Ks. Adam Stachowicz: – Na co dzień posługujecie w Ruchu Światło-Życie, a konkretnie w jego rodzinnej gałęzi. Macie od 36 lat doświadczenie wspólnego życia małżeńskiego, ale też ciągłej formacji osobistej i małżeńsko-rodzinnej. Jednocześnie działacie, pomagając szczególnie młodym małżonkom i rodzicom oraz przygotowującym się do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego. Możecie więc dużo powiedzieć o rodzinie…
Reklama
Wiesława i Mirosław Bąkowie: – Tak to prawda. Chociaż ciągle jesteśmy w drodze. Ciągle się uczymy poznawania woli Boga względem nas oraz poznajemy siebie nawzajem. Bardzo ważne jest jednak dla nas doświadczenie prawdy, że fundamentem rodziny jest małżeństwo. Tu się wszystko zaczyna, w tej maleńkiej „wspólnocie miłości i życia”.
Z perspektywy czasu wiemy, jak bardzo musieliśmy się napracować, czasem walczyć, aby nie zniszczyć w naszej relacji daru sakramentu małżeństwa. Ogromną pomocą była i jest dla nas formacja Domowego Kościoła. Poprzez codzienną modlitwę małżeńską, rozważanie słowa Bożego, dialog małżeński czy rekolekcje nieustannie odkrywamy piękno życia małżeńskiego.
Dzisiaj możemy powiedzieć z radością, że łączy nas miłość do Boga oraz względem siebie. Przeżywamy naszą relację jako wyjątkową i szczęśliwą. Nie możemy nie mówić o tym szczególnym prezencie otrzymanym od Pana Boga, dlatego pragniemy pomagać innym małżeństwom w zbliżeniu się do Boga, a przez to w budowaniu jedności małżeńskiej. Bo to właśnie na niej buduje się szczęśliwą rodzinę.
W Piśmie świętym Bóg mówi: „Opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem” (Ef 5,31) oraz „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Owoc miłości małżeńskiej we współpracy z łaską Boga Stworzyciela sprawia, że staje się rodzina. Miłość małżonków, mamy i taty, buduje szczęście domu rodzinnego. Pamiętamy pewne zajęcia socjoterapeutyczne z dziećmi. Na zadane pytanie: „Kiedy są najbardziej szczęśliwe?”, m.in. padła odpowiedź: „Kiedy mama i tata się całują, kiedy są blisko siebie. Wtedy wiem, że nic mi się złego nie może stać”. Jesteśmy przekonani, że tę prawdę o ważności relacji w małżeństwie trzeba przekazywać szczególnie młodym małżonkom oraz przygotowującym się do małżeństwa.
– Czyli determinacja do dzielenia się doświadczeniem wspólnej relacji w małżeństwie oraz bliskością Boga pochodzi z waszej z Nim osobistej relacji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Tak. Po pierwsze – jak powiedzieliśmy – spłata długu Bogu, który nas hojnie obdarował swoją miłością. Po drugie – wiemy, jak bardzo każdy człowiek pragnie szczęścia, jak każde małżeństwo pragnie szczęścia. Wiemy też, jak na pytanie o drogę do szczęścia świat, a w nim krzykliwe zło, podsuwa odpowiedzi nieprawdziwe i zwodnicze. Dlatego pragniemy mówić o tym, jakim szczęściem jest pięknie przeżyte małżeństwo i rodzina. Od 36 lat patrzymy i czujemy całym sercem, jak zmieniają się małżonkowie, którzy włączają się do wspólnoty Domowego Kościoła. Przychodzą ci, którzy mają się dobrze, aby wzmocnić relacje, posłuchać doświadczeń innych małżonków. Przychodzą do wspólnoty też ci, którzy cierpią, którzy ocierają się o salę sądową z rozpoczętym procesem rozwodowym. I widać, jak łaska wspólnej modlitwy wielu małżeństw, jak świadectwo tych, którzy mają wiele do powiedzenia o budowaniu jedności małżeńskiej kruszy w nich mury niechęci, jak zaczynają budować od nowa.
Mamy też od roku doświadczenie Dekanalnych Dni Skupienia dla małżonków, których inicjatorem jest ks. Tomasz Cuber, diecezjalny duszpasterz rodzin. Na taką małżeńską randkę przychodzą małżonkowie z różnym stażem małżeńskim. Tu małżonkowie mają czas dla siebie poprzez wspólną wymianę doświadczeń przy herbatce, tu jest czas na posłuchanie dobrych rad na szczęśliwe małżeństwo i czas na modlitwę z indywidualnym błogosławieństwem małżonków.
– Można więc śmiało powiedzieć, że wasze doświadczenie poparte jest częstą praktyką pracy z małżeństwami? Jak np. takie Dni Skupienia, jak to nazywacie: „randki małżeńskie”, przekładają się na wzajemne relacje biorących w nich udział?
– Słyszymy po takich spotkaniach wiele wspaniałych świadectw. Przywołam chociażby takie: „Jesteśmy 40 lat w sakramentalnym związku małżeńskim, ale taka randka przydarzyła nam się pierwszy raz. Wróciliśmy do domu bardzo umocnieni. Nasza relacja nabrała delikatnej, a jednocześnie takiej radosnej świeżości. Długo jeszcze wieczorem rozmawialiśmy o tym, co za nami i o tym, co przed nami. Nasze dialogowanie zakończyliśmy modlitwą za męża i za żonę. Postanowiliśmy takie modlitwy zdobyć dla naszych dzieci trwających z związkach małżeńskich” (Danusia i Krzysiek); „Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy być na takim spotkaniu. Budowało nas dosłownie wszystko. Każde słowo było na wagę złota. Świadectwa małżonków wzmocniły nas. Nasze zatroskanie o to, że w tak wielu sprawach sobie nie radzimy postanowiliśmy oddać Jezusowi. Już jesteśmy mocniejsi o te konkretne recepty na szczęśliwe życie małżeńskie. Nosiłam w sobie ranę po stracie dziecka, a teraz jestem przekonana, że Bóg tak chciał i – co więcej – ono jest szczęśliwe na wieki” (Kasia i Piotrek).
Reklama
– Czemu w ostatnich latach tak dużo słyszymy o rodzinie? Państwo jako instytucja chce pomagać, szczególnie finansowo. Samorządy pokazują, że sprawa rodzin nie jest im obojętna. W Kościele od dawna intensywnie pokazuje się rodzinę jako podstawową wartość, wskazując nauczanie św. Jana Pawła II, który przekonywał: „rodzina Bogiem silna staje się siłą człowieka i całego narodu”…
– W adhortacji apostolskiej „Familiaris Consortio” św. Jan Paweł II pokazywał m.in. to, że rodzina jest drogą Kościoła i drogą narodu. Trwa więc walka o najwyższą stawkę. To jest być, albo nie być. Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, tworząc Jasnogórskie Śluby Narodu, mówił niejednokrotnie, by nie pozwolono, aby zniszczono rodzinę, bo zginie naród.
Bogu dzięki i Maryi Królowej Polski za to, że w obliczu diabelskiego ataku na małżeństwo i rodzinę poprzez lansowaną deprawację, mocno przenikającą z Zachodu, budzimy się do walki o tę Bożą instytucję. To dobrze, że na wszelkie sposoby stawiamy zaporę złu, aby obronić małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, aby ochronić każde życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci. Bardzo mocno jesteśmy przekonani, że potrzeba integralnego działania na rzecz małżeństwa i rodziny.
Tu wspomnijmy słowa św. Teresy z Kalkuty, która do zebranych przedstawicieli instytucji państwowych i kościelnych mówiła: „Wy, kapłani, możecie czynić to, czego nie mogą uczynić władze państwowe. Urzędnicy, wy możecie uczynić to, czego nie uczynią kapłani. Razem możemy ratować rodzinę i świat. Nie czekajmy na jutro. Bierzmy się do pracy dzisiaj”. Okazją ku temu jest rozpoczynający się Powiatowy Rok Rodziny pod mocnym hasłem: „Rodzina. Nasza troska, nasz skarb”.
Reklama
– Jesteśmy po inauguracji Roku Rodziny w powiecie ostrowieckim. Wy tu żyjecie. Czym dla was jest ten czas?
– Ta inicjatywa jest dla nas bardzo ważna. Z nadzieją patrzymy na ten rok. Wszyscy wiemy, jak bardzo rodzina potrzebuje dzisiaj wsparcia. Wsparcia potrzebują małżonkowie, rodzice, dzieci i młodzież. Myślimy i tego pragniemy, aby troska o rodzinę była wpisana w permanentne działanie kościoła i wszelkich instytucji państwowych. Padło wiele słów pięknych i zobowiązujących, a jednocześnie pełnych nadziei. Zabrakło czasu i możliwości posłuchania małżonków i rodziców, jakie mamy oczekiwania wobec takiej inicjatywy. Pozwoliliśmy sobie poprosić Pana Starostę o rozmowę wiążącą w tej kwestii. Propozycję przyjął.
– O czym chcielibyście rozmawiać z przedstawicielami lokalnych władz? – W posynodalnej adhortacji apostolskiej Ojca Świętego Franciszka „Amoris laetitia”, gdzie czytamy: „Dobro rodziny ma kluczowe znaczenie dla świata i Kościoła. Świadectwo temu dają małżeństwa, które przetrwały próbę czasu i są świadkami Bożej miłości. Otwiera to drzwi pozytywnego, gościnnego duszpasterstwa, które umożliwia rozprzestrzenianie się dobra według zamysłu Bożego”.
Reklama
Mamy takie doświadczenie próby czasu i o tym pragniemy rozmawiać. Będziemy mówić o tym, że mamy, że znamy receptę na szczęśliwe życie małżeńskie i rodzinne. Na szczęśliwy dom zbudowany na skale, której nic i nikt nie pokona. Ufamy bowiem, że o to chodzi w tym Powiatowym Roku Rodziny. Pragniemy rozmawiać o tym, że zanim zaczniemy wychowywać dzieci, to pierwej trzeba wychowywać rodziców, myśląc o tym, że wychowywać to znaczy wydobywać dobro i na tych zasobach budować codzienność rodzinną. Tworzą się w nas oczekiwania.
– Jakie to oczekiwania? Co praktycznego mógłby wnieść taki „czas dla rodzin”?
– Wszystkie przedstawione propozycje są bardzo słuszne. Bogu dzięki, że będzie takie duże wsparcie dla rodzin dotkniętych różnymi dysfunkcjami. My myślimy o profilaktyce, która jest jak zawsze bardzo korzystna. W zamyśle mamy m.in. zorganizowanie takiego miejsca w mieście, gdzie małżonkowie będą mogli się spotkać na sesjach, kursach, aby zaczerpnąć wiedzy i wymienić doświadczenia nt.: „Jak pogłębiać więź małżeńską i rodzinną”. Miejsca na taką małżeńską randkę pod okiem profesjonalnie przygotowanych specjalistów.
Dobre byłoby wspólne organizowanie pikników rodzinnych z promocją pięknego życia małżeńskiego i rodzinnego poprzez prezentowanie talentów rodzinnych. Bardzo zależy nam na tym, aby był to również czas promowania zdrowej rodziny zbudowanej na „trwałym fundamencie Bożej miłości”.
Słowa pouczają, czyny pociągają. Jesteśmy przekonani, że Jezus, który połączył nas sakramentalnym węzłem małżeńskim, chce, abyśmy wszyscy stali się znakiem i narzędziem Jego miłości przez konkretne inicjatywy i czyny.