Reklama

Wiara

Absurdalny koniec czy… powód nadziei?

Choć z mojego życia odeszło już kilka bliskich osób, to mam świadomość, że wiem na ten temat za mało, by komukolwiek udzielać rad z pozycji „wiedzącego lepiej”. Mogę się jedynie podzielić swoimi doświadczeniami – bo jednak trochę tego rodzaju bólu już zaznałem – i przemyśleniami poczynionymi na własny użytek, w ramach przygotowania do odejść, które jeszcze mnie czekają

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szok. Zdumienie, niedowierzanie. Myśl: To niemożliwe! Płacz lub przeciwnie – twarz zastygła w kamienną maskę. Nagle wali się świat, bo jego, bo jej już nie ma. Pustka po tej konkretnej, niezastępowalnej osobie, po jej głosie, od którego wciąż drży powietrze. Po kimś, po kim zostały tylko „buty i telefon głuchy...”.

Nie do końca jeszcze tego świadomi wkraczamy w zupełnie nowy etap życia. Czym zostanie on wypełniony? Całkowicie zrozumiałym w tej sytuacji smutkiem, który z czasem jednak uda się oswoić, czy czymś o wiele gorszym – destrukcyjnym buntem, rozpaczą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Między smutkiem a rozpaczą

Anna: – Kiedy trzy lata temu straciłam ojca, na początku pozwalałam sobie na przeżywanie rozpaczy, smutku, i uzewnętrzniałam te emocje. Po kilku miesiącach pojawiła się myśl, że już nie wypada się smucić, że czas żałoby się skończył, że powinnam być dzielna, że moje otoczenie, przyjaciele oczekują tego, bym już miała się dobrze, że już nie mogę przy nich płakać. Teraz wiem, że takie myślenie to pułapka. W przeżywaniu żałoby ważne jest otwieranie się na innych, pokazywanie, wbrew wewnętrznemu oporowi, że jestem słaba, że wciąż jeszcze przeżywam trudne emocje. Kiedy udaje mi się otworzyć przed przyjacielem i o tym smutku opowiedzieć, okazuje się, że przygnębienie się rozprasza, jest mi lżej i wraca radość.

W żałobie nauczyłam się też pozwalać sobie na przeżywanie całej gamy emocji. Od smutku, rozpaczy, tęsknoty, przez złość, pustkę, po radość, miłość. Smutek jest dosyć oczywistą emocją w żałobie, ale dlaczego miałabym przeżywać złość? Czy można czuć gniew wobec bliskiej zmarłej osoby? Pozwoliłam sobie na złość na tatę, że nie ma go w decydujących chwilach mojego życia, kiedy najbardziej potrzebuję jego mądrości i doświadczenia; że umarłszy, zostawił moją mamę samą; że nie był przy narodzinach mojej siostrzenicy; że moje dzieci nie będą miały dziadka. Kiedy przychodzi gniew, pozwalam mu wybrzmieć, a wtedy zwykle przemija sam.

Reklama

Mówi się, że nie ma większego bólu niż tragiczna śmierć dziecka. Poczucie bezsensu jest tu tak ogromne, że w wielu wypadkach rodzice do końca życia nie potrafią się pogodzić z tym odejściem. Nie widzą powodu, aby dalej żyć, starać się, dążyć do czegokolwiek.

Mama Izy: – Nasza 13-letnia córka poszła odprowadzić koleżankę na przystanek autobusowy i już nigdy do domu nie wróciła. Została zamordowana na tle seksualnym, 300 metrów od domu. Dla nas czas się zatrzymał. Byliśmy zamknięci w bólu cierpienia i nienawiści do sprawcy. Wszystko, bez czego nie wyobrażaliśmy sobie życia, co miało dla nas wartość, w jednej chwili straciło sens.

Ból rozrywający całe jestestwo. Bunt. „Boże, jak mogłeś do tego dopuścić?!”. Pokusa zastygnięcia w rozpaczy, popadnięcia w stan, w którym człowiek już na nic nie czeka, nie spodziewa się niczego dobrego. Koniec prawdziwego życia. Początek wegetacji.

Wiele dróg – wyjście tylko jedno

Czy istnieje jakieś wyjście z tej pułapki? Tak, ale tylko jedno, choć prowadzi do niego wiele dróg. Oto jedna z nich:

Mama Izy: – Pewnego razu, gdy byłam na cmentarzu, zobaczyłam Maryję trzymającą w ramionach zmasakrowanego Jezusa. Dokładnie tak samo jak ja, kiedy znalazłam Izę. Ona też była osieroconym rodzicem. Nasza córka nie żyje, ale jak Bóg mógł dopuścić do śmierci własnego Syna?! Prosiłam Maryję, aby pomogła mi zrozumieć. Wtedy bardzo dużo czasu spędziłam w kościele pod krzyżem – w ciszy, we łzach zadawałam Bogu pytanie: „Dlaczego?!”. Tam też usłyszałam słowo „wieczność” i odkryłam, że składamy się nie tylko z ciała, ale i z ducha – i to właśnie ten duch jest nieśmiertelny. Dzięki duszy, którą dostajemy od Boga, żyjemy dalej, ale w innym, niewidzialnym dla nas świecie: w świecie, w którym jest Bóg, miłość, w którym niczego nie musimy zdobywać, nikogo nie musimy udawać. Tam wszystko jest przebaczeniem.

Reklama

Gdzie jest moja ojczyzna?

To jeden z tych momentów, w których dziękuję Panu Bogu za wiarę. Pawłowe słowa z Listu do Filipian: „Nasza ojczyzna jest w niebie” (por. Flp 3, 20), to drogowskaz, a zarazem dobroczynny siarczysty policzek wymierzony na otrzeźwienie, gdy ogarnia nas ciemność i przychodzi pokusa, aby zwątpić w sens życia, które zmierza nieuchronnie w stronę cmentarza. Przypominają one, że rodzimy się dla nieba, dla szczęśliwego życia bez końca, w bliskości Boga, a nie dla grobu; że śmierć to tylko etap, przystanek, a nie bezwzględny koniec; że Chrystus NAPRAWDĘ zmartwychwstał i przetarł drogę dla każdego z nas. A zatem – „na cóż dręczyć się bliskością końca, skoro Jeden więzy śmierci skruszył?” (por. Piotr Rubik, „Psalm wbrew rozpaczy”).

To kluczowy moment. Jeśli przyjmujemy taką optykę, to potrafimy spojrzeć innym okiem na samą śmierć i poprzedzające ją cierpienia. W przeciwnym razie pozostają ciemność, poczucie bezsensu, żądza zemsty, nieustające oskarżanie Boga: „Gdzie Ty byłeś?!”, a często – całkowite odwrócenie się od Niego, wyrzucenie Go ze swego życia. Piekło.

Chrześcijaństwo uczy nas zupełnie innego spojrzenia na śmierć. Stępia jej ostrze, sprowadza ją do właściwych proporcji: czegoś trudnego, bolesnego, ale nie beznadziejnego.

Kilka rad dla samego siebie

Na koniec garść konkretów. Kiedy zastanawiam się, jak mogę sobie poradzić ze śmiercią kogoś bliskiego, przychodzi mi do głowy kilka rzeczy:

1. Pamiętać z wdzięcznością o zmarłym. Wspominać wszelkie dobro przez niego wyświadczone, a jeśli to możliwe – kontynuować je.

2. Przebaczyć. Jeśli doświadczyliśmy od zmarłego jakiegoś zła – dążmy do tego, aby przebaczyć. Niech doznana krzywda nie stanowi destrukcyjnego paliwa napędowego na dni i lata, które nam jeszcze pozostały.

3. Modlić się. W kościele, w domu, na cmentarzu. W samotności i w gronie rodzinnym. W rocznicę urodzin i śmierci i na co dzień, bez okazji. Wierzyć w tajemnicę świętych obcowania, która mówi, że śmierć to (tylko i aż) rozłąka, lecz przecież pozostajemy – i ja, żyjący na ziemi, i on/ona, żyjący w innym wymiarze – w Bożym ręku. Dalej jesteśmy w jednym Kościele.

Reklama

4. Razem dźwigać smutek i ból. Wymaga to empatii – umiejętności wczucia się w to, co przeżywa żona po śmierci swojej matki lub ojca (dla mnie teściowej lub teścia); co przeżywają rodzice po śmierci moich dziadków (dla nich – ojca lub matki), mojej ciotki lub wujka (dla nich – siostry lub brata). Niech śmierć nie dzieli, nie oddala od siebie, lecz przeciwnie – niech pomnaża rodzinną solidarność. Jedni drugich brzemiona noście...

5. Pozwolić, aby czas leczył. Niech zmniejsza ból spowodowany rozstaniem. Warto żyć czynnie, aktywnie, siać wokół siebie dobro, wykorzystywać dla innych posiadane zdolności.

Co robić po „końcu świata”?

Na koniec tych powierzchownych z konieczności rozważań – wiersz Adama Zagajewskiego. Inspirująca odpowiedź na pytanie, jak żyć po „końcu świata”, którym niewątpliwie jest utrata bliskiej, kochanej osoby.

„Jestem zdania, że po końcu świata/należy żyć tak jak zawsze./ Pamiętać, rzecz jasna, o tym, co się zdarzyło,/ i o tym, co się zdarzy,/i mimo to żyć tak jak zawsze./Chodzić na długie spacery./ Patrzeć, jak zachodzi słońce./ Wierzyć w Boga./ Czytać wiersze./ Pisać wiersze./ Słuchać muzyki./Pomagać innym./ Przeszkadzać tyranom./Cieszyć się miłością,/ martwić śmiercią./Jak zawsze”.

Świadectwo mamy Izy pochodzi z nabożeństwa Drogi Krzyżowej sprawowanego podczas spotkania ewangelizacyjnego „Polska pod Krzyżem”, które odbyło się w Kruszynie k. Włocławka w dniach14-15 września br.

2019-10-22 12:59

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pożegnaliśmy wspaniałego duszpasterza

W godzinach porannych 17 maja zmarł w krakowskim szpitalu kustosz Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej ks. prał. Tadeusz Juchas. 23 maja o godz. 15 trumna z ciałem Księdza Kustosza została przeprowadzona w procesji z kaplicy cmentarnej do Sanktuarium, gdzie odbyła się Msza św. pod przewodnictwem metropolity częstochowskiego abp. Wacława Depo. Homilię wygłosił krakowski biskup pomocniczy Jan Szkodoń. Przypomniał zgromadzonym, że ks. Tadeusz Juchas był człowiekiem pełnym inicjatyw, które niestrudzenie realizował w pełnym oddaniu wszystkich spraw Bogu przez ręce Maryi. Dzięki jego staraniom kościół ludźmierski 13 lat temu został podniesiony do rangi bazyliki mniejszej. Wokół Sanktuarium powstał Ogród Różańcowy, wybudowano Dom Pielgrzyma, kaplicę cmentarną. Był kapelanem Rycerzy Kolumba, Akcji Katolickiej, Związku Podhalan. Przygotował pielgrzymkę św. Jana Pawła II do Ludźmierza, organizował pielgrzymki chorych, oazy, strażaków, Nieszpory Ludźmierskie. Dziękował Bogu za łaskę przeżycia 50-lecia koronacji cudownej figury Królowej Podhala. Mimo długiej i bardzo ciężkiej choroby wciąż pracował i czynnie uczestniczył życiu parafii. Przez całą posługę kapłańską w Ludźmierzu rozsławiał kult Gaździny Podhala po Polsce i świecie – w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Ameryce Środkowej, w Betlejem.

CZYTAJ DALEJ

Roxie Węgiel: Wiara w Boga wyznacza mi kierunek życia

2024-03-26 09:42

[ TEMATY ]

koncert pasyjny

Mat.prasowy/Pasja

Roxie Węgiel

Roxie Węgiel

Już 29.03.2024r. na antenie głównej Polsatu o godzinie 20:00 będzie miała miejsce emisja wyjątkowego widowiska. „Pasja. Misterium Męki Pańskiej” to program muzyczny, na który składa się rejestracja 12 pieśni pasyjnych w wykonaniu znanych polskich artystów m.in. Roksany Węgiel, dla której udział w tym wydarzeniu będzie osobistym przeżyciem.

Ilustracją dla występujących artystów będą fragmenty Misterium Męki Pańskiej odegrane w przepięknej scenerii Dróżek Kalwaryjskich przez braci z klasztoru Ojców Bernardynów i wiernych, którzy zwyczajowo biorą udział w tych corocznych celebracjach na Dróżkach Kalwarii Zebrzydowskiej. Misterium opisuje pojmanie, osądzenie, drogę krzyżową i ukrzyżowanie Jezusa i jest co roku odgrywane w Wielkim Tygodniu w Kalwarii Zebrzydowskiej, a jego tradycja sięga początków XVII wieku.

CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję