Reklama

Kościół

Chrzestny czy sponsor?

Chrzestny elegancki, chrzestna zrobiona na bóstwo. Stoją szykowni tuż obok malucha przy kościelnej chrzcielnicy. Ale czy naprawdę wiedzą, że podejmują właśnie zadanie pilnowania ognia, który ma się palić na wieki?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Święty Grzegorz napisał, że chrzest jest najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga: „Nazywamy go darem, łaską, namaszczeniem, oświeceniem, szatą niezniszczalności, obmyciem odradzającym, pieczęcią i wszystkim, co może być najcenniejsze”. Ale czy my to wszystko rozumiemy, gdy stajemy w roli rodziców chrzestnych obok rodziców dziecka?

Podczas chrztu św. kapłan wypowiada m.in. słowa: „Podtrzymywanie tego światła powierza się wam, rodzice i chrzestni, aby wasze dzieci, (...) trwając w wierze, mogły wyjść na spotkanie przychodzącego Pana razem z wszystkimi Świętymi w niebie”.

Podziel się cytatem

Czy mamy świadomość, gdy odpalamy świecę chrzcielną od paschału, że ten obowiązek spoczywa na nas, chrzestnych? Czy wiemy, że jeśli płomień wiary zgaśnie, to nie tylko będzie to nasza wina, ale też że dusza powierzonego nam na chrzcie nie wyjdzie w niebie na spotkanie przychodzącego Boga, bo bez płomienia nie trafi w ciemności?! Duszpasterze alarmują, że świadomość kandydatów na chrzestnych, mimo katechez chrzcielnych, wcale nie wzrasta. Co rusz przychodzą bowiem do parafialnych kancelarii ludzie, którzy żyją w konkubinatach i tego nie ukrywają, ale chcą zostać matką chrzestną lub ojcem chrzestnym, mimo że Kodeks prawa kanonicznego mówi wyraźnie, iż „chrzestnym może zostać katolik, który prowadzi życie zgodne z wiarą”. (Więcej na ten temat na str. 59 – przyp. red.) Wydaje się, że teoria o naszym życiu wiarą i praktykowanie cnót wynikających z wiary coraz bardziej się od siebie oddalają. Uważamy, że wymagania są za trudne, albo po prostu grzech tak nam plącze życie, że nie potrafimy już sobie poradzić...

W patchworkowej rodzinie

Ewa z Markiem mają dwoje dzieci. Gdy urodziło się drugie, Zosia, o zostanie ojcem chrzestnym poprosili męża siostry Marka. Tomasz chętnie się zgodził, ale 2 lata później jego małżeństwo się rozpadło – przestał być szwagrem, nie przestał być chrzestnym. I zaczęły się prawdziwe trudności, ponieważ z dnia na dzień przestał być traktowany jak członek rodziny, mimo że to nie on złożył wniosek o rozwód. Zależało mu na kontakcie zarówno z własnymi dziećmi, jak i z chrześniakami w rodzinie byłej żony. O ile kontakt z własnymi dziećmi zagwarantował mu sąd, o tyle do chrześniaków nie miał żadnego dostępu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na początku o spotkaniach w gronie rodzinnym, np. na urodzinach chrześnicy, w ogóle nie było mowy. Próbował dzwonić, prosił o spotkanie, ale za każdym razem, pod różnymi pretekstami, spotykał się z odmową. Aż przyszedł czas, gdy Zosia miała przystąpić do Pierwszej Komunii św. – Zadzwonił do mnie były szwagier i spytał, na jaki adres może wysłać zaproszenie, bo zbliża się Komunia i chrzestny powinien być – opowiada Tomasz. – Co ciekawe, przez kilka poprzednich lat nie byłem w ogóle potrzebny i kontakt z Zosią całkowicie się urwał. Gdy przyszedłem do kościoła, a potem na proszony obiad, czułem się jak intruz i szczerze mówiąc, do dziś nie jestem pewien, czy nie chodziło tylko o prezent od chrzestnego. Potem założyłem nową rodzinę, zresztą moja była żona też, i teraz odwiedzam chrześnicę z okazji urodzin, ale nigdy w tym samym czasie, co reszta rodziny. Widzę, że rodzice Zosi dbają o to, by tak było. Czy mam im to za złe? Nie, obydwie strony noszą jakieś rany, uprzedzenia, trudno razem siadać do stołu. Ale Zosia wyrosła na świetną dziewczynę i staram się, choć kontakt jest rzadki, jakoś ją wspierać – zwierza się Tomasz.

Idealny, bo jeden z nas...

Rozpad rodziny nie jest jedyną sytuacją, w której trudno być aktywnym chrzestnym. Znam rodzinę, która przez kilka lat należała do katolickiej wspólnoty małżeństw. Coraz większe społeczność, zażyłości, a w tym gronie – zdaniem wielu praktykujących – idealni kandydaci na chrzestnych co rusz rodzących się dzieci! Bo przecież są świadomi, chcą czegoś więcej, należą do wspólnoty... I rzeczywiście, moja znajoma przyjęła obowiązek zostania matką chrzestną. Tyle że okazało się, iż w tej wspólnocie działa mechanizm podobny jak w małżeństwie po rozwodzie: jesteś chciany, gdy jesteś jednym z nas, gdy jednak odchodzisz ze wspólnoty, przestajesz być dla nas wiarygodny, także jako chrzestny. Rzeczywiście, gdy małżonkowie opuścili wspólnotę (katolicką!), byli pomawiani i oczerniani, ale przede wszystkim rodzice dziecka, którzy poprosili moją znajomą o zostanie matką chrzestną, zabronili jej kontaktu z chrześnicą pod kilkoma warunkami ściśle związanymi z rzeczywistością tej wspólnoty.

Na 100 małżeństw rozpadają się 33, wielu z małżonków to chrzestni. Po rozwodzie trudno utrzymywać kontakt z chrześniakami z rodziny byłej żony czy byłego męża.

Podziel się cytatem

Mimo że moralność, obyczaje i praktyki moich znajomych nie zmieniły się po opuszczeniu wspólnoty, zostali wręcz potępieni przez grupę ludzi, z którymi kiedyś wspólnie przeżyli niejedną Eucharystię. Małżeństwo, któremu kobieta zechciała służyć, zostając matką chrzestną ich dziecka, posunęło się dalej niż była rodzina Tomasza: nie zaprosili jej na Pierwszą Komunię św. chrześnicy.

Łaska woła o pomoc

Trudnych sytuacji jest w rodzinach coraz więcej. Rozpady sakramentalnych małżeństw są plagą, a chrzestnymi zwykle zostają osoby z kręgu najbliższych krewnych, dlatego po rozwodzie, niemal z automatu, są traktowani jak wrogowie. Dlaczego tak się dzieje w katolickich rodzinach, które, według wszystkich obietnic składanych w czasie przyjmowania sakramentów, powinny rozumieć sens tego, w czym zdecydowali się mieć udział? W 1255. kanonie Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy: „Aby mogła rozwijać się łaska chrztu, potrzebna jest pomoc rodziców. Na tym polega także rola rodziców chrzestnych, którzy powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego. (...)

Rodzice chrzestni powinni być strażnikami ognia. A czasem to są strażacy

Podziel się cytatem

Cała wspólnota eklezjalna ponosi częściowo odpowiedzialność za rozwój i zachowywanie łaski otrzymanej na chrzcie”. A więc jeśli cała, to i dziadkowie, i ciocie, i wujkowie, i poranieni rozwodem małżonkowie, którzy kiedyś zostali rodziną, a teraz, z dnia na dzień, rozwodowym dokumentem próbują zerwać wszystkie relacje, które w ciągu lat małżeństwa udało się zbudować w rodzinie. Psychologowie mówią, że rozwód, poza złamaniem życia dwojga ludzi i ich dzieci, uderza w całą rodzinę, rykoszetem – to jest rozrywanie ogromnego koca, który daje ciepło wielu ludziom, i nagle dwoje z nich zaczyna ten koc szarpać, tarmosić, ciąć nożycami, nożami i czym tylko się da. Nagle wszyscy są poranieni, odsłonięci i zaczynają marznąć. Jak po rozwodzie wypełniać obowiązki rodzica chrzestnego? Duszpasterze radzą, że w sytuacjach, gdy spotkania nie są możliwe, trzeba nieustannie otaczać chrześniaka modlitwą. W dniu urodzin, gdy spotkanie nie jest możliwe, można pójść na Mszę św. w intencji dziecka. Lepiej być blisko, ale gdy się nie da, płomienia wiary można strzec na odległość – modlitwa podsyca każde gasnące ognisko.

2020-01-08 08:08

Oceń: +15 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jordania proponuje wpisanie miejsca chrztu Jezusa na listę UNESCO

[ TEMATY ]

Jezus Chrystus

chrzest

Graziako

Królestwo Jordanii, której większość mieszkańców wyznaje islam, proponuje wpisać na Listę światowego dziedzictwa UNESCO miejsce chrztu Jezusa w Jordanie. Spis ten liczy obecnie 1007 obiektów objętych szczególną ochroną ze względu na ich unikatową wartość dla kultury bądź przyrody.

Jordański minister turystyki i zabytków Najef Al-Fajez zapowiedział, że przedstawi Betanię jako jedną z 37 tegorocznych kandydatur, które zostaną rozpatrzone przez międzynarodowy komitet UNESCO, mający się zebrać 8 lipca w Bonn. Betania, gdzie - według Ewangelii św. Jana - Pan Jezus przyjął chrzest, umiejscawiana jest tradycyjnie niedaleko palestyńskiego Jerycha, 40 km od stolicy Jordanii - Ammanu.
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Włochy: odrestaurowano sześćsetletni fresk Fra Angelico, przedstawiający Ukrzyżowanie Chrystusa

2025-07-12 10:03

[ TEMATY ]

Włochy

commons.wikimedia.org

Fra Angelico: Ukrzyżowanie (San Marco, Florencja).

Fra Angelico: Ukrzyżowanie (San Marco, Florencja).

Sześćsetletni fresk, przedstawiający Ukrzyżowanie Chrystusa, autorstwa bł. Fra Angelico (1395-1455) - jednego z najwybitniejszych malarzy wczesnego Odrodzenia, pieczołowicie odrestaurowano w przyklasztornym kościele św. Dominika we Fiesole koło Florencji. Dzieło, ukryte pod wieloma warstwami farb, odzyskało swój pierwotny blask dzięki wsparciu amerykańskiej organizacji non‑profit Friends of Florence (Przyjaciele Florencji).

Dominikanin Guido di Pietro, w zakonie - Jan z Fiesole, znany jako Fra Angelico, zwany „Malarzem Anielskim” ze względu na swój subtelny, wręcz eteryczny sposób używania barw i światła, łączył średniowieczną duchowość z technicznymi osiągnięciami Renesansu. Jego obrazy były nie tylko wyrazem kunsztu artystycznego, lecz także aktem głębokiego oddania i modlitwy. 3 października 1982 św. Jan Paweł II wyniósł go na ołtarze, ale nie była to klasyczna beatyfikacja, lecz potwierdzenie kultu przez wprowadzenie jego imienia do mszału.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję