Reklama

Aspekty

Dla Pana Boga

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 28/2019, str. IV

[ TEMATY ]

powołanie

Maciej Krawcewicz

W maju tego roku przybyło w naszej diecezji trzech nowych diakonów

W maju tego roku przybyło w naszej diecezji trzech nowych diakonów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mała liczba alumnów w naszym seminarium duchownym jest rzeczywistością, z którą jako diecezja musimy się zmierzyć. Warto zastanowić się nie tylko nad przyczynami takiej sytuacji, ale również pomyśleć, czy jako wierzący mamy jakiś wpływ na zmianę? A może aktualny stan rzeczy to już sygnał, że trzeba zacząć się bać o powołania? – Jako ludzie wierzący nie powinniśmy oczywiście panikować, co nie znaczy, że nie mamy podejść do tej sprawy poważnie i dojrzale. Trzeba stawiać pytania, analizować i zastanawiać się. Wszyscy musimy pomyśleć nad tym, jaka jest nasza troska o powołania. Jaka w ogóle jest nasza świadomość różnych powołań w Kościele – mówi ks. Tadeusz Kuźmicki.

Czy z naszą modlitwą jest coś nie tak?

Nieraz słyszeliśmy, że takich będziemy mieli kapłanów, jakich sobie wymodlimy. Stąd łatwo wyciągnąć wniosek, że widocznie to nam nie zależy. – Nie chciałbym mówić, że nasza modlitwa o powołania jest niewystarczająca. Przecież mamy Przyjaciół Paradyża i inne osoby, które naprawdę szczerze modlą się za księży, za powołanych i o powołania. Jednak to powiedzenie powinno nam przypominać, że kapłan jest z ludu brany i dla ludu ustanowiony – podkreśla ks. Kuźmicki. – Kandydaci do seminarium zwykle nie biorą się z innej diecezji czy z innego kraju albo kontynentu. Biorą się przede wszystkim z naszej diecezji, z naszych rodzin, z naszych parafii. Dlatego trzeba sobie uświadomić, że powołania rodzą się też z naszej kondycji wiary.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zdaniem ojca duchownego istotny jest też klimat, który tworzą wszyscy wierzący. Od niego często zależy, czy powołanie w ogóle zacznie kiełkować: – Zastanówmy się, na ile żyjemy wiarą, jak bardzo jest ona obecna w naszym życiu. Spójrzmy choćby na niedzielne Msze św. w naszych kościołach. Jak wiele młodych osób tam widzimy? A jeśli ktoś powie swoim kolegom, że chce iść do seminarium – czy to się spotyka z pozytywnym odzewem? Czy pozytywnie reaguje rodzina? Czy młody człowiek ogłaszający taką decyzję może liczyć na entuzjazm i akceptację? Kiedyś jednak wyglądało to inaczej. Inny też był status księdza. Więc liczba powołań to kwestia złożona i nie zrzucałbym całej odpowiedzialności wyłącznie na modlitwę. Musimy mieć świadomość, że powołania są zawsze z parafii dla innej parafii – bo przecież nie jest się księdzem po to, żeby w swojej rodzinnej parafii pozostać.

Reklama

Co zrobić dla powołań?

Stworzenie odpowiedniego klimatu to proces złożony, nie stanie się to z dnia na dzień. Może więc rozwiązaniem byłby jakiś wielki szturm do nieba w tej sprawie? – Modlitwa za powołanych jest zawsze potrzebna, co do tego nie ma wątpliwości. Ale – tak jak mówiłem – chodzi również o klimat do rodzenia się powołań. Czy urządzić teraz jakiś szturm modlitewny i czekać, aż w cudowny sposób coś się zacznie dziać? Czy jeśli, powiedzmy, diecezja podejmie intensywną tygodniową modlitwę połączoną z postem, to zaowocuje to siedmioma kandydatami, bo siedem dni trwała ta inicjatywa? Takiej zależności nie ma – tłumaczy ks. Kuźmicki. – W modlitwie chodzi o coś innego. Kiedy się modlimy, to przede wszystkim w nas się coś dokonuje, więc jeśli modlimy się o powołania, to też zaczynamy myśleć o własnym powołaniu. A jednocześnie mamy wciąż w głowie słowa z Pisma Świętego: „Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje”. Sam Pan Bóg zachęca nas do takiej modlitwy i chce, żeby świadomość kwestii powołań była w nas aktywna. Nie jednorazowo, ale stale.

Musimy stawiać pytania

Powołanie nie bierze się znikąd. Nawet jeśli myśl o nim pojawia się nagle, to poprzedzają ją różne sytuacje, rozmowy, spotkania itd. – Osobiście jestem zwolennikiem stwierdzenia, że powołanie to pytanie o moje miejsce w świecie i moje miejsce w Kościele. I to dotyczy wszystkich ludzi, każdy powinien sobie takie pytanie postawić. I takie pytania stawiamy. Co więcej, wciąż odkrywamy nowe powołania. Każdy z nas został kiedyś powołany do bycia dzieckiem. A później przyszło powołanie do bycia młodym chłopakiem czy dziewczyną, do bycia uczniem, maturzystą, pracownikiem. I wreszcie powołanie do małżeństwa czy też właśnie do kapłaństwa – wybieram to, bo widzę w tym jakąś wartość, bo mnie to pociąga. O to trzeba walczyć, z tym trzeba się zmagać. Tak jest z każdym powołaniem – mówi ks. Kuźmicki. – Na drodze jednego powołania będą pojawiać się następne. Najpierw jest powołanie do bycia księdzem, potem do bycia wikarym, proboszczem, a wreszcie księdzem seniorem. Najpierw jest powołanie do małżeństwa, potem do bycia rodzicem, a potem do bycia dziadkiem. Chodzi o to, żeby swoje powołanie odkryć i realizować. A do tego trzeba zadawać sobie pytanie o swoje miejsce – dodaje.

Reklama

Odkrywając zatem swoje miejsce w Kościele i angażując się w życie tej wspólnoty, przyczyniamy się realnie do tworzenia atmosfery, w której będą się rodzić nowe i piękne powołania, również te do kapłaństwa.

Tworzenie pozytywnej atmosfery wokół powołań jest istotne zwłaszcza dzisiaj, kiedy ilość ataków na księży nie zachęca do wejścia na drogę kapłaństwa. Ważny jest też dobry przykład. – Kiedy młody chłopak widzi księdza, który pięknie realizuje swoje powołanie, to może mu podsunąć myśl o kapłaństwie. Nie chodzi tu jednak o kopiowanie czyjejś drogi. Wzory nas pociągają, ale ostatecznie to za Panem Bogiem musimy iść – mówi ks. Kuźmicki.

A jak jest z negatywnymi obrazami kapłaństwa, z księżmi nieradzącymi sobie z powołaniem, z krytycznymi głosami w społeczeństwie? – Podobnie. Mogą nas zniechęcać, zasmucić, ale nie powinny zagłuszać Bożego głosu. Dobrze, że te trudności się pojawiają, bo one oczyszczają naszą motywację. Zmuszają do postawienia pytań o naszą drogę, o nasze prawdziwe pragnienia.

Reklama

Lęk czy wygoda?

Mówi się, że dzisiejsze czasy nie sprzyjają podejmowaniu poważnych decyzji przez młodych ludzi. Coraz mniej osób chce podejmować zobowiązania na stałe, co widać choćby w liczbie zawieranych związków małżeńskich. Tam, gdzie rządzi lęk lub wygoda, trudno również spodziewać się masowych zgłoszeń do seminarium.

– W każdym z nas jest chęć pójścia łatwiejszą drogą, choć Ewangelia podpowiada, żeby przechodzić przez ciasną bramę. Podobnie jest ze strachem przed czymś nowym. W każdym z nas może się pojawić. I to jest zupełnie naturalne. A jednak – jak podkreśla papież Franciszek – warto zaryzykować i pójść drogą powołania, mimo lęku, mimo spodziewanych trudności – przypomina ks. Tadeusz. – W słowie na Niedzielę Dobrego Pasterza papież Franciszek napisał, że z powołaniem związane są obietnica i ryzyko. Ale dla Pana Boga warto zaryzykować i postawić na jedną konkretną drogę życia, mimo że od razu nie zobaczymy owoców tej drogi. Kiedy Jezus powołał rybaków, oni zostawili rodzinę, dobrze prosperującą firmę, wszystko co znali i po prostu poszli. Co dostali w zamian? Chodzili za Jezusem. Raz byli tu, raz tam, nie było stałości miejsca, różne były reakcje spotykanych ludzi. Owoce zaczęły pojawiać się później. A na końcu, jak mówi tradycja, wszyscy Apostołowie oprócz św. Jana ponieśli śmierć męczeńską. Ale to była ich droga. I tak jest z każdym powołaniem. To jest droga konkretnego człowieka.

Dla Pana Boga warto

Jakie zatem wnioski płyną dla nas? Mamy duży wpływ na powołania. Często wiele zależy nawet od – wydawałoby się błahych – rozmów, komentarzy, reakcji i zachowań. Ostatecznie to sam Pan Bóg powołuje swoich kapłanów, więc powinniśmy cieszyć się Jego decyzjami. No właśnie – czy cieszymy się słysząc, że Pan kogoś nowego powołał, czy dziękujemy za to? To kolejne pytania, które trzeba sobie stawiać.

A co wahającym się młodym mężczyznom ma do powiedzenia ojciec duchowny? – Zacytowałbym przede wszystkim papieża Franciszka, który mówi, że warto zaryzykować. Czasami w życiu jest tak, że coś nas ciągnie, coś nas zaciekawia i wtedy warto to sprawdzić. Jan Paweł II powiedział, że jeżeli czujesz w swoim wnętrzu choćby łagodny powiew Bożego wezwania, by pójść za Nim, to idź za tym powołaniem odważnie. Powołanie nie jest czymś oczywistym, jasnym i klarownym. Tu nie dostaniemy mapy, która nam konkretnie wskaże, gdzie jechać. Powołanie jest subtelne i jest pewną tajemnicą. Dlatego warto zaryzykować, żeby później mieć też pewność, że dało się sobie czas na rozeznanie. Więc to mógłbym powiedzieć wahającym się: dajcie sobie czas na rozeznanie powołania. I zaryzykujcie. Bo dla Pana Boga warto ryzykować.

2019-07-10 09:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łaska konsekracji

Życie konsekrowane to sposób życia poświęconego szczególnie Bogu i pracy dla dobra Kościoła, ujęty w formę życia wspólnotowego – zakony, zgromadzenia, instytuty świeckie oraz indywidualnego (np. dziewice konsekrowane, pustelnicy). To życie w jakimś sensie uprzywilejowane, bo dotykające samej istoty Boga, z którym poprzez akt konsekracji człowiek wchodzi w niezwykłą zażyłość. Wyjątkową formą życia konsekrowanego jest kapłaństwo. Poprzez kapłańskie ręce Bóg ofiarowuje się ludziom.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: unikać eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie

2024-04-20 13:00

[ TEMATY ]

Watykan

kard. Pietro Parolin

wikimedia/CC BY-SA 2.0

Kard. Pietro Parolin

Kard. Pietro Parolin

Wszyscy pracują nad tym, aby konflikt na Bliskim Wschodzie nie eskalował – powiedział kard. Pietro Parolin przy okazji konferencji na Papieskim Uniwersytecie Urbanianum. W kwestii aborcji Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej podkreślił: „Jesteśmy za wszystkimi instrumentami, które pozwalają nam potwierdzić prawo do życia”.

„Wydaje mi się, że jak dotąd sprawy, poszły całkiem dobrze, w tym sensie, że nie było tego, czego się obawiano i że obie strony starają się nie prowokować w taki sposób, aby poszerzyć konflikt” – zaznaczył kard. Parolin w kwestii napięć między Iranem a Izraelem w ostatnim czasie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję