań im. sługi Bożego Alberto Ferriego (mego poprzednika), sal katechetycznych to zaledwie część zmian materialnych. Co jednak o wiele ważniejsze, wraz z inwestycjami szły zmiany w mentalności ludzi. Coraz większe zaangażowanie w sprawy Kościoła, kształtowanie grupy osób odpowiedzialnych, zwiększenie liczebności uczestników Mszy św. niedzielnej oraz ogromne zaufanie do mej osoby sprawiają, że mogę śmiało powiedzieć, iż zmiany są widoczne.

– Każdy snuje plany na przyszłość. Jak Ty ją sobie planujesz?

– Przyszłość zwykle zostawiam Panu Bogu, który nieustannie mnie zaskakuje. Chociażby zeszłoroczny pomysł docierania do najdalszych wiosek za pomocą paralotni z napędem. Wydawało się to wariactwem, ale kiedy udało się nauczyć latać w Polsce i przewieźć sprzęt do Ekwadoru, i gdy rozpocząłem pierwsze loty, wiedziałem, że to nie takie głupie. Dzięki temu docieramy do najdalszych wiosek z informacjami i zaproszeniami. Dzięki paralotni moi parafianie, mężczyźni, którzy kościół traktowali wręcz niepoważnie, nagle zaczęli się do mnie zwracać z szacunkiem, dzięki temu też parafianie zdecydowanie mają wyższe poczucie swojej wartości. Przyszłość zawsze stoi pod znakiem zapytania.

– Co chciałbyś, aby Ci się udało?

– Obecnie czekam na przyjazd do parafii sióstr zakonnych narodowości kongijskiej ze zgromadzenia belgijskiego Charite de Namur, z którymi pracowałem w Czadzie, i dzięki wielu trudnym sytuacjom tam przebytym, nabraliśmy do siebie ogromnego zaufania i szacunku. Będę musiał zorganizować siostrom naukę języka hiszpańskiego, budowę domu, aklimatyzację. Będą mi pomagać w duszpasterstwie oraz zajmą się pomocą dla biednych i chorych. Na początek, według zapewnień przełożonych, będzie ich 6, a potem prawdopodobnie na stałe zostanie 4. Niesamowite, jak Pan Bóg do takich celów, jakim jest spotkanie dwóch kultur – afrykańskiej i latynoamerykańskiej, i niesieniem sobie pomocy, posługuje się zwyczajnym księdzem z Polski. Wiem, że to musi się udać.

– Co my możemy dla Twojej misji, ale również w ogóle dla misji, zrobić? Kiedy ja mogę być „misjonarzem”?

– Przede wszystkim modląc się mogę, a nawet powinienem, jako prawdziwy chrześcijanin, pomagać misjom. Bo zawsze za modlitwą idzie łaska, Boże błogosławieństwo. A jak one są, to i przychodzi wszelka pomoc, również ta nieodzowna, materialna. Stąd też gorąco proszę o modlitwę, szczególnie w intencji nowych sióstr zakonnych oraz ich przyjazdu do Ekwadoru. Proszę o modlitwę w intencji budowy domu dla nich, bo to spoczywa też na moich barkach, oraz modlitwę w intencji wolontariuszy, którzy rokrocznie przyjeżdżają, by pomagać na mojej misji – w tym roku było to 6 osób. Proszę również o modlitwy w intencji tamtejszej prostej ludności, a jeśli starczy, to również módlcie się i w mojej intencji.

2017-07-26 10:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski: Z nadzieją patrzę na Polskę!

[ TEMATY ]

wywiad

abp Marek Jędraszewski

Łukasz Głowacki

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

„Iskrę, która wyjdzie z Polski” należałoby interpretować jako odkrycie Boga, który jest pełen miłosierdzia - wyjaśnia w rozmowie z KAI abp Marek Jędraszewski. Natomiast mówiąc o przemianach idących ostatnio przez świat, a w Polsce realizowanych pod hasłem „dobrej zmiany”, metropolita krakowski wyjaśnia, że „jedno jest wspólne: chwieje się gmach dotychczas obowiązujących paradygmatów, będących owocem kulturowej rewolucji 1968 r.”.

A oto tekst wywiadu:

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

10 lat kanonizacji św. Jana Pawła II

2024-04-19 09:49

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Mat.prasowy/vaticannews.va

„Pontyfikat św. Jana Pawła II trzeba koniecznie dokumentować dla przyszłych pokoleń, naszym zadaniem jest ocalenie i przekazanie tego wielkiego dziedzictwa” – mówi ks. Dariusz Giers. Jest on administratorem Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II a zarazem świadkiem pontyfikatu. Kapłan wyznaje, że praktycznie codziennie modli się przy grobie świętego papieża i zawsze jest poruszony tłumami ludzi z całego świata, którzy w tym wyjątkowym miejscu szukają wstawiennictwa Jana Pawła II.

Wyjątkowym fenomenem są czwartkowe Msze polskie odprawiane nieprzerwanie przy grobie Jana Pawła II od momentu jego śmierci. „To jest czas modlitwy, ale także przekazywania dziedzictwa wiary i nieprzemijających wartości” – mówi ks. Giers. Podkreśla, że upływający czas sprawia, iż wielkie zadanie stoi przed świadkami pontyfikatu, którzy muszą dzielić się swym doświadczeniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję