Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Odkrywa historię sprzed wielu wieków

Z dr. Marcinem Dziewanowskim – archeologiem, naukowcem, regionalistą, który od 30 lat gromadzi wiedzę o przeszłości Pomorza Zachodniego, by zbudować pełny obraz kultury społeczności żyjących tutaj przez tysiące lat – rozmawia Monika Mazanek-Wilczyńska

Niedziela szczecińsko-kamieńska 45/2019, str. 3, 5

[ TEMATY ]

wywiad

historia

archeologia

Archiwum dr. Marcina Dziewanowskiego

Stobno – relikt zagrody

Stobno – relikt zagrody

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MONIKA MAZANEK-WILCZYŃSKA: – Pan zainteresował się archeologią, będąc dzieckiem i już jako nastolatek miał Pan pierwsze odkrycia archeologiczne na koncie.

DR MARCIN DZIEWANOWSKI: – W zasadzie pierwsze odkrycia wiążą się z pierwszym moim miejscem zamieszkania, czyli osiedlem Głębokie. Okazało się, że na brzegu jeziora i bardzo płytko na dnie przy plaży możemy znaleźć np. naczynia średniowieczne z czasów, kiedy pojawili się tutaj zakonnicy i utworzyli Dolinę Siedmiu Młynów, ale też znaleziska dużo starsze sprzed 12 tys. lat, kiedy pierwsze społeczności kultury Federmesser przybyły na te ziemie. Następnie jako 8-latek w dzielnicy Gumieńce po zmianie miejsce zamieszkania dorastałem wśród świadectw historycznych. Wówczas ta część Szczecina była w zupełności jeszcze niezagospodarowana i miała charakter rolniczy. Hełmy, pociski, guziki wojskowe i monety leżały na polach i łąkach. Właśnie tam miałem okazję odkryć wiele zabytków archeologicznych, które nie były w żaden sposób objęte ochroną. Przed budynkiem szkoły podstawowej można było zobaczyć odsłonięte paleniska słowiańskie i ceramikę z XI-XII wieku. Poza mną nikt ich wówczas nie dokumentował i te doświadczenia odegrały ważną rolę w kształtowaniu moich poglądów. Natomiast już jako 14-latek miałem okazję dokonać odkryć o wartości ponadkrajowej – tzn. osad z V i IV tys. przed Chr. Z uwagi na ich wartość naukową i sentymentalną kontynuuję zainteresowania nimi już jako profesjonalny, samodzielny naukowiec.

– Ale Pan nie zbierał militariów, tylko się zainteresował śladami o znacznie starszym rodowodzie. Co takiego interesującego Pan ostatnio odkrył?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że interesowałem się skałami i minerałami także, zbierałem wszystko do swojego gabinetu osobliwości. Z czasem, zgłębiając w książkach te wszystkie tajemnice i próbując znaleźć odpowiedź, co takiego znalazłem. Także ta historia moich odkryć archeologicznych wiąże się przede wszystkim z bogactwem zainteresowań i kierunków, w jakich chciałem zmierzać poprzez obserwowanie różnych materialnych świadectw historii ziemi, będących w zasięgu.

– I odkrył Pan m.in. najstarszy na Pomorzu Zachodnim płód ludzki.

– Powiedzmy tak. Jest to jeden z najstarszych płodów ludzkich, a w każdym razie jedyny płód na terenie Pomorza Zachodniego, datowany na okres neolitu, a konkretyzując z przełomu neolitu i epoki brązu. Szczątki te są nieprawdopodobnym świadectwem tego, jak takie delikatne – z perspektywy rodzica – elementy materialne mogą się zachować i uzyskać znaczenie w czasach, kiedy nie zawsze i nie wszędzie na świecie – to stadium rozwoju człowieka jest uznawane za człowiecze. To jest jedna z najbardziej zaskakujących sytuacji, gdy znajduje się świadectwo niemające prawa przetrwać – zalążki zębów ludzkiego płodu sprzed 4000 lat. W tym tragizmie z przeszłości mieści się sytuacja trochę zabawna, bowiem dzięki temu odkryciu dowiedziałem się, że moje dziecko już w okresie prenatalnym miało zalążki zębów.

Reklama

– Tak, bo na świecie, w niektórych krajach uważa się, że płód to nie człowiek. Ale Pan odkrył też najstarsze monety z wizerunkiem Matki Bożej.

– Chciałbym tutaj uszczegółowić, że przypadła mi ta wyjątkowa rola. Znalazca zaufał mi i przekazał trzy monety z gminy Kołbaskowo, po tym, gdy się zorientował, że może to być zabytek archeologiczny, który następnie po odpowiednim opisaniu przekazałem do jednostki muzealnej. Istotne jest to, że na jednym z tych numizmatów widać przedstawienie Matki Bożej z Dzieciątkiem. Natomiast ta moneta jest wczesna – datowana na końcówkę XII wieku i dlatego jest zabytkiem wyjątkowym. Okazało się, że najprawdopodobniej nie ma na Pomorzu Zachodnim starszego przedstawienia Matki Bożej z Dzieciątkiem.

– Proszę opowiedzieć nam o tych monetach.

– Sam kontekst – to trzeba byłoby omawiać długo – dlatego, że czasy, kiedy wybito tę monetę, były bardzo burzliwe i dla naszego regionu przełomowe. W tym okresie w efekcie III krucjaty Fryderyka I Barbarossy w gminie Kołbaskowo zaczęto w ogóle tworzyć podwaliny sieci osad średniowiecznych, o których pierwsza wzmianka pochodzi z 1191 r. Całkowicie zmienił się w ciągu kilku dekad sposób organizacji przestrzeni. Rozrzucone po terenie osady słowiańskie najprawdopodobniej zupełnie przestały funkcjonować, a cała ludność zaczęła osiedlać się w nielicznych wioskach zakładanych na prawie niemieckim. Nie można już było budować gospodarstw w dowolnym miejscu i korzystać z ziemi bez stosownych nadań. Książęta lub władze kościelne i zakonne wyznaczały do tego celu obszary z centralnym placem, na którym z czasem wznoszono kościół, w otoczeniu wiejskie zagrody.

– Ale oprócz monet Pan odkrył również figurkę Matki Bożej?

– Mniej więcej w wieku 12 lat na polu w dzielnicy Gumieńce znalazłem figurkę glinianą, która później towarzyszyła mi na maturze, a w zasadzie rok temu dowiedziałem się, że najprawdopodobniej powstała w XV wieku we Wrocławiu. Reformacja boleśnie dotknęła świadectwa kultu maryjnego na Pomorzu Zachodnim i świadectwa kultury materialnej w znacznym stopniu zostały utracone lub trafiły do kontekstu kopalnego. Dlatego rola archeologii w ratowaniu opisanego dziedzictwa jest trudna do zastąpienia. Pod posadzkami kościołów oraz ziemi, na placach kościelnych, kryje się wiele zabytków sakralnych. Omawiana figurka pokazuje, że można jeszcze dotrzeć do innych świadectw później wyrzuconych poza obrębem wiosek.

– Czy tu byli przodkowie Słowian?

– W generaliach Słowianie pojawiają się na naszych ziemiach w VI, VII wieku naszej ery, czyli stosunkowo niedawno. Można powiedzieć, że z perspektywy badacza epoki kamienia są to czasy współczesne. Natomiast te wszystkie społeczności, które były tu wcześniej, nie mogą być łączone z tymi ludami. Rzeczywiście, na Wzniesieniach Szczecińskich udało mi się odkryć kilka stanowisk archeologicznych, będących świadectwem pierwszego osadnictwa Słowian na tych ziemiach. Zagadnienie to jest moim hobby, bowiem specjalizuję się w czasach, kiedy Słowian jeszcze nie było w planach. W szczególności – interesuje mnie epoka kamienia, jednak specjalizuję się w poznawaniu kultury dolnoodrzańskich społeczności okresu neolitu (tzn. 5100-2000 przed Chr.). Obecnie prowadzę terenowe badania domostw pierwszych rolników i hodowców.

– Gdzie można Pańskie odkrycia obejrzeć?

– W generaliach wszystkie zabytki muszą trafić do jakiejś jednostki muzealnej. Oczywiście, są to różne jednostki, oddalone nawet o kilkaset kilometrów od Szczecina, natomiast zgodnie z polskim prawem wszystkie znaleziska znajdą się docelowo w muzeum. W tej chwili są albo jeszcze u konserwatora, albo są u mnie w opracowaniu, gdzie są poddawane różnym zabiegom konserwacji lub jeśli pobieram jakąś próbkę ziemi jest ona przepłukiwana i dalej trafia do specjalistów. Wybiera się szczątki organiczne czy też jakieś drobne zabytki, szczątki roślinne i kostne. Proces naukowy jest bardzo żmudny i czasochłonny. W związku z tym wszystkie informacje na bieżąco zamieszczam na Facebooku. Poprzez administrowane przeze mnie strony można uzyskać informacje o mających nastąpić akcjach nazywanych „Przygodą z archeologią” i uczestniczyć w takich badaniach.

W dniach 8-10 listopada 2019 r. zapraszamy do sanktuarium w Myśliborzu, do Domu Sióstr Jezusa Miłosiernego na Kobiece Zanurzenie w Słowo pt. „Mam Ci coś do powiedzenia...”. Więcej informacji na stronie: www.jezuufamtobie.pl i na fb Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Myślibórz. Zgłoszenia: tel. 95 747-34-50, kom. 533-394-112, e-mail: rekolekcje@jezuufamtobie.pl .
S. Weronika

2019-11-05 13:08

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Korzenie polskości

Santok to miejscowość położona niedaleko Gorzowa. Znajdują się tu zabytki wpisane do rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz Muzeum Grodu Santok – Oddział Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta w Gorzowie

Miejscowość warto odwiedzić ze względu na malownicze położenie, zabytki i prezentowaną przezeń historię.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję