Reklama

Kościół

Kościelny alfabet pandemii

Koronawirus zmienił nam świat. Zmienił także kościelne życie, i to niemal od A do Z. Poniżej w alfabetycznym skrócie przedstawiamy, jakim zmianom uległo życie w Kościele.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Adoptuj Medyka

To modlitewna akcja, która zrodziła się w Krakowie i została rozpropagowana w całej Polsce. Oczywiście, chodziło o adopcję nie realną, ale duchową – w związku z akcją „Zostań w domu” prawie wszystko w tym czasie było duchowe – modlitewną opiekę nad lekarzem, pielęgniarką czy innym pracownikiem szpitala, szczególnie jednoimiennego. Opieka medyczna nad chorującymi na COVID-19 nie mogła być duchowa, ale jak najbardziej realna. „My jesteśmy tylko i niestety ludźmi” – napisał anonimowy medyk, którego list dał początek akcji. „Część z nas się boi. Większość ma rodziny. Niektórzy są a priori bardziej podatni na infekcje, bo mamy swoje choroby. Jest nas ogólnie za mało, nawet bez epidemii, a co dopiero jak zaczniemy chorować lub licznie przebywać w kwarantannie. Dlatego jeśli chcecie i możecie, to proszę o «adopcję modlitewną» jednego z nas”.

Appostolica

To smartfonowa aplikacja stworzona „na cito” przez Konferencję Episkopatu Meksyku. Kościół na szybko próbował znajdować nowe drogi realizacji misji ewangelizacyjnej w sytuacji, gdy kościoły, sale katechetyczne i inne obiekty zostały zamknięte. Wszystko, co tylko mogło być przeniesione do świata wirtualnego, było przenoszone. Należało także w tej przestrzeni postarać się o większe szanse na spotkanie z Chrystusem. Dzięki aplikacji Appostolica można mieć zawsze przy sobie Biblię, czytać jej księgi, rozdziały i wersety, których się szuka, mieć dostęp do tekstów liturgicznych na dany dzień – zarówno mszalnych, jak i Liturgii Godzin, można poznawać najważniejsze teksty kościelne, wyszukiwać parafie z godzinami Mszy św. oraz wiele innych rzeczy – reklamowali aplikację Meksykanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chorzy

3 lipca na stronie internetowej Instytutu Hopkinsa o godz. 12.26 widniała informacja, że na całym świecie potwierdzono 10 889 434 przypadki COVID-19. Osób, które przebyły tę chorobę bezobjawowo lub z lekkimi objawami, było, oczywiście, znacznie więcej. Chorowali także duchowni, w tym hierarchowie. W Watykanie pierwszy przypadek choroby odnotowano 5 marca. Ostatni – ?dwunasty – na początku maja. Gdy zachorował jeden z mieszkańców Domu św. Marty, świat zadrżał o zdrowie papieża. Franciszek był testowany, ale na szczęście wynik okazał się negatywny. Papieża izolowano. Przez jakiś czas nie jadał posiłków z innymi, jak to ma w zwyczaju, i starał się unikać niekoniecznych kontaktów. Najbardziej znanym hierarchą, który przeszedł COVID-19, jest kard. Angelo De Donatis, wikariusz generalny dla diecezji rzymskiej.

Reklama

Dezynfekcja

Była – i jest nadal – jednym z nielicznych pozostających w naszych rękach narzędzi walki z koronawirusem. Początkowo płyny dezynfekcyjne były towarami wysoce deficytowymi i popyt sprawił, że osiągały kosmiczne ceny. Znajdowały się także w kościołach. Dezynfekowano ręce, ławki i konfesjonały. W świecie prawosławnym obawiano się, że dezynfekcja ikon może sprawić, iż dzieła zostaną uszkodzone.

Specjaliści z laboratorium konserwacji i restauracji Galerii Narodowej w Sofii w liście do członków Świętego Synodu Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego radzili, aby unikać dezynfekowania ikon i innych drewnianych powierzchni polichromowych środkami zawierającymi chlor oraz substancjami aktywnymi powierzchniowo i opartymi na alkoholu.

Dzwony

Biją na zwołanie, a w historii zdarzało się, że obwieszczały trwogę.

Wymownym znakiem powagi sytuacji, jak również głosem wołania do nieba o zmiłowanie były dzwony bijące w czasie pandemii w niektórych państwach Europy. W Polsce dzwony we wszystkich kościołach zabiły 25 marca w południe. Nad Sekwaną, też na wezwanie episkopatu, biły o godz. 19.30 przez 12 minut. Francuzów proszono, aby w tym czasie zapalili świeczkę w oknach. W bardzo doświadczonej epidemią Hiszpanii serca dzwonów poruszyły się w południe 12 kwietnia, w Wielkanoc – jako znak „pociechy i nadziei”. Dzwony zabiły również w mało znanej z pobożności Holandii – także w uroczystość Zmartwychwstania. Biskupi zachęcali, żeby ich głos się rozszedł także w Poniedziałek Wielkanocny.

Reklama

Finanse

Epidemia oraz wprowadzone niemal powszechnie na całym świecie zamrożenie gospodarki i życia społecznego spowodowały spore kłopoty finansowe, także dla Kościoła. W USA o pomoc z tarczy antykryzysowej zwróciła się blisko połowa parafii. W Polsce, w której kościoły cały czas pozostawały otwarte, choć ograniczono do minimum liczbę uczestników nabożeństw, proboszczowie z trwogą patrzyli na szczuplejące oszczędności. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się klasztory klauzurowe. Siostry norbertanki z Imbramowic apelowały o pomoc w uregulowaniu koniecznych należności. Benedyktynki ze Staniątek zachęcały, żeby przychodzić do nich i kupować wytwarzany miód oraz wielkanocne baranki, gwarantowały przy tym, że sprzedająca siostra przestrzega wszystkich zaleceń sanitarnych. Benedyktyni z Tyńca apelowali o pomoc, bo nie mieli na pensje dla pracowników. Bodaj w najtrudniejszej sytuacji znalazło się szkolnictwo katolickie. We Włoszech zamkniętych może zostać od września nawet połowa szkół katolickich.

Gazety

W redakcjach Niedzieli, Gościa Niedzielnego, Idziemy, Przewodnika Katolickiego czy Wzrastania te kilka tygodni było prawdziwą batalią o przetrwanie. Pytanie, które stawiali sobie naczelni, było następujące: czy się drukować, a jeżeli tak, to czy czytelnik przyjdzie po gazetę? Ostatecznie nasza Niedziela jako jedyne czasopismo katolickie nie przestała się wydawać w wersji papierowej. Pozostałe tytuły poprzestawały w pewnych momentach na wersji elektronicznej, dostępnej w internecie. Wszędzie dziennikarze z lękiem patrzyli na swoje konta, zastanawiając się, czy wpłynie pensja.

Hasła

Czas pandemii to wysyp różnych inicjatyw, które miały zaradzić nowym potężnym wyzwaniom albo zastąpić, nawet jako namiastka, znane sprzed pandemii postawy, zachowania i zwyczaje. Pomysłodawcy prześcigali się w wymyślaniu jak najchwytliwszego sloganu reklamującego akcję i zachęcającego do wzięcia w niej udziału. I tak w diecezji toruńskiej propagowano akcję Zostań Samarytaninem. Jej uczestnicy mieli pokazywać swoje działania na rzecz innych w mediach społecznościowych. W Lublinie uruchomiono „maseczkę duchową” – imienną modlitwę konkretnych ludzi chorych na COVID-19. W Krakowie przed Niedzielą Palmową ogłoszono akcję #Hosanna, polegającą na wysyłaniu zdjęć z tradycyjnymi palmami, które następnie przekazywano medykom walczącym z epidemią.

Reklama

Kapłan

Kapłańska misja w czasach koronawirusa z konieczności ograniczała się do modlitwy za powierzony sobie lud.

Nie oznaczało to jednak, że kapłani zamknęli się w swoich mieszkaniach. W Polsce, w zdecydowanej większości kościołów, księża celebrowali codziennie Eucharystię, a w Wielkim Poście odprawiali nabożeństwa z garstką wiernych. Co prawda odwołano wszystkie chrzty i śluby, ale duchowni prowadzili pogrzeby i byli gotowi służyć posługą w konfesjonale. Oczywiście, wiązało się to ze zwiększeniem ryzyka zakażenia. Kilkunastu księży zachorowało. Co najmniej jeden w Polsce zmarł. Największą jednak ofiarę złożyli kapłani we Włoszech, gdzie zmarło ich ponad 100. Najmłodszy miał 45, a najstarszy – 100 lat.

Kwarantanna

Obok dezynfekcji i dystansowania się była i jest jednym z podstawowych narzędzi walki z tą epidemią. Nakładano ją również na parafie i wspólnoty zakonne. 20 marca kwarantanną objęto klasztor Dominikanów w Katowicach (na zdjęciu). Dwa dni później decyzja sanepidu dotknęła również Dominikanów w Rzeszowie, a kilkanaście dni później – księży z parafii św. Józefa w tym samym mieście. Spośród seminariów duchownych ta uciążliwość spotkała ołtarzewskich pallotynów. Oczywiście, to nie wszystkie przypadki.

Reklama

Maseczki

W pierwszych tygodniach epidemii był z nimi na tyle poważny kłopot, że nastąpiło „pospolite ruszenie” szwaczek. Prym wśród nich wiodły siostry zakonne, szczególnie te zgromadzenia i domy, które wcześniej szyły szaty liturgiczne. 21 marca za szycie maseczek wzięły się serafitki z Oświęcimia. Pierwsze maseczki trafiły do szpitali, przychodni i aptek. Pięć dni później szycia maseczek podjęły się zgromadzenia zakonne z Doliny Miłosierdzia w Częstochowie. Trafiły one nie tylko do służby zdrowia, ale też do grup największego ryzyka – seniorów i bezdomnych.

Namaszczenie chorych

O ten sakrament było chyba najtrudniej w czasach koronawirusa. We Francji zdarzało się, że dyrektorzy szpitali, mimo braku formalnego zakazu, nie pozwalali na odwiedziny kapelanów u chorych. Musieli interweniować francuscy biskupi. W USA stworzono specjalne kapłańskie teamy, złożone z młodszych, zdrowych księży, którzy na ochotnika szli do szpitali zakaźnych. W Polsce funkcję tę pełnili kapelani szpitalni. Czy się bali? Lęk towarzyszył im tak jak każdemu. Przed kontaktem z chorym musieli zakładać zabezpieczający strój.

Odpust

Władze kościelne, współpracując z władzami sanitarnymi, wydały wiele nadzwyczajnych rozporządzeń, które w wyjątkowych czasach miały zagwarantować wiernym dostęp do darów nadprzyrodzonych. Jednym z nich był odpust dla dotkniętych chorobą COVID-19, a także dla pracowników służby zdrowia, członków ich rodzin i wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób, także w modlitwie, się o nich troszczą. Najwyższy trybunał kościelny w sprawach wewnętrznych postanowił, że odpust zupełny udzielany jest wiernym dotkniętym przez koronawirusa, poddanym reżimowi kwarantanny w szpitalach lub we własnych domach.

On-line

Gdyby wszystko można było przenieść do sieci, to w tych dniach z pewnością by to zrobiono. Także w Kościele. Natychmiast po ogłoszeniu epidemii parafie zaczęły masowo organizować transmisje Mszy św. ze swoich kościołów. Księża i katecheci wzmocnili swoją obecność w internecie. Do kontaktu, który miał zastąpić ten na żywo, wykorzystywano wszystkie dostępne cyfrowe narzędzia, a tam, gdzie nie było to możliwe, czyniono podobnie jak proboszcz z Polanowic w archidiecezji gnieźnieńskiej, który systematycznie obdzwaniał parafian, aby chwilę porozmawiać i wspólnie, przez telefon, pomodlić się dziesiątką Różańca.

Reklama

Papież Franciszek

Z racji wieku, ale i przebytej w młodości choroby, która uszkodziła jego płuca, był w grupie największego ryzyka – stąd ograniczył, na ile mógł, spotkania z ludźmi, ale nawet w izolacji pracował i na bieżąco kontaktował się ze swoimi współpracownikami w Pałacu Apostolskim. Nie na wszystko się jednak godził. Sugerowano mu, żeby w czasie pandemii przeprowadził się do Pałacu Apostolskiego, gdzie są większe możliwości ochrony i dystansowania się niż w Domu św. Marty. Odmówił. Nie zrezygnował także z uścisku rąk po zakończonych spotkaniach. Wprowadzono jedynie obowiązek ich wcześniejszej dezynfekcji.

Pierwsze Komunie św.

Praktycznie do końca kwietnia nie było wiadomo, czy i kiedy będzie można organizować Pierwsze Komunie św. Rodzice pytali duszpasterzy i władze diecezjalne, a ci bezradnie rozkładali ręce, bo mogli tylko powiedzieć, że Komunie św. będą organizowane wtedy, gdy do normalnego funkcjonowania wrócą parafie i szkoły. Ratunkiem mogły być rodzinne Pierwsze Komunie św., celebrowane w gronie najbliższych. W większości przypadków rodzice w porozumieniu z duszpasterzami ustalali, kiedy odbędą się uroczystości pierwszokomunijne ich dzieci. W niektórych parafiach, po zniesieniu większości ograniczeń, Pierwsze Komunie św. odbyły się, choć w mniejszych grupach, jeszcze w maju i czerwcu. Niektórzy przełożyli je na wrzesień. Zdarzało się, że decydowano, iż dzieci z dzisiejszych klas III przystąpią do Komunii św. za rok – w klasie IV.

Reklama

Pomysły duszpasterskie

W czasach epidemicznego szczytu, gdy wprowadzone urzędowo obostrzenia uniemożliwiły tradycyjne duszpasterstwo, wysypały się różne pomysły, które miały na celu ułatwienie ewangelizacji w czasach epidemii. Niektóre – jak np. spowiedź drive-thru, polegająca na tym, że konfesjonałem stawały się samochody spowiednika i penitenta – były importowane zza oceanu. Inne, jak np. osobiste procesje z Najświętszym Sakramentem po parafii czy procesje z relikwiami świętych patronów i błogosławieństwo ogarniętych lękiem ludzi, miały pochodzenie rodzime. Zdarzało się, że księża brali Najświętszy Sakrament na pokład samolotu, z góry błogosławiąc mieszkańcom.

Szkoły

Ich zamknięcie oznaczało początek czasu epidemicznego. Jeszcze w kwietniu liczono, że być może przed końcem roku szkolnego dzieci będą mogły wrócić do szkół. Na początku maja stało się jednak jasne, że powrotu nie będzie. W drugim semestrze roku szkolnego 2019/2020 nauka odbywała się on-line. Także katecheza. Różnie z tym było. Dokuczał brak narzędzi do internetowego nauczania. Nauczyciele i katecheci musieli się wykazywać sporą kreatywnością, aby nie stracić kilku miesięcy nauki, a katolickie organizacje charytatywne i prowadzący je, np. pallotyni, organizowali zbiórkę na laptopy dla uczniów, bo część z nich, szczególnie w rodzinach wielodzietnych, nie miała dostępu do komputerów, a musiała się uczyć on-line.

Zawierzenie

Hierarchowie z całego świata zawierzali swoje kraje i diecezje Chrystusowi i Matce Bożej. 25 marca takie zawierzenie miało miejsce w Fatimie. Zawierzono Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi dwadzieścia dwa kraje, m.in.: Portugalię, Hiszpanię, Kolumbię, Kenię, Słowację, Rumunię i, oczywiście, Polskę. Episkopaty tych krajów włączyły się w inicjatywę biskupów z Portugalii. Arcybiskup Stanisław Gądecki powtórzył to zawierzenie 3 maja na Jasnej Górze. W tym samym dniu, takiego samego aktu w katedrze na Wawelu dokonał metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

2020-07-21 12:05

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Testy genetyczne

[ TEMATY ]

szpital

Zielona Góra

testy

koronawirus

Z profilu Fb Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze

Jak informuje Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze pod koniec ubiegłego tygodnia dotarły do placówki testy genetyczne na korona wirusa z USA. Dzięki temu szpital może szybko sprawdzić, czy pacjenci nie są zakażeni COVID-19. W tym tygodniu wykonano już ponad 40 testów pacjentom hospitalizowanym w szpitalu. Na szczęście – wszystkie okazały się negatywne.

„Do robienia testów wykorzystujemy aparat GeneXpert Real Time PCR, który służy m.in. do diagnozowania u chorych grypy, czy bakterii New Delhi. Urządzenie za ponad 200 tys. zł jest czterostanowiskowe, dzięki czemu w ciągu doby możemy wykonać 70-80 badań. A zakupiliśmy ich 6 tysięcy za ponad 1 mln zł!” informuje na swoim profilu Fb szpital. Testy zostały zakupione dzięki wsparciu samorządu województwa lubuskiego.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję