Kilka lat temu podczas wywiadu radiowego papież Franciszek zdradził młodym ludziom recepturę na szczęście. Powiedział wówczas: „Miejcie śmiałość, by śnić. Ci, którzy nie śnią pięknych snów, mają koszmary. Tym, którzy pragną wielkich rzeczy, błogosławi Bóg”.
Wiosna w pełni, w pamięci wciąż mamy świeże wspomnienia radości Zmartwychwstania, więcej słońca – to wszystko sprawia, że nasz życiowy entuzjazm rośnie. Słowa Ojca Świętego idealnie wpisują się w ten czas. Jakiś głos w naszym wnętrzu woła: „Tak, chcę śnić i pragnąć wielkich rzeczy, tylko... jak to zrobić?!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pewnego dnia wracałam z córką z przedszkola.
Reklama
– Ja chcę różową toyotę! – oświadczyła nagle moja czterolatka.
– Dobrze jest wiedzieć, czego się chce – odparłam nieco zdziwiona tą stanowczą i precyzyjną deklaracją.
– Jak będę duża i będę miała prawo jazdy, to będę miała różową toyotę.
– Nigdy nie widziałam różowej toyoty – zaczęłam ostrożnie. – Nie jestem pewna, czy to będzie możliwe.
– Pan Bóg mi pomoże – odpowiedziała córka z wielką mocą.
– Tak?
– Mhm – przytaknęła. – Ja to z Nim załatwię.
– A jak to zrobisz? – spytałam.
– To proste. Przeżegnam się i powiem: Panie Boże, bardzo Cię proszę, daj mi różową toyotę, bo ja najbardziej na świecie lubię różowy kolor, a Ty lubisz mnie.
Urzeka mnie niezachwiana wiara maluchów. Trochę naiwna, uproszczona, ale przy tym niezwykle bezpośrednia. Najpiękniejsza zaś jest ufność, że jeśli moje serce bardzo czegoś pragnie, Pan Bóg to zrozumie i pobłogosławi tym pragnieniom.
Jak pisała św. Mała Teresa: „Pan Bóg nie daje nigdy pragnień, których by nie mógł czy nie chciał urzeczywistnić”.
Dlatego bądźmy jak dzieci rozkochane w swoim Ojcu, ufne w Jego miłość i śniąc najpiękniejsze sny, zmieniajmy ten świat na lepszy. Od teraz, od zaraz, od dziś!
Maria Paszyńska, pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci