Reklama

Kościół

Inne niż zwykle

Tegoroczne pielgrzymki na Jasną Górę są inne niż te w poprzednich latach. Idzie mniej osób, często w sztafecie; w użyciu są maseczki, płyny, należy zachowywać dystans, trudniej jest o nocleg.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W lipcu paulini z Jasnej Góry zapraszali pielgrzymów do sanktuarium, ale przypominali też o przestrzeganiu, w dobie koronawirusa, przepisów sanitarnych. Na Jasnej Górze przestrzegane są wszystkie zasady – zapewniali. Specjalny sztab z udziałem ekspertów opracował schemat postępowania, dzięki któremu pielgrzymi mogli bezpiecznie przybywać na „Jasną”.

– Nie widzimy większego zagrożenia ani przeciwwskazania, żeby zapraszać pielgrzymów – powiedział dziennikarzom o. Samuel Pacholski, przeor sanktuarium. W tym roku musiało być jednak inaczej niż wcześniej: pielgrzymki będą dużo mniej liczne – w formie reprezentacji i sztafety. Często po to, żeby zachować ciągłość pielgrzymowania i pokazać, jak ważnym miejscem dla Polaków jest Jasna Góra.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Karol Porwich

Dziewiętnaście dni

39. Kaszubską Pielgrzymkę Pieszą, wyruszającą z Helu, tworzyło w tym roku 20 osób tzw. obsługi, 20 osób, które przeszły całą trasę, i ok. sto osób, które szły dzień, dwa, w sztafecie. Pielgrzymi pokonali 640 km w ciągu 19 dni. Ci, którzy przeszli ją całą, to weterani pielgrzymki, bracia pielgrzymkowi, którzy chodzą z Helu do Częstochowy od lat. Niektórzy po raz 30. – Nie wyobrażają sobie sierpnia bez pielgrzymki, dlatego nie mogliśmy im odmówić – tłumaczył kierownik pielgrzymki ks. Robert Jahns. Sam kapłan szedł po raz osiemnasty.

Pierwszy raz Kaszubi wyruszyli w pielgrzymce do Częstochowy ze Swarzewa w 1982 r. Jest ona najdłuższą pielgrzymką w Polsce. „Średnio dziennie pokonujemy 35 km, a tempo waha się w granicach 5,5-6 km/h” – ostrzegano na stronie internetowej. Zachęcano jednak: „Udział jest niesamowitą przygodą i bardzo głębokim przeżyciem duchowym. Podczas drogi zmierzysz się ze swoimi słabościami i nauczysz się je pokonywać. Odkryjesz w Panu Bogu siły do kroczenia w pielgrzymce swojego życia. Poznasz też fantastycznych ludzi...”.

W tym roku natomiast nikogo nie trzeba było zachęcać.

Reklama

W tę i z powrotem

Kaliska piesza pielgrzymka na Jasną Górę, chlubiąca się opinią najstarszej, pielgrzymowała w tym roku po raz 383. Towarzyszyło jej hasło „Zwycięstwo przyjdzie przez Maryję”. 13 sierpnia dotarła na Jasną Górę, a 16 sierpnia, jako jedna z nielicznych w Polsce, wyruszyła pieszo w powrotną drogę do Kalisza.

– Idziemy sztafetowo, codziennie dojeżdżają inni pielgrzymi – powie tuż przed wejściem do Częstochowy ks. Rafał Grzęda, po raz szesnasty uczestnik, a po raz czwarty kierownik pielgrzymki. Całą trasę pokonało ok. dziesięciu osób z tzw. obsługi. Codziennie tradycyjną trasą kaliskiej pielgrzymki podążało ok. pięćdziesięciu przedstawicieli grup pielgrzymkowych, a potem wracali do swoich domów.

– Przy pięknej pogodzie i z dobrym humorem pątnicy przeżywali kolejny dzień pielgrzymowania. Dziś, 12 sierpnia, dzień wyjątkowy, w Rudnikach sprawowana była Msza św. pod przewodnictwem bp. Łukasza Buzuna – relacjonował z odcinka Wieluń – Krzepice ks. Mateusz Puchała. – Jutro, 13 sierpnia, ostatni dzień pieszej wędrówki, najważniejszy i wyczekiwany przez wielu.

Karol Porwich

Biskup na czele

37. Piesza Praska Pielgrzymka Rodzin była nietypowa. Uczestniczyli w niej – co wynikało z sytuacji epidemicznej i troski o zdrowie uczestników – bp Marek Solarczyk, uczestnik kilkunastu pielgrzymek do Częstochowy, i kilku innych duchownych. – To jest właściwie pielgrzymowanie indywidualne – powiedział dziennikarzom hierarcha. Grupka duchownych była witana – jak ocenił bp Solarczyk – w różny sposób. – Jedni nas pozdrawiali, inni... nie – opowiadał.

Pątnicy podążali do Częstochowy zmienioną trasą. Wędrowanie odbywało się w duchu wdzięczności Bogu w 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej oraz 100. rocznicę urodzin św. Jana Pawła II. „Wszystkie intencje pielgrzymowania wyrażamy hasłem tegorocznej pielgrzymki: «Pod Twoją obronę uciekamy się!»” – napisali organizatorzy pielgrzymki.

Reklama

Ci, którzy zostali w Warszawie, mogli włączyć się w pielgrzymowanie duchowe, uczestnicząc we Mszach św., w adoracjach, modlitwach różańcowych i Apelu Jasnogórskim. Na stronie internetowej pielgrzymki na Facebooku zamieszczano relacje z trasy.

Nie tylko bąble

Piętnaście dni w drodze, ponad 500 km pokonanych w gorących promieniach słońca. W 28. Ełckiej Pielgrzymce Pieszej, jednej z najdłuższych polskich pielgrzymek do Częstochowy, wyruszyło kilkunastu duchownych, przewodników poszczególnych grup. Tłumaczono to obostrzeniami, trudnymi do spełnienia wymogami sanitarnymi oraz bezpieczeństwem pątników i gospodarzy.

„(...) Czują się zwycięzcami. Bo dokonali czegoś, co niby dla przeciętnego człowieka mogło być przecież nie do pokonania. Ze śpiewem na ustach. Wymęczeni kilkunastodniowym marszem, ale szczęśliwi i duchowo umocnieni” – relacjonowała strona internetowa diecezji po dotarciu pielgrzymki na Jasną Górę.

– Przynieśli przed Cudowny Obraz Matki Bożej na Jasnej Górze nie tylko bąble na stopach oraz zdarte buty, ale przede wszystkim intencje swoje i wszystkie pozostałych pielgrzymów – powiedział ks. Łukasz Kordowski, kierownik EPP. – Ci, którzy zostali w Ełku, byli zapraszani do duchowego uczestnictwa, łączenia się w modlitwie z pieszymi pątnikami.

Zwycięstwo przyjdzie

– Co było najtrudniejsze? – zastanawiał się ks. Rafał Grzęda, kierownik pielgrzymki kaliskiej. – Powiedzenie ludziom, że pielgrzymka będzie wyglądała inaczej niż zwykle, skonfrontowanie się z nimi. Człowiek chce iść i nie rozumie, że nie ma takiej możliwości. Dlaczego, skoro pielgrzymka szła przez wieki, w czasie wojny i innych wydarzeń, a teraz koronawirus prowadzi nas inaczej – powiedział ks. Grzęda.

Pogoda nie była najgorsza. – Całą drogę szliśmy w upale, ale pielgrzymi twierdzą, że lepszy upał niż ulewy, bo deszcz jest najgorszy. Robią się straszne pęcherze. Można sobie na trwałe zepsuć nogi – dodał ks. Grzęda.

Reklama

Inne było też to, że pątnicy szli w maseczkach, stosując się do obostrzeń. Bez maseczek, przy zachowaniu dwumetrowych odstępów, kolumna za bardzo się rozrasta.

W milczeniu, w modlitwie

Helskiej pielgrzymce towarzyszyła – jak zwykle – przeróżna pogoda. Kilka dni w potężnym deszczu i kilka dni w porządnym upale. – Ale daliśmy radę. Kaszubi to zawzięty, wytrwały lud – podkreślił ks. Jahns. Formuła sztafety spowodowała, że kontuzji, odejść z pielgrzymki nie było. Kryzysy na ogół „przychodzą” trzeciego, czwartego dnia, po pierwszym zmęczeniu organizmu, gdy z prawie każdego wychodzą kilometry.

Noclegów nie dało się w tym roku łatwo załatwić. Ludzie boją się koronawirusa. Został jednak zrealizowany program duchowy (modlitwy, rekolekcje, konferencje), ale co ciekawe, mocniej wszystko przeżywaliśmy, byliśmy bardziej poruszeni.

– Szliśmy kameralną grupką, sporo czasu w milczeniu, w modlitwie. To czas na mocniejsze przeżywanie i pokutę. Dużo więcej modlitwy w intencji zatrzymania epidemii, osób chorych i tych, którzy walczą z epidemią – zaznaczył ks. Jahns.

Robili spore wrażenie także na tych, których spotykali i na tych, którzy ich przyjmowali. Mnóstwo osób po drodze ich pozdrawiało, prosiło o modlitwę; dużo więcej niż zwykle – to jedno z ważniejszych przemyśleń ks. Roberta z tegorocznej trasy najdłuższej pielgrzymki.

2020-08-18 14:59

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: otwarto „Golgotę Wschodu” i kaplicę Jasnogórskiej Matki Pojednania

[ TEMATY ]

Jasna Góra

facebook.com/JasnaGoraNews

Otwarcie Golgoty Wschodu i poświęcenie Kaplicy Jasnogórskiej Matki Pojednania odbyło się dziś na Jasnej Górze. To miejsce upamiętniające miliony Polaków, ofiary totalitaryzmu rosyjskiego i sowieckiego, i niosące przesłanie o niezłomności ludzkiego ducha, przebaczeniu i wierze we wstawiennictwo Matki Bożej. Poświecenia dokonał abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski.

Miejsce pamięci powstało w kazamatach Bastionu św. Barbary, zabytkowego obiektu z długą i symboliczną historią. To część jasnogórskich fortyfikacji.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję