Reklama

Niedziela Częstochowska

Budujemy dom na Madagaskarze

Niedziela częstochowska 1/2019, str. VI

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

charytatywnie

Betel

Afryka

dobroczynność

Andrzej Kalinowski

Andrzej Kalinowski z mieszkańcami Mampikony

Andrzej Kalinowski z mieszkańcami Mampikony

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Betel” to ruch dobroczynny, który swoje korzenie ma w Częstochowie, a swoim zasięgiem oprócz Polski objął Białoruś, Włochy i Etiopię, a ostatnio także daleki Madagaskar. Jego podstawowym celem i przesłaniem jest towarzyszenie osobom niepełnosprawnym i chorym. W ramach Ruchu działają wspólnoty rodzin z osobami niepełnosprawnymi oraz wolontariuszy i wspólnoty seniorów. Najbardziej jednak jest znany z prowadzenia domów, w których osoby niepełnosprawne razem z mieszkającymi z nimi opiekunami tworzą rodzinę. Często jedyną prawdziwą, jaką mieli. Bo, niestety, wielokrotnie podopieczni „Betel” przeszli trudną drogę odrzucenia i pogardy, zanim znaleźli bezpieczną przystań w jednym z 13 domów.

Na wzór rodziny

Wychowuje się w nich 68 osób. O każdej z nich można by napisać osobną książkę – wzruszającą albo mrożącą krew w żyłach, przepełnioną miłością albo wołającą o sprawiedliwość czy współczucie. Domy betelowskie są wtopione w środowisko konkretnego miejsca, dając ich mieszkańcom poczucie przynależności i życia w zwyczajnym świecie w normalny sposób. Są tak pomyślane, by – jak w zwyczajnej rodzinie – jeden był wsparciem dla drugiego, tak emocjonalnie, jak i fizycznie. Niepełnosprawności umysłowej bardzo często towarzyszy niepełnosprawność ruchowa, więc wzajemna pomoc jest nieodzowna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Opiekunowie borykają się z fizycznością, umysłowością i emocjonalnością swoich podopiecznych. Tym, którzy są łagodni i którym Andrzej Kalinowski już tu, na ziemi, chętnie przyprawiłby anielskie skrzydła, towarzyszą wybuchy złości i agresji ich współmieszkańców. Lata praktyki i umiejętności opiekunów pozwalają jednak na harmonijne życie.

Reklama

Wsparciem działań betelowskich domów są zbiórki do puszek przeprowadzane każdego roku w naszej diecezji z okazji Dnia Chorego. To m.in. te fundusze pozwalają na przeprowadzanie kolejnych remontów czy na pokrycie opieki medycznej i rehabilitacyjnej osób niepełnosprawnych.

Najmłodsze dziecko

Ostatnim, dopiero rodzącym się dzieckiem „Betel”, jest dom dla osób chorych i niepełnosprawnych w Mampikony na Madagaskarze. To bardzo biedny region. Ludzie mieszkają najczęściej w lepiankach i szałasach, na ziemi – jak opowiada A. Kalinowski. Nie ma więc domów na sprzedaż. – Potrzeba takiego domu w tym świecie jest bardzo duża. Nie da się porównać takiego zapotrzebowania do naszego świata – mówi. – Roboty idą. Póki co kopiemy i przygotowujemy teren pod budowę. Mozolna praca, bo wszystko trzeba zrobić rękami. Ziemia twarda jak skała. To bardzo duże dla nas wyzwanie – tłumaczy Andrzej, który co chwilę znajduje w świecie nowe przestrzenie do zagospodarowania na rzecz osób najsłabszych. Towarzyszy mu Artur – budowlaniec, wolontariusz z Polski, który Ruch poznał podczas jednej z prac remontowych wykonywanych na jego rzecz. Boryka się więc z tamtejszą rzeczywistością – brakiem narzędzi, materiałów, prądu, brakiem wystarczającej ilości pieniędzy. Dom przy przychylnych wiatrach będzie gotowy za rok, półtora. Wtedy – w świecie, w którym osoby niepełnosprawne z powodu braku opieki dożywają najwyżej 16. roku życia, w którym są zbędnym bagażem – przyjmie kolejne najsłabsze dzieci, potrzebujące przytulenia, pokazania, że są ważne, chciane i kochane.

Każdy, kto chciałby wesprzeć działania Międzynarodowego Ruchu Dobroczynnego „Betel”, może to zrobić na wiele sposobów. Od modlitwy za opiekunów i ich podopiecznych, przez wsparcie finansowe, przekazanie 1 proc. podatku, aż po zaangażowanie w wolontariat tak w Polsce, jak i w Afryce. Międzynarodowy Ruch Dobroczynny „Betel” Częstochowa, ul. Nowowiejskiego 3, e-mail: international@betel-charity.org, tel.: 504 921 221, 501 264 695, 796 840 004 www.betel-charity.org www.facebook.com/Betel i www.facebook.com/kalinowskiandrzej

2019-01-02 12:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zostaw 1 procent u siebie

Coraz popularniejsze w całej Polsce jest odpisywanie ze swojego podatku 1 proc. dla organizacji pożytku publicznego. Zajmują się one szeroko pojętą działalnością charytatywną, są pozarządowe, a więc nieuwikłane w rozmaite polityczne sieci, a działalność podlega kontroli. Organizacje te wypełniają obszary w naszej rzeczywistości, w których nie działa państwo, ani żadna z jego agend. Bez nich byłoby wokoło nas znacznie więcej biedy, nieszczęścia i krzywdy ludzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję