Reklama

Kościół

Publiczne świadectwo wiary

W Polsce w procesjach Bożego Ciała „chodzi” niemal cały naród. W wielkich miastach zadziwiają one rozmachem, imponują ogromną liczbą uczestników. W miasteczkach i wioskach zachwycają wielowiekową tradycją i unikalnymi zwyczajami. Procesję z Łowicza Narodowy Instytut Dziedzictwa w Warszawie wpisał na listę niematerialnego dziedzictwa narodowego, a w 2014 r. została ona wpisana na listę UNESCO jako fenomen światowego niematerialnego dziedzictwa

Niedziela Ogólnopolska 24/2019, str. 14-15

[ TEMATY ]

Boże Ciało

©/BPJG Marek Kępiński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A my, zwyczajni uczestnicy procesji Bożego Ciała – jak je czujemy, jak odbieramy?

Maria jest fotografem i fotoreporterem. Od lat współpracuje z prasą, ma ogromne doświadczenie w obsłudze prasowej uroczystości kościelnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Od 11 lat fotografuję procesję Bożego Ciała. Uważam, że jej niezwykłość polega na świętowaniu. Każdy człowiek – tak było od zawsze – potrzebuje święta. Procesja daje możliwość odejścia od pewnej niedzielnej rutyny. W Boże Ciało też uczestniczymy w Liturgii, ale oprawa jest inna. Widzimy wokół siebie rozmodlonych ludzi, co potęguje poczucie i moc wspólnoty. Czuje się wtedy działanie ducha wspólnoty! Procesja jakby odświeża nasze relacje z Bogiem, z Kościołem i z bliźnimi. I jeszcze ważna rzecz – być może najważniejsza: procesja Bożego Ciała daje szansę na bardzo wyraziste, bo publiczne, oddawanie czci Bogu. Bądźmy szczerzy, my, ludzie, najczęściej Pana Boga o coś prosimy. Rzadziej – ale zdarza się – dziękujemy... Z oddawaniem czci jest u nas trudno. A w procesji to oddawanie czci bardzo widać. Ja np. czuję dumę, że mogę publicznie powiedzieć, pokazać wszystkim, kim jestem, kim jest dla mnie Bóg, kim jest Chrystus i czym jest Eucharystia. Dobrze jest poczuć, że człowiek nie jest w tym sam, że wokoło jest wspólnota – wyjaśnia Maria.

Procesje ze znakiem Q

Są na mapie Polski miejsca, których znakiem firmowym są procesje Bożego Ciała. Numer jeden to niewątpliwie Łowicz. Do tego niewielkiego miasteczka już przed II wojną światowej zjeżdżano z całego świata, by podziwiać procesję. Zachwycał się nią w latach 30. XX wieku reporter „National Geographic” Maynard Owen Williams. Także dziś do Łowicza przybywa tego dnia kilkanaście tysięcy gości.

Procesja wyrusza zawsze z barokowej bazyliki katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ołtarze ustawia się na Starym Rynku. Tradycja ściśle określa, kto je przygotowuje. I tak, pierwszy – wierni z wiosek z parafii, drugi – Cech Rzemiosł, trzeci – szkoły pijarskie, czwarty – parafialne wspólnoty neokatechumenalne. Na czele procesji idą, oczywiście, biskupi łowiccy, a także – co już nieoczywiste – biskupi z innych diecezji oraz ambasadorzy, dlatego fragmenty Ewangelii odczytywane są aż w 4 językach. Za monstrancją kroczą władze miasta, rzemieślnicy i przedstawiciele wielu innych grup zawodowych, następnie uczniowie, rozmaite stowarzyszenia i bractwa kościelne, słowem – tłum. I każda, dosłownie każda z tych grup niesie swój sztandar i godło. Płynie przez Łowicz rzesza odziana w przepiękne ludowe stroje, często przechowywane w rodzinach niczym relikwie. Robi to piorunujące wrażenie.

Reklama

W jaki sposób to niewielkie miasto (ok. 28 tys. mieszkańców) jest w stanie przygotować procesję, która wzbudza zachwyt na całym świecie? Biskup senior diecezji łowickiej Józef Zawitkowski mawia, że procesje w Łowiczu odbywają się w każdy czwartek, i to przez cały rok, i że było to życzeniem prymasa Jana Lipskiego w XVII wieku, gdy budowano kaplicę Najświętszego Sakramentu.

Ołtarz w małym mieście

– Moja mama przez 25 lat przygotowywała w parafii jeden z ołtarzy na Boże Ciało – opowiada Hania, z wykształcenia artysta plastyk. – Podtrzymuję rodzinną tradycję i od ponad 20 lat zajmuję się projektowaniem i wykonywaniem dekoracji na ołtarz w moim małym powiatowym miasteczku. Większość nie zdaje sobie sprawy z tego, ile czasu i energii wymagają przygotowania do procesji i jaka to odpowiedzialność. Ołtarz stoi na drewnianej konstrukcji, która mierzy jakieś 4 m wysokości. Mężczyźni w przeddzień solidnie osadzają ją w ziemi. I dobrze. Kiedyś przez nasze miasteczko przeszła nocą burza, tak potężna, że zerwała z ołtarza dosłownie wszystko, co było już przygotowane, ale sama konstrukcja nie drgnęła. A innym razem, gdy po procesji rozbieraliśmy ołtarz, ten w jednej chwili złożył się jak domek z kart. Na szczęście nikt nie stał obok. Dawniej wykonanie ołtarza wymagało znacznie więcej zabiegów i kombinowania, co powodowało, że tworzyły się takie nieformalne wspólnoty. Pamiętam z dzieciństwa, jak w przeddzień procesji kobiety ciągnęły przez całe miasteczko prosty dwukolorowy wózek. Gdy wracały, patrzyliśmy oniemiali, bo z tego wózka wystawały wielkie styropianowe hostie, kielichy, winne grona – słowem, dekoracje do ołtarzy. Wszystko odbywało się zgodnie z jakimś wiekowym scenariuszem: dywan wynosili Nowakowie, obrusy, kwiaty i młode brzózki, z których obrywano gałązki, załatwiali Kwiecińscy, a o tzw. całość dbał nasz pan kościelny. Przy dekoracji ołtarza pracowało pół ulicy i było dla nas jakimś niebywałym wyróżnieniem, gdy pan kościelny wołał, żebyśmy coś przytrzymali albo kogoś zawołali... – wspomina Hania.

Reklama

– Co widzisz w tym swoim obiektywie? – pytam Marię.

– Widzę dzieciaki. Dziewczynki, które z przejęciem sypią kwiaty, chłopców z dzwoneczkami. Słuchaj, jakie to są emocje, jakie to ważne wydarzenie! Wiesz, że są techniki sypania tych kwiatków? Jak dzieciaki nie mogą się doczekać swojej kolejności, z jakim namaszczeniem mówią: „Święty, święty, święty... Pan Bóg zastępów”! A potem widzę w obiektywie ich rodziców. Jak im się, zresztą nie tylko im, ta dziecięca wiara udziela. Jak promieniuje na otoczenie... Zapadają mi w pamięć sceny, których nie sfotografowałam. Czasami to, co ludzie czują, jest tak widoczne, tak ujmujące, tak piękne, że z rozmysłem odsuwam od oka aparat. W Boże Ciało miałam masę takich sytuacji – zachwytu nad chwilą modlitwy, nad tym, jak ludzie zastygali w skupieniu, jakby zostali wyrzeźbieni. Takie momenty są absolutnie osobistą sprawą. Widzę je wielokrotnie podczas procesji.

Dywan z bratków i rumianków

W Spycimierzu na Boże Ciało ludzie tworzą dywan z kwiatów. Ma on – bagatela – prawie kilometr długości. Nie jest to zwyczajne sypanie kwiatów jak leci, ale układanie ich w misterny wzór. Praca mozolna, w której uczestniczą cały Spycimierz i okoliczne wsie. Od maleńkich dzieci po seniorów.

Reklama

– Kobierzec ma motywy związane z Bożym Ciałem: jest Serce Jezusa w cierniach, są krzyż, hostia, gołąb – symbol Ducha Świętego, wizerunek Chrystusa i winne grona... rozmaite wzory – opowiada Marek, który od kilku lat jeździ z Łodzi do Spycimierza, by tam przeżyć – w sposób, jak przekonuje, unikalny – procesję Bożego Ciała. – Najpierw rysuje się kredą wzór na drodze. Trzeba wiedzieć, jak to zrobić, bo potem na te linie sypie się piasek. Potem ten wzór kredowo-piaskowy wypełnia się kwieciem. Cudownie rozpachniona mieszanka płatków róż, bratków, stokrotek, rumianków, koniczyny, krwawnika czy liści mięty, które zbiera się po okolicznych łąkach, ogrodach czy ugorach... A jak już się usypie, wymaluje kwiatami ten niezwykły kobierzec, to trzeba go pilnie strzec przed wiatrem, deszczem, przed skwarem. Gdy nadejdzie Boże Ciało, Pan Jezus idzie po kwiatach... A nam nawet przez chwilę nie żal, że ludzkie nogi ten kobierzec depczą. Bo najpierw szedł po nim On... – opowiada Marek.

Procesja w social mediach

Czy to znak czasu, a może nowoczesny sposób na propagowanie tradycyjnego nabożeństwa? Autorem pomysłu jest ks. Paweł Rytel-Andrianik – rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski, który w 2017 r. zaproponował, by w mediach społecznościowych ludzie wrzucali zdjęcia i filmiki z procesji Bożego Ciała w swojej miejscowości. „Św. Jan Paweł II mówił, że wiara się umacnia, gdy jest przekazywana. Uroczystość Bożego Ciała jest publicznym dawaniem świadectwa naszej wiary. Możemy robić to także w mediach społecznościowych, dzieląc się zdjęciami i nagraniami wideo z hashtagiem #Procesja. W ten sposób stworzymy obraz tego, jak przeżywamy to święto w naszym kraju”– argumentował ks. Paweł.

Reklama

W 2017 r. #Procesja miała miliony odsłon. „Kościół w Polsce widzi wielką potrzebę obecności także w mediach społecznościowych, które umożliwiają mu komunikację w czasie rzeczywistym z milionami osób, a tym samym docieranie do nich z misją ewangelizacyjną. Dlatego inicjowane są takie przedsięwzięcia jak #Procesja, które umożliwiają nie tylko dawanie świadectwa wiary, ale także budowanie wspólnoty właśnie w mediach społecznościowych” – wyjaśniał rzecznik KEP i zachęca do włączenia się w tegoroczną akcję.

Strefa cienia

Trudno uwierzyć, że święto, które tak lubią Polacy, może prowokować do zachowań poniżej jakiegokolwiek poziomu, nawet do obrażania uczuć religijnych. W tym roku doszło do takiego wydarzenia w Gdańsku podczas V Trójmiejskiego Marszu Równości, organizowanego przez środowiska LGBT. Jego uczestnicy zorganizowali performance kpiący z procesji Bożego Ciała. Prawnicy Instytutu na rzecz Kultury prawnej „Ordo Iuris” zareagowali błyskawicznie i zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. W zawiadomieniu czytamy: „Podczas marszu ruchu LGBT doszło do znieważenia przedmiotu czci religijnej poprzez prezentowanie grafiki w sposób obsceniczny szydzącej z Najświętszego Sakramentu oraz wulgarnego imitowania precesji eucharystycznej”. – Wydarzenia te pokazują problem narastającej w Polsce chrystianofobii oraz mylnego przeświadczenia o bezkarności takich czynów. Pokrzywdzeni, którzy poczuli się zgorszeni treściami godzącymi w ich uczucia religijne, mają prawo żądać pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców profanacji – skomentowała mec. Magdalena Majkowska z Centrum Interwencji Procesowej „Ordo Iuris”.

2019-06-12 09:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Głódź: Kościół mówi "non possumus" recydywie neobolszewii

W ubiegłym wieku Kościół katolicki postawił tamę agresywnemu komunizmowi. Dziś także mówi "non possumus" recydywie swoistej neobolszewii, która zamiast czerwonej gwiazdy na czapkach wymachuje emblematami z napisem „tolerancja” i „wolność” - mówił abp Sławoj Leszek Głódź podczas gdańskich obchodów Bożego Ciała.

Metropolita gdański wygłosił homilię przy ostatnim ołtarzu przed Bazyliką św. Brygidy, gdzie z Bazyliki Mariackiej ulicami Starego Miasta dotarła uroczysta procesja z Najświętszym Sakramentem.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Co to znaczy, że Jezus jest Dobrym Pasterzem?

2024-04-20 16:36

[ TEMATY ]

Ewangelia

KUL

Centrum Heschela KUL

Zazwyczaj, gdy myślimy o Jezusie jako Dobrym Pasterzu, rysuje się przed nami bardzo sielski obraz – Jezus łagodnie trzyma na ramionach owieczkę. Tymczasem chodzi tu o coś innego. Po pierwsze o to, że Jezus utożsamia się z najbardziej pogardzaną grupą społeczną, porównywaną do nieczystych pogan. Po drugie o to, że Jezus naraża swoje życie w obronie owiec - podkreśla ks. prof. Mariusz Rosik w komentarzu dla Centrum Heschela KUL na IV Niedzielę Wielkanocną 21 kwietnia, zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza.

Beduini to koczownicze plemiona arabskie, które żyją jeszcze na pustynnych i górzystych terenach dawnej Palestyny. Zajmują się głównie wypasem owiec. Zadziwiające, że nawet kilkudziesięcioosobowa grupa Beduinów potrafi posługiwać się sobie tylko zrozumiałym językiem i pielęgnować właściwe im zwyczaje. Żyjąc z dala od miast i większych osiedli, wieczorami zasiadają przy ognisku przed swoimi namiotami, by długo rozmawiać, śpiewać, ale także trzymać straż nocną przy swych stadach. Niekiedy okazuje się to konieczne, gdyż zdarzają się przypadki kradzieży owiec albo ataku wilków. Izraelska prasa co jakiś czas podaje informacje o wzajemnym wykradaniu stad wśród różnych plemion beduińskich albo o ataku dzikich zwierząt. Niejeden pasterz postradał życie w obronie swych stad.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję