Reklama

Upadek Mela Gibsona

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do pewnego lekarza psychiatry przyszedł pacjent w średnim wieku.

– Panie doktorze, jestem ciągle smutny, przygnębiony, nie widzę sensu życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lekarz przepisał mu zestaw leków i polecił zgłosić się za tydzień. Po tygodniu pacjent znów zjawił się w gabinecie psychiatry. Obwieścił, że nic mu nie pomogło, przeciwnie – po zażyciu leków czuje się jeszcze gorzej, wzbiera w nim bowiem przekonanie, że nic już nie może mu pomóc.

– Niech pan zatem idzie do mojej znajomej psychoterapeutki, ona potrafi każdego postawić na nogi i „wyremontować” psychicznie – zaproponował psychiatra.

Pacjent zrobił tak, jak polecił mu lekarz. Jednak po miesiącu znów odwiedził psychiatrę.

– Panie doktorze, niestety, ale nie czuję się nawet odrobinę lepiej, nadal nie widzę sensu życia, czuję przygnębienie i apatię – oznajmił ze smutkiem.

Zdesperowany specjalista coś sobie przypomniał i uśmiechnął się do pacjenta promiennie.

– Wie pan, tu niedaleko, na rogatkach naszego miasta, od kilku tygodni gości bardzo dobry zespół cyrkowy. Codziennie dają przedstawienia przy szczelnie wypełnionym namiocie. Jest tam ponoć taki klown, który potrafi rozbawić największego ponuraka. Moi pacjenci przychodzą po przedstawieniach w tym cyrku i mówią, że ten klown napełnia ich optymizmem, radością i dodaje im chęci do życia. Niech pan spróbuje iść na ten spektakl cyrkowy i szczególnie zwróci uwagę na tego niezwykłego klowna – poradził lekarz. Pacjent zrobił jednak jeszcze bardziej zbolałą minę.

Lekarz spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Nie rozumiał powodu jeszcze większego smutku pacjenta. Ten po chwili poprosił, aby psychiatra pochylił się w jego kierunku i cicho wyszeptał:

– Panie doktorze, to ja jestem tym klownem...

To historia, którą opowiedział rekolekcjonista w jednym z warszawskich kościołów. Spowodowała ona, że mocno się zastanowiłem nad naszym ludzkim poczuciem szczęścia i życiowym napędem. Czy ten klown mógł być szczęśliwy?

Reklama

Właściwie to trzeba by było wykonać pewien życiowy eksperyment. Na miesiąc zapomnieć o swoich potrzebach i skoncentrować się wyłącznie na potrzebach innych ludzi. Ciekawe, jakie uczucia przypłynęłyby wraz z tym miesiącem. Potem porównalibyśmy go z miesiącem, w którym koncentrowaliśmy się wyłącznie na sobie i na własnych potrzebach. Efekt mógłby być zaskakujący. Być może potwierdziłby wszelkie biblijne diagnozy: dając siebie, dajemy sobie spokój wewnętrzny, poczucie bycia przydatnym, spostrzeganie siebie w relacji z innymi – i jest to spostrzeganie, w którym widzimy swoją realną, mierzoną wyświadczoną innym pomocą, wartość. Dawanie siebie jako droga do poczucia szczęścia – zapewne nie uwierzy w to nikt, kto nie doświadczył takiej sytuacji.

Kiedy jednak wpatrujemy się w siebie, pogrążamy się w rozmyślaniach o własnej – realnej bądź wyimaginowanej – kondycji. To trochę tak, jakbyśmy się wpatrywali w nieodgadnioną czeluść, a po nietzscheańsku w końcu ona zaczyna spoglądać na nas.

Spokojnie, nie zamierzam zabierać chleba rekolekcjonistom; powiem tylko tyle, że w naszym życiu publicznym tak niewiele jest postaci, które są darem dla nas... Nie potrafimy ich dostrzec czy też są na wymarciu?

Cała współczesna filozofia publicznego istnienia nakierowana jest na kreowanie samego siebie w oczach innych. Musimy dbać o PR, musimy unikać niepopularnych sądów, słowem – musimy unikać wszystkiego, co mogłoby się powszechnie nie spodobać. Żyjemy w epoce kwitnącego narcyzmu. Czy jednak może być inaczej, skoro całą naszą „duchowość” opanowały media, szczególnie media wizualne, w których większą rolę odgrywa to, jak wyglądamy, niż to, co mamy do powiedzenia? Jak wiadomo, piękno tworzy się w ciszy, w intymnej relacji z innymi i samym sobą – jak zatem istotne piękno może być dziś idolem?

Reklama

Epoka narcyzmu ma swoje wymagania, tu nie ma miejsca na to, aby lewica nie wiedziała, co czyni prawica. Narcyzm karmi się tym, co powszechnie wydaje się, że jest tu i teraz. Nie ma znaczenia, jakie skutki nasze działanie przyniesie za kilka lat. O tym publiczność – gnana wciąż nowymi podnietami i bodźcami – nie będzie pamiętała. Ogrom nowych faktów i opinii, które leją się z mediów, odbiera nam pamięć, nie daje możliwości rozważenia ich znaczenia, nie daje czasu na formowanie własnych, głębszych opinii. Żyjemy w pośpiechu, w rytmie dyktowanym przez globalne tendencje. W takim rytmie nie ma miejsca na prawdziwe rozważania, ba – nie ma miejsca na zastanowienie się nad własną duchowością.

Klown z rekolekcyjnej opowieści żył w nerwowym rytmie od spektaklu do spektaklu. Nie był w stanie zauważyć, jakie dobro daje innym ludziom. Nie był w stanie rozważyć faktu, że jego obecność w miasteczku miała sens. Gdyby sobie to wszystko uświadomił, dziękowałby Stwórcy, że ulepił go takim, jakim był.

Chyba właśnie ten stan: gotowości do szczerego podziękowania Stwórcy za Jego dzieło, którym jesteśmy, prowadzi do optymizmu i wnosi w naszą świadomość sporo światła.

Ludzie mediów często są nieszczęśliwi. Porażająca jest dla mnie historia wielkiego Mela Gibsona, który stworzył niesamowite dzieło – film „Pasja”, a potem dopadły go wszystkie możliwe zmory. Drogo zapłacił za ten moment olśnienia. Dlaczego upadł? Czy nikt nie był w stanie uchronić go przed tym upadkiem?

Jedynym wytłumaczeniem, które nasuwa mi się na myśl, jest twierdzenie, że nie docenił ogromu dobra, które przekazał innym. Nie miał czasu na rozmowy z widzami, na słuchanie reakcji ludzi na jego dzieło. Gdyby miał na to czas, gdyby wyrwał się ze swojej gwiazdorskiej bańki – być może uszedłby z tej wojny cało. Bo przecież po tak wielkim dziele, tak wielkiej prawdzie, którą odważył się przekazać, atak Szatana był wściekły, zwielokrotniony, o wiele większy niż ten, który spotyka każdego z nas.

Reklama

Za każde prawdziwe dobro czeka nas atak ze strony Złego. To przecież mechanika walki duchowej. Mel Gibson nigdy nie był święty, ale po tym, jak porwał się na stworzenie piękna i wzniósł się tak wysoko, czekał go atak.

Jak przeżyć taki moment, jak nie dać się strącić z osiągniętej góry?

To pytanie, przed którym musi stanąć każdy człowiek w epoce narcyzmu. Nie osądzajmy gwiazd popkultury, nie ferujmy łatwych wyroków. Ich położenie jest o wiele trudniejsze niż nasze. Bo albo znajdują się w sytuacji doktora Fausta, kiedy spisują ze Złym cyrograf, a on daje im „wszystkie królestwa świata”, albo czynią ogromne dobro, ale – jak klown z przypowieści – nie mają świadomości tego dobra i nie znajdują w nim siły, aby odeprzeć atak Złego.

Te myśli dotyczą także najlepszych kapłanów. Im więcej dobrego czynicie, tym bardziej podstępny i złowrogi czeka was atak. Najczęściej przychodzi on z najmniej oczekiwanej strony.

Witold Gadowski
Dziennikarz

2019-04-10 10:24

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Wniebowstąpienie wyraźnie pokazuje, że nasza Ojczyzna jest w Niebie

2024-05-10 20:51

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

John Singleton Copley, "Wniebowstąpienie Chrystusa"/commons.wikimedia.org

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

12 maja 2024, Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, rok B

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Majowy zjazd Ekumenicznej Szkoły Biblijnej

2024-05-12 17:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

W Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi zakończył się kolejny zjazd Ekumenicznej Szkoły Biblijnej. Podczas majowego spotkania słuchacze wysłuchali trzech biblijnych wykładów na temat ofiar starotestamentalnych i zbawczej Ofiary Chrystusa złożonej na krzyżu Golgoty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję