Wspaniałe barokowe wnętrze kościoła św. Ignacego Loyoli ma unikalną dekorację – całe sklepienie nawy głównej jest pokryte freskami, których autorem jest jezuita Andrea Pozzo, zwany Fratel Pozzo. To przykład malarstwa iluzjonistycznego, które zaciera granice między przestrzenią rzeczywistą i wyobrażoną – elementy architektoniczne, takie jak kolumny, pilastry, okna czy gzymsy, przechodzą w architekturę malowaną. Ta sztuka osiągnęła swój szczyt właśnie w dekoracji nawy kościoła św. Ignacego Loyoli. Jezuicki malarz pokrył sklepienie olbrzymim freskiem – prawie 1100 m2 – który stwarza wrażenie, że budowla nie ma dachu. Gdy kończą się elementy architektury, zaczyna się przestrzeń nieba z obłokami i grupami figuratywnymi (110 postaci), które przedstawiają „Alegorię misji jezuickich” oraz „Triumf św. Ignacego”. Pozzo, kapłan i genialny malarz, wykonał też tutaj inne dzieło iluzjonistyczne – kościół nie ma kopuły, tak charakterystycznej dla barokowych budowli, ale artysta namalował na sklepieniu owalny obraz, przedstawiający właśnie wnętrze sfery, który narzuca patrzącemu iluzję kopuły.
Przez lata podziwiałem dzieła Andrei Pozzo, ale nie myślałem, że pewnego dnia sam Papież wspomni tego artystę. 9 lutego 2017 r. Franciszek przyjął w Watykanie redaktorów dwutygodnika „La Civilta Cattolica”, wydawanego przez jezuitów od 1850 r., z okazji opublikowania specjalnego – 4000. numeru. W swoim przemówieniu Papież wymienił trzy słowa, które mają być kluczem do podejścia do problemów współczesnego świata, a każdemu z tych słów przypisał szczególną postać Towarzystwa Jezusowego. Pierwszym słowem jest „niepokój”, który prowadzi do szukania nowych celów i nowych dróg. Dla Franciszka symbolem tego jezuickiego niepokoju jest Pierre Favre – Piotr Faber, towarzysz Ignacego Loyoli, „człowiek wielkich pragnień, duch niespokojny, wiecznie niezadowolony z siebie, pionier ekumenizmu”, którego życie świadczy, że człowiek prawdziwie wierzący dąży do zmienienia świata. Drugim słowem jest „niekompletność”. Jezuita powinien być zawsze świadomy, że Bóg nas nieustannie zaskakuje. Dlatego pisarze i dziennikarze „Civilta Cattolica” powinni być świadomi swej „niekompletności”, a co za tym idzie – „otwarci, a nie zamknięci i sztywni”. Modelem tej otwartości jest dla Papieża Matteo Ricci – jezuicki teolog, matematyk, kartograf, ale przede wszystkim najsłynniejszy misjonarz w Chinach. A trzecie słowo to „wyobraźnia”, która pomaga w rozeznaniu spraw tego świata. Franciszek wyznał przy okazji, że bardzo kocha poezję i kiedy może, czyta ją, ponieważ „wiersze są pełne metafor. Zrozumienie metafor pomaga uczynić nasze myślenie bardziej intuicyjnym, elastycznym, przenikliwym. Kto ma wyobraźnię, nie upiera się, ma poczucie humoru, słodycz miłosierdzia i wewnętrzną wolność. Może w ten sposób roztaczać szerokie wizje nawet w pomieszczeniach zamkniętych, jak to uczynił w swoich obrazach Fratel Andrea Pozzo (1642 – 1709), który dzięki wyobraźni ukazywał otwarte przestrzenie, kopuły i korytarze tam, gdzie były tylko dachy i ściany”.
Oczywiście zdrowego niepokoju, świadomości naszej niekompletności oraz poczucia wyobraźni potrzeba nie tylko jezuitom, ale każdemu z nas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu