Anna Ostrowska, uczennica kl. I e, LO im. KEN w Przasnyszu
Czym dla mnie jest sakrament pokuty?
Spowiedź szczera to według mnie, 17-letniej dziewczyny, która dopiero uczy się życia, nie tylko przyznanie się do grzechów przed Bogiem i samym sobą... Przecież jeżeli Bóg jest wszędzie i widzi wszystko,
to tym bardziej nie ma problemu z zobaczeniem grzechów takiej Anki... Myślę, że spowiedź to taka pewnego rodzaju próba wiary, sprawdzenia, czy potrafimy zaufać Bogu i głośno przyznać się do grzechu...
Zawsze przed spowiedzią czuję taki dziwny wewnętrzny niepokój. Nie wiem czy to strach przed nieotrzymaniem przebaczenia, czy ten przytłaczający wstyd... Chyba i to, i to...
Myślę, że podczas każdego rachunku sumienia czegoś się uczę i dochodzę do jakichś spostrzeżeń oraz wniosków. Uczę się odróżniać, czym jest dobro, a czym zło. Wnosi to nowe wartości w moje życie. Każe
unikać popełniania ponownie tych samych błędów.
Muszę przyznać, że marzę o takiej prawdziwej spowiedzi. Co według mnie znaczy "prawdziwa spowiedź"? To taka, w której będę mogła naprawdę wyżalić się, poprosić o radę. To taka spowiedź, w której nie
będę miała wrażenia, że ksiądz czeka tylko na to, kiedy skończę. To taka, w której nie będę musiała wymieniać tak banalnych i ogólnikowych grzechów jak przeklinanie, ale będę mogła przytoczyć konkretne
zdarzenia. To w końcu taka, gdzie nie będę kolejną z rzędu osobą, której zadano tę samą pokutę i wygłoszono tę samą formułkę. Muszę z przykrością przyznać, że nie uczestniczyłam w tak sprawowanym sakramencie.
Bardzo bym chciała, żeby była to bardziej rozmowa z kapłanem, który będzie starał się mnie zrozumieć. Spowiedzi, w których uczestniczyłam dotychczas, nie spełniły moich oczekiwań. Zawsze odchodząc od
konfesjonału, czułam niedosyt. Wiedziałam, że to nie jest TO. Że nie jest to należycie wypełniony sakrament. Przykro mi to stwierdzić, ale ja nadal czekam na moją pierwszą spowiedź...
Marta Rusiłowicz, uczennica kl. I b, LO im. KEN w Przasnyszu
Moja przygoda (jeśli można to tak nazwać), ze spowiedzią św. zaczęła się już w drugiej klasie. Miałam wtedy 8 lat. Pamiętam, że nie byłam świadoma, iż Bóg za chwile odpuści mi grzechy, że przyjmę Komunię
św. po raz pierwszy. Liczyło się to, by mówiąc wyuczoną formułkę, nie pomylić się, niczego nie zapomnieć.
Przez wiele lat spowiedź traktowałam jako comiesięczną konieczną czynność. Z czasem jednak gdy mój charakter kształtował się, a wraz z nim wiara, sakrament ten zaczęłam traktować w inny sposób. Pojawił
się wstyd, a potem lęk. Bałam się, że ksiądz mnie wyśmieje, a może nawet nakrzyczy. Bałam się, że źle sobie o mnie pomyśli. Nie potrafiłam wtedy skupić się na tym co mówię, odbębniałam comiesięczną formułkę,
a potem z ulgą malującą się na twarzy, szłam do Komunii św. z czystym sumieniem. Czy aby na pewno?
Jednak przyszedł czas, kiedy samo wypowiedzenie formułki i "paru" grzechów nie wystarczało. W moim wnętrzu zaczęło się coś dziać. Ja jednak nie potrafiłam się jeszcze otworzyć. Słowa nauki wypowiadane
wtedy przez księdza nie trafiały do mnie. Czułam, że mnie omijają. Stwarzałam wewnętrzną barierę.
Kilka lat temu w moim życiu nastąpił przełom. Pierwszym krokiem do tego było zrozumienie, iż spowiedź nie jest tylko "comiesięczną czynnością", lecz momentem, w którym spotykam się z Bogiem. Musiałam
również zrozumieć to, iż nie mogę bać się Ojca, który przyjmuje każde "zagubione dziecko". Pomagała mi w tym modlitwa, którą otrzymałam w prezencie od przyjaciela:
"Jezu, Tyś jest Światłością mej duszy,
niech ciemność ma nie przemawia do mnie już.
Jezu, Tyś jest Światłością mej duszy,
daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą...".
Idąc do spowiedzi, powtarzałam ją sobie, stojąc przed konfesjonałem odmawiałam ją w myślach.
Kiedyś spowiadałam się księdzu, którego znałam. Była to spowiedź, której nigdy nie zapomnę. Ta spowiedź była inna. Otworzyłam się, całkowicie opuścił mnie lęk. Poczułam, że naprawdę rozmawiam z Bogiem.
Wiedziałam, iż nauka, którą otrzymałam, była dla mnie. Wypowiedziane słowa trafiały do mojego serca, a ono chwytało je tak, jakby od wielu lat było głodzone. A Komunia św., którą potem przyjęłam, dopełniła
tego dzieła.
Do dziś staram się spowiadać tylko u tego księdza. Nie lubię również spowiadać się podczas rekolekcji, gdyż w kolejce stoi wielu ludzi. Dla mnie sakrament spowiedzi św. jest ogromną odpowiedzialnością,
która spoczywa nie tylko na spowiedniku, ale również na mnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu