Ostatnia niedziela roku liturgicznego – 25 listopada – to uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Ustanowił ją papież Pius XI w 1925 r. To zarazem święto Akcji Katolickiej, którą także powołał do życia papież Pius XI (w 1928 r.). Główne założenia stowarzyszenia zostały przedstawione wcześniej, w encyklice „Ubi arcano” w roku 1922.
Ten sam papież w encyklice „Divini Redemptoris” wyznaczył zadania AK na rzecz budowania państwa sprawiedliwości społecznej opartej na nauczaniu Kościoła. Od tego czasu Akcja Katolicka rozwijała się jako stowarzyszenie katolików świeckich w oparciu o struktury Kościoła i w ścisłej współpracy z hierarchią kościelną.
– Idea pozostała ta sama. Jest to nadal ruch czysto świecki; oczywiście my księża służymy pomocą, jesteśmy na każdym spotkaniu, ale to osoby świeckie nadają rys działalności – mówi ks. dr Grzegorz Sęk, diecezjalny asystent Akcji Katolickiej w diecezji kieleckiej.
Reklama
W święto Chrystusa Króla gromadzą się członkowie AK na całym świecie. W Polsce nie jest ich już tak dużo jak w okresie międzywojennym – obecnie to ok. 24-25 tys. członków. – W diecezji kieleckiej jest 13 parafialnych oddziałów Akcji Katolickiej i bardzo byśmy sobie życzyli, aby ich było więcej – mówi „Niedzieli” Marek Pycia, prezes diecezjalny stowarzyszenia. Jest kilka oddziałów prężnie działających (m.in. w Kostomłotach, Koniecpolu, Pierzchnicy, Bielinach, Miechowie), ale w każdym wskazane byłoby odmłodzenie środowiska. – Ludzie odchodzą, niektórzy do wieczności, inni ze względu na zły stan zdrowia, a wybór między innymi ruchami czy wspólnotami jest coraz większy – dodaje prezes Pycia. Józef Snochowski – dzisiaj wiceprezes, a przez wiele lat stojący na czele diecezjalnych struktur stowarzyszenia, wspomina m.in. zaangażowanie ks. Adama Perza, który ożywił oddziały w wielu parafiach, przypomina zachętę i wskazówki papieża Jana Pawła II, czy pomoc ze strony bp. Kazimierza Ryczana, któremu na sercu leżały struktury parafialne AK. Prezesi wyrażają wdzięczność bp. Janowi Piotrowskiemu – za troskę i pomysł z medalem, który być może będzie stanowił impuls do rozwoju stowarzyszenia. Bp Piotrowski ustanowił ostatnio Medal Pro Christo Rege et Ecclesia. Nazwiska uhonorowanych Medalem – po raz pierwszy – poznajemy właśnie teraz 25 listopada, podczas uroczystości centralnych w kieleckiej bazylice.
– Księdzu biskupowi i Akcji Katolickiej leży na sercu uhonorowanie osób pracujących dla dobra wielu parafii, raczej nie związanych z Caritas czy instytucjonalnymi formami wolontariatu, które przyznają swoje własne nagrody. Są całe rzesze osób udzielających się np. w poradnictwach, w inicjatywach duszpasterskich, często będące na emeryturze. Chcemy dostrzec ich posługę i docenić – tłumaczy ks. Grzegorz Sęk. Medal stanowi „wyróżnienie i podziękowanie dla osób zaangażowanych w posługę duszpasterską i katechetyczną”.
Sama uroczystość Chrystusa Króla należy do stosunkowo młodych. Przed wielką reformą liturgiczną kalendarza, która nastąpiła po Soborze Watykańskim II (1965), uroczystość Chrystusa Króla obchodzono w ostatnią niedzielę października. Papież przeniósł ją (w 1969) na koniec roku liturgicznego, bo bardziej odpowiada atmosferze końca czasów, z jakim kojarzy się koniec roku, przywołując Chrystusa jako powszechnego Pana czasu i wieczności.
„Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Władcą nam” – w tych śpiewanych wówczas słowach zawiera się clou święta – uznajemy prawdę o Chrystusowym panowaniu w świecie i Kościele. Papież Pius XI, ustalając tę uroczystość, dał jej uzasadnienie przenośne i dosłowne. W perspektywie końca roku liturgicznego przywołującego koniec czasów, Chrystus – z racji bycia Synem Bożym i wypełnienia planu zbawienia – jawi się jako absolutny Pan wszechświata, którego panowaniu nie będzie końca. Jest równy naturą Bogu, jest drugą Osobą Trójcy Świętej, jest Panem nieba i ziemi, Panem najwyższym, bez porównania z innymi królestwami tego przemijającego świata...
W diecezji kieleckiej to uroczystość odpustowa w Kielcach na Barnówku oraz w Krajnie.
Jeden wycinek dziejów, obejmujący losy narodu wybranego, z woli Stwórcy wszechrzeczy ujawnia ostateczny sens całej historii ludzkości, a jedna osoba w dziejach ludzkości - Jezus Chrystus ukazuje całą prawdę i ostateczny cel wszystkich ludzi. Wartość każdego ludzkiego życia w Nim ma swoje najgłębsze uzasadnienie. Tę rolę Zbawiciela świata mamy na myśli, kiedy obok Jego imienia stawiamy słowo: „król”.
On sam odrzucał to słowo, ilekroć podejrzewał, że ludzie podkładają pod nie treści czysto ziemskie. Usuwał się zawsze, ilekroć w najlepszej zresztą intencji chciano Mu ofiarować ten tytuł, a jeżeli sam musiał się posługiwać tym pojęciem, obudowywał je zastrzeżeniami w rodzaju: królestwo Boże, królestwo niebieskie lub „królestwo nie z tego świata” (por. J 18,36). Jakby się bał, że ludzie znieważą ideę Jego królestwa, utożsamiając ją z marzeniami o władzy, mocarstwowości, dobrobycie i panowaniu nad światem. Jakby chciał wychowywać tych ludzi do tej wielkiej myśli niegdyś przez Boga rzuconej w dzieje ludzkie, myśli o rekonstrukcji całego stworzenia, zubożonej i spłyconej potem przez wieki, a zachowanej w pierwotnym pięknie tylko w duszach prostych i wołaniach proroków. Miała się właśnie dokonać weryfikacja tego słowa „król”, dlatego jeszcze w ostatnich godzinach swego życia Jezus stwierdzał: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37). Przez kilka godzin umierał na krzyżu jak przestępca, a tylko nad głową miał „winę” swoją wypisaną w trzech językach: „To jest król...”. Ci, co stali pod krzyżem, wyśmiewali się z tego tytułu. Istotnie, jeżeli ktokolwiek jeszcze miał odrobinę choćby nadziei na spełnienie się ziemskich treści tego słowa, pod krzyżem musiał się z tą nadzieją rozstać. Tu się spełniało i sprawdzało coś nieporównywalnie większego - wśród szyderstwa wobec Tego, który w tym właśnie momencie dawał świadectwo prawdzie. Kreślił jej dzieje w historii świata i w życiu człowieka.
Kiedy umierał zlekceważony i wyśmiany, przyjmował do swego królestwa zbrodniarza. Wiedział, że po Wielkim Piątku przyjdzie świt Wielkiej Niedzieli. Wiedział, że prawda zwycięży. Ta Jego prawda, że w Nim i dzięki Niemu człowiek odnajdzie siebie, wyzwoli się i wraz z całym światem powróci do Ojca.
Kiedy przegrywał - zdawało się - doszczętnie wszystko, kiedy triumfowała ludzka zawiść i ludzki egoizm, wtedy właśnie spełniał się cały cel Jego przyjścia na świat, wtedy najpełniej realizowały się Boże zamiary wobec świata, wtedy wreszcie, właśnie wtedy, zwyciężała miłość. I tak już miało być zawsze. Miał się stawać sobą, objawiać się światu właśnie w starciu nienawiści i miłości, w antytezie egoizmu i poświęcenia. Miał być tym momentem w dziejach ludzkich, kiedy to w napięciu dobra i zła, zakłamania i prawdy wyłania się przed zmęczoną ludzkością tęsknota do sprawiedliwości i prawdy. Wtedy miał być najbardziej potrzebny, dostrzegalny - w ludziach, którzy będą stawać w obronie wszystkiego, co w świecie dobre, ludzkie i szlachetne. W swoim Kościele, którego orzeczenia i apele wtedy właśnie odzyskiwać będą i odsłaniać pełną swą treść - niejednokrotnie tak łatwo lekceważoną i odsuwaną poza margines uwagi zaprzątniętej tyloma „ważniejszymi” sprawami. Kiedy żył na świecie, nie bywał w środowiskach ludzi sytych, rozbawionych i uczonych, nie był taki, na jakiego czekano. Był o wiele większy, ale tego rodzaju wielkości nie potrafili pojąć ci wszyscy, dla których wielkość niebędąca bogactwem, karierą, stanowiskiem i uprawnieniem do rozkazywania innym nie jest wielkością. Był Bogiem, który stał się człowiekiem.
Gdy przeżywamy dziś uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, skupmy się bardziej podczas Mszy św., szczególnie nad słowami kapłana podnoszącego w górę Ciało i Krew Chrystusa: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”. To ta sama wciąż odnawiająca się weryfikacja słowa: „król”, która dokonała się kiedyś na krzyżu. A my, stojący wokół ołtarza - w zależności od naszego stosunku do prawdy - jesteśmy jak ci spod krzyża. Jedni tam drwili z Chrystusa, a inni - jak ów łotr - docierali do prawdy o sobie lub - jak setnik - stwierdzali: „Prawdziwie, Ten był Synem Bożym” (Mt 27, 54).
Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.
Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
W nocy z poniedziałku na wtorek doszło do zniszczenia figury Matki Bożej na Wzgórzu Maryjnym w Pruszczu Gdańskim. Internauci biorą sprawy w swoje ręce, chcąc pomóc służbom w znalezieniu wandala - informuje TV Republika.
W nocy z 14 na 15 kwietnia doszło do aktu wandalizmu na terenie Wzgórza Maryjnego w Pruszczu Gdańskim. Nieznany sprawca zniszczył figurę Matki Bożej, znajdującą się przy ul. Chopina 3.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.