Msze św. za ojczyznę, wybitni aktorzy z recitalami w kościołach, pomoc internowanym – tak wyglądała rzeczywistość pierwszych lat istnienia Solidarności. – Dobro nie zginęło. Myślę, że procentują w ludziach doświadczenia i emocje tamtych lat. To był piękny czas, który stworzył pewien kapitał – mówi Niedzieli ks. Witold Świąder.
Sutanna i trampki
Część wspomnień „solidarnościowych” odnajdziemy w książce ks. Świądra Sutanna i trampki. Autor wspomina w niej m.in. budowę ośrodka rekolekcyjnego w Dębnie (1980-86), „czarną noc” wprowadzenia stanu wojennego i później, gdy „dotarły do nas grupy dzieci internowanych działaczy solidarnościowych z Radomia. Towarzyszył im ks. bp Edward Materski”. Ducha dodawały im spotkania z papieżem, jak to 19 czerwca 1983 r. w Krakowie, na które pojechali w 33 osoby. Nie złamała tego ducha także śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, która ich poruszyła, wstrząsnęła nimi i sprowokowała w środowisku „dobre rozmowy o wartościach, którymi warto żyć”. Do Dębna docierały też grupy dorosłych z Kielc, z Biskupiego Komitetu Pomocy. W rekolekcjach uczestniczyły „Terelizanki”, a wśród nich Maria Żak, której mąż, prof. Stanisław Żak „siedział w internacie”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tym roku mija 40 lat od utworzenia NSZZ „Solidarność”.
Reklama
Ksiądz Świąder wspomina również sakrę bp. Mieczysława Jaworskiego, który zasłynął z miłosierdzia w ogóle, a szczególnie z pomocy, którą okazywał internowanym działaczom Solidarności i ich rodzinom. – Gdy prof. Żak, szef KIK świeżo uwolniony z „internatu”, mocno przemówił na tej uroczystości, natychmiast został ponownie osadzony w więzieniu – wspomina kapłan.
Spotkania z ludźmi kultury
W latach 1986-87 ks. Świąder był proboszczem kieleckiej parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Podjął on natychmiast inicjatywę swego poprzednika, ks. Stefana Roguli i zaczął organizować Msze św. za ojczyznę, a wspólnie z KIK-iem – także spotkania ze znakomitymi aktorami, publicystami, pisarzami, kapłanami (kontynuował je również następny proboszcz, ks. Edmund Panek). – Z radością podjąłem tę formę aktywności patriotyczno-religijnej. Zapraszaliśmy wybitnych ludzi kultury, co miesiąc, a nawet częściej – opowiada ks. Witold. – Kielczanie (przynajmniej część z nas) doskonale pamiętają obecność M. Komorowskiej, J. Fedorowicza, K. Łaniewskiej, A. Szczepkowskiego, A. Nehrebeckiej, S. Wilkanowicza, M. Voita. W swoim pamiętniku kapłan zapisywał tematy spotkań, które oddają atmosferę tamtych dni, np. Ojczyzna trudnej jedności, czy Miłujcie nieprzyjacioły wasze. Gościł tu także Teatr Dnia Ósmego, śpiewał P. Szczepanik.
Tamte przyjaźnie, nastroje, zbudowana wspólnota procentują do dziś spotkaniami na „Wyspie”, Mszami rocznicowymi. Nie ma znaczenia, że nie wszyscy się ze sobą zgadzają.
– Trzeba odrzucić chęć obcowania tylko z bezgrzesznymi – podsumowuje ks. Witold.