Reklama

Niedziela Wrocławska

Specjalista od Kominka

Zachwyt i pasja Marka Mutora podążyły śladem kardynała, a owocem jest świeżutki doktorat.

Niedziela wrocławska 11/2020, str. VI

[ TEMATY ]

wspomnienia

Wrocław

kard. Bolesław Kominek

Agnieszka Bugała

Dr Marek Mutor, dyrektor Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”, specjalista od życiorysu kard. Bolesława Kominka

Dr Marek Mutor, dyrektor Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”, specjalista od życiorysu kard. Bolesława Kominka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

We wspomnieniach o nim mówi się krótko: kardynał Kominek. Ale był nim zaledwie rok. 5 marca 1973 r. papież Paweł VI kreował go kardynałem, a rok później, 10 marca 1974 r., zmarł we Wrocławiu. Urodzony w 1903 r. miał imponujący życiorys i odcisnął mocny ślad w Kościele. „Gdyby nie było kard. Kominka we Wrocławiu – mówił kiedyś ks. Andrzej Dziełak – to nie byłoby Jana Pawła II w Rzymie”.

– Jest podwójny owoc tego dzieła: Jan Paweł II i młodziutki w porównaniu z Kominkiem ks. Ratzinger, a później Benedykt XVI – mówi Marek Mutor.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W pierwszych dniach wojny Kominek uciekł z Katowic z rzeszą uciekinierów. Zatrzymał się w Lublinie, a potem wrócił, podobno rowerem. Wielu zadaje sobie pytanie: Dlaczego uciekł?

Podziel się cytatem

Na stronie Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego podana jest informacja, że przewód doktorski mgr. Marka Mutora pt. Kardynał Bolesław Kominek (1903-1974) – biografia został otwarty w 2013 r. – To nie jest doktorat dla doktoratu, to jest pasja, która ma to szczęście, że może owocować w życiu zawodowym – mówi historyk. A dlaczego doktorat o Kominku? – Pracowałem nad nim prawie 9 lat. Selekcja i przeglądanie dokumentów zajęło dużo czasu. Ostatecznie napisałem biografię pt. Droga do Wrocławia, moja rekonstrukcja kończy się na roku 1956, czyli wtedy, gdy abp Kominek przybył do Wrocławia i odbył się ingres do katedry wrocławskiej. Chciałem zrozumieć dlaczego ten człowiek był taki, jaki był. Jego osiągnięcia z okresu wrocławskiego są znane i dokładnie opracowane, ale wcześniejszy okres życia, może poza epizodem opolskim, są już słabo zbadane. I to mnie pociągało – dodaje Marek Mutor.

Kim był ten człowiek?

Wymyślił Orędzie Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich, sprawnie poruszał się w kręgach kościelnych i na arenie międzynarodowej, umiał grać z władzą komunistyczną, przyczynił się do uregulowania statusu Kościoła na Ziemiach Zachodnich. – Wiedziałem o tym wszystkim i postawiłem sobie pytania: Kim był ten człowiek, że tego wszystkiego dokonał i jakie czynniki, czyj wpływ, ukształtowały go na taką osobowość? – mówi Mutor. Szef Ośrodka jest w tym szczęśliwym położeniu, że praca o Kominku mogła powstać z zainteresowań prywatnych i zawodowych. – Gdy powołaliśmy do życia Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” szukaliśmy ważnych, emblematycznych postaci i wydarzeń z powojennej historii Wrocławia, które są ważne nie tylko dla nas, ale też dla Polski i Europy. Bez Kominka tej historii nie da się opowiedzieć. Podjęliśmy w Ośrodku projekt badawczy skupiony wokół Orędzia i wtedy zaczęło się moje zainteresowanie postacią kardynała – opowiada Mutor.

Reklama

Gdy w ubiegłym roku dr Wojciech Kucharski odnalazł rękopis Orędzia w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie, doktorat był już gotowy. Pan Marek nie ustaje jednak w promocji zasług kardynała i uchyla rąbka tajemnicy. – Być może da się szerzej mówić o Orędziu, a nawet umieścić to dzieło na liście światowego dziedzictwa UNESCO „Pamięć świata”.

Skąd się wziął taki Kominek?

– Zaważyła formacja, którą w naturalny sposób zdobył w wielokulturowym środowisku śląskim. Urodził się w Radlinie – dziś to cześć Wodzisławia Śląskiego, wychowywał się między Polakami, Niemcami i ludnością, która na początku XX wieku nie czuła identyfikacji narodowościowej. Jego rodzice byli świadomymi, zadeklarowanymi Polakami. Chodził do szkoły pruskiej, gdzie karano biciem za mówienie po polsku, w domu dostawał w ucho za mówienie po niemiecku. Ojciec widział w Bolku talent i mimo że chłopak rwał się do udziału w zrywach narodowych, utwierdził go w przekonaniu, że to nauka jest zadaniem i powołaniem – dla Polski i dla Kościoła. Po gimnazjum w Rybniku Kominek wstąpił do śląskiego seminarium, które swój pierwszy rocznik miało w Krakowie. To ważne, bo studenci uczą się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kominek odnalazł się tu świetnie – ujawnił talent do języków obcych. Oglądałem jego świadectwa i wszystkie oceny są bardzo dobre. Miał tylko kłopot ze śpiewem – mówi Mutor.

Reklama

Nowa, tworząca się diecezja śląska potrzebowała wykształconych kapłanów, a to, że na studiach szło mu dobrze sprawia, że został wysłany na studia dalsze, do Instytutu Katolickiego w Paryżu. Zaczyna pracę nad doktoratem. Pisze z filozofii, ale interesuje go także katolicka nauka społeczna, poznaje luminarzy Kościoła, m.in. Jacquesa Maritain’a, który później odegra ważną rolę w czasie Soboru Watykańskiego. Tam też spotyka się po raz pierwszy z kard. Wyszyńskim, poznaje ks. Jean-Marie Villot, który w latach 1969-79 będzie sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej.

– To tłumaczy, w jaki sposób Kominek tak dobrze odnajdywał się w Watykanie w latach 60., dlaczego jeździł jako wysłannik Pawła VI do Jugosławii, jak to się stało, że był jednym z organizatorów rady Konferencji Episkopatów Europy. Studia paryskie trwają 3 lata, wraca i przez rok pracuje w parafii. Wtedy do diecezji katowickiej przychodzi bp Adamski i powierza Kominkowi zadanie zbudowania Akcji Katolickiej. Od tej chwili aż do końca wojny Kominek będzie pracował w kurii. Ujawni niezwykły talent organizacyjny. Bp Adamski staje się jego mentorem. Nie można zrozumieć Kominka bez szkoły Adamskiego – mówi historyk.

Po powrocie z Rzymu w 1973 r. kardynał przyniósł kapelusz do katedry i powiedział do s. Sylwiny, zakrystianki: „Siostro, proszę go schować, przecież nie będę go nosił”.

Podziel się cytatem

Złoto w ogniu

– W pierwszych dniach wojny uciekł z Katowic z rzeszą uciekinierów. Zatrzymał się w Lublinie, a potem wrócił, podobno rowerem. Wielu zadaje sobie pytanie: Dlaczego uciekł? – snuje opowieść Mutor i odpowiada, że pewna konwencja hagiograficzna kazała mówić, że Kominek chciał towarzyszyć uciekinierom. – Być może tak. Mnie udało się ustalić, że jego nazwisko znalazło się na tzw. liście gończej, którą sporządzali Niemcy przed wejściem na tereny okupowane. On, jako zadeklarowany polski ksiądz, musiał znaleźć się na tej liście – wyjaśnia. Po wojnie prymas Hlond nominuje Kominka na administratora apostolskiego w Opolu i od tej chwili życiorys biegnie już w kierunku… biskupstwa. – Już w Opolu możemy dostrzec źródła Orędzia. Kominek ściera się z kwestią narodowościową – na mocy decyzji poczdamskiej i działań władz komunistycznych Niemcy byli wysiedlani. Polacy przyjeżdżali, ale pozostawali ci, którzy byli zadeklarowanymi Polakami. Starły się dwie koncepcje: Kominek chciał ich wygrać dla Polski, komuniści działali odwrotnie, np. w celu przejęcia gospodarstwa dla prominentnego komunisty kwalifikowali właściciela jako Niemca, żeby go wysiedlić. To były ludzkie dramaty. Myślę, że Kominek chciał polonizować te tereny, ale z szacunkiem dla Niemców. Widząc nieludzkie traktowanie tych ludzi musiał to bardzo przeżyć. Owszem, to byli przedstawiciele narodu, który wywołał wojnę, ale sami z siebie często niczemu nie byli winni. Kominek oddzielał te rzeczywistości. Zresztą, Orędzie też je oddziela – mówi i dodaje, że w Orędziu jest zdanie, którego wielu nie rozumie: „Udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie”. Ludzie pytają: A za co mamy przepraszać? On rozumiał cierpienie Niemców, być może to zrozumienie zrodziło się właśnie już na Opolszczyźnie, i potrafił rozumienie zamienić nie tylko w sukces dyplomatyczny, między dwoma narodami i krajami, ale przede wszystkim w sukces ewangeliczny – tłumaczy specjalista od Kominka.

2020-03-10 10:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapelusz do szafy, a różaniec do ręki

Niedziela wrocławska 10/2019, str. I

[ TEMATY ]

kard. Bolesław Kominek

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Kard. Bolesław Kominek

Kard. Bolesław Kominek

10 marca – 45. rocznica śmierci kard. Bolesława Kominka

We wspomnieniach o nim mówi się krótko: kardynał Kominek. Ale był nim zaledwie rok. 5 marca 1973 r. papież Paweł VI kreował go kardynałem, a rok później – 10 marca 1974 r. zmarł we Wrocławiu. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Z kardynalskich atrybutów pozostały tylko rękawiczki i kapelusz. Widziałam go raz, przed laty, gdy w rocznicę śmierci s. Sylwina, zakrystianka z katedry, umieściła go na fioletowym płótnie u stóp ołtarza. Po powrocie z Rzymu w 1973 r. Kardynał przyniósł go do katedry i powiedział: „Siostro, proszę go schować, przecież nie będę go nosił”.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł Jan Artur Tarnowski

2024-04-18 11:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Wczoraj w godzinach popołudniowych odszedł do Pana Jan Artur Tarnowski.

Syn ostatnich właścicieli Dzikowa zmarł w Warszawie. Za niecałe dwa miesiące obchodziłby swoje 91 urodziny. Odszedł Człowiek wielkiego serca otwartego zwłaszcza dla najbardziej potrzebujących, wspierał bowiem wiele instytucji, a zwłaszcza te, które zakładały lub zakładali jego przodkowie, kontynuując tym samym ich niepisany testament, jak Dom Pomocy Społecznej dla Osób Dorosłych Niepełnosprawnych Intelektualnie oraz dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie, który przed przeszło wiekiem powołali do życia jego dziadkowie Zofia z Potockich i Zdzisław Tarnowski. Wspierał również ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, w tym obywatelki i obywateli Ukrainy, dotkniętych skutkami wojny.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję